-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać2
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Biblioteczka
Konfrontacja z obcymi to pierwszy stopień do wielkiego przełomu.
Będąc na ziemiach Nowego Świata, Hernan Cortes pragnie zdobyć wpływy w lokalnych plemionach. Zasłaniając się chęcią szerzenia dobra i boskiej miłości, Cortes pragnie wzbogacenia się i władzy. U jego boku znajduje się potężny mężczyzna, którego przeszłości nikt nie zna. Na imię mu Zahred.
Po raz kolejny Michał Gołkowski zabiera nas w podróż po historycznych wydarzeniach, które ukazuje za sprawą istniejących naprawdę postaciach i bohatera, któremu daleko jest do bycia zwykłym człowiekiem 😶
Zahred to jeden z moich ukochanych literackich bohaterów, którego losy zawsze śledzę z niezwykłą przyjemnością. Tym razem w pierwszym tomie Świata we krwi, czyli Pierzasty Wąż, autor sięga po półdzikie plemiona zamieszkujące Meksyk i przyznać trzeba, że dzieje się tu naprawdę wiele 😱
Siedmioksiąg Grzechu to niezwykle dopracowana, świetnie napisana i wyjątkowo wciągająca seria, w której autor udowadnia, jak wielkim warsztatem dysponuje. Co więcej, dzięki tej serii możemy poznać często zapomniane epizody historii naszego świata. Z reguły niezwykle krwawe i brutalne 💀
Książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem, a emocje, różnorodność bohaterów i egzotyczność miejsca, naprawdę robi wrażenie. Czuć też problem ludzkiej zachłanności, w której złoto ma większą wartość niż ludzkie życie 😵
Konfrontacja z obcymi to pierwszy stopień do wielkiego przełomu.
Będąc na ziemiach Nowego Świata, Hernan Cortes pragnie zdobyć wpływy w lokalnych plemionach. Zasłaniając się chęcią szerzenia dobra i boskiej miłości, Cortes pragnie wzbogacenia się i władzy. U jego boku znajduje się potężny mężczyzna, którego przeszłości nikt nie zna. Na imię mu Zahred.
Po raz kolejny...
Mimo wszechobecnej radości nie każdy czuje jej magię.
Rok 1985 trwa okres świąteczny. Do sklepów trafiają nowe zabawki, które momentalnie zyskują zainteresowanie dzieci. Grupka przyjaciół odkrywa dziwną zależność zabawek, do wybuchających wokół pożarów. Do pomocy młodzieńcom staje policjanta, ze swoim przyjacielem — dawnym funkcjonariuszem. Wszystkie tropy zaczynają prowadzić do postaci Mikołaja z makijażem klauna.
Nawiązywanie do tradycji i związanych z tym postaciami, to ciekawy aspekt, który często pojawia się w książce. Autorzy za sprawą znanych nam elementów, kreują swoją własną fabułę, dodając do niej coś od siebie. W przypadku świąt Bożego Narodzenia powstało już wiele historii, jednak niewiele z nich wiąże się z horrorem 😱
Santa Clown to książka ciekawa, w której mamy całe mnóstwo nawiązań do Ameryki i lat 80.. Julius Throne połączył wiele elementów, tworząc tym samym wyróżniającą się powieść, którą czyta się łatwo i przyjemnie 😊
Przyznam, że spodziewałem się większej makabry, niż to, co faktycznie otrzymałem, ale nie czuje się zawiedziony. Autor wykreował wiele wątków, którym często bliżej było do kryminału czy thrillera, niż horroru. Czy to źle? Kwestia nastawienia, ale dla mnie wyszło naprawdę fajnie 😁
Jest też coś, do czego mógłbym się przyczepić, a mianowicie tytułowy antagonista. Mimo iż czuć było od niego pewną dozę szaleństwa, to zabrakło mi u niego swoistego charakteru. Zwieńczenie tej opowieści także nie wywarło większego wrażenia. Było zbyt oczywiste i proste 😶
Mimo to zachęcam do zapoznania się z książką. Jest dobrze napisana i odmienna od dostępnych na rynku tytułów. Warto czasem oderwać się od wtórnych historii i sięgnąć po coś innego 😉
Mimo wszechobecnej radości nie każdy czuje jej magię.
