Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Samulka Kinga Facon
Ocena 6,5
Recenzja Słowoterapia dla zagubionych w życiu

Za oknem szaro, bury i „kocykowo". W takich momentach chętnie sięgam po książki łatwe i proste. Takie po których moje serce rozgrzewa optymizm i miłe uczucia. „Samulka" Kingi Facon porwała mnie, zauroczyła i obudziła nadzieję i wiarę w drugiego człowieka.

Która z Was, Drogie Panie nie...

Okładka książki Ta, którą znam Małgorzata Warda
Ocena 7,1
Recenzja Obnażona prawda z przeszłości

Seria książek „Kobiety to czytają” jest dla mnie gwarancją doskonałej lektury. Do tego wszystkiego autorką kolejnej pozycji z tej serii jest Małgorzata Warda. Nie mogło być lepiej, to dla mnie uczta, wielkie święto. Nie zawiodłam się. Mało tego, dostałam nawet więcej niż oczekiwałam....

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Można by pisać wiele .... opisywać i rozważać .... a ja powiem po prostu przepiękna, wzruszająca i niesamowicie wciągająca. Opowiada o prawdziwym życiu, bez koloryzowania. Jestem zauroczona i strasznie żałuję, że już ją przeczytałam. Zazdroszczę tym, którzy są na pierwszej stronie.

Można by pisać wiele .... opisywać i rozważać .... a ja powiem po prostu przepiękna, wzruszająca i niesamowicie wciągająca. Opowiada o prawdziwym życiu, bez koloryzowania. Jestem zauroczona i strasznie żałuję, że już ją przeczytałam. Zazdroszczę tym, którzy są na pierwszej stronie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Raphael Montesobiecał Mamie napisać książkę o miłości ....

Powiem szczerze, sponiewierał mnie tą opowieścią o miłości. Mało tego, on na prawdę napisał o miłości. O tej, która jest ostateczna, nie przyjmująca sprzeciwu, egoistyczna i nie pozbawiona dramatyzmu i kurde! nawet chwilami romantyzmu.
Pomieszał gatunki tym samym mieszając czytelnikowi w głowie. Nie mogłam spać, bo bałam się zamknąć oczy, bałam się pozwolić własnej wyobraźni wykreować tą całą historię w mojej głowie, bałam się położyć głowę na poduszce i zamknąć oczy. To nie są żarty! Ten facet, ten autor jest niesamowity.

Z wielkim niedowierzaniem zamknęłam czytnik, pytając samą siebie – "jasna cholera, ale jak to się mogło wydarzyć?. Ja nie wierzyłam, że można tak potraktować czytelnika. Zjadłam tę opowieść, dławiąc się słowami i zdaniami. Chciałam szybciej czytać bo nie wiedziałam czego jeszcze mogę spodziewać się po tym durniu. Krzyczałam w środku na całe towarzystwo, które go otaczało. Czy oni wszyscy są ślepi, czy oni do cholery zwariowali???

No po prostu miałam mokre od łez oczy, mokre ze zdenerwowania dłonie i wręcz byłam sparaliżowana z bezsilności i złości na autora. Zwariował, albo on, albo ja.

Drodzy Czytelnicy .... jeśli macie mocne nerwy sięgnijcie po "Dziewczynę w walizce". Uwierzcie mi jednak, że na długo pozostanie w waszej pamięci. Tego nie da się ot tak po prostu przeczytać. Przeżywa się tam każdą sekundę wraz z bohaterami i nikt się nie spodziewa, że coś takiego można wymyśleć. Czy az tak można odczłowieczyć własnego bohatera? Czy aż tak można obnażyć ludzką psychikę? Sprowadzić czytelnika do poziomu 0 i nie pozwolić się pozbierać? Tylko po prostu zakończyć książkę ?

No nie wierzę! Każdą kolejną książkę Raphaela Montes biorę w ciemno! Jakby on obiecał Mamie napisanie horroru to ja nie wiem, czy byłabym teraz w stanie pisać, czy czasami nie wylądowałabym na intensywnej terapii albo na psychiatrii.

Raphael Montesobiecał Mamie napisać książkę o miłości ....

Powiem szczerze, sponiewierał mnie tą opowieścią o miłości. Mało tego, on na prawdę napisał o miłości. O tej, która jest ostateczna, nie przyjmująca sprzeciwu, egoistyczna i nie pozbawiona dramatyzmu i kurde! nawet chwilami romantyzmu.
Pomieszał gatunki tym samym mieszając czytelnikowi w głowie. Nie mogłam spać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie znałam twórczości Danuty Noszczyńskiej. Zaintrygował mnie opis „Farbowanej blondynki” i dzięki temu poznałam się z autorką. Musze przyznać, że będę dość miło wspominała to pierwsze spotkanie, które z jednej kawy przedłużyło się o kolejną i kolejną ….

Tamara – główna bohaterka pochodzi z prowincji. Wymarzyła sobie życie w mieście, wymarzyła sobie karierę zawodową i dąży do osiągnięcia celu. Aby spełnić swoje marzenia jest gotowa poświęcić wszystko, bo przecież kariera zobowiązuje, życie w mieście także. Wygląd zewnętrzny stał się jej wizytówką. Gustowne ubranie to zbyt mało dla kobiety sukcesu, trzeba mieć także piękne usta, idealną figurę a pieniądze i możliwości chirurgii estetycznej stają się sprzymierzeńcami w osiągnięciu ideału.

Bardzo podobne podejście do życia mają przyjaciółki Tamary. Wszystkie są singielkami i wszystkie niby w ogóle nie interesują się ułożeniem sobie życia …. Niby, bo w pewnym momencie jedna za drugą znajduje sobie partnera i niepostrzeżenie Tamara zostaje sama. Piękna wizualnie, ślicznie ubrana, z dość bogatym życiem zawodowym, ale bez męskiego ramienia obok.

Życie w pojedynkę staje się nudne i mało wyraziste tym bardziej, że na horyzoncie pojawia się znajomy ze szkoły średniej. Pojawiają się uczucia, emocje, tęsknoty i nie bardzo wiadomo, co z tym wszystkim zrobić. Obiekt zainteresowania jakby w ogóle nie interesuje się Tamarą, co jeszcze bardziej nakręca ją do dziwnych działań, które zaskakują ją samą.

Danuta Noszczyńska poruszyła bardzo modny temat. Singiel, singielka – tak modny obecnie stan został przedstawiony w „Farbowanej blondynce”. Chwilami jest poważnie, chwilami jest śmiesznie, bywa także nudno, ale to wszystko ma swój cel. Po przeczytaniu całej książki zdajemy sobie sprawę, że te zabiegi składają się w sprytną całość.

Ja osobiście jestem zadowolona. Mnie się podobało. Fajnie zaprezentowane postaci, miła atmosfera, ciekawa fabuła to miło spędzony czas. Bohaterki w moim wieku, więc czułam się jak z przyjaciółkami. Zrobiło się swojsko i klimatycznie. Wypiłam kilka kaw, kilka herbat i z czystym sumieniem podam dalej ten tytuł, bo wiem, że warto.

Nie znałam twórczości Danuty Noszczyńskiej. Zaintrygował mnie opis „Farbowanej blondynki” i dzięki temu poznałam się z autorką. Musze przyznać, że będę dość miło wspominała to pierwsze spotkanie, które z jednej kawy przedłużyło się o kolejną i kolejną ….

