-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano5
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant26
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-17
2024-03-04
2024-02-15
Kaleka wzdycha do artystki, zazdrosny diabeł wyskakuje z pudełka i rzuca amanta w świat na próbę charakteru i uczcić. Poddaje się on ufnie losowi, nie tracąc hartu ducha, a ścieżki prowadzą go z powrotem do domu. Wściekły diabeł zabija go i kiedy wydaje się, że wszystko było na marne, kończąc żywot zostaje wynagrodzony, kochankowie jednoczą się na łożu śmierci.
Nigdy nie rozumiałam, dlaczego baletnica też musi umrzeć, bo przecież nigdy się nie poznali. Może łatwo jest kochać tylko to, co nie poznane i co umierające.
A może żołnierzyk miał agonalne majaki, a tancereczka z chorobliwie zazdrosnym diabłem żyli sobie dalej swoje małe patologiczne życie w zamkniętym pudełku.
A może chodzi o to, że jeśli czegoś pragniesz i po to nie sięgniesz, porwie cię życie, a na łożu śmierci i tak cię dopadnie – poczucie winy. I niebo, gdzie śni się zwycięstwo w tej jedynej istotnej walce o sens życia.
A może to po prostu tacy Romeo i Julia. (bleee)
Kaleka wzdycha do artystki, zazdrosny diabeł wyskakuje z pudełka i rzuca amanta w świat na próbę charakteru i uczcić. Poddaje się on ufnie losowi, nie tracąc hartu ducha, a ścieżki prowadzą go z powrotem do domu. Wściekły diabeł zabija go i kiedy wydaje się, że wszystko było na marne, kończąc żywot zostaje wynagrodzony, kochankowie jednoczą się na łożu śmierci.
Nigdy nie...
2024-02-22
2023-12-29
W księdze pierwszej poruszyła mnie głęboka, romantyczna sensualność bohaterów, taka, która zdarza się człowiekowi samoistnie w specyficznym stanie umysłu, w sprzyjających okolicznościach. Absolutnie każdy dołożył tu cegiełkę do tego, jak to się poplątało, bo od razu czuć podskórnie, że nie chodzi o zwykłą amoralność wysokich sfer, aktorów, ludzi sztuki i pieniadza. Od pierwszego wyjścia na plażę, gorący piasek i pierwszy dotyk chłodnej fali, która wabi w głąb, zaprasza, obiecując słodkie ukojenie można poznać, ze kryje sie za tym jakaś udręka.
Księga druga pozwala zgłębić naturę małżeństwa Diverów. Odsłaniają się przed czytelnikiem mroczne tonie. Za dużo tu psychicznej zależności, za dużo pieniędzy, za dużo alkoholu, żeby sprawy mogły potoczyć się dobrze. Jest tu przyczyna i motywy. Tragedia mężczyzny starej daty, który wybrał partnerkę życia bazując na jej deklaracji miłosnej, choć wszelka logika każe mu uciekać, wycofać się, to samotność i potrzeba bycia kochanym zwycięża.
O zgrozo, całe to małżeństwo przypomina problem rodzin tzw. współuzależnionych. Dick jest współchory na traumę żony, dostosowuje swoje życie pod stany emocjonalne żony, nieprzewidywalne fale przypływu i odpływu od świata realnego. Ucieka w alkohol, ucieka w Rosemary, ale to wszystko na nic, bo zwyczajnie ucieka od życia, które zostało wręcz wyreżyserowane i nigdy nie było jego.
I te ucieczki wchodzą mu w krew, stają się w końcu jego sposobem na przetrwanie.
I jeszcze sama Rosemary, która stapia się z wizerunkiem aktorki, a starając się przetrwać w hollywoodzkiej rzeczywistości (rzeczywistości wykreowanej, w istocie, gdzie spojrzenia ludzi są tylko okiem kamery, słońce i gwiazdy reflektorami i jedynym zadaniem jest autokreacja postaci, autoprezentacja, HIPERŚWIADOMOŚĆ otaczania, czyli skrajne przeciwieństwo odrealnionego świata Nicole), nigdy nie wyhodowała prawdziwej osobowości. Szukając szczęścia, nie zważa na cudze nieszczęścia, ale jest cudownie bezosobowym zapalnikiem, punktem zwrotnym, momentem ujawnienia wszelkich słabych punktów skomplikowanej konstrukcji "Dicole", zupełnie przypadkiem, gdyż sama Rosemary jest w istocie albo bezbrzeżnie naiwna albo płytka, absolutnie niezdolna do świadomego, wyrachowanego działania. Jej płytka miłość trafiła jedynie na podatny grunt, ale nie zazna hollywoodzkiego hepiendu.
W losach poszczególnych postaci jest jakaś smutna logika, tragiczne piekno, choć kierowana raczej depresją, niż nadzieją. Co rodzi pytanie: co ja mam za uszami, że mnie to wzrusza?
