rozwiń zwiń
mucha

Profil użytkownika: mucha

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 8 lata temu
4
Przeczytanych
książek
4
Książek
w biblioteczce
4
Opinii
15
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Od zawsze kochałam książki, podobno w podstawówce po przeczytaniu czytanki wracałam do schowanego pod ławką Kaczora Donalda, a na obozach narciarskich śmiano się, że jeśli mogłabym zabrać ze sobą książkę na wyciąg, to na pewno bym to zrobiła. Miłość do słowa pisanego ciągle rośnie, mimo że tempo czytania zmienia się u mnie zgodnie z fazami księżyca, czasem jestem w stanie przeczytać dwie książki w 24 godziny, a czasem przeczytanie 200 stron zajmuje mi trzy miesiące. Od pewnego czasu prowadzę bloga poświęconego recenzjom książek i wszystkim, co związane z literaturą.

Opinie


Na półkach:

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/powiedz-wilkom-ze-jestem-w-domu-carol.html

Bardzo rzadko zdarza mi się szczerze zainteresować książką ze względu na jej okładkę. Owszem, czasem w księgarni obejrzę ją z wszystkich stron, ale jeśli nie została napisana przez autora, którego kojarzę chociaż z nazwiska, zwykle odkładam ją bez wielkiego żalu na miejsce. W przypadku „Powiedz wilkom...” stało się jednak zupełnie inaczej i z tego miejsca chciałabym podziękować sobie samej za słabość do pretensjonalnych tytułów i ładnych grafik. Było warto.

Główną bohaterką powieści jest czternastoletnia June, nieco wyalienowana pasjonatka Średniowiecza, której najbliższym przyjacielem jest jej wujek, Finn, chory na AIDS słynny malarz, którego ostatnim dziełem staje się portret June i jej siostry, Grety. Po śmierci wuja świat June całkowicie się załamuje, dopóki na pogrzebie nie poznaje mężczyzny, który według reszty rodziny jest mordercą Finna. Pojawienie się tajemniczego Toby'ego uświadamia dziewczynie, że może nie znała swojego wujka tak dobrze jak jej się wydawało i wcale nie ma na niego wyłączności. Razem z Toby'm zaczyna kawałek po kawałku składać w całość nie tylko życie i sekrety Finna, ale także własne serce. Szybko jednak okazuje się, że droga do tytułowego domu jest kręta i pełna bolesnych niespodzianek.

Akcja powieści rozgrywa się w 1987 roku. Data jest w przypadku tej książki niezwykle istotna, ponieważ właśnie w latach 80 wykryto wirusa AIDS, co wywołało ogólnoświatową panikę. Bardzo szybko pojawiło się mnóstwo mitów na temat choroby, przez co osoby nią dotknięte stały się wyrzutkami społeczeństwa – w zasadzie nawet do dziś duża część ludzkości uważa, że na AIDS chorują tylko homoseksualiści i narkomani, co oczywiście jest wierutną bzdurą. Podczas lektury „Powiedz wilkom...” wiele razy zastanawiałam się nad tym, jak potoczyłyby się losy głównych bohaterów w dzisiejszych czasach i sama myśl o tym, że Finn mógłby przeżyć wiele szczęśliwych lat sprawiała, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę.

Mocną stroną „Powiedz wilkom...” są przede wszystkim jej bohaterowie. Podejście June parę razy sprawiło, że miałam ochotę nią potrząsnąć i przemówić do rozsądku, ale dzięki temu odczułam, że to naprawdę czternastoletnia, zagubiona dziewczyna. Autorce udało się stworzyć prawdziwie pełnowymiarowe postacie, które muszą zmierzyć się z demonami nie tylko we własnych głowach, ale również z uprzedzeniami i przekonaniami innych ludzi. Książka jest napisana bardzo prostym językiem, jednak jej wielka siła leży przede wszystkim w jej ładunku emocjonalnym. Z ręką na sercu mogę przyznać, że pierwszy raz zdarzyło mi się tak płakać nad lekturą. Ostatni rozdział połamał mi serce na małe kawałeczki i zostawił w słodko-gorzkim nastroju na dobry tydzień, a historia zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że sadystycznie zmuszam teraz wszystkich krewnych-i-znajomych do dołączenia do fanklubu „Powiedz wilkom...”. Uwaga, razem z kartą członkowską należy zaopatrzyć się w chusteczki. Naprawdę dużo chusteczek.