Tamara – główna bohaterka pochodzi z prowincji. Wymarzyła sobie życie w mieście, wymarzyła sobie karierę zawodową i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Diane Chamberlain jak dla mnie jest gwarancją doskonałej lektury. Nie zawiodłam się! O nie .... po odłożeniu jej najnowszej książki "Dar morza" najnormalniej w świecie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyłączyłam czytnik i bałam się oddychać, żeby te wszystkie emocje, które zgromadziłam nie uciekły ode mnie.

Czytałam z wypiekami na policzkach, z kubkiem gorącej herbaty, która dawno wystygła, z palącym się papierosem odstawionym na popielniczce, bo zapomniełam o nim ... zapomniałam o wszystkim! Najważniejsi byli moi nowi przyjaciele z "Daru morza".

W dniu swoich 11 urodzin mała dziewczynka idzie na spacer nad morze. Kocha to miejsce i uwielbia spacerować brzegiem. Nie spodziewa się jednak, że tego dnia, dostanie od morza prezent w postaci noworodka. Mała Daria bez zastanowienia ratuje maleństwo biegnąc z nim do własnego domu. Do akcji wkraczają najbliżsi dzewczynki, policja, pogotowie i noworodek zostaje uratowany. Jego tożsamość natomiast pozostała tajemnicą. Rodzice Darii postanawiają adoptować znalezioną dziewczynkę. Od tego momentu życie Państwa Cato zmienia się. Nikt nawet nie przypuszcza jak wielką rolę odegra nowa córka.
Po dwudziestu latach młoda Shelly postanawia poznać swoją przeszłość. Chce odnaleźć swoją biologiczną mamę dzięki programowi telewizyjnemu, który prowadzi przyjaciel rodziny Rory. Nikt jednak nie jest przygotowany na odkrywanie tak wielkiej tajemnicy. A może to tylko pozorna maska bohaterów, aby schować swoją prawdziwą tożsamość?

Przekonajcie się sami, jak to jest z rodzinnymi tajemnicami. Czy faktycznie znamy tak dobrze naszych rodziców, rodzeństwo, przyjaciół? Każdy z nas ma swoje tajemnice, każdy z nas ma swoją historię życia i dokładnie o tym przekonuje nas Diane Chamberlain w swojej najnowszej książce "Dar morza". Nie ważne jak wiele błędów popełniamy, jak bardzo wiele próbujemy ukryć przed światem w pewnym momencie życie upomni się o prawdę i demony przeszłości muszą wyjść z ukrycia.

Książka piękna. Budzi ogromne emocje. Nie mozna się od niej oderwać. Może niektórzy powiedzą, że jest nudna, przewidywalna. Niech sobie mówią. Ja przeczytałam historię rodziny Coto z wielką przyjemnością i chciałabym czytać jeszcze i jeszcze i nie wiem kiedy miałabym dość. Nie będę zachwalała stylu autorki, sposobu kreacji bohaterów i prowadzenia akcji bo o tym już wszyscy wiedzą, że to jest po prostu majstersztyk.


Drogie Panie, Drodzy Panowie kolejna autorka, która będzie masowało nas zachwycała, oburzała i budziła w nas szereg niesamowitych emocji. Oby jak najdłużej i oby zawsze na tak wysokim poziomie. Tego życzę sobie i wszystkim czytelnikom, którzy lubią literaturę obyczajową, pisaną przez samo życie.

Diane Chamberlain jak dla mnie jest gwarancją doskonałej lektury. Nie zawiodłam się! O nie .... po odłożeniu jej najnowszej książki "Dar morza" najnormalniej w świecie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyłączyłam czytnik i bałam się oddychać, żeby te wszystkie emocje, które zgromadziłam nie uciekły ode mnie.

Czytałam z wypiekami na policzkach, z kubkiem gorącej herbaty,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czerwona Seria wydawnictwa Czarna Owca jest jedną z moich ulubionych serii. Każda kolejna książka ukazująca się z logiem damskiej szpilki jest dla mnie gwarancją na niezapomniane emocje i wielką ucztę dla wyobraźni. Nie zawiodłam się i tym razem „Obnażona” Portia Da Costa zaspokoiła moje oczekiwania.

Victoria Renard – główna bohaterka pracuje w korporacji. W momencie, w którym ją poznajemy firma przechodzi reorganizacje wewnętrzne. Atmosfera panująca w pracy nie sprzyja dobrym kontaktom, nikt nie wie, co się wydarzy.
Victoria jest skrytą osobą. Wszelkie swoje fantazje skrywa w sobie, nikomu o niczym nie mówiąc. Zaczytuje się w powieściach erotycznych, przez co jej wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach.

W firmie poznaje tajemniczego fotografa Reda Webstera. Pomimo tego, że mężczyzna irytuje bohaterkę w dziwny sposób fascynuje jej wyobraźnię i zbliża się do niego. Fascynacja Redem przechodzi wszelkie granice rozsądku, aż w końcu oboje trafiają do ekskluzywnego hotelu, gdzie Victoria przekracza wszelkie swoje granice.

Cała historia przepełniona jest erotyzmem z wielkimi pokładami emocji. Wyobraźnia szaleje, przez co wszelkie niedoskonałości powieści stają się mniej ważne. Mocne sceny łóżkowe robią wrażenie i z pewnością pozostają w pamięci, poprzez bogate opisy autorki.

„Obnażona” to książka na jeden wieczór, dla osób lubiących mocne wrażenia. Nie wymagajcie od niej zbyt wiele, wtedy z pewnością będziecie zadowoleni.

Czerwona Seria wydawnictwa Czarna Owca jest jedną z moich ulubionych serii. Każda kolejna książka ukazująca się z logiem damskiej szpilki jest dla mnie gwarancją na niezapomniane emocje i wielką ucztę dla wyobraźni. Nie zawiodłam się i tym razem „Obnażona” Portia Da Costa zaspokoiła moje oczekiwania.

Victoria Renard – główna bohaterka pracuje w korporacji. W momencie, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moje pierwsze spotkanie z Mariną Anderson uważam za udane. Autorka książki „Zakazane pragnienia” wywarła na mnie pozytywne wrażenie i z pewnością sięgnę po jej kolejne opowieści.

Miodowy miesiąc powinien z założenia przebiegać w romantycznym klimacie. Nowożeńcy powinni nacieszyć się sobą z dala od problemów. Marina Anderson w swojej książce „Zakazane pragnienia” miodowy miesiąc Harriet i Lewis wybrała sobie jako temat przewodni i muszę przyznać, że miała kobieta bardzo dobry pomysł.

Lewis po wielkim sukcesie swojego ostatniego filmu postanawia nakręcić kolejną część opowieści. Pomysły na scenariusz zazwyczaj czerpie z życia codziennego, a bohaterami staja się osoby z jego najbliższego otoczenia ….

Tym razem miał podobny pomysł. Postanowił wykorzystać swój miodowy miesiąc, aby stał się tłem najnowszej produkcji filmowej. Harriet dość sceptycznie podchodzi do pomysłu męża … ale w końcu mówi tak i zaczyna się pierwsza przygoda nowożeńców. Celem nadrzędnym jest scenariusz, ale co jeszcze wydarzy się w trakcie, tego nikt nie może przewidzieć ….

Towarzyszami Harriet i Lewisa jest zaprzyjaźnione małżeństwo z 10cio letnim stażem, przyjaciółka Harriet oraz gospodarz domu, w którym cała akcja się rozgrywa. Całe towarzystwo zupełnie niepostrzeżenie staje się inspiracją do najnowszego filmu Lewisa. Kolejne wydarzenia zaskakują wszystkich, a chyba najbardziej samego reżysera. Nie przypuszczał, że tak daleko wszystko się posunie ….