Rok 1985 trwa okres świąteczny. Do sklepów trafiają nowe zabawki, które momentalnie zyskują zainteresowanie dzieci. Grupka przyjaciół odkrywa dziwną zależność zabawek, do wybuchających wokół pożarów. Do pomocy młodzieńcom staje policjanta, ze swoim przyjacielem — dawnym funkcjonariuszem. Wszystkie tropy zaczynają...
Czasem zdaje nam się, że wiemy o kimś wszystko. W jednej chwili to wszystko może okazać się kłamstwem.
Kamila i Marek są rodzeństwem, a także najbliższymi sobie przyjaciółmi. Pewnego dnia, kiedy Marek nie daje znaku życia podczas wyjazdu służbowego, Kamila zaczyna panikować. Z pomocą dawnego chłopaka, dziewczyna próbuje odnaleźć brata, jednak to, co odkrywa w trakcie poszukiwań, całkowicie odmienia jej dotychczasowe życie.
Książki autorstwa Klaudii Zacharskiej mają w sobie niesamowitą moc. Autorka potrafi wciągnąć czytelnika, ukazując niesamowitą historię, pełną emocji i zaskakujących zwrotów. Trudno odłożyć książkę Klaudii choć na chwilę i nie inaczej było z powieścią Bezradni 😱
W książce podążamy ścieżką fabularną, nad którą wydaje nam się, mamy pełną kontrolę. Przewidujemy, co się stanie i do pewnego momentu nawet to wychodzi. Wszystko jednak zostaje wywrócone o 180 stopni, kiedy to autorka przejmuje kontrolę i serwuje rzeczy, które naprawdę zaskakują i wywołują całą gamę różnych doznań 😁
Całość czyta się niezwykle przyjemnie, mimo iż poruszony w książce temat do przyjemnych nie należy. Nie brakuje tu mrocznego i tajemniczego klimatu oraz brutalności, która mimo wszystko nie odtrąca czytelnika. Wszystko jest dobrze wyważone, dzięki czemu z historii czerpie się całą masę przyjemności 😊
Jeżeli lubicie odczuwać wszystko to, o czym czytacie, a także niestraszna Wam niemała dawka ludzkiego okrucieństwa, to Bezradni zdecydowanie przypadną Wam do gustu. Osobiście bardzo polecam każdemu, kto poszukuje literackich mocnych wrażeń 💀
Czasem zdaje nam się, że wiemy o kimś wszystko. W jednej chwili to wszystko może okazać się kłamstwem.
Kamila i Marek są rodzeństwem, a także najbliższymi sobie przyjaciółmi. Pewnego dnia, kiedy Marek nie daje znaku życia podczas wyjazdu służbowego, Kamila zaczyna panikować. Z pomocą dawnego chłopaka, dziewczyna próbuje odnaleźć brata, jednak to, co odkrywa w trakcie...
Po zagładzie, jaką sprowadziła na siebie ludzkość, tylko tunele metra mogą ocalić gatunek ludzki przed wymarciem. Nie znając innego życia, w paryskim metrze wszyscy próbują jakoś przetrwać. Madonna, jedna z mieszkanek stacji Brac, próbuje wprowadzić w życie swój projekt Federacji. Ma on na celu podniesienie poziomu dotychczasowej egzystencji. Nie każdemu jednak ten pomysł przypadnie do gustu, co stworzy dodatkowe zagrożenie.
