martyna

Profil użytkownika: martyna

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
53
Przeczytanych
książek
317
Książek
w biblioteczce
27
Opinii
199
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Stephen Worthington jest wykładowcą literatury i od kilku lat jest singlem. Nie radzi sobie za dobrze z kobietami i jest do bólu przewidywalny. Dlatego tak bardzo denerwuje go panna Wilde – jego inteligentna i prowokująca studentka. Któregoś wieczoru Stephen spotyka Julię Wilde pod barem i odwozi ją do domu. Ta z pozoru niewinna przysługa kończy się w mieszkaniu panny Wilde, a konkretnie – w jej łóżku. Stephen obiecuje sobie, że już więcej nie spotka się ze swoją studentką poza uczelnią, jednak nie potrafi się jej oprzeć...

Gdybym miała wybrać jedno słowo, które mi teraz przychodzi na myśl, byłoby to słowo idiotyczne. Idiotyczne były teksty, żarty, zachowania bohaterów. Zgaduję, że miało to być zabawne, ale nie wyszło. Część dialogów między bohaterami była zwyczajnie bezsensowna i chyba miała robić za zapychacz między scenami seksu, przynajmniej w pierwszej połowie książki. Generalnie całą powieść można by opisać w dwóch zdaniach: Ona jest moją studentką, nie mogę się z nią spotykać. Zakochałem się w niej. I wierzcie mi, czytając te dwa zdania zamiast całej książki niczego nie tracicie.

Związek nauczyciela z uczennicą był już przerabiany wiele razy, ale chyba pierwszy raz spotkałam się z takim jego przedstawieniem. Tytułowy debiutant to Stephen, którego Julia uczy jak obchodzić się z kobietą w łóżku. Jest przy tym śmiała i nie ukrywa, że nie wstydzi się nagości, ani otwartych rozmów o seksie. Za to główny bohater jest ostrożny, ma obsesję na punkcie porządku i ubiera się jak emeryt. W obu się przypadkach autorka chyba trochę przesadziła, bo, o ile rozumiem, że jakoś chciała wyłamać się ze schematu, to sposób w jaki to zrobiła był dość radykalny.

Główny bohater to chyba najbardziej absurdalna postać z jaką się dotychczas spotkałam. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie są różni i tak dalej, ale ciężko jest mi wyobrazić sobie dorosłego mężczyznę, wykładowcę na uniwersytecie, który ciągle się jąka i nie potrafi złożyć sensownego zdania podczas rozmowy z kobietą. Przez większość książki miałam wrażenie, że Stephen jest nastolatkiem. Strasznie mnie irytował, szczególne pod koniec. Przez głównego bohatera i to, jak zachowywał się, nie tylko w towarzystwie Julii, cała powieść nie wypada realistycznie. Nie pomaga fakt, że książka została napisana z jego perspektywy. Jak czytałam całe akapity jego myśli o tym, że nie powinien spotykać się ze swoją studentką, po czym i tak jechał do jej mieszkania, miałam ochotę rzucić tym gniotem o ścianę, co zresztą później zrobiłam.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, że Debiutant był po prostu nudny. Bohaterowie już po jakichś czterdziestu stronach lądują razem w łóżku, mimo że podobno panna Wilde tak strasznie Stephena denerwowała. Potem cała powieść kręci się wokół tego, że główny bohater nie powinien sypiać ze studentką, ale i tak to robi. Ciągle do niej wraca, aż nagle, jak grom z jasnego nieba spada na niego świadomość, że chyba się w niej zakochał. I tak zaczyna się lanie wody, jak to on jej nie pragnie, a ona nie chce związku. Mniej więcej na tym opiera się cała ta książka.

Chyba nigdy nie żałowałam, że przeczytałam jakąś książkę, aż do teraz. Debiutant był kompletną stratą czasu i pomimo tego, że nie ma nawet trzystu stron, męczyłam się z tą powieścią, jakby miała się nigdy nie skończyć. Coś mi się wydaje, że przez długi czas będę omijać erotyki szerokim łukiem, a wam omijać radzę Debiutanta.

