-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
-
ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński7
-
ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
-
ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Biblioteczka
2012-05-01
2012-04-29
Popłuczyny po części pierwszej. Czyta się znośnie, ale nadzieja na powrót realizmu, chociaż ostatnia to jednak umiera.
Największym problemem Collins jest to, że prawdopodobnie nigdy w życiu nie przeczytała nic o jakimkolwiek totalitarnym państwie. Stąd brak jakiegokolwiek pojęcia i co za tym idzie - sensu.
Pierwsze pół książki to smuty o rozterkach uczuciowych, przez to same igrzyska wydają się być straszliwie krótkie. Kiedy już nadchodzą są tak samo nudne jak reszta. Pomijam już to że arena takich igrzysk jest niemożliwa do skonstruowania nawet teraz, a co dopiero dla małego państewka z niedoborem ludności.
Zakończenie rozczarowuje, ale to akurat nic dziwnego.
Popłuczyny po części pierwszej. Czyta się znośnie, ale nadzieja na powrót realizmu, chociaż ostatnia to jednak umiera.
Największym problemem Collins jest to, że prawdopodobnie nigdy w życiu nie przeczytała nic o jakimkolwiek totalitarnym państwie. Stąd brak jakiegokolwiek pojęcia i co za tym idzie - sensu.
Pierwsze pół książki to smuty o rozterkach uczuciowych, przez to...
2012-04-21
Szaleństwo.
252 strony ocen, ale na szczęście tylko niecałe 8 z konkretnym komentarzem.
Przeczytałem. Trochę z nudów, trochę dla czytania.
O opinie pokusiłem się w ramach przeciwwagi dla komentarzy zachwyconych nastolatków.
Niestety już kolejny raz muszę zarzucić jakiejś wizji świata spotkanej w książce brak realizmu.
Odrobinę pozaszywany, przykryty i przypudrowany, ale jednak brak realizmu.
Muszę wypomnieć czarno-biały świat, być może z jednym bardzo delikatnym odcieniem szarości.
Standard, czyli źli oni, dobrzy my. Wstrętne państwo totalitarne, trzymające wszystkich krótko na smyczy.
Plan jest dobry: Battle Royale, Władca Much, Rok 1984.
Wszystko zmieszane i przyprawione odrobiną nastoletniego romansu.
Problem w tym, że uważny czytelnik zauważy kiedy wiejska dziewczyna żongluje określeniami kulinariów i części mowy, których nie miała prawa poznać.
Zauważy też słabość i brak konsekwencji władców świata. Zauważy wreszcie gigantyczne odległości dzielące Kapitol od dystryktów, w których żyje i pracuje ledwie 8000 osób.
To wszystko przeszkadza, momentami nawet bardzo. Nie można się zanurzyć w świat, który nie ma prawa istnieć.
Zauroczony nastolatek może to wybaczyć książce, ale totalitarne państwo nie wybacza.
Orwell w drugim tomie opisałby kolejne igrzyska, zarządzone w przyspieszonym trybie, tuż po niespełnionym happy-endzie.
Szaleństwo.
252 strony ocen, ale na szczęście tylko niecałe 8 z konkretnym komentarzem.
Przeczytałem. Trochę z nudów, trochę dla czytania.
O opinie pokusiłem się w ramach przeciwwagi dla komentarzy zachwyconych nastolatków.
Niestety już kolejny raz muszę zarzucić jakiejś wizji świata spotkanej w książce brak realizmu.
Odrobinę pozaszywany, przykryty i przypudrowany, ale...
2012-01-21
Dramat.
Ale nie taki klasyczny teatralny dramat z wyróżnionymi dialogami i opisami scen.
Dramat kompozycyjny, gdzie logika leży całkowicie i podryguje tylko czasami w przedśmiertnych drgawkach.
Wiem że to fantastyka/sf ale właśnie ze względu na to 's' powinno się chociaż starać zachować jakieś pozory sensu, konsekwencji, przyczynowości, realizmu.
Ale gdzie tam, po co. Laska z giwerą na okładkę i liczymy na to że ktoś da się na to złapać (na mnie zadziałało. niestety).
Z konkretnych zarzutów:
- autor chyba nigdy nie otworzył żadnego podręcznika do fizyki.
- bełkot w sferze opisowej.
Specjalnie po przeczytaniu ściągnęłem wersję elektro żeby na szybko policzyć:
114 - liczba wystąpień słówek w stylu energia, energetyczny
102 - przestrzeń
94 - hiperprzestrzeń, tutaj zwykle 'spieniona'
76 - anomalia
51 - materia
30 - inkluzja
Dramat powtórzeń. Bełkotu o mdłościach i zawrotach głowy powtarzany tak często że udzielił się i mnie.