Uniwersum Metro 2033 to seria, którą uwielbiam od początku jej istnienia. Klimat, jaki towarzyszy wielu historiom z tego postapokaliptycznego świata, jest godny podziwu. Przez dłuższy czas projekt był zawieszony, lecz nadszedł moment jego reaktywacji i to naprawdę w dobrym stylu! 😁
Paryż: Lewy Brzeg to francuska wizja nuklearnej zagłady, którą powołał do życia Ppierre Bordage. Trzeba przyznać, że autorowi udało się oddać to, co najlepsze w całej serii: całkowite odczłowieczenie i konieczność przystosowania się do nowych zasad 😱
W książce poznajemy wiele oddzielnych historii, dziejących się w tym samym czasie. Każda z nich ukazuje inną grupkę bohaterów i ich przygody. Dzięki temu poznajemy różne miejsca w paryskiej linii metra, a w każdej z nich dominuje inna społeczność 😶
Powieść czyta się z niezwykłą przyjemnością, zwłaszcza jeżeli komuś nieobce są klimaty postapokaliptyczne. Czuć na każdym kroku brud, społeczne zdegenerowanie oraz utratę wielu wartości. Wielokrotnie zostajemy zaskoczeni czymś, co dla bohaterów funkcjonuje na porządku dziennym. Takie zderzenia bywają moralnie bolesne, ale jakże praktyczne w świecie ukazanym w książce ☢️
Książkę polecam każdemu, niezależnie czy miał wcześniej styczność z uniwersum, czy będzie to pierwsza przygoda w tym świecie. Jest naprawdę bardzo klimatycznie, a fabułę śledzi się z dużym zainteresowaniem 😊
Po zagładzie, jaką sprowadziła na siebie ludzkość, tylko tunele metra mogą ocalić gatunek ludzki przed wymarciem. Nie znając innego życia, w paryskim metrze wszyscy próbują jakoś przetrwać. Madonna, jedna z mieszkanek stacji Brac, próbuje wprowadzić w życie swój projekt Federacji. Ma on na celu podniesienie poziomu dotychczasowej egzystencji. Nie każdemu jednak ten pomysł...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po poznaniu Wielkiego Wodza Tenochtitlán - Montezumę, konkwistadorzy z najeźdźców, stają się... przyjaciółmi. Traktowany z najwyższym szacunkiem Cortés, wraz ze swoimi ludźmi, wykorzystuje poczynania Mexików dla własnych korzyści. Zahred w tym czasie coraz bardziej dostrzega to, która ze stron jest tą złą, a wszystkiemu przypatrują się sami Bogowie.
Po przeczytaniu Pierzastego Węża wiedziałem, że ta historia przypadnie mi do gustu. To naprawdę niesamowite, jak Michał Gołkowski potrafi oddać egzotyczny i specyficzny klimat czasów i miejsca, w których tym razem osadził swoich bohaterów. Jestem pełen podziwu 🥰
Obsydianowy Motyl co prawda nieco stracił tempo, a sama akcja wiąże się głównie z intrygami dziejącymi się wewnątrz stron konfliktu. Nie znaczy to, że w książce nic się nie dzieje. Największą moc mają tutaj słowa i to, do czego są w stanie doprowadzić 😱
Jest krwawo, zaskakująco, wciągająco i bardzo klimatycznie. Autor świetnie porusza się po wykreowanej historii, wprowadzając co chwila nowe wątki, oraz zwroty akcji, których się nie spodziewamy. Pewni bohaterowie zmieniają się na skutek niektórych działań, co czyni z nich ludzi lepszych lub znacznie gorszych, niż byli wcześniej 😶
Jeżeli ktoś czytał już przygody Zahreda, a zwłaszcza poprzedni tom trylogii Świat we krwi, ten nie zawiedzie się i tutaj. Jest nieco inaczej, ale wciąż spójnie i bez chaosu. Czasem ciężko się odnaleźć wśród dziwnie brzmiących imion i miejsc, ale taki urok takiego miejsca akcji 😅
Po poznaniu Wielkiego Wodza Tenochtitlán - Montezumę, konkwistadorzy z najeźdźców, stają się... przyjaciółmi. Traktowany z najwyższym szacunkiem Cortés, wraz ze swoimi ludźmi, wykorzystuje poczynania Mexików dla własnych korzyści. Zahred w tym czasie coraz bardziej dostrzega to, która ze stron jest tą złą, a wszystkiemu przypatrują się sami Bogowie.
Po przeczytaniu...
Posiadająca życie jak z bajki, Laila Hancelrinki pewnego dnia przeżywa koszmar. Jej narzeczony umiera na skutek strasznej choroby. Tego samego dnia, dziedziczka fortuny przypadkowo wpada do rzeki, która niesie ją do najbiedniejszej dzielnicy. Nie zdając sobie sprawy, jak trudne jest życie w nędzy, Laila chce wrócić do domu. Droga powrotna nie będzie jednak ani trochę bezpieczna, zwłaszcza że jej śladem podąża osoba łaknąca jej śmierci.