Stephen Worthington jest wykładowcą literatury i od kilku lat jest singlem. Nie radzi sobie za dobrze z kobietami i jest do bólu przewidywalny. Dlatego tak bardzo denerwuje go panna Wilde – jego inteligentna i prowokująca studentka. Któregoś wieczoru Stephen spotyka Julię Wilde pod barem i odwozi ją do domu. Ta z pozoru niewinna przysługa kończy się w mieszkaniu panny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwudziestojednoletni Jamie Cole właśnie wyszedł z poprawczaka, gdzie trafił jako nastolatek za morderstwo. Chłopak chce odciąć się od kryminalnej przeszłości i zacząć uczciwe życie, jednak dawne zajęcie mu na to nie pozwala. Jamie bowiem nie tylko kogoś zabił, był też utalentowanym złodziejem samochodów. Po wyjściu z poprawczaka jego dawny szef od razu chce się z nim zobaczyć, ponieważ jest przekonany, że chłopak nadal będzie chciał dla niego pracować. Jamie decyduje się ostatni raz wykonać dla niego zlecenie, po tym ma być wolny. Jakiś czas później chłopak poznaje w klubie Ellie – rudowłosą dziewczynę, która właśnie zerwała z zaborczym chłopakiem. Para ląduje razem w łóżku, potem zaś decydują się na seks bez zobowiązań, który z czasem przeradza się w coś więcej. Jednak przeszłość Jamie'ego nie daje mu o sobie zapomnieć...

O ile spodziewałam się, że fabuła nie będzie jakoś specjalnie odkrywcza sądziłam, że chociaż bohaterowie jakoś to nadrobią. Błąd. Bohaterowie to chyba największa wada powieści. Autorka chyba uznała, że w życiu wszystko jest czarne i białe, bo w swojej książce stworzyła takie właśnie postacie. W zasadzie większość bohaterów jest albo dobra albo zła. Mamy Ellie, która jest jakąś matką Teresą, jest zawsze miła i pomocna, zupełnie jak jej ojciec. Matka dziewczyny robi wszystko pod publikę, ciągle jest perfekcyjnie ubrana i umalowana, zależy jej tylko na pieniądzach i pozycji. Pod koniec książki pokazała się z trochę innej strony, ale przez fakt, że ciągle nalegała, aby Ellie wróciła do byłego chłopaka tylko dlatego, że może zapewnić jej godną przyszłość, nie byłam w stanie jej polubić. I oczywiście perełka całej powieści, czyli Miles - były chłopak Ellie. Jest zaborczy, nie może pogodzić się z tym, że dziewczyna go zostawiła i za wszelką cenę chce ją odzyskać. Większość bohaterów jest po prostu płaska i bezbarwna.

Denerwowało mnie strasznie to, że autorka ciągle zmieniała zdanie, co do wyborów bohaterów. Na samym początku Jamie nie chciał się z nikim wiązać, miał złe skojarzenia w związku z pewną dziewczyną, z którą niegdyś się spotykał. Jednak autorka najwyraźniej stwierdziła, że nie obchodzi ją co pisała jeszcze kilka stron wcześniej i uznała, że nie będzie nic dziwnego w tym, że Jamie zakocha się od pierwszego wejrzenia w dziewczynie, którą zobaczył w klubie. Tak samo było z Ellie, która sama zaproponowała Jamie'emu (który nagle dostał olśnienia i chciał być jej chłopakiem) luźny układ zamiast związku, ale długo nie zajęło jej zmienienie zdania.

Książka została napisana z perspektywy obu głównych bohaterów, dzięki czemu bardzo dobrze możemy ich poznać. Zazwyczaj taki zabieg uważam za plus, ale w tym wypadku odebrało to powieści trochę tajemniczości i wydaje mi się, jednak autorka powinna postawić na jedną perspektywę.

Związek Ellie i Jamie'ego był do bólu słodki, a przy niektórych tekstach, którymi chłopak raczył swoją dziewczynę po prostu ręce opadały. Ich relacja była strasznie wyidealizowana. Nie twierdzę, że prawdziwa miłość nie istnieje i tak dalej, ale prawie ciągle czytamy o tym, że Jamie uważa, że nie zasługuje na Ellie, a ona nie wie jak taki idealny facet mógł się w niej zakochać. Lubię romanse, ale naprawdę, ileż można tak słodzić?

