z-nosem-w-książkach

Profil użytkownika: z-nosem-w-książkach

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
141
Przeczytanych
książek
275
Książek
w biblioteczce
44
Opinii
233
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Telefon w środku nocy nigdy nie zwiastuje niczego dobrego. Niespodziewany powrót wydarzeń z przeszłości całkowicie miesza w spokojnym, ułożonym życiu Josie- głównej bohaterki powieści. To, czego kobieta się dowiaduje, wróży pełno nadciągających problemów.

Na szczęście, w przeciwieństwie do opisywanych w niej wydarzeń, książka od pierwszych stron zapowiada bardzo przyjemną lekturę i taką się okazała.



Autorka od razu rzuca czytelnika na głęboką wodę. Bez zbędnych wstępów wciąga w wir wydarzeń. Sprawia to, że od pierwszych stron historia bardzo wciąga. Z każdym rozdziałem jesteśmy coraz bardziej ciekawi co wydarzy się dalej. Kathleen Barber nie rozciąga na siłę historii, co jest dużym plusem książki. Dzięki temu przez historię się płynie- i to błyskawicznie.



Pisarka zdecydowała się na bardzo ciekawy sposób pisania powieści. O wydarzeniach dowiadujemy się również za pomocą wplecionych między pierwszoosobową narrację fragmentów transkrypcji podcastu, odgrywającego w historii ważną rolę i napędzającego całe śledztwo. Interesującym dodatkiem są również posty na twitterze osób zainteresowanych sprawą. Nadaje to powieści lekkości i sprawia, że jest bardziej realistyczna. Jest to bardzo oryginalny sposób przedstawienia sprawy i nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś takim w powieści kryminalnej. Jest świetnym urozmaiceniem książki i sprawia, że czyta się ją jeszcze lżej i przyjemniej.



Oprócz wątku morderstwa, mamy tu do czynienia również z wieloma problemami rodzinnymi i chowanymi przez lata urazami. Dużą wagę autorka przywiązała do wątku relacji głównej bohaterki z jej siostrą bliźniaczką. Niegdyś nierozłączne siostry z biegiem lat bardzo się poróżniły. Czy da się naprawić dawne błędy w tak kryzysowej sytuacji?

Na pochwałę zasługuje fakt, że autorka nie przeważyła problemów rodzinnych i miłosnych bohaterki nad sprawą morderstwa, co bardzo często ma miejsce w tego typu powieściach. Mamy tutaj równowagę. Nie ma więc potrzeby się martwić, że rozterki Josie zajmą większą część książki.



"Czy już zasnęłaś" nie jest pozycją szczególnie wyjątkową. Sama zagadka jest ciekawa, jednak nie porywa. Nie ma tu zwrotów akcji, napięcia, szczególnie zaskakujących momentów. Mimo ciekawego pomysłu na wplecenie fragmentów podcastu, nie znajdziemy tu nic wyjątkowo odkrywczego. Jest to jednak dobra pozycja, przy której można świetnie spędzić wieczór. Mnie czytanie jej sprawiło dużą przyjemność i jestem niesamowicie ciekawa jak wypadnie na ekranie. Jeśli szukacie pozycji interesującej, wciągającej, przy której możecie odpocząć, to "Czy już zasnęłaś" będzie bardzo dobrym rozwiązaniem.

Polecam i zapewniam, że nie zaśniecie podczas lektury!

Telefon w środku nocy nigdy nie zwiastuje niczego dobrego. Niespodziewany powrót wydarzeń z przeszłości całkowicie miesza w spokojnym, ułożonym życiu Josie- głównej bohaterki powieści. To, czego kobieta się dowiaduje, wróży pełno nadciągających problemów.

Na szczęście, w przeciwieństwie do opisywanych w niej wydarzeń, książka od pierwszych stron zapowiada bardzo przyjemną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Millenium to trylogia, którą pokochał świat. Wywołała prawdziwy szum na światowym rynku wydawniczym, osiągając ogromny sukces. Dwie ekranizacje, tysiące sprzedanych egzemplarzy, wysyp pozytywnych recenzji... W takiej sytuacji musiał nadejść moment, abym na własnej skórze sprawdziła, na czym polega ten fenomen. Podeszłam do lektury z wysokimi wymaganiami i wielką nadzieją, że uda jej się im sprostać. Czekało mnie jednak jeszcze większe rozczarowanie.