Poruszanie problemów związanych z podziałem społecznym, a także ogromnymi różnicami, jakie dzielą najuboższych od najzamożniejszych, to element, który można rozwinąć w ciekawy sposób. Wielu już tego dokonało, jednak w powieści W Imię Boga, aspekt ten został połączony z nadmierną pobożnością, co w rezultacie dało naprawdę przyjemną w odbiorze historię 😊
Główny zamysł W Imię Boga polegał na nagłej i dość brutalnej konfrontacji dwóch różnych światów. Laila, przyzwyczajona do luksusów, zostaje wrzucona na samo dno społecznej hierarchi, w którym musi się odnaleźć, by przetrwać. Co więcej, na każdym kroku kobieta natyka się na kolejne okropieństwa, które dla innych są na porządku dziennym. Konieczność przemiany dotychczasowych zachowań i zwyczajów stanowi główną siłę napędową książki, a to akurat śledzi się z wielką przyjemnością 🙃
Dominika Skoczeń zgrabnie porusza się po wykreowanym przez siebie świecie i przybliża jego wszystkie problemy. Łatwo jest odnaleźć się w nim, ponieważ sporo z tego odzwierciedla nasz rzeczywisty świat. Do tego wszelkie opisy i sami bohaterowie, zostali ukazani z dużą dbałością o szczegóły 🥰
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, a akcja, choć nie ciągła, została poprowadzona w odpowiednim tempie. Szkoda, że nie ma tu więcej fantastycznych elementów, ale i bez tego powieść bardzo dobrze się broni 😎
Posiadająca życie jak z bajki, Laila Hancelrinki pewnego dnia przeżywa koszmar. Jej narzeczony umiera na skutek strasznej choroby. Tego samego dnia, dziedziczka fortuny przypadkowo wpada do rzeki, która niesie ją do najbiedniejszej dzielnicy. Nie zdając sobie sprawy, jak trudne jest życie w nędzy, Laila chce wrócić do domu. Droga powrotna nie będzie jednak ani trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Będąca niewolnicą, szkoloną na zabójczynie w placówce Zakonu Burz, Lunara w końcu się wyswobadza. Podczas ucieczki kobieta napotyka mitycznego Żar Ptaka, dzięki któremu zyskuje wielką moc. W tym samym czasie, w życiu Lunary pojawia się Łowca Bruno, którego z początku dobre intencje, okazują się sprytnie obmyślonym planem.
Debiuty literackie nie należą do łatwych. Pomysł i chęć nie zawsze stanowią klucz dobrego pisarskiego początku. Trzeba mieć to mityczne „coś”, co w przypadku powieści Czarne Serce. Zdrada naprawdę czuć 😊
Dopingowałem Sylwii Gudyce odkąd tylko dowiedziałem się, że planuje coś napisać. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że Sylwia doprowadziła swoje marzenie do końca i teraz każdy z czytelników może poznać tę emocjonującą przygodę 🥰
Na pierwszym planie książki jest główna bohaterka, a raczej jej emocje i przeżycia. Lunara, mimo przykrego startu, dostała szansę na coś lepszego. Niestety los chciał, że stało się zupełnie inaczej, a ból, z jakim musi się zmierzyć, jest bardziej dotkliwy, niż fizyczne rany 😱
Wszystko w tej książce ze sobą współgra, a całość czyta się szybko i przyjemnie. Nie powiem, zaskoczyło mnie kilka opisów i scen cechujących się brutalnością, co nie zdarza się w tego typu historiach. Zabrakło mi nieco tła i świata w powieści, a momentami niektóre reakcje i dialogi nie były do końca wiarygodne. Mimo to zdecydowanie w książce przeważają pozytywy, a przy debiutach nie jest to takie oczywiste 😁
Naprawdę polecam lekturę książki i po prostu wiem, że Sylwia dopiero się rozkręca i czekam na dalsze tego efekty 😈
Będąca niewolnicą, szkoloną na zabójczynie w placówce Zakonu Burz, Lunara w końcu się wyswobadza. Podczas ucieczki kobieta napotyka mitycznego Żar Ptaka, dzięki któremu zyskuje wielką moc. W tym samym czasie, w życiu Lunary pojawia się Łowca Bruno, którego z początku dobre intencje, okazują się sprytnie obmyślonym planem.