W księdze pierwszej poruszyła mnie głęboka, romantyczna sensualność bohaterów, taka, która zdarza się człowiekowi samoistnie w specyficznym stanie umysłu, w sprzyjających okolicznościach. Absolutnie każdy dołożył tu cegiełkę do tego, jak to się poplątało, bo od razu czuć podskórnie, że nie chodzi o zwykłą amoralność wysokich sfer, aktorów, ludzi sztuki i pieniadza. Od...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-05
2023-10-01
2023-10-08
2023-10-15
2023-10-23
2023-09-21
"Wąż z Essex" to beletrystyka, która wymagała od autorki nakładu pracy. To nie są bzdurki, które.można wyprodukować na kolanie. Sarah Perry zgrabnie i zręcznie zanurza czytelnika w XIX wiek, opisy są bogate i naturalne, można je doświadczyć wieloma zmysłami, są plastyczne, ale jednocześnie nie stronią od swoistej narratorowi wrażliwości, barwnego jezyka, wyjątkowej wrażliwości na detal i lekkiej subiektywności. Warsztat odznacza się skondensowanym, nasyconym przekazem, każdy drobiazg i zdanie można odbierać jak mały omen lub sentencję, natomiast bogactwo formy - miks streszczeń, listów, scen rodzajowych, delirycznego pamiętnika - utrzymuje historię w ryzach i nadaje zdecydowane tempo losom bohaterów, którzy zdają się dryfować, ale po fakcie - doświadczają roku zmian, takiego, który wspomina się potem całe życie. Miłość, która ma dziesiątki imion, napędza ich, a ich zmagania ukazane są z życzliwą naturalnością, dla odmiany obiektywną, zdystansowaną i wybaczajacą słabości i potrzeby serca. Ponad tym mcgaffinem jest mityczny potwór, zwierzę, czy może objaw zbiorowej paranoi, który zrodzony z plotek, strachu i przypadkowych zdarzeń, wystawia na próbę po równo rozsądek i wiarę. Można wręcz powiedzieć, że każdy z bohaterów ma swojego węża, swoją nemezis, lupus in fabula, do którego podchodzić można też w pełnym spektrum zaangażowania - od prostodusznej obojętności, przez pragmatyzm, po obłęd. Jednocześnie powieść ma nieco sentymentalny, poetycki sznyt. Nie należy więc ani do łatwo przyswajalnych, ani lekkostrawnych. Stanowić może wręcz swego rodzaju wyzwanie intelektualne, moralne i estetyczne - i tak do niej podchodzę.
"Wąż z Essex" to beletrystyka, która wymagała od autorki nakładu pracy. To nie są bzdurki, które.można wyprodukować na kolanie. Sarah Perry zgrabnie i zręcznie zanurza czytelnika w XIX wiek, opisy są bogate i naturalne, można je doświadczyć wieloma zmysłami, są plastyczne, ale jednocześnie nie stronią od swoistej narratorowi wrażliwości, barwnego jezyka, wyjątkowej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-15
2023-09-05
Niemcy, rok 1920. Przemiany społeczne, kobiety na traktory, początki NSDAP, patent Martensa na tworzywa sztuczne nadają książce ton historyczny. Jednocześnie jest to dość skondensowany i po prawdzie zmanierowany (te dialogi!) romans o zbudowaniu miłości na zbieżnym poczuciu humoru, niemieckiej pracowitości, wrażliwości i rycerskim honorze (wszak główny amant nazywa się Jaśko Rycerz). Co nie jest takie głupie, przy czym nie wiem, czy zajmuje choć pół książki. Powiedziałabym, że 25%, bo 55% znajduje tragiczna historia miłosna rodziców Johna. Reszta to oczywista dramatyczna pomyłka i kłótnia kochanków.
Ostatecznie miłość triumfuje, a niegodziwcy ukarzą się sami, coby ludzie zacni nie musieli brudzić sobie rąk.
Bethoven, Schiller, Goethe
Goethe, Bethoven, Schiller
Schiller, Goethe, Bethoven
Hitler
Niemcy, rok 1920. Przemiany społeczne, kobiety na traktory, początki NSDAP, patent Martensa na tworzywa sztuczne nadają książce ton historyczny. Jednocześnie jest to dość skondensowany i po prawdzie zmanierowany (te dialogi!) romans o zbudowaniu miłości na zbieżnym poczuciu humoru, niemieckiej pracowitości, wrażliwości i rycerskim honorze (wszak główny amant nazywa się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-09
2023-07-16
Elegancka historia - język, no, z czasów (schyłku) arystokracji powiedzmy, a z biegiem historii i wzrostem zaangażowania emocjonalnego bohaterów rośnie poczucie tajemnicy i niedopowiedzeń. Naturalnie konstrukcja jest dość prosta na taki zeszycik, więc idzie się domyślić, kim jest Julia i jakie faktycznie relacje ją łączą ze światem lady Jo. Łatwo sobie dopowiedzieć resztę. Niemniej część drugą ("Cierniste róże") przeczytałabym chętnie. (Ale cz. 1 z odzysku, więc raczej mi się nie uda do cz. 2 dotrzeć.)
Elegancka historia - język, no, z czasów (schyłku) arystokracji powiedzmy, a z biegiem historii i wzrostem zaangażowania emocjonalnego bohaterów rośnie poczucie tajemnicy i niedopowiedzeń. Naturalnie konstrukcja jest dość prosta na taki zeszycik, więc idzie się domyślić, kim jest Julia i jakie faktycznie relacje ją łączą ze światem lady Jo. Łatwo sobie dopowiedzieć resztę....
więcej Pokaż mimo to