Nie jest to książka wielkich lotów. Raczej określiłabym ją jako przeciętną. Na plus jednak muszę zaliczyć niesamowite opisy, jakimi raczy autorka. Z wielka dokładnością potrafi pokazać czytelnikowi to, co w książce erotycznej moim zdaniem jest najważniejsze – wnętrze bohaterów, ich rozterki a przede wszystkim pokonywanie granic psychicznych. Postaci są kreowane z dokładnością i przemyśleniem, co zdecydowanie pobudza emocje i wyobraźnię.

„Zakazane pragnienia” mogę polecić osobom, które lubią i sięgają po literaturę erotyczną. Spora dawka emocji, dość ciekawa fabuła pobudzająca wyobraźnię z pewnością zadowolą czytelnika. Podsumowując: miła lekturka na zimowy wieczór.

Moje pierwsze spotkanie z Mariną Anderson uważam za udane. Autorka książki „Zakazane pragnienia” wywarła na mnie pozytywne wrażenie i z pewnością sięgnę po jej kolejne opowieści.

Miodowy miesiąc powinien z założenia przebiegać w romantycznym klimacie. Nowożeńcy powinni nacieszyć się sobą z dala od problemów. Marina Anderson w swojej książce „Zakazane pragnienia” miodowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czas oczekiwania na dziecko każdy z nas kojarzy chyba z wielkim oczekiwaniem, radością spowodowaną urodzinami dziecka, wyluzowaniem i odpoczynkiem. Jest to z pewnością jedna z najpiękniejszych chwil w życiu kobiety. Tak też było w przypadku bohaterki książki pt „Jedenaście godzin”.

Didi jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Jest szczęśliwą mamą dwójki dzieci, a teraz oczekuje trzeciego. Każdy dzień zbliża kobietę do porodu i oczekuje na ten moment z wielką radością i ciekawością. Czuje się już coraz bardziej zmęczona, ale jednak postanawia wybrać się do centrum handlowego na zakupy. Ostatnie zakupy przed porodem sprawiają Didi sporo radości, odprężają ją i wprawiają w coraz lepszy nastrój ….

Podczas zakupowego szaleństwa Didi zaczepia tajemniczy mężczyzna. Jest niby bardzo miły i sympatyczny, ale jednak budzi w kobiecie dziwny niepokój. Na każdym kroku dostrzega i czuje jego obecność. Miły nastrój zakupowy mija i Didi postanawia już jechać na wcześniej umówione spotkanie z mężem. Udaje się na parking, a tam …. A tam zostaje porwana przez wcześniej poznanego, tajemniczego mężczyznę.
Mąż zaniepokojony spóźnieniem żony zaczyna ją szukać, aż w końcu zawiadamia policję i zaczyna się walka z czasem, aby odnaleźć ciężarną kobietę.

11 godzin niesamowitej walki ciężarnej kobiety z porywaczem. Te same 11 godzin walki męża o odnalezienie swojej żony.

Muszę przyznać, że była to książka, którą czytałam z zaciśniętymi pięściami. Każdą kolejna strona sprawiała, że miałam zimny dreszcz przerażenia na plecach. Podziwiałam bohaterkę powieści i strasznie jej współczułam. Podziwiałam jej męża za wytrwałość i siłę, jaką się wykazał podczas współpracy z policją. Aż w końcu byłam pełna podziwu dla autorki Paulliny Simons za sam pomysł i niesamowitą zdolność budzenia w czytelniku tych wszystkich emocji, które mnie towarzyszyły podczas czytania książki.

Podsycanie emocji, tempo akcji są z pewnością zaletami „Jedenastu godzin”. Bardzo dobrze skonstruowane i przeprowadzone wątki psychologiczne dodają powieści wartości. Bardzo przeżywałam całą tragedię wraz z bohaterami powieści. Bardzo szybko stali mi się bliscy.

Na długo zapadnie mi w pamięci ta książka. Historia opowiedziana przez autorkę bardzo wzrusza i porusza. Jest niesamowita i niebanalna. Bardzo, bardzo polecam wszystkim tym, którzy lubią mocno emocjonującą literaturę. Absolutnie pod żadnym pozorem tej książki nie mogą czytać kobiety w ciąży!

Czas oczekiwania na dziecko każdy z nas kojarzy chyba z wielkim oczekiwaniem, radością spowodowaną urodzinami dziecka, wyluzowaniem i odpoczynkiem. Jest to z pewnością jedna z najpiękniejszych chwil w życiu kobiety. Tak też było w przypadku bohaterki książki pt „Jedenaście godzin”.

Didi jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Jest szczęśliwą mamą dwójki dzieci, a teraz oczekuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Klub Porcelanowej Filiżanki” to kolejny tytuł z serii Leniwa Niedziela wydawnictwa Świat Książki. Osobiście jestem zachwyconą tą serią. Przy każdej kolejnej książce spędzam miło czas nie tylko w niedzielę. Mam nadzieję, że jeszcze długo, długo będę miała przyjemność sięgać po kolejne pozycje z serii.

Vanessa Greene autorka „Klubu Porcelanowej Filiżanki” stworzyła bardzo klimatyczną powieść dla kobiet i o kobietach. Przypadek sprawia, że trzy panie spotykają się, poznają i zaprzyjaźniają się ze sobą …

Pewnego dnia na pchlim targu trzy kobiety spotykają się przy stoisku ze starociami. Zachwycają się tym samym porcelanowym zestawem filiżanek. Każda ma ochotę na zakup, każda w innym celu. Po krótkiej rozmowie postanawiają go kupić wspólnie.

Od tej chwili Jenny, Maggie i Alison zaczynają się poznawać. Ich losy łączą się ze sobą. Powoli, ale bardzo skutecznie zawiązuje się między nimi nić przyjaźni. Każda z kobiet jest inna. Każda z nich ma inny charakter, inne potrzeby i inny temperament łączy je miłość do starych porcelanowych filiżanek. Przez swoją pasję kobiety znajdują wspólny język i stają się sobie bardzo bliskie, pomimo różnych przeciwności losu.

Bardzo ciepła i klimatyczna powieść, która szybko wciąga czytelnika. Kolejne strony odsłaniają kolejne perypetie życiowe bohaterów. Niespełniona miłość, codzienne problemy, a także nowe uczucia, dokonywanie trudnych, aczkolwiek ważnych decyzji życiowych - to wszystko autorka sprytnie wplotła w historie bohaterek. Są momenty, który wzruszają i poruszają, są chwile, w których można śmiać się w głos, są także te podczas których robi się przykro i smutno. Te emocje świadczą o tym, że bardzo szybko czytelnik zaprzyjaźnia się z bohaterkami i jest bardzo trudno z nimi się rozstać kończąc czytać książkę.

Polecam „Klub Porcelanowej Filiżanki” przede wszystkim kobietom. Jestem przekonana, że nikt nie będzie żałował czasu spędzonego z trzema niesamowitymi kobietami.

„Klub Porcelanowej Filiżanki” to kolejny tytuł z serii Leniwa Niedziela wydawnictwa Świat Książki. Osobiście jestem zachwyconą tą serią. Przy każdej kolejnej książce spędzam miło czas nie tylko w niedzielę. Mam nadzieję, że jeszcze długo, długo będę miała przyjemność sięgać po kolejne pozycje z serii.

Vanessa Greene autorka „Klubu Porcelanowej Filiżanki” stworzyła bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Gołębiarki” – ta książka pojawia się w bardzo wielu miejscach. Jest o niej głośno i słusznie, ponieważ warto, oj zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Zbyt mało takich powieści na naszym rynku, życzyłabym sobie więcej książek, które czyta się z tak wielką przyjemnością.