Debiuty literackie nie należą do łatwych. Pomysł i...
Przeszłość czyha ze swoimi koszmarami, na odpowiedni moment.
Po śmierci swojej matki Piotr musi zająć się mieszkaniem, które pozostało teraz bez opieki. Zmuszony do powrotu do miejscowości, w której się wychował, na mężczyznę czeka wiele niespodzianek. Teraz Piotr musi zmierzyć się nie tylko z bólem po stracie bliskiej osoby, ale także z tym, co czekało na niego przez wiele lat nieobecności.
Jeżeli myślicie o grozie, najczęściej pierwsze co przychodzi do głowy, to wszelkie monstra, nawiedzone budynki i inne straszydła. Okazuje się, że można wywołać u czytelnika lęk, wykorzystując do tego wyłącznie skryty między wierszami mrok, co doskonale widać na przykładzie książki Stacja 😱
Wszystko, co ukazał w swojej powieści Marcin Majchrzak, to tak naprawdę rzeczy, które każdy z nas zna. Miejsca, do których chodziło się za dzieciaka. Ludzie, z którymi było się nierozłącznym za młodych lat. Kto tak nie miał? 😶
Okazuje się, że wszystko, co dobrze nam znane, ma swoją ciemną stronę. Poznawanie tej historii, z którą bardzo łatwo się utożsamić, stanowi niesamowite przeżycie. To książka niezwykle bliska czytelnikowi, a jednocześnie naprawdę przerażająca 💀
Nowe wydanie, ze wstępem samego mistrza weirdfiction - Wojtka Guni pokazuje, że książka wciąż żyje i ma okazję zarazić sobą kolejnych czytelników. Osobiście naprawdę polecam zapoznać się z tekstem Marcina. Nie pożałujecie! 😁
Przeszłość czyha ze swoimi koszmarami, na odpowiedni moment.
Po śmierci swojej matki Piotr musi zająć się mieszkaniem, które pozostało teraz bez opieki. Zmuszony do powrotu do miejscowości, w której się wychował, na mężczyznę czeka wiele niespodzianek. Teraz Piotr musi zmierzyć się nie tylko z bólem po stracie bliskiej osoby, ale także z tym, co czekało na niego przez...
Zaufanie nieodpowiedniej stronie niesie ze sobą ogrom koszmarnych konsekwencji.
Po wielu zmaganiach związanych ze swoim przeznaczeniem, Aine, która dawno straciła już swoich bliskich, odnajduje nowy cel. Ponownie stanie jej na drodze wiele przeszkód, a wśród nich zwątpienie we własne istnienie. Czy jednak zdoła odmienić przyszłość potomków Starych Bogów?
Lubię historię, które nie opierają się wyłącznie na akcji i malowniczych scenach walk. Taka tendencja często widnieje w gatunku, jakim jest fantastyka, lecz na całe szczęście można doszukać się także czegoś, co niesie ze sobą coś więcej, niż tylko rozrywka 😊
Po pierwszym tomie cyklu Dzieci Starych Bogów, wiedziałem, że do niego wrócę. Agnieszka Miela naprawdę potrafi wykreować niesamowite doznania w swojej twórczości, co po raz kolejny udowodniła w tomie drugim, czyli w Grzechy Ojców 😁
Całość historii skupia się na głównej bohaterce, jej burzliwych relacjach i często nieprzyjemnych sytuacjach, jakie ją spotykają. Autorka serwuje całą gamę najróżniejszych emocji, które towarzyszą czytelnikowi podczas lektury. Więź między osobą czytająca, a postaciami książki jest silna, dlatego nie trudno o przeżywanie losów Aine i innych bohaterów 😱
Sam styl, jakim posługuje się autorka, jest dość specyficzny. Czuć, że chce ona wycisnąć z każdej sceny absolutnie wszystko, co tylko się da. Nie ma tu lania wody, czy bezwartościowych wątków. Bywa, że tempo zwalnia, ale na rzecz innych, równie ekscytujących sytuacji. Tak, bywa miejscami nużąco, ale nie sprawia to, że lektura jest przez to mniej wciągająca 😍
Zaufanie nieodpowiedniej stronie niesie ze sobą ogrom koszmarnych konsekwencji.
