-
ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać60
-
ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
-
Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Biblioteczka
2024-04-19
2024-04-19
2024-04-18
2024-04-18
2024-04-17
2024-04-16
2024-04-15
2024-04-15
Spójrzcie na tytuł najnowszej powieści Benjamina Stevensona „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” – czyż to nie wystarczająca zachęta dla miłośnika kryminałów, by po prostu sięgnąć po książkę? Jeszcze przed rozpoczęciem lektury próbowałam zgadnąć, dlaczego autor tak zatytułował książkę, czy to rodzaj gry z czytelnikiem i Stevenson puszcza do nas oko, czy może opisywana rodzina to seryjni mordercy i zabójstwa dla nich to przysłowiowy chleb z masłem? Jeśli jesteście ciekawi – przeczytajcie! Co tu na Was czeka? Przede wszystkim dostaniecie inteligentną mieszankę humoru, intryg oraz atmosferycznego napięcia, które to przenosi czytelnika w sam środek mroźnej i niebezpiecznej scenerii ośrodka narciarskiego, gdzie rodzinne spotkanie szybko zamieni się w koszmar.
Benjamin Stevenson wykreował bardzo ciekawą rodzinę Cunninghamów i przygotował dla niej wiele atrakcji, także tych makabrycznych. Akcja powieści rozgrywa się podczas straszliwej burzy śnieżnej, która izoluje gości w odległym ośrodku narciarskim. Uwięzienie wydaje się idealnym pretekstem do spędzenia ze sobą czasu i naprawienia rodzinnych więzi, lecz nic nie będzie takie proste i łatwe. Cała ta sytuacje szybko zamieni się w koszmar, a kolejne osoby z kręgu rodziny staną się ofiarami tajemniczego mordercy. Główną zagadką do rozwiązania będzie odkrycie tożsamości zbrodniarza, jednak gdy zaczniemy wraz z narratorem wgłębiać się w tę sprawę, natkniemy się na mnóstwo intryg i co oczywiste – rodzinnych tajemnic.
Skoro sam tytuł sugeruje morderstwa, to w treści nie może ich zabraknąć! I tak jest, to niezwykle intrygująca książka z dużą liczbą ciał. Kto zginie i dlaczego? Pozwólcie, by narrator Ernsest „Ern Cunningham wprowadził Was w fabułę i objaśnił wszystkie rodzinne powiązania. Ern jest autorem przewodników na temat pisania powieści kryminalnych, czci wszystkich pisarzy kryminałów ze Złotego Wieku i przede wszystkim będzie przestrzegał wszystkich dziesięciu przykazań Ronalda Knoxa dotyczących kryminałów (te przykazania czytelnik otrzyma już na samym początku książki). Znając te zasady, zobowiązuje się do ich przestrzegania w tej powieści o swojej rodzinie. Trzeba już na wstępie zaznaczyć, że ten bohater padł ofiarą pewnego rodzaju ostracyzmu, zrobił coś, co rodzina nie jest w stanie mu wybaczyć. Decyduje się jednak na udział w zjeździe rodzinnym, a dzięki czemu czytelnik ma relację z pierwszej ręki na temat wszelkich wydarzeń. Narracja w pierwszej osobie sprawia, że Ern bardzo często puszcza oko do czytelnika, zwraca się do niego bezpośrednio, ale czy na pewno jest zawsze szczery? Czy Ernowi na pewno można zaufać? Choć nie ukrywa on żadnych faktów, to panujące czarne poczucie humoru wprowadza atmosferę napięcia i jednocześnie sprawia, że czyta się powieść z przyjemnością. Z ogromnym zaciekawieniem przyglądałam się też poczynaniom głównego bohatera, bo skoro zna wszystkie zasady tworzenia zagadek kryminalnych, to z łatwością powinien poradzić sobie ze wskazaniem mordercy? Stos zwłok będzie rósł, a co zrobi Ern?
W książce „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” doskonale widać przejaw inteligentnego humoru, zarówno słownego, jak i sytuacyjnego. Całość nadaje książce unikalny charakter i to oczywiście nie koniec zalet! Stevenson doskonale balansuje między tradycyjnymi konwencjami gatunku a świeżym spojrzeniem na kryminały i w ostateczności wychodzi mu oryginalne dzieło, które angażuje czytelnika do ostatniej strony. Fabuła zawierała sporo momentów zaskakujących, może akcja nie miała szybkiego tempa, ale jednak sposób prowadzenia tej fabuły gwarantował nieustające zaciekawienie i ogólnie zagadka nie należała do najłatwiejszych. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co takiego każdy z członków rodziny Cunninghamów ma za uszami i jak to jest z tymi morderstwami – to jak najszybciej sięgnijcie po książkę!
