rozwiń zwiń
magda

Profil użytkownika: magda

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 6 lata temu
3
Przeczytanych
książek
4
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
12
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Po prostu czytam...

Opinie


Na półkach:

„Na granicy światów” to przykład powieści, wobec której nie można przejść obojętnie. Bo z jednej strony to bardzo dobre czytadło (szybka akcja, niebezpieczeństwo, zagadka), a z drugiej – chyba najwłaściwiej byłoby ją określić powieścią wtajemniczenia. Jeremy i Monique, dwójka głównych bohaterów powieści, spotykają się zupełnie przypadkowo. Od razu też są sobą zauroczeni, wyczuwając, że mogą sobie zaoferować coś więcej niż tylko przelotny romans. Każde z nich wywodzi się z innego świata. Jeremy to biznesman, multimilarder, którego życie nauczyło, że pieniądze są wszystkim i że ludziom, zwłaszcza kobietom, które się z nim wiążą, na tym właśnie jedynie zależy. Z kolei Monique to uzdrowicielka, idzie przez świat, dostrzegając ludzi, a nie stojący za nimi majątek. Wierzy, że na świecie są wyższe wartości i że dzięki nim człowiek może przeżyć życie właściwie. Jeremy, poznając przekonania Monique, otwiera się powoli na inne doświadczenia życiowe, obserwuje i uczy się tego, co to znaczy odczuwać świat. Monique też nie poprzestaje na tym, co wie, ale stara się pójść dalej, pobierając nauki duchowe od mistrzów. Razem i dzięki sobie rozwijają się, zmierzając ku szczęściu. Dla mnie to bardzo mądra książka, pokazująca, że należy skupiać się na rozwoju duchowym, na tym, co sprawia, że życie jest pełne i wartościowe.

„Na granicy światów” to przykład powieści, wobec której nie można przejść obojętnie. Bo z jednej strony to bardzo dobre czytadło (szybka akcja, niebezpieczeństwo, zagadka), a z drugiej – chyba najwłaściwiej byłoby ją określić powieścią wtajemniczenia. Jeremy i Monique, dwójka głównych bohaterów powieści, spotykają się zupełnie przypadkowo. Od razu też są sobą zauroczeni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekkie jak salonowa konwersacja
Riziero z Pietracuty znów rusza na ratunek. Tym razem ktoś kradnie rękopis Benedykta XIV. Owo napisane w młodości pismo może zagrozić jego władzy i reformom, które zamierza wprowadzić. Prawdopodobnie za kradzieżą stoi Niewidzialne Kolegium – tajne stowarzyszenie, które realizuje własne cele. Riziero rozpoczyna śledztwo, brawurowo wkraczając na salony i do obozów wojskowych. Na swojej drodze spotka bezlitosną markizę Rosaspinę, kapitana Vallevardę, pewnych żądnych wpływów i władzy kardynałów i wiele innych charakterystycznych postaci, które pod pozorem uprzejmości snują intrygi i działają podstępnie, nie unikając nawet krwawych rozwiązań. Z salonów i obozów wojskowych akcja przenosi się często do alkowy, gdzie główni bohaterowie – zgodnie z libertyńskim duchem czasów – toczą dalsze, równie niebezpieczne, boje.
Mało jest powieści kryminalnych, które w tak dużym stopniu jak „Niewidzialne Kolegium” odwołują się do kultury wysokiej, cokolwiek w dzisiejszych czasach już zapominanej, choć oczywiście dla wyrafinowanych czytelników wciąż aktualnej i interesującej. Łatwiej oczywiście w jakiejś powieści odczytać odwołania do popkultury lub umiejscowić ją w określonym nurcie współczesnych mód literackich, bo jest to nam bliższe czasowo, czy też napisać, jak bardzo (lub wcale) wciąga nas dana fabuła. Jednak „Niewidzialne Kolegium” Fabrizio Battistellego jest inne, pod wieloma względami trudniejsze do zinterpretowania. To przede wszystkim rozkosznie zabawna i bardzo pouczająca wycieczka w przeszłość, ale tropem opery komicznej, kultury wolnomyślicielstwa, włoskich zabytków i historii. XVIII wiek, arystokracja i jej salonowe rozgrywki, polityczne walki, podstępne działania i frywolne ekscesy libertynów – wszystkie te tematy zostały podane przez rzymskiego pisarza w oryginalny i nietuzinkowy jak na dzisiejsze czasy sposób. Dzięki temu widać jego kapitalny styl, erudycję, także muzyczną, świetne poczucie humoru i umiejętność groteskowego odmalowywania miotających ludźmi żądz, zarówno politycznych, jak i erotycznych. I tak czyta się tę książkę szybko, delektując się kolejnymi odniesieniami do tradycji. Ma się przy tym wrażenie, jakby za pomocą wehikułu czasu ktoś przeniósł nas do salonu z XVIII wieku, ufryzował i odział w (raczej trudne do noszenia) stroje, byśmy razem z Riziero toczyli pozornie nic nie znaczącą konwersację, od której może zależeć czyjeś życie lub powodzenie. Świetna książka.