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/powiedz-wilkom-ze-jestem-w-domu-carol.html

Bardzo rzadko zdarza mi się szczerze zainteresować książką ze względu na jej okładkę. Owszem, czasem w księgarni obejrzę ją z wszystkich stron, ale jeśli nie została napisana przez autora, którego kojarzę chociaż z nazwiska, zwykle odkładam ją bez wielkiego żalu na miejsce. W przypadku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/world-war-z-max-brooks_7.html

Kocham zombie. Z ręką na sercu przyznaję, że żaden inny potwór nie przeraża mnie tak bardzo jak one. Wampiry, wilkołaki, wiedźmy? Pff, bajki dla dzieci! Ale zombie, "żywe trupy", to dopiero straszny temat. Straszny, owszem, ale ostatnio również bardzo na czasie, głównie za sprawą serialu (stworzonego na podstawie komiksu) "The Walking Dead". Dawno już telewizja nie zmusiła mnie w takim stopniu do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób ja bym się zachowała w danej sytuacji i jak trudne wybory mogą pojawić się w życiu. Dawno też żaden serial nie sprawił, że spałam z zapalonym światłem przez parę nocy, ale to już temat na kiedy indziej.

Z "World War Z" złamałam jedną ze swoich podstawowych zasad - nie oglądać filmu przed przeczytaniem książki. Byłam jednak do tego w pewnym stopniu zmuszona, ponieważ dzień po wejściu filmu do kin kończyłam swoją przygodę z pracą w kinie właśnie, a jak wiadomo, nie można rezygnować z darmowych biletów bez bardzo dobrego powodu. Na szczęście książka i film mają ze sobą niewiele wspólnego.

"World War Z" jest zapisem rozmów autora z ludźmi, którzy przeżyli wojnę zombie. Taki styl reportażu okazał się świetnym, świeżym pomysłem, który świetnie oddziałuje na wyobraźnię. Czytając miałam wrażenie, że odnalazłam zapiski z nieuniknionej przyszłości lub z zapomnianej przeszłości, mimo absolutnie nierealistycznej fabuły, czułam się, jakby opisane wydarzenia były częścią naszej historii. Autor zamieścił także przypisy odnoszące się nie tylko do faktycznych wydarzeń i prawdziwych przedmiotów, ale również do przeróżnych niuansów Wojny Z, co podkreśla jeszcze niezwykły realizm książki. Historie przedstawionych postaci są fascynujące, zaprezentowany jest ich szeroki przekrój: od japońskiego otaku przez chorą psychicznie kobietę do żołnierza pracującego z psami. Niestety, największą wadą książki jest to, że zarówno pytania, jak i odpowiedzi wszystkich postaci są napisane przez jedną osobę, co przekłada się na styl wypowiedzi; u każdego jest praktycznie taki sam, przez co postaci, które nie wyróżniają się tak bardzo, zlewają się w jedno.

Co ciekawe, Brooks nie skupia się w swojej książce na "fajerwerkach" w postaci nagłych zwrotów akcji, do jakich przyzwyczaiły nas filmy o żywych trupach. Skupia się za to na psychologii, na elementach politycznych i moralnych apokalipsy. W ten sposób przeprowadza swojego rodzaju analizę dzisiejszego świata i jej możliwej przyszłości - w końcu zombie można w wielu momentach uznać za metaforę innych tragedii, choćby terroryzmu. Sprawia to, że książka staje się zaskakująco inteligentna i zmusza do myślenia, w pewien sposób wręcz wprawia w nastrój niepokoju.

Autor nie skupia się także na jednym, konkretnym miejscu. Niezwykle interesujące jest "podglądanie" wybuchu apokalipsy i jej przebiegu dookoła świata, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i małych wioskach w Azji. Rzadko mamy okazję zobaczyć globalny wymiar kwestii zombie, więc za to Brooks dostaje dużego plusa.