Spodziewałam się historii, która porwie mnie bez reszty i nie pozwoli mi zmrużyć oka w nocy. Historii wypełnionej tajemnicami, nagłymi zwrotami akcji i nieprzewidywalnymi rozwiązaniami. Stieg Larsson zaoferował mi zamiast tego koszmarnie rozciągniętą, nudną i momentami nawet przewidywalną powieść, którą niejednokrotnie miałam ochotę rzucić w kąt.

Głównym problemem tej książki jest jej objętość. Mam wrażenie że autor postawił nie na jakość, ale ilość. Gdyby porządnie wyselekcjonować wydarzenia, które rozgrywają się na kartach powieści i usunąć wszystkie, służące jako niepotrzebne zapychacze, w efekcie z opasłego tomiska, zostałaby przeciętnych rozmiarów, ale o wiele mniej nużąca książka.

Zamiast poświęcać tyle uwagi niepotrzebnym wątkom, Stieg Larrson powinien zdecydowanie bardziej postarać się urozmaicić poszukiwania. Poszukiwania Harriet trwały 30 lat i nie przyniosły żadnych rezultatów - do czasu pojawienia się Blomkvista. Kiedy główny bohater bierze sprawy w swoje ręce, wszystko zaczyna iść wyjątkowo łatwo. Odniosłam wrażenie, że wszystkie jego wspaniałe odkrycia są tak naprawdę zbiegiem okoliczności. Po prostu nagle pojawiają się tuż pod nosem bohatera. Często nie jest nawet opisany tok rozumowania, dzięki któremu doszedł do swoich wniosków- po prostu nagle wie rzeczy, które przez tyle lat wyczerpujących poszukiwań nie przyszły nikomu do głowy.

Bardzo dobrym wątkiem mogłaby być relacja Lisabeth i Mikaela jako przyjaciół i współpracowników.Fantazje erotyczne autora jednak wygrały i znajomość tej dwójki poszła dokładnie w tę stronę, którą liczyłam, że ominie i wtedy dla mnie cały czar prysł.

Postacie wykreowane są przeciętnie. Jedyną bohaterką, która naprawdę zapada w pamięć jest pani Salander. Jest ona kobietą o niezwykle silnym charakterze. To prawdziwa twarda babka z oryginalną osobowością. Ma za sobą trudną przeszłość, którą stopniowo odkrywamy. To jedna z tych bohaterek, które poznajemy na kartach powieści i zostaje z nami nawet po zakończeniu lektury. Była postacią, dzięki której nie porzuciłam lektury.

Po zapoznaniu się z pierwszą częścią słynnej trylogii już wiem, że na tym zakończy się moja przygoda z "Millenium". Nie zawsze łatka światowego hitu oznacza, że książka trafi w nasz gust. Historia śledztwa w sprawie Harriet miała bardzo duży potencjał, jednak moim zdaniem nie został on wykorzystany. Powieść dla mnie jest co najwyżej przeciętna. Określania jej mianem "współczesnego geniuszu", "wybitnej" czy nawet "klasykiem" absolutnie nie mogę pojąć.

Millenium to trylogia, którą pokochał świat. Wywołała prawdziwy szum na światowym rynku wydawniczym, osiągając ogromny sukces. Dwie ekranizacje, tysiące sprzedanych egzemplarzy, wysyp pozytywnych recenzji... W takiej sytuacji musiał nadejść moment, abym na własnej skórze sprawdziła, na czym polega ten fenomen. Podeszłam do lektury z wysokimi wymaganiami i wielką nadzieją,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kłamczucha" była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. Z niewiadomych powodów nastawiłam się niesamowicie pozytywnie. Spodziewałam się powieści YA o zagubionej dziewczynie, która pod maską chłodnej i pewnej siebie osoby, skrywa swoją wrażliwą, delikatną stronę. Bardzo miałam ochotę na lekturę czegoś w tym klimacie i miałam nadzieję, że powieść E. Lockhart spełni moje oczekiwania. Czekało mnie jednak duże rozczarowanie.

"Kłamczucha" jest bardzo specyficzną książką. Jak już pisałam, po opisie wyobraziłam sobie coś zupełnie innego, niż ostatecznie dostałam. Nie jest to klasyczna obyczajówka, ale thriller psychologiczny. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie wybrana przez autorkę forma, której moim zdaniem nie udźwignęła

Czymś, co wyróżnia "Kłamczuchę", jest odwrócona chronologia wydarzeń. Polega to na tym, że zaczynamy czytać od końca. Na początku książki poznajemy skutki działań bohaterki, a dopiero z biegiem czasu dowiadujemy się, co sprawiło, że znalazła się tam, gdzie jest. Jedni uważają to za duży plus powieści, inni za jej największą wadę. Zaliczam się do tej drugiej grupy.