Kobiety. Piszą o kobietach zarówno wielcy, znani jak i Ci, którym nie bardzo wychodzi „przyjaźń” z literkami. Temat jak najbardziej uniwersalny i chyba nigdy się nie znudzi. Owszem nie każdemu wychodzi, ale są tacy, którzy z tak niby banalnego tematu potrafią stworzyć coś wspaniałego i godnego przeczytania i zapamiętania. Do tej lepszej kategorii z pewnością można zaliczyć książkę Alice Hoffman pt „Gołębiarki”.

Akcja powieści rozgrywa się w roku 71 naszej ery. Czasy bardzo odległe, aczkolwiek nie jest to fantastyka. Twierdza Massad od roku boryka się z oblężeniem Rzymian. Siła wroga narasta, jednak ludzie muszą żyć i walczyć o swoja przyszłość.

W tych właśnie okolicznościach walki o lepsze jutro poznajemy cztery bohaterki powieści. Ich losy splatają się ze sobą, chociaż każda z nich ma odmienną przeszłość, niesamowitą i pełną zdarzeń bardzo wzruszających. Wszystkie spotykają się w gołębniku. To właśnie ptaki są najważniejsze, ponieważ dzięki nim możliwy jest kontakt z resztą świata.

Każdą z kobiet charakteryzuje niesamowita odwaga i hart ducha. Każda ma swoją przeszłość tak bogatą, że mogłaby obdzielić przeżytymi wydarzeniami kilka osób. Tragedia i walka prześladuje te kobiety, a jednak one nie poddają się, walczą ze sobą, ze swoja przeszłością i z wrogiem, który codziennie może zaatakować.

Nie będę opisywała każdej z bohaterek. Nie potrafię tak pięknie tworzyć portretów jak autorka opowieści. Jej styl pisania jest niesamowicie barwny i plastyczny. Pomysł na fabułę dość oryginalny i niespotykany, a jednak esencja ponadczasowa. Z wielką przyjemnością czytałam. Bałam się, że zbyt szybko skończę i pozbawię się niepowtarzalnej przyjemności celebracji słów autorki. Opisy wydarzeń bardzo realistyczne i bardzo ciekawe, niepozbawione krwawych szczegółach, ale przekazane ze smakiem i odpowiednią dawką emocji.

Dla mnie ta książka jest idealna. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej lektury na długie, smutne jesienne wieczory. Polecam z czystym sumieniem. Jestem pewna, że nikt nie będzie zawiedziony. Każdy przeżyje tę opowieść po swojemu, ale w każdym obudzi zachwyt, ciekawość i wielką radość z czytania.

„Gołębiarki” – ta książka pojawia się w bardzo wielu miejscach. Jest o niej głośno i słusznie, ponieważ warto, oj zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Zbyt mało takich powieści na naszym rynku, życzyłabym sobie więcej książek, które czyta się z tak wielką przyjemnością.

Kobiety. Piszą o kobietach zarówno wielcy, znani jak i Ci, którym nie bardzo wychodzi „przyjaźń” z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kobieta, zaszufladkowana jest jako istota słaba. Nazywana laleczką, słodką idiotką itd. itp. Jak głośny byśmy nie krzyczały, my kobiety, niestety tak jest było i będzie. Ale … ale …. jest Kobieta i jest Suka.

( polecam na moim blogu rysunek Katarzyny Gryga, pięknie obrazujący różnice pomiędzy Kobietą a Suką - http://tajemnica33.blogspot.com/2013/12/bo-sa-kobiety-i-sa-suki.html)

Do której „kategorii” się zapiszesz?

Ja zdecydowanie wskoczę do szufladki z napisem Suka, dlaczego? Bo czuję się wolna. Nie można mnie wpasować w ogólnie dostępne schematy. Nie unikam brzydkich słów, jeśli sytuacja tego wymaga siarczyście sobie zaklnę i co najważniejsze! NIGDY! nie robię czegoś ze względu na opinię, dobre zdanie itp. Mam daleko w d…. to, co ludzie mówią na mój temat, ponieważ jestem przekonana, że życie wszystko weryfikuje. Kłamstwa, kreacja własnej osoby, dopasowywanie swoich poglądów do ludzi i potrzeb – śmieszy mnie to. Znałam takie „Gwiazdy” i nigdy więcej nie chcę poczuć nawet ich zapachu. Śmierdzą kłamstwem, sztucznością oraz hipokryzją. Mieszają w życiu innych niczym doskonała kucharka w świątecznym bigosie, zapominając o swoich błędach i porażkach.

Oczywiście Suka ma też wady, całą masę np. nie gada jakby miała duracell w tyłku, uważa, że jeśli Bóg wymyślił piekło to jest nim galeria handlowa w weekend. Poza tym bardzo lubi swój własny świat, który sama tworzy i kreuje. Nie pozwala zmienić swojej osobowości i poglądów. Ma swoje określone zdanie na wiele tematów i nie pozwoli sobie zamieszać w głowie, a jeśli już to tylko raz!

O tym wszystkim i o wiele, wiele więcej bardziej i mniej pikantnych szczegółów z życia Suki poznacie podczas kontaktu z książką „Suka” Katarzyny Gryga. Szukałam swojej bohaterki od lat w różnych powieściach, opowieściach i historiach, aż wreszcie znalazłam. Jakby autorka znała mnie od lat. Jeśli Ona sama taka jest, to już ją lubię i jestem przekonana, że być może nie jest Jej łatwo w życiu, ale jestem przekonana, że spokojnie może spojrzeć w lustro rano, w południe i wieczorem.

Język książki jest dość odważny, ale nie wyobrażam sobie innego. Słowa bolą i kłują, ale chyba najbardziej tych, którym jest ciężko zaakceptować fakt, że na świecie są kobiety i są suki i nie wolno, pod żadnym pozorem nikogo na siłę szufladkować albo wpasowywać w regułki i schematy. Obnaża dość indywidualne podejście do życia, nie tworząc z suki modelu idealnego, zaznacza wady dość mocno, ale dostrzega zalety i przede wszystkim różnice, pomiędzy nią a „kobietą zwykłą”.

Polecam tę książkę czytelniczkom, które nie boją się głośno wyrażać swojej niezależności i inności. Czytelniczkom dojrzałym i mądrym życiowo, oraz wszystkim tym, które szukają samej siebie w pogoni codziennego życia.

Kobieta, zaszufladkowana jest jako istota słaba. Nazywana laleczką, słodką idiotką itd. itp. Jak głośny byśmy nie krzyczały, my kobiety, niestety tak jest było i będzie. Ale … ale …. jest Kobieta i jest Suka.

( polecam na moim blogu rysunek Katarzyny Gryga, pięknie obrazujący różnice pomiędzy Kobietą a Suką -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja kolejna książka z serii Leniwa Niedziela z której jestem zadowolona. Bardzo trafnie dopierana tematyka, typowo kobieca, bardzo przypadła mi do gustu. Staję się wierną fanką serii i zaczynam wierzyć, że każda kolejna książka może być tylko lepsza od poprzedniej.

Maria B – główna bohaterka jest piękną kobietą, która nie bardzo potrafi się odnaleźć w nowej małomiasteczkowej rzeczywistości. Jest zmuszona do przeprowadzki ze względu na pracę męża. Od pierwszej chwili można się spodziewać, że Marii daleko do idealnej żony i matki. Ma swoje ulubione zajęcie i zrobi wszystko, żeby choć na chwile uciec do wirtualnej rzeczywistości, aby tam flirtować i podbijać swoje ego.