Książka naprawdę mnie wciągnęła. Dostałam dużą dawkę czegoś, co po angielsku nazywa się "food for thought" - kto by się spodziewał, że owym jedzeniem będzie ludzkie mięso w ostrych zębach naszych ukochanych zombiaków?

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/world-war-z-max-brooks_7.html

Kocham zombie. Z ręką na sercu przyznaję, że żaden inny potwór nie przeraża mnie tak bardzo jak one. Wampiry, wilkołaki, wiedźmy? Pff, bajki dla dzieci! Ale zombie, "żywe trupy", to dopiero straszny temat. Straszny, owszem, ale ostatnio również bardzo na czasie, głównie za sprawą serialu (stworzonego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/wyznania-magika-derren-brown.html

Derren Brown jest niesamowitą postacią w dzisiejszym showbiznesie. Kiedyś określił się, podobno niechcący, jako "psychologiczny iluzjonista". Określenie to jest w zasadzie poprawne, ale pomija wiele ważnych detali, na które składa się sceniczna persona Browna. Jego programy są znane na całym świecie, a on sam, co jest raczej rzadko spotykane, nie wzbrania się przed tłumaczeniem swoich sztuczek, a często także demaskuje osoby, które jego zdaniem okłamują i wykorzystują innych. Jest niezwykle charyzmatyczny, inteligentny i zabawny, co odzwierciedla jego książka. Derren wzbudza natychmiastową sympatię, a to co robi jest tak wciągające, że nawet moja szanowna rodzina (która spać chodzi tuż po dobranocce) nie wzbraniała się, a wręcz kazała mi puścić sobie kolejny odcinek jego programu, mimo że było już grubo po północy.

"Wyznania magika" to autobiografia Browna, jednak nie jest to ten rodzaj autobiografii, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Chronologia i szczegółowe opisy każdego roku życia wylatują przez okno, my zaś pozostajemy w głowie Derrena, przepływając przez strumień świadomości i poznając po drodze kilka jego sztuczek i anegdotek. Brown opisuje, z właściwym sobie urokiem, jeden z wieczorów, który spędził w restauracji, zabawiając ludzi sztuczkami karcianymi. Tłumaczy je, a także pokazuje, jak łatwo czytać ludzi dzięki ich zachowaniom. I to właśnie jest jego największa "sztuczka" - posiada niezwykłą umiejętność odcyfrowywania zachowań ludzi, ich mowy ciała i na tym głównie opiera się jego magia. Psychologia i jeszcze raz psychologia, Panie i Panowie.

Dzięki zwierzeniom Browna mamy również możliwość poznać kilka ciekawych sytuacji z jego życia, na przykład jak wyglądało jego dorastanie oraz jakie dylematy stoją przed nami, kiedy wzywamy na nasze piętro windę. Brown ma naprawdę coś do powiedzenia na każdy temat i czyni to z zachwycającym wdziękiem, a jego przemyślenia są niezwykle interesujące i czyta się je z przyjemnością.

Jego styl pisania jest bardzo lekki i przyjemny, chociaż muszę przyznać, że przypisy czasem zajmowały na kartkach więcej miejsca niż właściwy tekst rozdziału, przez co czasem zapominałam, co było napisane na poprzedniej stronie. Jednak mam dla Browna tyle sympatii, a przypisy były zwykle tak zabawne, że z czystym sumieniem mu to daruję.

http://toquotehamlet.blogspot.com/2015/03/wyznania-magika-derren-brown.html

Derren Brown jest niesamowitą postacią w dzisiejszym showbiznesie. Kiedyś określił się, podobno niechcący, jako "psychologiczny iluzjonista". Określenie to jest w zasadzie poprawne, ale pomija wiele ważnych detali, na które składa się sceniczna persona Browna. Jego programy są znane na całym...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika mucha

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
4
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
15
razy
W sumie
wystawione
4
oceny ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
26
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]