Spójrzcie na tytuł najnowszej powieści Benjamina Stevensona „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” – czyż to nie wystarczająca zachęta dla miłośnika kryminałów, by po prostu sięgnąć po książkę? Jeszcze przed rozpoczęciem lektury próbowałam zgadnąć, dlaczego autor tak zatytułował książkę, czy to rodzaj gry z czytelnikiem i Stevenson puszcza do nas oko, czy może opisywana...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-14
2024-04-13
2024-04-12
2024-04-12
Po przeczytaniu debiutanckiej książki Kamila Piechury „Letarg” miałam ogromne przeczucie, że autor tak szybko nie zniknie z literackiej sceny. Ta pierwsza książka już miała wysoki poziom, ale to, co zrobił Piechura w drugiej książce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. „Era”, bo o tej książce właśnie teraz mowa, to po prostu ogromne zaskoczenie i wielkie WOW! Zawieszona poprzeczka została tu z lekkością przeskoczona, a autor przeniósł mnie w świat nie tylko związany z nowoczesnymi technologiami, ale i w krąg psychologicznych intryg i moralnych dylematów.
Fabuła „Ery” rozpoczyna się obietnicą spektakularnego sukcesu podczas targów technologicznych w Hanowerze. Główny bohater Oliwier Falk stawia wszystko na jedną kartę i podczas prezentacji przedstawia zebranym owoc pracy całego zespołu – projekt ERA, który ma wiele zmienić w naszym świecie. Jednakże idylliczna wizja zmieni się bardzo szybko w koszmar, a w wyniku niewytłumaczalnej śmierci jednego z głównych architektów systemu, cała historia nabierze nowego, mrocznego wymiaru. Konieczne będzie wprowadzenie do fabuły enigmatycznego komisarza Samuela Bloma, który w bardzo krótkim czasie będzie musiał rozwiązać skomplikowaną intrygę. Czy zdąży?
Sztuczna inteligencja zaczyna odgrywać coraz większą rolę w naszym współczesnym życiu i choć z jednej strony może wiele nam ułatwiać, wyręczać w powierzonych zadaniach, to jednak może stanowić dla człowieka śmiertelne zagrożenie. Wystarczy, że trafi w niepowołane ręce! Wykreowany przez zespół Falka projekt „ERA” ma być przełomem w świecie technologicznym, jednak jak się okaże, dla samego Falka będzie największym zagrożeniem. Konstrukcja tej książki przykuła moją uwagę już na samym początku, ciekawy wstęp mnie zaintrygował, lecz nie przewidywałam, że fabuła będzie dosłownie pokręcona i szalona! Narracja głównie skupiona jest na Oliwierze Falku, ale pojawią się tutaj także rozdziały związane z członkami firmy Ansa oraz co ciekawe – autor oddaje także scenariusz serialu, który wymieliła sama ERA. Transmitowany na twitchu sitcom opowiada o „przygodach” małżeństwa Marry i Joe’go i można odnieść wrażenie, że z każdą kolejną sceną staje się coraz bardziej przerażający! Piechura doskonale połączył konwencję thrillera z motywami science fiction i sprawił, że automatycznie rozmyśla się na tematy egzystencji i odpowiedzialności za wszystkie wykreowane przez człowieka „stworzenia”.
Styl narracji Kamila Piechury jest pełen dynamiki, płynny język nie pozwala na odłożenie książki nawet na chwilę. Do tego plastyczne opisy scen i pochylenie się nad portretami psychologicznymi bohaterów sprawiają, że bardzo łatwo przenieść się w ten wykreowany świat i jednocześnie uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. To będzie wręcz niesamowita i jednocześnie przerażająca podróż pełna emocji i wielu tajemnic. „Era” będzie nie tylko opowieścią o technologicznym marzeniu, zdobywaniu świata i zdobycia uznania, lecz także o cenie, jaką za te marzenia trzeba zapłacić. Zostaniemy tutaj skonfrontowani z moralnymi dylematami i pytaniami, czy na pewno zawsze jesteśmy gotowi na konsekwencje własnych działań. Czy Era, sztuczna inteligencja, może obrócić się przeciwko swym twórcom? I jak daleko posunie się człowiek, by zachować kontrolę nad swym życiem i owocem swojej pracy?
„Era” nie tylko dostarczy czytelnikowi wielu wrażeń, nie można tu zliczyć zaskakujących zwrotów akcji, ale w międzyczasie zmusi go też do rozmyślania o etycznym i psychologicznym aspekcie rozwoju technologii. Po przeczytaniu tej książki miałam ochotę uciec od całej otaczającej mnie elektroniki, lecz czy to jest możliwe? Autor doskonale poradził sobie z realizacją fabuły i udowodnił, że potrafi stworzyć książkę nie tylko trzymającą czytelnika w napięciu, ale fabułę tak dobrą, o której łatwo nie idzie zapomnieć. „Era” to powieść, którą zdecydowanie trzeba przeczytać!
Po przeczytaniu debiutanckiej książki Kamila Piechury „Letarg” miałam ogromne przeczucie, że autor tak szybko nie zniknie z literackiej sceny. Ta pierwsza książka już miała wysoki poziom, ale to, co zrobił Piechura w drugiej książce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. „Era”, bo o tej książce właśnie teraz mowa, to po prostu ogromne zaskoczenie i wielkie WOW! Zawieszona...
więcej Pokaż mimo to