Po wielu zmaganiach związanych ze swoim przeznaczeniem, Aine, która dawno straciła już swoich bliskich, odnajduje nowy cel. Ponownie stanie jej na drodze wiele przeszkód, a wśród nich zwątpienie we własne istnienie. Czy jednak zdoła odmienić przyszłość potomków Starych Bogów?
Lubię historię,...
W mroku i ciemności mogą skrywać się odpowiedzi na ważne pytania.
Po tajemniczym Incydencie, miasto Baraghod staje się namiastką swojej dawnej świetności. Dręczone plagą szczurów i wieloma innymi przykrościami, narażone jest także na wiele politycznych spisków. Razaguel staje przed trudną misją: musi odkryć tajemnice swojej przeszłości i pomścić śmierć braci. By tego dokonać, będzie musiał udać się w najgłębszy mrok.
Coraz więcej na rynku widać książek z gatunku fantastyki, których przesłanie i forma jest dość proste. Nie ma w tym nic złego, ale tego typu schematy raczej dalekie są od rozbudowanych historii i zmuszających do myślenia zwrotów akcji 😶
Na całe szczęście wciąż są autorzy, którzy miłują się w tym, co wcale nie jest takie oczywiste. Sonia Korta wraz z Piotrem T. Dudkiem stworzyli solidną cegłę Za Kamień i Za Ciemność, która to wymaga od czytelnika większej uwagi i zaangażowania. Oczywiście historia odwdzięcza się niesamowitymi wrażeniami, tylko trzeba dać jej szansę 😁
Powieść Za Kamień i Za Ciemność to historia niezwykle rozbudowana, pełna mroku i brudu. Nie ma tu miejsca na róż magii i jednorożce. Autorzy z każdym kolejnym fragmentem schodzą coraz niżej w zakamarki ludzkiego pojmowania, co też niezwykle czuć. Próżno tu szukać dobroci i wesołości. Co to, to nie 😱
Cała fabuła, mimo wielowątkowości, jest niezwykle spójna, a bohaterowie charyzmatyczni. Co ciekawe, nie ma tutaj poczucia konkretnego głównego bohatera. Każdy jest ważny i ma do odegrania swoją rolę. Wszystko to śledzi się z niemałym zainteresowaniem, a gwarantuje, że choć książka nie należy do cienkich, to i tak po lekturze ma się ochotę na więcej! 🙃
Naprawdę polecam lekturę zwłaszcza czytelnikom bardziej wymagającym i doświadczonym. Ci szukający wyłącznie szybkiej i prostej historii, mogą się boleśnie odbić 😅
W mroku i ciemności mogą skrywać się odpowiedzi na ważne pytania.
Po tajemniczym Incydencie, miasto Baraghod staje się namiastką swojej dawnej świetności. Dręczone plagą szczurów i wieloma innymi przykrościami, narażone jest także na wiele politycznych spisków. Razaguel staje przed trudną misją: musi odkryć tajemnice swojej przeszłości i pomścić śmierć braci. By tego...
Nawet w świecie chaosu, można odnaleźć odrobinę szczęścia.
W roku 2052 świat przestał wyglądać tak, jak go pamiętamy. Nieodwracalne skutki zmian klimatycznych, doprowadziły do niemal całkowitego wyginięcia rodzaju ludzkiego. W tym wszystkim pojawia się Karina Wilga, której doświadczenie i wiedza pozwala przerwać niewielkiej społeczności. Pewnego dnia dziewczyna poznaje Alexa, co całkowicie zmienia jej dotychczasowe życie.