Strasznie uderzyła mnie monotonność książki. Spotkania Ellie i Jamie'ego przeplatane ciągłymi powrotami chłopaka do przestępczego świata, od którego nie mógł się uwolnić były po prostu nudne. W pewnym momencie przestałam się łudzić, że kiedykolwiek zacznie uczciwe życie, bo ciągle coś go ciągnęło do dawnego zajęcia, z którym tak bardzo chciał skończyć.

Mieliście kiedyś coś takiego, że wiedzieliście, że książka jest zła i wam się nie spodoba, a mimo to chcieliście ją przeczytać i to zrobiliście? Nie? Ja mam tak bardzo często (chyba jestem masochistką) i w tym przypadku tak właśnie było. Być może ta powieść spodoba się komuś, kto lubi proste romanse z idealnymi związkami, ale dla mnie Chłopak... był za bardzo przesłodzony i banalny.

Dwudziestojednoletni Jamie Cole właśnie wyszedł z poprawczaka, gdzie trafił jako nastolatek za morderstwo. Chłopak chce odciąć się od kryminalnej przeszłości i zacząć uczciwe życie, jednak dawne zajęcie mu na to nie pozwala. Jamie bowiem nie tylko kogoś zabił, był też utalentowanym złodziejem samochodów. Po wyjściu z poprawczaka jego dawny szef od razu chce się z nim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Henry Page sądzi, że kiedy pierwszy raz się zakocha, będzie to scena żywcem wyjęta z filmu romantycznego. Uważa, że będzie czuł motylki w brzuchu i to wydarzenie zmieni jego życie. Jednak kiedy do klasy wchodzi Grace Town, ubrana w męskie ciuchy i podtrzymująca się laską, nic takiego się nie dzieje. Kiedy nauczyciel proponuje im stanowisko redaktora naczelnego szkolnej gazetki Grace odmawia, ale ostatecznie decyduje się pomóc Henry'emu w prowadzeniu gazetki, tyle że na samym początku informuje go, że nie ma zamiaru napisać w niej ani słowa. Nastolatkowie powoli zaczynają się poznawać i spędzać ze sobą czas. Henry zdaje sobie sprawę, że Grace stała się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką ze szkoły. Jednak czy ona jest stanie odwzajemnić jego uczucia?

Po przeczytaniu zaledwie kilkunastu stron książki w mojej głowie od razu zapaliła się lampka. Miałam wrażenie, że w powieści jest coś dziwnie znajomego i nie musiałam się długo zastanawiać, żeby zorientować się, że książka pani Sutherland okropnie przypomina mi twórczość John Greena. Miałam wrażenie, że autorka "wzięła" sobie główną bohaterkę z Szukając Alaski, bohatera z Papierowych Miast, dorzuciła do tego trochę metafor o wszechświecie i złotych myśli o zapomnieniu żywcem wyjętych z Gwiazd Naszych Wina i tak oto powstała Chemia Naszych Serc.

Chyba najwięcej mam do powiedzenia na temat całej relacji łączącej naszych głównych bohaterów. Przyznam szczerze, że cały ten "związek" Grace i Henry'ego nie do końca do mnie przemówił. Wiem, że to miała być młodzieżówka opowiadająca o tym, jak trudna czasem jest pierwsza miłość, szczególnie w nastoletnim wieku i tak dalej, ale z każdą kolejną stroną odnosiłam coraz większe wrażenie, że relacja, która łączyła Grace i Henry'ego była toksyczna. W życiu dziewczyny zdarzył się wypadek, który wpłynął na nią do tego stopnia, że przeniosła się do innej szkoły i zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Przed tym wydarzeniem była uśmiechniętą nastolatką chodzącą w sukienkach, natomiast potem zaczęła nosić męskie ubrania i przestała pisać, co wcześniej robiła ze świetnym skutkiem. Przez całą książkę bardzo widoczny był "podział" na Grace sprzed wypadku i Grace po wypadku. Odniosłam wrażenie, że ona sama do końca nie wiedziała kim jest. Henry się w niej zakochał, ale ona była przekonana, że zakochał się w idei dziewczyny, którą już nie jest. On sam też nie wiedział kim jest obiekt jego westchnień. Przed cały czas nie mogłam się pozbyć przeczucia, że Grace dobrze wiedziała jak bardzo Henry jest w niej zakochany i w pewnym sensie wykorzystywała to kiedy miała ochotę, a później nagle stwierdziła, że powinni zwolnić. Nigdy nie powiedziała mu, że chce, aby byli parą, nie określiła się w stosunku do niego. Przez jej zachowanie nie byłam w stanie jej polubić, chociaż bardzo starałam się ją zrozumieć. Domyślam się, że zamysł autorki był inny i nie chodziło o to, aby czytelnicy odbierali tę relację w ten sposób, ale ja przez ostatnie sto stron książki nie byłam w stanie pozbyć się wrażenia, że ten związek, o ile można go tak nazwać jest po prostu toksyczny.