Jakby tego było mało, przeprowadzka nie sprzyja spotkaniom z ostatnio poznanym mężczyzną, z którym połączyły ją dość bliskie kontakty fizyczne. Nie może sobie poradzić z milczeniem kochanka, dlatego postanawia zemścić się na nim i wysyła małą paczuszkę do żony …. Przesyłka jednak wpada w ręce ciekawskiego listonosza, który nadmiernie interesuje się wysyłaną z jego miasteczka korespondencją.
Sytuacja idealna, aby wreszcie poznać tajemniczą i piękną Marię B. Listonosz wykorzystuje zaistniałą okazję i ….

Nic więcej nie powiem. Sprawdźcie sami jak fajnie autorka wymyśliła całą opowieść. Kreacja bohaterów jest tak doskonała, że aż trudno uwierzyć, że to wszystko jest zmyślone (a może nie?). Każda z postaci jest indywidualna, gorzka i zepsuta, każda ma coś na sumieniu, co wcale nie umniejsza ich realności i poczuciu sympatii. Losy tych osób bardzo sprytnie się zazębiają tworząc obraz małomiasteczkowej rzeczywistości w Polsce.

Dodając do tego wszystkiego lekką dozę kryminalnej intrygi otrzymuje bardzo ciekawą książkę, która wciąga i budzi bardzo sympatyczne emocje. Powieść czyta się bardzo szybko. Spędziłam przy niej bardzo miłe chwile i chętnie zaserwowałabym sobie powtórkę.

„Długa zima w N” Aliny Krzywiec jest książką godną polecenia. Debiut w takim stylu jest warto przeczytania i zapamiętania.

Moja kolejna książka z serii Leniwa Niedziela z której jestem zadowolona. Bardzo trafnie dopierana tematyka, typowo kobieca, bardzo przypadła mi do gustu. Staję się wierną fanką serii i zaczynam wierzyć, że każda kolejna książka może być tylko lepsza od poprzedniej.

Maria B – główna bohaterka jest piękną kobietą, która nie bardzo potrafi się odnaleźć w nowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Seria Leniwa Niedziela wydawnictwa Świat Książki bardzo przypadła mi do gustu. Są to książki bardzo trafione, poruszające ważne tematy w sposób delikatny i bardzo wciągający. Jestem świeżo po lekturze, a może powinnam powiedzieć po nocy spędzonej „W łóżku z Nabkovem”. Strasznie miłe chwile spędziłam i jestem bardzo zadowolona pomimo tego, że czuję zdecydowane niewyspanie.

Barb Barrett jest kobietą zdominowaną przez swojego męża. To on decyduje o całym życiu swoim i swoich najbliższych. Pewnego dnia Barb ma już serdecznie dość i postanawia zakończyć swoje małżeństwo. Nie zdaje sobie jednak sprawy jak ogromne konsekwencje poniesie na skutek tej jednej decyzji ….

W jednej chwili straciła stabilizację finansową, dom, męża oraz to, co najważniejsze dla kobiety – własne dzieci. Pierwsze chwile są bardzo trudne. Tęsknota za ukochanymi dziećmi, brak pieniędzy i pomysłu na dalsze życie nie nastrajają optymistycznie.

Powoli jednak nabiera sił i zaczyna walkę o odzyskanie władzy nad własnym życiem. Kupuje dom, w którym kiedyś mieszkał Vladimir Nabokov ze swoją żoną. Raty kredytu straszą a Barb wprowadza się do nowego domu i próbuje w nim stworzyć atmosferę ciepła pomimo braku najbliższych. Podczas porządkowania znajduje manuskrypt, który może być nieznanym dziełem Nabokova.

Kolejne dni, kolejne wydarzenia napędzają Barb do działania i rozpoczęcia nowego życia. Szybkie decyzje, spotkanie odpowiednich osób ….sprawdźcie sami, jak sytuacja Barb się rozwinie, jak pokieruje swoim życie i ile jest w stanie poświęcić by odnaleźć samą siebie.

Bardzo fajna książka, w której są ogromne ilości pozytywnej energii. Mogłaby być przepisywana w ramach terapii dla osób zagubionych i pozbawionych sensu życia. Pozwala uwierzyć, że nawet człowiek samotny, każdy kto zawiódł się na najbliższych i najważniejszych osobach nadal może i jest w stanie odnaleźć własna ścieżkę.

Jestem pełna podziwu dla autorki za kreację głównej bohaterki. Nie jest osobą prostą i schematyczną, może dlatego tak bardzo ja polubiłam? A może po prostu odnalazłam w niej cząstkę samej siebie? Nawet jeśli obydwie odpowiedzi są twierdzące, nie zmienia to faktu, że Barb pozostanie jedną z moich ulubionych bohaterek i będę jej zazdrościła odwagi i niesamowitej determinacji w dążeniu do celu.

Polecam strasznie bardzo tę książkę przede wszystkim kobietom. Jestem przekonana, że nikt nie pożałuje nawet jednej minuty spędzonej z bohaterką.

Seria Leniwa Niedziela wydawnictwa Świat Książki bardzo przypadła mi do gustu. Są to książki bardzo trafione, poruszające ważne tematy w sposób delikatny i bardzo wciągający. Jestem świeżo po lekturze, a może powinnam powiedzieć po nocy spędzonej „W łóżku z Nabkovem”. Strasznie miłe chwile spędziłam i jestem bardzo zadowolona pomimo tego, że czuję zdecydowane niewyspanie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

No cóż, niestety sam tytuł i sama okładka to za mało …. najważniejsza jest zawartość. Mam wrażenie, że zbyt wiele oczekiwałam od „Zgorzkniałej pizdy”. Zawiodłam się lekko i pozostał niedosyt i niestety niespełnione oczekiwania. Próbowałam tłumaczyć autorkę, że to jej debiut, że może … ale niestety nic nie zmienia faktu, że zbyt wiele szumu o nic.

Sara ma 30 lat, jest mężatką i matką. Postanawia odpocząć od życia, uciec od swojej codzienności. Wykupiła sobie wczasy na Teneryfie i wyrusza w podróż z wielkimi oczekiwaniami.

Jej dotychczasowe życie, pomimo tego, że jest stabilne nie przynosi bohaterce radości, ani satysfakcji. Teneryfa ma pomóc odpocząć od obowiązków. Wczasy mają także pomóc w osiągnięciu spokoju wewnętrznego. Sara ma sporo czasu, aby przemyśleć swoje dotychczasowe życie.

Wyjazd na Teneryfę sprzyja wspomnieniom i swego rodzaju retrospekcji. Macierzyństwo zmęczyło bardzo Sarę, pozostawiając po sobie trwałe ślady. Małżeństwo pozostawia wiele do życzenia, a sam pan mąż jest daleki od wymarzonego księcia z bajki. Kolejne wspomnienia powodują „wylew żółci”, co doprowadza bohaterkę do coraz większego zgorzknienia, wyrzutów sumienia i braku porozumienia z samą sobą.

Powieść „Zgorzkniała pizda” niestety nie wniosła dla mnie niczego nowego. Opowiada o kobiecie, jakich wiele. Nawet ja sama wg schematu autorki jestem zgorzkniałą pizdą, która nie jest zadowolona ze swojego życia i swoich dotychczasowych wyborów. Chciałabym od tego wszystkiego uciec, nawet na koniec świata, ale czy to zmieni moją przeszłość?
Niestety nie ….