Lekkie jak salonowa konwersacja
Riziero z Pietracuty znów rusza na ratunek. Tym razem ktoś kradnie rękopis Benedykta XIV. Owo napisane w młodości pismo może zagrozić jego władzy i reformom, które zamierza wprowadzić. Prawdopodobnie za kradzieżą stoi Niewidzialne Kolegium – tajne stowarzyszenie, które realizuje własne cele. Riziero rozpoczyna śledztwo, brawurowo wkraczając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nasz świat potrzebuje więcej miłości

Muszę przyznać, że coraz bardziej jestem załamana zalewem negatywnych informacji w mediach. Nie rozumiem tego, dlaczego tylko zła informacja jest ciekawą informacją. Czy dziennikarze, politycy lub inni ludzie, których oglądamy na co dzień w telewizji czy słuchamy w radio, naprawdę nie mają nic innego do powiedzenia? Nic poza tym, że wszystko jest źle, że inni są gorsi, że niczego nie budujemy, nie tworzymy, że wszędzie są konflikty, wypadki, śmierć… To przecież nieprawda. Nasz świat może nie jest doskonały, ale na pewno wiele w nim dobra, pięknych uczynków, cudownej sztuki i ludzi na poziomie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać i współpracować, a nie się ciągle atakować.

Niedawno przeczytałam najnowszą książkę Iwony Majewskiej-Opiełki „Siła kobiecości”. I jestem zachwycona, gdyż odpowiada ona na nurtujące mnie pytania i wątpliwości. Bez względu na to, skąd wzięły się opisywane przez nią i wzmiankowane przeze mnie negatywne postawy, nie ma powodu, by się na nie godzić. Ta książka i idee w niej wyrażone wyraźnie to głoszą.

Autorka opisuje swoje rozumienie kobiecości i roli kobiety we współczesnym świecie, dowodząc, że możemy stać się inicjatorkami zmian, zmian na lepsze. Uważam, że powinnyśmy się za to zabrać. I popieram takie działania. I to nie takie właśnie, które będą polegały wyłącznie na krytyce tego, co jest. „To jednak wciąż mało – pisze Majewska-Opiełka – nasz świat potrzebuje więcej miłości. Potrzebna jest ona wszędzie. Kto, jak nie kobieta, potrafi zaspokoić tę potrzebę najlepiej? Świat potrzebuje jeszcze większej dozy solidarności i zrozumienia potrzeb emocjonalnych różnych ludzi. To także domena kobiet. Potrzebuje wreszcie zdolności zarządzania wieloma projektami jednocześnie. I tę sztukę posiadłyśmy” (s. 22).

Wdzięczna jestem autorce za, tak rzadki dziś, głos rozsądku i wzmacnianie w książce naszego kobiecego poczucia wartości. Jeśli będziemy się kierowały jej wskazówkami, a wśród nich są między innymi i takie, by jak najwięcej czytać, być otwartą na innych ludzi, by dbać o siebie nawzajem, nie dążyć do rywalizacji, na pewno uda się rozpocząć nową erę w komunikowaniu się i rozwijaniu. Oby tak się stało.

Nasz świat potrzebuje więcej miłości

Muszę przyznać, że coraz bardziej jestem załamana zalewem negatywnych informacji w mediach. Nie rozumiem tego, dlaczego tylko zła informacja jest ciekawą informacją. Czy dziennikarze, politycy lub inni ludzie, których oglądamy na co dzień w telewizji czy słuchamy w radio, naprawdę nie mają nic innego do powiedzenia? Nic poza tym, że...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika magda

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
12
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 8,3

Spędzone
na czytaniu
18
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]