Pomysł autorki był naprawdę intrygujący. Z pewnością taki zabieg mógłby niesamowicie wciągnąć czytelnika. Tutaj moim zdaniem to nie wyszło. Problemem jest zbyt duży chaos, jaki powstał. Wszystkie wydarzenia są poplątane. Czytając, w pewnych miejscach kompletnie nie rozumiemy o co chodzi. Pojawiają się jakieś nowe, znajome bohaterce postacie. My, czytelnicy, nie wiemy o nich jednak kompletnie nic. Kim są? Jak się tu znalazły? Co robią? Jaką rolę odgrywają w tej historii? Sprawia to, że podczas lektury mamy mętlik w głowie. Okropnie mnie to irytowało i zniechęcało do lektury. Przez większą część książki w ogóle nie wiadomo o co tu chodzi. Zakładam, że nie jedna osoba rzuciła ją w kąt, stwierdziwszy, że marnuje na nią czas. Odwrócenie ciągu przyczynowo-skutkowego mogłoby się udać tylko wtedy, kiedy autorka włożyłaby w to naprawdę wiele wysiłku. Musiałaby zwrócić uwagę nawet na najmniejsze szczegóły i bardzo dokładnie przeanalizować to, co chce przekazać. Dzieło E. Lockhart było w moich oczach jednak mocno niedopracowane i przez to wypadło tak źle.

"Kłamczucha" to powieść, którą trzeba przeczytać na raz, mocno skupiając się na treści. Aby zrozumieć kolejny rozdział trzeba dobrze zapamiętać poprzedni. Inaczej nie będziemy wiedzieli, co czytamy. Mimo wszystko i tak nieraz będziecie musieli wrócić do poprzednich stron, żeby zorientować się, co pisarka miała w ogóle na myśli. Z tego powodu czytanie nie sprawiało mi przyjemności. Lektura czegoś tak niedopracowanego i przez to ciężkiego do zrozumienia była naprawdę męcząca.


Brakowało mi tutaj również zwrotów akcji i momentów zaskoczenia, których można oczekiwać po powieści tego typu. Pomijając już ten cały bałagan i niejasności- historia ta zwyczajnie nudzi. Nie dzieje się nic interesującego, co sprawiłoby, że nie mogłabym oderwać się od czytania. Wszystko to sprawiało, że moja przygoda z "Kłamczuchą" była naprawdę męcząca.

Styl pisania również pozostawia wiele do życzenia. Warsztat E. Lockhart jest po prostu kiepski. Krótkie, do bólu proste zdania w trzecioosobowej narracji wypadły bardzo słabo. Dodatkowo miałam wrażenie, że były dosyć chaotyczne. Pisarka używa też wielu nielubianych przeze mnie "zapychaczy". Mówię tu o całkowicie niepotrzebnych informacjach i opisach podstawowych czynności. Sprawiało to, że lektura jeszcze bardziej mi się dłużyła i nie mogłam doczekać się końca.

Skłamałabym, mówiąc, że książka mi się podobała. A że kłamczuchą nie jestem, powiem, że powieść E. Lockhart jest naprawdę słaba. Ogólny zamysł był całkiem dobry i gdyby pisarka postarała się bardziej, mogłoby nawet coś z tego wyjść. Mamy jednak do czynienia z chaotyczną, pogmatwaną i nudną historią, której lektura nie sprawiła mi niestety przyjemności. Bardzo się zawiodłam. Nie polecam.

"Kłamczucha" była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. Z niewiadomych powodów nastawiłam się niesamowicie pozytywnie. Spodziewałam się powieści YA o zagubionej dziewczynie, która pod maską chłodnej i pewnej siebie osoby, skrywa swoją wrażliwą, delikatną stronę. Bardzo miałam ochotę na lekturę czegoś w tym klimacie i miałam nadzieję, że powieść E. Lockhart...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika z-nosem-w-książkach

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Eric Lindstrom
Ocena książek:
6,7 / 10
3 książki
0 cykli
Pisze książki z:
6 fanów
Katarzyna Berenika Miszczuk
Ocena książek:
7,0 / 10
38 książek
7 cykli
2250 fanów
Alwyn Hamilton
Ocena książek:
7,7 / 10
6 książek
2 cykle
143 fanów
Markus Zusak Złodziejka książek Zobacz więcej
Anne Frank Dziennik Anny Frank Zobacz więcej
John Katzenbach Analityk Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
141
książek
Średnio w roku
przeczytane
14
książek
Opinie były
pomocne
233
razy
W sumie
wystawione
122
oceny ze średnią 6,4

Spędzone
na czytaniu
908
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
17
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]