Nie wiem, jaki autorka miała zamysł pisząc tę książkę. Odnoszę jednak wrażenie, że przeliczyła się. Lekko denerwujące są zachowania bohaterki, która pomimo swojego wieku uważa się za zgorzkniałą. Ciągłe podkreślanie wieku i owego zgorzknienia potęgują niechęć do Sary, przez co kolejne strony są coraz trudniejsze do strawienia.

Książka zdecydowanie nie jest dla mnie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę zgorzkniałą pizdą …. więc może jest to książka napisana ku przestrodze? Sprawdźcie same drogie Panie.

No cóż, niestety sam tytuł i sama okładka to za mało …. najważniejsza jest zawartość. Mam wrażenie, że zbyt wiele oczekiwałam od „Zgorzkniałej pizdy”. Zawiodłam się lekko i pozostał niedosyt i niestety niespełnione oczekiwania. Próbowałam tłumaczyć autorkę, że to jej debiut, że może … ale niestety nic nie zmienia faktu, że zbyt wiele szumu o nic.

Sara ma 30 lat, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W dobie Internetu, ogólnego dostępu do przeróżnych portali tematycznych, aby znaleźć męża, żonę wystarczy włączyć komputer i poprzeglądać kilka miejsc, stworzonych w tym celu. To taki maksymalny skrót tego, co należy zrobić, aby w Internecie znaleźć partnera ….

30sto letnia Karolina bohaterka książki „F@ceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości” postanawia znaleźć swojego wymarzonego mężczyznę przez Internet. I w tym momencie zaczyna się „zabawa”. Pojawia się cała plejada chętnych mężczyzn, ale nie zawsze chętnych na stałych związek. Karolina trafia na maminsynków, erotomanów gawędziarzy, bajkopisarzy, macho i tym podobne „twory”. Z każdą kolejną znajomością, która trwa dłużej lub krócej stwierdza, że znalezienie partnera w sieci to bardzo ciężka praca. Wymaga wielkiego zaangażowania, cierpliwości i determinacji.

Sporo w tej książce poczucia humoru, sporo dobrych rad dla faktycznie szukających swojej drugiej połówki. Autorka nie koloryzuje sieciowych poszukiwań. Potraktowała temat dość poważnie, choć tak jak wspomniałam można się także pośmiać.

„Faceci z sieci” to dość fajna opowieść. Taka mieszanka gatunków, która nie powoduje przesytu, a zachęca czytelnika do czytania …. dalej i dalej, co to będzie za chwilę. Styl, jakim posługuje się autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze i sprawia wrażenie, jakbyśmy rozmawiali z dobra koleżanką, która opowiada o swoich podbojach internetowych.

Spokojnie mogę polecić tę książkę na miły wieczór przy lampce wina. Gwarantowana dobra zabawa, sporo uśmiechu i sporo także bardzo trafnych spostrzeżeń, które mogą się przydać nie tylko tym, którzy szukają swojego idealnego partnera.

W dobie Internetu, ogólnego dostępu do przeróżnych portali tematycznych, aby znaleźć męża, żonę wystarczy włączyć komputer i poprzeglądać kilka miejsc, stworzonych w tym celu. To taki maksymalny skrót tego, co należy zrobić, aby w Internecie znaleźć partnera ….

30sto letnia Karolina bohaterka książki „F@ceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości” postanawia znaleźć swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czasami bywa tak, że sama zapowiedź książki budzi wielkie emocje, a okres oczekiwania na nią bardzo się wydłuża … aż wreszcie następuje wyczekiwany moment, książka trafia do „głodnego” czytelnika. Dokładnie tak było w moim przypadku i w przypadku książki Kathe Koja „Fetysz”. Bardzo zaintrygowała mnie twórczość autorki. Bardzo wiele zasług dla jej pióra, a nazwisko zupełnie nieznane w Polsce.

Nie mogę zaprzeczyć umiejętnościom autorki, zdecydowanie ma niepowtarzalny styl i niebywałą zdolność wprowadzania czytelnika w klimat opowieści. Jej najnowsza książka pt „Fetysz” wchodziła na rynek z wielkimi fanfarami. Niestety bardzo szybko słuch o niej zaginął. Dlaczego? Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie została zaszufladkowana w kategorii erotyki. Czasami podążanie za modą, może okazać się porażką i niechcącym „podeptaniem” książki. Owszem dotyka erotyki, ale raczej ją głaska niż smakuje …

Jess i Sophie tworzą dość specyficzny związek. Mieszkają razem, oddając się sobie w pełni, są niemal uzależnieni od siebie. Najważniejsza dla nich jest dobra zabawa, tanie wino, wzajemna fascynacja swoim ciałem i … podglądanie, podsłuchiwanie innych ludzi. Jest im ze sobą bardzo dobrze i nic nie wskazuje na to, że nadciągają czarne chmury w postaci pięknej kobiety, która ma na imię Lena.

Dotychczasowy układ zmienia formę, dopuszczając do zamkniętego świata osobę trzecią. Zaczyna się walka o akceptację i względy Leny. Jess i Sophie w ciągu „kilku chwil” z kochanków przeobrażają się w rywali. Codzienność zostaje zaburzone przez zupełnie im obce emocje. Wojna o Lenę zbiera żniwo o bardzo gorzkim smaku ….

Przeogromną dawkę emocji funduje autorka czytelnikowi. Wprowadza bardzo delikatnie klimat, który z każdą kolejną stronę wciąga coraz bardziej. Bardzo głęboko wchodzi w psychikę bohaterów, przez co tworzy bardzo realistyczny obraz kolejnych postaci. Sam język jest wielkim atutem książki, mnie osobiście bardzo przypadł do gustu. Nie ukrywam także, że momentami czułam się zbyt obciążona ciężkim klimatem, niepokojem oraz strachem, który dopadał mnie sprawiając wrażenie zmęczenia całą historią. Na szczęście było to chwilowe poczucie, które warto przetrwać, aby smakować ciąg dalszy i dobrnąć do końca z wielkim zaskoczeniem, że to już, to tyle!?

„Fetysz” nie jest książką łatwą, prostą i przyjemną. Wymaga zaangażowania, cierpliwości i wytrwałości. Raz jeszcze podkreślę, że nie jest erotykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Moim zdaniem wielką ucztą stanie się dla czytelników lubiących bardziej wymagającą literaturę zagłębiającą się w ludzka psychikę.

Czasami bywa tak, że sama zapowiedź książki budzi wielkie emocje, a okres oczekiwania na nią bardzo się wydłuża … aż wreszcie następuje wyczekiwany moment, książka trafia do „głodnego” czytelnika. Dokładnie tak było w moim przypadku i w przypadku książki Kathe Koja „Fetysz”. Bardzo zaintrygowała mnie twórczość autorki. Bardzo wiele zasług dla jej pióra, a nazwisko zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jesienna aura nie sprzyja dobremu nastrojowi. Za oknem pogoda coraz gorsza, ma się tylko ochotę zaszyć z książką pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty i odpłynąć w zupełnie inny świat.