Powieść jest dosyć zabawna, chociaż momentami zastanawiałam się na czym konkretnie polega poczucie humoru autorki, bo niektóre sytuacje, zamiast wzbudzać mój śmiech wydały mi się po prostu absurdalne i przerysowane. Być może tylko ja to tak odbieram, ale czasem naprawdę nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Wiem, że cała ta historia miała być właśnie taka - specyficzna i zapadająca w pamięć jako wyjątkowa i inna, ale przez to po raz kolejny w głowie pojawił mi się pan Zielony i nie mogłam się pozbyć wrażenia, że autorka bardzo się nim inspirowała.

Książka została napisana z perspektywy Henry'ego, dzięki czemu jest on dla czytelnika otwartą księgą. Polubiłam tę postać, może dlatego, że miałam okazję tak dobrze ją poznać. Dużym plusem są też bohaterowie drugoplanowi, którzy zostali bardzo dobrze wykreowani. Chodzi mi głównie o przyjaciół Henry'ego, jego rodziców i osoby z otoczenia. Cieszę się, że autorka im także poświęciła trochę uwagi, bo dzięki temu, że są tak wyraziści bardzo ich polubiłam. Lola i Muz - przyjaciele Henry'ego, którzy byli zdecydowanie jedną z największych zalet powieści, jego siostra, Sadie, znajomi ze szkoły, to wszystko sprawiło, że cała powieść, mimo tych wszystkich absurdalnych sytuacji, stała się bardziej realna.

Nie mówię, że Chemia Naszych Serc to zła powieść, ale być może wystawiłabym jej wyższą ocenę, gdyby nie te skojarzenia z Johnem Greenem, których nie mogłam się pozbyć podczas czytania. Jest to po prostu kolejna młodzieżówka, o której pewnie niedługo zapomnę. Sięgnęłam po tę książkę w ciemno, więc nie mogę powiedzieć, że się rozczarowałam, ale też nie mówię, że jakoś pozytywnie mnie zaskoczyła. Jeśli ktoś ma ochotę na trochę "greenowską" powieść młodzieżową o pierwszej miłości, to czemu nie.

Henry Page sądzi, że kiedy pierwszy raz się zakocha, będzie to scena żywcem wyjęta z filmu romantycznego. Uważa, że będzie czuł motylki w brzuchu i to wydarzenie zmieni jego życie. Jednak kiedy do klasy wchodzi Grace Town, ubrana w męskie ciuchy i podtrzymująca się laską, nic takiego się nie dzieje. Kiedy nauczyciel proponuje im stanowisko redaktora naczelnego szkolnej...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika martyna

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Sarah J. Maas
Ocena książek:
7,7 / 10
36 książek
8 cykli
Pisze książki z:
3397 fanów
Brandon Sanderson
Ocena książek:
7,6 / 10
86 książek
18 cykli
Pisze książki z:
2909 fanów
John Green
Ocena książek:
7,3 / 10
14 książek
0 cykli
3679 fanów

Ulubione

Krystyna Siesicka Zapałka na zakręcie Zobacz więcej
Jodi Picoult Bez mojej zgody Zobacz więcej
Sarah J. Maas Szklany tron Zobacz więcej
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu - tom III Zobacz więcej
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu - tom III Zobacz więcej
Kami Garcia Istoty chaosu Zobacz więcej
Sharon Bolton Mroczne przypływy Tamizy Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
53
książki
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
199
razy
W sumie
wystawione
51
ocen ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
311
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]