rozwiń zwiń
Marek

Profil użytkownika: Marek

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 tygodnie temu
133
Przeczytanych
książek
248
Książek
w biblioteczce
8
Opinii
78
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Gdyby pan Lewis Carroll żył, zdziwiłby się jak jego niepozorna książka o śnie dziewczynki robi furorę na całym świecie. Wielokrotnie została ekranizowana (choćby hit z 1951 roku wytwórni Disneya oraz nowa wersja Tima Burtona z 2010), a także doczekała się wielu nowych wersji, adaptacji i stała się lekturą do szkoły podstawowej. I można narzekać, że wszystko w niej poplątane i pomieszane, ale trzeba przyznać, że pan Lewis wyobraźnię miał olbrzymią.
W związku z wielką sławą tej książki, nie będę się zagłębiał w jej treść, a skupię się na tym niecodziennym wydaniu wydawnictwa Wilga. Otóż dostałem olbrzymią (dwa razy większa niż normalny format książki), kolorową pozycję, która dumnie głosi hasło "Otwórz mnie, a odkryjesz same niespodzianki". Trudno się z tym nie zgodzić...
Przede wszystkim w oczy rzucają nam się piękne ilustracje artysty, który ukazał Białego Królika, Kapelusznika czy Królową Kier zupełnie inaczej niż wyobrażaliśmy sobie do tej pory. Każda strona nas zdumiewa, zaskakuje i nigdy nie wiadomo, co zastaniemy dalej. Dzieci będą zachwycone, bo książeczka jest interaktywna - można otworzyć drzwi, wydłużyć Alicję, czy sprawić, że kot z Cheshire zniknie. Trudno ukryć, że i mi sprawiło to nie lada frajdę.
Zawsze znajdziemy do historii dopowiedzenia - "Jak sprawdzić, czy dziecko jest prosiaczkiem" czy "Jak zagrać w wyścig Elit" to żartobliwie sformułowane pewne kwestie poruszone w tej historii.
Na końcu znajdziemy trójwymiarową Alicję, która patrzy na karty, które szybują w powietrzu, co stanowi idealne zakończenie tej niecodziennej historii.
Ogólnie nie jestem fanem żerowania na dawnych pomysłach, odnawianiu starych i sprawdzonych dzieł, ale pisaniu i wydawaniu nowych powieści. Mimo to, ta wersja "Alicji w Krainie Czarów" do mnie przemówiła. Choć na półkę z książkami mi się nie zmieści, jestem pewien, że znajdę dla niej szczególne miejsce...

Gdyby pan Lewis Carroll żył, zdziwiłby się jak jego niepozorna książka o śnie dziewczynki robi furorę na całym świecie. Wielokrotnie została ekranizowana (choćby hit z 1951 roku wytwórni Disneya oraz nowa wersja Tima Burtona z 2010), a także doczekała się wielu nowych wersji, adaptacji i stała się lekturą do szkoły podstawowej. I można narzekać, że wszystko w niej poplątane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecia część Artura sagi
Zaczyna się w momencie,
Gdy prastary proces magii
Na Mai Dun się odbędzie.

No i przed takim wyzwaniem Cornwell postawił Merlina i Nimue. Oczywiście połowa Brytów modli się, aby bogowie zstąpili z góry, a druga połowa (chrześcijanie) błaga o rychły koniec tych obrzędów.
Co więcej oprócz tych wydarzeń mamy do czynienia z kolejnym atakiem Saksonów, nieugiętości Meuriga i surowym Arturem, który po pewnych wydarzeniach z drugiej części zmienił się nie do poznania.

A czytanie tej historii, to czysta przyjemność. Mamy tu wszystko, czego dusza zapragnie. I wreszcie ciekawość czytelnika zostaje zaspokojona, bo na samym końcu dowiadujemy się jak Derfel trafił z kikutem ręki do klasztoru Sansuma, którego wątek zostaje przypomniany przed każdą z części powieści.

Magiczny duet historię chciał stworzyć,
Lecz Nieprzyjaciel Boga, co Excaliburem władał,
Chciał ból swego syna szybko ukorzyć
I zamiast ofiary, to Merlin gadał...

Choć niestety mam też smutne wieści dla każdego fana Trylogii Arturiańskiej - w trójce mamy za dużo do czynienia z magią, niewyjaśnionymi zdarzeniami, przez co staje się ona lekko fantastyczna i nierealna. Pewnie wiele osób powie, że dodało to świeżości i polotu dziełu Cornwella, ale moim zdaniem tylko zepsuło ogólny efekt, że to człowiek ma władzę w rękach, a nie jest tylko maszyną w rękach konkretnych bogów. Przed tą częścią powieść była ponad podziałami i nawet gorliwy chrześcijanin nie powinien zgorszyć się na wyzwiska rzucane pod adresem jego wiary, bo obie religie były wywyższane, jak i lekko utemperowane przez autora. W "Excaliburze" stery, choć nie do końca w oczywisty sposób, przejmuje jedna wiara, która schylając się ku zatraceniu, spowoduje smutek i gniew u niektórych czytelników.

Niestety Bernardowi chyba skończyły się już pomysły na dalszy rozwój wydarzeń. Choć mamy tu oblężenie, wspaniałe widowisko świetlne i kolejne knucia, to powieść straciła na polocie. Bitwa przeciągała się przez wiele stron i choć ciagle coś się dzialo, odniosłem wrażenie, że poprzednie opisy były zdecydowanie ciekawsze. Może jest to też spowodowane, że Derfel w dużej mierze przebywa sam (np. podróżując) przez co zabrakło tu porywających dialogów, a mamy więcej opisów otoczenia i uczuć.