„Długo i szczęśliwie” książka autorstwa Susan May Warren stała się dla mnie ucieczką przed jesienną depresją. Miła, łatwa i przyjemna lektura, która zupełnie niepostrzeżenie zabiera czytelnika do małej miejscowości Deep Haven. Mona, młoda kobieta marzy o otwarciu księgarni z kawiarnią. Jej marzenie ma szansę się spełnić właśnie w Deep Haven, gdzie został wystawiony na sprzedaż przepiękny, stary dom. Wraz ze swoją przyjaciółką Lizy nabywają nieruchomość i przechodzą do realizacji planu. Nie mniej jednak brakuje im męskiej siły, żeby chociażby naprawić schody na werandę i coś poradzić na walący się na głowę sufit w salonie. Zamieszczają ogłoszenie i jakby na zawołanie pojawia się w ich drzwiach przystojny, aczkolwiek bardzo tajemniczy Pan złota rączka.

No cóż ukrywać nie będę, że jest to historia miłosna. Sporo w niej zawirowań, tajemnic, ale także marzeń, które w końcu się spełniają. Pełno w niej ciepła, wiary oraz nadziei. Autorka bardzo barwnie przedstawia swoich bohaterów wplątując w ich losy zarówno wątek romantyczny, jak i intrygę, dzięki czemu czytelnik wcale nie odczuwa lukrowanej historii miłosnej.

Jestem w pełni usatysfakcjonowana. Dostałam opowieść ciepłą, łatwą i przyjemną. Sam tytuł już wiele wskazuje i wcale się nie rozczarowałam. Już dawno nie miałam okazji pomarzyć z bohaterami książki o romantycznym spacerze brzegiem jeziora u boku idealnego mężczyzny z moich snów.

Polecam czytelniczkom szczególnie, bo chyba każda z nas jednak lubi czasami sięgnąć po opowieść z romantycznym posmakiem.

Jesienna aura nie sprzyja dobremu nastrojowi. Za oknem pogoda coraz gorsza, ma się tylko ochotę zaszyć z książką pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty i odpłynąć w zupełnie inny świat.

„Długo i szczęśliwie” książka autorstwa Susan May Warren stała się dla mnie ucieczką przed jesienną depresją. Miła, łatwa i przyjemna lektura, która zupełnie niepostrzeżenie zabiera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Taniec z przeszłością” – bardzo wymowny tytuł, jak dla mnie. Z pewnością wiąże się to z faktem, iż dla mnie moja przeszłość, przeszłość moich bliskich jest bardzo ważna i bardzo chciałabym poznać wszelkie rodzinne tajemnice i powiązania.

Karolina Monkiewicz – Święcicka za pomocą literek zaprosiła czytelnika do tańca z przeszłością, który okazał się wybornym walcem. Pięknie podeszła do tematu, delikatnie wprowadzając klimat i niesamowitą atmosferę.

Aniela, główna bohaterka po pogrzebie swojej prababci zaczyna mieć dość dziwne sny. Czuje jakby senne mary miały faktyczne odbicie w rzeczywistości, ale nie jej rzeczywistości jak się okazuje …. To, o czym śni nastolatka wydarzyło się w życiu jej prababki. Nie jest do końca przekonana, czy zwariowała, czy to tylko jej wyobraźnia? Na podparcie swoich przypuszczeń w domu babci znajduje pamiętnik, który potwierdza przypuszczenia Anieli.

Po wielu przemyśleniach dziewczyna prosi swoją babcię o pomoc. Postanowiły skorzystać z dość niekonwencjonalnej metody ustawień rodzinnych, aby wreszcie uregulować powiązania rodzinne.
Okazuje się po czasie, że sytuacja wcale nie przedstawia się kolorowo. Trudno jest poustawiać wszystkich członków rodziny i ciągle brakuje kolejnych elementów, aby wreszcie zaznać spokoju.

Trudno jest opowiedzieć o fabule książki nie zagłębiając się w szczegóły. Autorka wprowadziła tak wielu bohaterów, w tak różnych sytuacjach życiowych, że ja miałam wrażenie totalnego bałaganu na samym stracie. Po prostu trudno mi było połączyć ze sobą te wszystkie osoby. Bardzo szybko przekonałam się, iż ja sama nic nie wykombinuję. Oddałam się w „ręce” autorki i …. popłynęłam.

Jestem pełna podziwu. Bardzo dobra opowieść poprowadzona z wielkim smakiem i wyczuciem. Autorka z niebywałą dokładnością wchodzi w ludzką psychikę, wydobywając na zewnątrz bardzo intymne emocje. Sama tematyka dość nietypowa, a jednak poruszona bardzo wnikliwie i wcale nie jest tylko literacką fikcją. Żadnym odkryciem bowiem nie jest, że zło złem popłaca, natomiast dobro zwycięży wszystko. Brzmi jak bajkowy morał? Być może, ale „Taniec z przeszłością” wcale bajką nie jest. To historia, która udowadnia jak bardzo jesteśmy zależni od naszych przodków i jak wiele błędów oraz tajemnic może ciągnąć się za nami dość niewygodnym ogonkiem. Wyjaśnienie wszelkich niejasności zdecydowanie bardziej się opłaca, a najgorsze jest kombinowanie za plecami i mieszanie w swoje życie zupełnie obce osoby, które tylko pozornie chcą pomóc, a w gruncie rzeczy robią tylko przeogromna krzywdę.

No cóż, nikt błędów nie uniknie, podobnie jak bohaterowie opowieści. Nie mniej jednak napawa optymizmem fakt, że ten, kto krzywdzi spokoju nie zazna, natomiast ten, kto kieruje się prawdą i zdecydowanie szczerymi intencjami „dostanie nagrodę”.

Polecam „Taniec z przeszłością” dla wszystkich tych, którzy cenią sobie rodzinę i swoich przodków, aby przekonali się jak oni wiele dla nas znaczą. Dla wszystkich tych, którzy lubią mieszać w cudzym życiu, aby się przekonali jak bardzo jest to bolesne. Aż w końcu wszystkim tym, którzy lubią historie zapadające w pamięci z powodu niebanalnej tematyki i bardzo życiowego podejścia do tematu.

„Taniec z przeszłością” – bardzo wymowny tytuł, jak dla mnie. Z pewnością wiąże się to z faktem, iż dla mnie moja przeszłość, przeszłość moich bliskich jest bardzo ważna i bardzo chciałabym poznać wszelkie rodzinne tajemnice i powiązania.

Karolina Monkiewicz – Święcicka za pomocą literek zaprosiła czytelnika do tańca z przeszłością, który okazał się wybornym walcem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubię zatapiać się w książce bez pamięci. Uwielbiam jak każda kolejna strona pochłania mnie bez reszty. Jojo Moyes w swojej najnowszej powieści „Zanim się pojawiłeś” stworzyła tak niepowtarzalny klimat, że ja nie mogłam przestać czytać. Jestem zauroczona i zachwycona.

Lou, bohaterka książki jest dość ciekawym typem kobiety. Pracowała w kawiarni jako kelnerka, jej styl ubierania mówiąc delikatnie jest nieco dziwny, a tak naprawdę jest indywidualny, chłopak nie ma chyba zamiaru się jej oświadczyć – nie ma się czym dziewczyna pochwalić, a na dodatek najbliżsi ciągle mają jej coś do zarzucenia.

Will - przystojny, bogaty, aktywny mężczyzna, u boku ma wspaniałą kobietę i w sumie mówiąc krótko rewelacja. Niestety, któregoś dnia bajka zamienia się w koszmar. Will ulega wypadkowi, czego skutkiem jest kalectwo i resztę życia ma spędzić na wózku.