Dobra, bo szkoda klawiatury.
Panie Sawicki, pan odłoży pióro, przeczyta sobie Extensę Dukaja i spróbuje zrozumieć jak się pisze tego typu książki. Jeśli nie pomoże to proszę już sobie odpuścić to pióro, kupić siekierę i pojechać w bieszczady wypalać węgiel drzewny.
P.S. prawie zapomniałem - Smoki?!! Skąd? jak?... [opad łap]
Dramat.
Ale nie taki klasyczny teatralny dramat z wyróżnionymi dialogami i opisami scen.
Dramat kompozycyjny, gdzie logika leży całkowicie i podryguje tylko czasami w przedśmiertnych drgawkach.
Wiem że to fantastyka/sf ale właśnie ze względu na to 's' powinno się chociaż starać zachować jakieś pozory sensu, konsekwencji, przyczynowości, realizmu.
Ale gdzie tam, po co....
2011-12-22
Daje radę, chociaż rozmywa się w całej serii jako coś niespecjalnego.
Bohater robi się coraz bardziej antypatyczny, a to nigdy nie jest nic dobrego dla książki.
Daje radę, chociaż rozmywa się w całej serii jako coś niespecjalnego.
Bohater robi się coraz bardziej antypatyczny, a to nigdy nie jest nic dobrego dla książki.
2011-11-28
Historię przedstawioną w tym wybitnym "dziele" najlepiej przyswajało mi się na tronie - prawdopodobnie dlatego, że jest z DUPY.
Nie czytałem wcześniej Domagalskiego... i już nie przeczytam.
Zakończenie jest dramatyczne, bohaterowie mało wiarygodni. Gdzieś tam był ukryty dobry pomysł, ale jak można było zrobić z nim coś takiego?
W tej chwili marzę tylko o tym żeby pozbyć się tej książki z domu, ale nie mam wrogów, którym mógłbym ją podarowac.
Jedyny plus i jednocześnie rzecz, która pozwoli mi spokojnie zasnąć jest taki, że dostałem ją w promocji empiku za jakieś grosze.
Historię przedstawioną w tym wybitnym "dziele" najlepiej przyswajało mi się na tronie - prawdopodobnie dlatego, że jest z DUPY.
Nie czytałem wcześniej Domagalskiego... i już nie przeczytam.
Zakończenie jest dramatyczne, bohaterowie mało wiarygodni. Gdzieś tam był ukryty dobry pomysł, ale jak można było zrobić z nim coś takiego?
W tej chwili marzę tylko o tym żeby pozbyć...
2011-10-24
2011-08-27
Tytuł jest dość mylący, ale treść do przetrawienia.
Jest kilka słabiutkich opowiadań, ale kilka całkiem do rzeczy.
Tytuł jest dość mylący, ale treść do przetrawienia.
Jest kilka słabiutkich opowiadań, ale kilka całkiem do rzeczy.
2011-08-22
Daje radę, ale dość późno się rozkręca. Pierwsze opowiadania są dla dzieci w wieku lat 10.
Daje radę, ale dość późno się rozkręca. Pierwsze opowiadania są dla dzieci w wieku lat 10.
Pokaż mimo to2011-08-07
Czyta się nieźle, ale całość to zmarnowany pomysł.
Państwo, które dysponuje: bronią atomową, różowymi promieniami śmierci, żółtymi promieniami śmierci i czarną galaretką śmierci
nie może upaść w tak głupi sposób.
Collins po raz kolejny pluje swoim czytelnikom w twarz twierdząc, że 2 plus 2 daje 17.
17 bo to pewnie liczba obrażeń jakie odniosła główna bohaterka, nic sobie z nich nie robiąc.
17 bo tyle zbędnych wątków rozwija jednocześnie ignorując pozostałe.
17 bo tyle dzieciaków zabija bez sensu.
17 bo na tyle sposobów można trzymać za ryj społeczeństwo, które będzie z tego jeszcze zadowolone.
Więc już po raz trzeci wydaję wyrok: brak realizmu.
Tej pani już podziękujemy.
Ale, podsumowując - daję piątkę. W 10 stopniowej skali to takie przeciętne szybkie czytadło.
Czyta się nieźle, ale całość to zmarnowany pomysł.
więcej Pokaż mimo toPaństwo, które dysponuje: bronią atomową, różowymi promieniami śmierci, żółtymi promieniami śmierci i czarną galaretką śmierci
nie może upaść w tak głupi sposób.
Collins po raz kolejny pluje swoim czytelnikom w twarz twierdząc, że 2 plus 2 daje 17.
17 bo to pewnie liczba obrażeń jakie odniosła główna bohaterka, nic...