Nie można jednak zarzucić autorowi ograniczony zasób słów. Już w pierwszym rozdziale Cornwell bombarduje nas całą masą ciekawych, niestandardowych epitetów i zgrabnych porównań. Z pewnością można byłoby mu przyznać tytuł "Mistrza Języku", gdyby nie fakt, że dostał już od królowej Elżbiety II Order Imperium Brytyjskiego. Poza tym jest uznanym pisarzem, który dożył już 80 lat, mając na koncie wiele ciekawych, wart polecenia pozycji.

W ten właśnie sposób zakończyła się moja przygoda z Arturem, Derflem i innymi bohaterami, którzy zaskarbili sobie moją przyjaźń bądź emanują wrogością i złem. Dawno nie przeżywałem tak bardzo czytając tą sagę. I mam wrażenie, że ciężko będzie mi zapomnieć o humorze Merlina, a waleczność Derfla i Galahada wpisze sie w moją pamięć na zawsze.
I choć sceptycy powiedzą, że nagła przemiana Ginewry była sztuczna, a osoba Nimue wpleciona bezpodstawnie, to ja odrzucę te oskarżenia. Bo pan Cornwell wykreował na podstawie legend świat, który przestał być mroczny, a za pomocą Skarbów Brytanii zawładnął fanami w całej Polsce, choć z Anglikami łączą nas jedynie mecze futbolowe...

Brytanii kres, tej historii już pora.
Łza cieknie, na myśl o ich losach.
Saga czeka na nowego adoratora.
Żeby tylko nie była to kosa....

Trzecia część Artura sagi

Zaczyna się w momencie,

Gdy prastary proces magii

Na Mai Dun się odbędzie.



No i przed takim wyzwaniem Cornwell postawił Merlina i Nimue. Oczywiście połowa Brytów modli się, aby bogowie zstąpili z góry, a druga połowa (chrześcijanie) błaga o rychły koniec tych obrzędów.

Co więcej oprócz tych wydarzeń mamy do czynienia z kolejnym atakiem Saksonów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drogi bracie Derflu!

Twoja historia życia, przedstawiona pod pretekstem spisywania Ewangelii dla Saksonów, doczekała się już drugiego tomu w naszym polskim wydaniu. I piszę do ciebie, aby zaświadczyć ci, że twoje sławne imię i do nas przywiało oraz muszę stwierdzić, że twoje przygody są pasjonujące. Jednak jak to brzmi w świetle wszystkich bitew, zdrad, uczt i podróżowania?
No właśnie... twoja pamięć na starość nie jest już zapewne taka dobra, więc z grubsza przypomnę ci, co zamieściłeś w drugim tomie:

Po zwycięstwie nad Gotfryddydem i Gundleusem w Brytanii nastał pokój. Artur wreszcie może założyć Bractwo Brytanii, a władcy królestw przyjaźnią się i cieszą swoim wsparciem. Jedynym problemem są wciąż nieznośni Saksonowie, na których Artur chce wysłać połączone siły królestw Powys, Gwentu i Dumnonii. Czy w widmie zdrad, kłamstw, pychy i gniewu uda się wypędzić Saksonów z ziem Brytów? A może to religia zniszczy to, nad czym Artur pracował przez tyle lat?


Bracie Derflu, wiem, że sam zapewne jesteś uradowany faktem, że w naszym kraju czytane są dzieje Brytanii. I dobrze, że tak jest, bo mroczne wieki V i VI to doskonała historia. Pełna wartkiej akcji i momentów, które zaskakują nawet wytrawnego znawcę legend arturiańskich. Połączyłeś w tej powieści nie tylko polityczną rozgrywkę, ale także wplotłeś tu wątki miłosne, dobry, nieszablonowy humor i momenty, które mogą mrozić krew w żyłach.

Tak jak i "Zimowy Monarcha", "Nieprzyjaciel Boga" to wzorowa lektura powieści historycznej. Cieszę się, że ominąłeś rozległe momenty bitew, bo to zazwyczaj tylko nudzi czytelnika. Uderzanie mieczem wcale nie jest wyjątkowe, więc streszczenie walki, w której wyróżnisz bohaterów, ukażesz moment śmierci innego lub pokażesz moment przełomowy dla losów bitwy wystarczy. Naprawdę doskonałe rozwiązanie.
I zdradzę tu, że twój wątek poszukiwania korzeni rodzinnych bardzo mnie wzruszył i trochę było mi przykro z powodu żywotu twojej rodzicielki.

Ciekawym momentem każdej części jest także twoja teraźniejsza opowieść, w której dyskutujesz z królową Igraine o przeszłości. To doskonały motyw, który pozwoli czytelnikom rozluźnić się i przypomnieć najważniejsze fakty wraz z odpowiednim komentarzem.

Tak więc "Nieprzyjaciel Boga" nie rozczarowuje, ale trzyma wysoko zawieszoną poprzeczkę postawioną przez poprzednika. Znowu pośmiejemy się z sprośnych żartów Merlina, przestraszymy się Nimue, przeklniemy Lancelota i dopadniemy Sansuma. A właśnie, jak się trzyma święty?

Z wielkimi pozdrowieniami od dużej liczby fanów Trylogii Arturiańskiej
i modlitwą za twój żywot
Matt

Drogi bracie Derflu!



Twoja historia życia, przedstawiona pod pretekstem spisywania Ewangelii dla Saksonów, doczekała się już drugiego tomu w naszym polskim wydaniu. I piszę do ciebie, aby zaświadczyć ci, że twoje sławne imię i do nas przywiało oraz muszę stwierdzić, że twoje przygody są pasjonujące. Jednak jak to brzmi w świetle wszystkich bitew, zdrad, uczt i...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Marek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
133
książki
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
78
razy
W sumie
wystawione
134
oceny ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
668
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]