Przy książkach spod szyldu postapo, jesteśmy przyzwyczajeni do brudu i beznadziei, jak np w serii Mad Max. Okazuje się, że w tym ponurym świecie można pokazać także odrobinę blasku, co udało się dokonać Annie Kowalczyk 😁
Mroczna Przyszłość zapowiadała się na książkę, jak wiele innych, typu Uniwersum Metro 2033. W rzeczywistości, okazała się przyjemnym obyczajem, który skupia się na ukazywaniu promyczka nadziei w świecie, w którym próżno jej szukać. Czy to źle? Wielu uzna, że tak, ale dla mnie była to naprawdę miła odskocznia 😊
Książkę czyta się przyjemnie, a fabuła jest niezwykle wciągająca. Fajnie obserwuje się życie ludzi, którym udało się przetrwać, ale także odnaleźć w wymagających czasach. Można to odebrać jako nieco naiwne, ale czasem każdy z nas potrzebuje nagięcia pewnych zasad i tutaj wypada to naprawdę nieźle 🙃
Nie jest to książka typu droga, co wielokrotnie powtarza się w tym schemacie. Tutaj bardziej chodzi o uczucia (których odbiór ułatwia nam pierwszoosobowa narracja) niż sam czynnik przetrwania, którego i tak trochę znajdziemy. Jest miło, przyjemnie i z poczuciem spełnienia. Naprawdę warto zapoznać się z tą książką! 🥰
Nawet w świecie chaosu, można odnaleźć odrobinę szczęścia.
W roku 2052 świat przestał wyglądać tak, jak go pamiętamy. Nieodwracalne skutki zmian klimatycznych, doprowadziły do niemal całkowitego wyginięcia rodzaju ludzkiego. W tym wszystkim pojawia się Karina Wilga, której doświadczenie i wiedza pozwala przerwać niewielkiej społeczności. Pewnego dnia dziewczyna poznaje...
Przeznaczenie kilku ludzi raz na zawsze może zmienić losy całej ludzkości.
Kerhalora to kraina, w której lata temu dominowali Starzy Bogowie. Karmazynowe Bractwo robi wszystko, by pamięć o nich przeminęła. Los wszystkich mieszkańców spada na Bertrama i Aine, których przeznaczenie ciągnie po wyboistej i niebezpiecznej drodze. Która strona konfliktu zwycięży i jakie przeznaczenie czeka wszystkich?
Przeważnie kolejne tomy jakieś serii albo ciągną fabułę na siłę, albo wprowadzają do niej nowe wątki. Wielokrotnie autorzy ukazywali ewolucję własnego warsztatu i pomysłów z kolejnymi swoimi książkami, lecz to, co wydarzyło się w powieści Krew Wilka to coś naprawdę niesamowitego 😱
Pierwszy tom cyklu Dzieci Starych Bogów był dość łagodny i pozwala poznać świat wykreowany przez Aganieszkę Mielę. W drugim autora coraz bardziej ukazywała swoją naturę, szykując dla bohaterów nie lada wyzwanie. To, co natomiast czeka na nas w wieńczącym tę historię tomie, to prawdziwa jadka, w której nikt nie bierze jeńców. Dosłownie 😶
Książki Agnieszki z tej serii, to nie jest fantastyka, do której przywykliśmy: dość proste schematy przełożone na nieco inny świat i bohaterów. Tu wszystko ma niesamowity klimat, a ilość makabry, która widnieje w tym tomie, bardziej przywodzi na myśl powieści grozy, niż czystą fantastykę. Czy to źle? Absolutnie nie, choć kilka osób może zostać solidnie zaskoczona 😅
Sam warsztat autorski i płynność, z jaką autorka opowiada swoją historię, jest godny podziwu. Nawet sceny, w których niewiele się dzieje budują napięcie i pozwalają wczuć się w ten świat. Pomysłów nie brakuje, a wiele momentów solidnie zaskoczy czytelnika 😁
Naprawdę cieszę się z poznania tej historii, a jej zwieńczenie jest naprawdę satysfakcjonujące! Bardzo polecam osobom, które szukają czegoś innego w zalewie treści z gatunku fantastyki. Bardzo wątpię, byście się zawiedli na tej trylogii 🙃
Przeznaczenie kilku ludzi raz na zawsze może zmienić losy całej ludzkości.
więcej Pokaż mimo toKerhalora to kraina, w której lata temu dominowali Starzy Bogowie. Karmazynowe Bractwo robi wszystko, by pamięć o nich przeminęła. Los wszystkich mieszkańców spada na Bertrama i Aine, których przeznaczenie ciągnie po wyboistej i niebezpiecznej drodze. Która strona konfliktu zwycięży i jakie...