Lou jest bezrobotna, a Will potrzebuje opiekunki. Los łączy tę dwójkę. Zaczynają się poznawać, choć wcale nie jest łatwo. Często mają serdecznie dość swojego towarzystwa. Nie zdają sobie jednak sprawy jak wiele ta znajomość zmieni w ich życiu …

Jojo Moyes stworzyła bardzo wzruszającą i piękną opowieść z lekką dozą romantyzmu. Bohaterowie wykreowani są z niezwykłą dokładnością i dbałością o nawet najmniejsze szczegóły. Cała akcja prowadzona jest delikatnie, przez co autorka stworzyła niesamowity klimat całej opowieści. Książka przepełniona jest emocjami i uczuciami, które zdecydowanie udzielają się czytelnikowi, przez co ja musiałam bardzo często sięgać po chusteczkę.

Wydawca na okładce napisał, że tę książkę „przyjaciółki powinny sobie nawzajem przekazywać”. Z wielką przyjemnością polecę tę opowieść mojej przyjaciółce oraz wszystkim tym, którzy lubią historie budzące emocje i wszystkim tym, którzy lubią zapamiętać na długo bohaterów i ich wykreowane przez autora życie.

Lubię zatapiać się w książce bez pamięci. Uwielbiam jak każda kolejna strona pochłania mnie bez reszty. Jojo Moyes w swojej najnowszej powieści „Zanim się pojawiłeś” stworzyła tak niepowtarzalny klimat, że ja nie mogłam przestać czytać. Jestem zauroczona i zachwycona.

Lou, bohaterka książki jest dość ciekawym typem kobiety. Pracowała w kawiarni jako kelnerka, jej styl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jodi Picoult jest autorką znaną, czytaną i lubianą. Samo nazwisko jest gwarancją świetnej lektury, budzącej ogromne emocje.

Jestem świeżo po lekturze jej najnowszej książki „To, co zostało” i nie mogę dojść do siebie, nie mogę poukładać w głowie wszystkich myśli i emocje jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Przepiękną opowieść stworzyła Jodi Picoult i jestem przekonana, że nikt nie pożałuje czasu spędzonego z tą książką.

Sage Singer jest w żałobie po śmierci swojej mamy. Nie bardzo radzi sobie z własnym życiem, które spędza w piekarni. Zajmuje się wypiekiem chleba, bo dzięki temu zapomina o rzeczywistości i przy piecu tworzy sobie swój własny, nocny świat.

Josef Weber jest staruszkiem, którego każdy w miasteczku zna. Pracował jako nauczyciel w szkole i dzieki temu zdobył sobie nieskazitelna opinię i wielki szacunek mieszkańców. Nikt nawet się nie spodziewa z jakim bagażem ów staruszek żyje.

Pewnego dnia Josef i Sage spotykają się, zaprzyjaźniają się ze sobą i …. mężczyzna prosi Sage o dość nietypową pomoc. Chciałby, aby dziewczyna pomogła mu spokojnie umrzeć. Nie potrafi już dłużej męczyć się ze swoją przeszłością i nie potrafi spokojnie odejść z tego świata.

Tematyka poruszana przez autorkę tym razem jest niebywale trudna i wymagała zdobycia wielu informacji, które dla mnie pozostaną na długo w pamięci. Niesamowicie wzruszające i poruszające opowieści o zwykłych ludziach skazanych na obóz koncentracyjny. Niby to wszystko już wiem, już o tym czytałam, ale sposób w jaki przekazała mi tę historie Jodi wywarł na mnie ogromne wrażenie. Serce ściskało z żalu, łzy same płynęły po policzkach, a ja nadal chciałam czytać i czytać i moja ciekawość ciągle pracowała na bardzo wysokich obrotach.

Czy można chcieć czegoś więcej sięgając po książkę? Ja uważam, że nie …. Jestem w pełni usatysfakcjonowana i z czystym sumieniem mogę polecić „To, co zostało” każdemu bez wyjątku. Jest to przepiękna opowieść o ludziach, o życiu, o przebaczaniu i wierze w drugiego człowieka, a przy okazji jest lekcją historii, dla nas, tych, którzy II wojnę znają na szczęście tylko z opowieści.

Jodi Picoult jest autorką znaną, czytaną i lubianą. Samo nazwisko jest gwarancją świetnej lektury, budzącej ogromne emocje.

Jestem świeżo po lekturze jej najnowszej książki „To, co zostało” i nie mogę dojść do siebie, nie mogę poukładać w głowie wszystkich myśli i emocje jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Przepiękną opowieść stworzyła Jodi Picoult i jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niejednokrotnie marzyłam o tym, żeby zasnąć i po prostu spać, żeby nikt mi nie przeszkadzał, żeby nikt nic ode mnie nie chciał. Po przeczytaniu książki „Ocaliła mnie łza” już nigdy o tym nawet nie pomyślę.

Najpiękniejsze, najbardziej wzruszające są historie pisane przez samo życie. Angele Lieby postanowiła opowiedzieć światu swoje przeżycia.

Zupełnie niespodziewanie, zupełnie zdrowa kobieta trafia do szpitala. Lekarze robią kolejne badania i nie pada żadna diagnoza. Zapada decyzja, aby pacjentkę uśpić i może wtedy wreszcie będzie można coś konkretnego powiedzieć o jej stanie zdrowia.

W tym momencie dochodzi do tragedii …. Kobieta zapada w śpiączkę. Lekarze po raz kolejny rozkładają ręce nie mogąc wybudzić pacjentki. Angela jednak nie śpi, ona się obudziła, ale niestety nie może, nie potrafi nikomu o tym powiedzieć, nie może nikomu pokazać, że słyszy i czuje, że jest zupełnie świadoma.

Gorszego koszmaru chyba nikt nie potrafiłby wymyśleć. Obok łóżka kobiety siedzi rodzina, znajomi, a ona …. a ona wszystko czuje i słyszy, ale nie może nikomu o tym powiedzieć. Stała się więźniem własnego ciała i umysłu. Walka jednak trwa. Sama pacjentka walczy z samą sobą oraz walczy rodzina z lekarzami i stereotypami, wierząc, że Angela wreszcie otworzy oczy.

Wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta opowieść. Bardzo, ale to bardzo mnie wzruszyła i poruszyła. Podziwiałam bohaterkę za siłę, determinację i chęć walki. Przeżywałam razem z nią każdą chwilę i przeogromnie się bałam … że nie zdąży, że straci entuzjazm, że się podda. Na szczęście czasu wystarczyło, determinacji, siły i wsparcia rodziny także …

Angele Lieby napisała bardzo osobisty dokument, pamiętnik … trudno określić formę. Najważniejsze jednak jest to, że każde słowo, wszystkie emocje, są najprawdziwsze. Bardzo osobista opowieść o sile i chęci walki o życie, o wielkiej rodzinnej miłości i wsparciu z ich strony. Moim zdaniem „Ocaliła mnie łza” jest chyba przede wszystkim ostrzeżeniem dla lekarzy, dla rodzin osób w śpiączce – organizm ludzki jest nadal wielka zagadką i nie wolno wyciągać zbyt pochopnych wniosków, a każdemu pacjentowi, niezależnie od jego stanu należy się ludzkie traktowanie.

Polecam, z czystym sumieniem, ponieważ wiem, że obok tej historii nikt nie powinien przejść obojętnie.

Niejednokrotnie marzyłam o tym, żeby zasnąć i po prostu spać, żeby nikt mi nie przeszkadzał, żeby nikt nic ode mnie nie chciał. Po przeczytaniu książki „Ocaliła mnie łza” już nigdy o tym nawet nie pomyślę.

Najpiękniejsze, najbardziej wzruszające są historie pisane przez samo życie. Angele Lieby postanowiła opowiedzieć światu swoje przeżycia.

Zupełnie niespodziewanie,...

więcej Pokaż mimo to