rozwiń zwiń
Dzierucha

Profil użytkownika: Dzierucha

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
173
Przeczytanych
książek
257
Książek
w biblioteczce
57
Opinii
516
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Wygadana, posiadaczka naturalnego luzu. Wariatka - książkoholiczka, ceniąca spokój, miłośniczka kotów i gazowanych napoi. Autorka (amatorka) tekstów. Kochająca rap. Wielka fanka WdoWy, Ani Sool, Słonia i Chady. :)) "Żeby mnie zjeść? To serio nie wiem. Musieliby lecieć z hot97!"

Opinie


Na półkach: , , ,

„Lepiej wal prosto z mostu, okej? Aluzje nie są moją mocną stroną, twoją też nie.”


Zacznę od tego, że kompletnie nie porwał mnie klimat owej powieści – gorąca Hiszpania i kultura baskijska, to zdecydowanie nie moja bajka. Oczywiście nie neguję w ten sposób samych morderstw, których „wykonanie” uważam za intrygujące, zaskakujące i wyjątkowo brutalne. Mimo, że nie przekonał mnie wątek historyczny, to jednak uważam to za ciekawy element całej historii i naprawdę dobrą otoczkę dla morderstw. Wszystko zostało zgrabnie połączone, dopracowane, i co najważniejsze – wszystko było przemyślane. Kolejną kwestią, co do której mam wątpliwości jest zupełny brak śladów. Przez całą książkę zadawałam sobie pytanie, czy to jest w ogóle możliwe?


„Generalnie zwykły obywatel nie jest w stanie uniknąć śmierci, jeżeli ktoś postanowił go zabić.”


Motyw bliźniaków, to niestety, kolejny element, który nie przypadł mi do gustu. Uważam, że wszystko, co z nimi związane – przynajmniej w początkowej części – było dosyć oczywiste lub łatwe do wywnioskowania. Drażniło mnie to „zamknięte” środowisko Vitorii. Czytelnik dostał na tacy wszystkie postacie, które mogłyby być zamieszane w sprawę, jednocześnie nie mając żadnych konkretnych dowodów na ich winę. Autorka pozwoliła nam pływać w morzu domysłów i niedopowiedzeń.


„Jeśli chcesz, darujmy sobie tę część, kiedy udajesz, że nie wiesz, o czym mówię, potem wszystkiemu zaprzeczasz, a kiedy okazuje się, że mam dowody, z dumą do wszystkiego się przyznajesz.”


Relacja Alby i Unaia była obiecująca. Niestety i ona zawiodła, bo wydała mi się obojętnym epizodem dla urozmaicenia akcji. Alba w ogóle mnie nie przekonała do siebie, a wręcz irytowała. Niby była, ale nic nie wnosiła do akcji, tyle tylko, że miała romans z głównym bohaterem. Zabawne wydało mi się to, że cały czas była wykończona, choć jej jedynym zajęciem było wydawanie poleceń. Mimo to, żałuję, że autorka nie rozwinęła tego wątku trochę bardziej.


„Miałem dosyć całej tej jasności. Mój świat był znacznie mroczniejszy, a za chwilę miałem zgasić połowę świata kogoś innego. Kogoś, na kim bardzo mi zależało. Kogoś, kto był dla mnie wszystkim.”


Cisza białego miasta niepodważalnie pociąga czytelnika swoją zagadkową aurą. Użycie pszczół do wyjątkowo brutalnych morderstw, to wyjście zarówno zaskakujące, jak i oryginalne. Powtarzalność morderstw, które są za każdym razem precyzyjnie dokonane i nieprawdopodobnie „doskonałe”, to zabieg jak najbardziej na plus. Mnie pociągała ta nieosiągalność sprawcy, ale jednocześnie irytował mnie brak jakichkolwiek śladów. Czułam się jakbym kluczyła w labiryncie, którego każde wyjście jest zakończone ślepym zaułkiem. Tymczasem rozwiązanie zagadki, po całym maratonie błędnych tropów, okazuje się dosyć klarowne i całkiem prawdopodobne.


„Przestań chrzanić i wytrwaj”, mówił. I to właśnie robił. Trwał.”


Technicznie książka jest bez zarzutu. Czyta się szybko i przyjemnie, choć im bliżej końca, tym bardziej nie można się oderwać. Pełno trafnych spostrzeżeń i przeróżnych mądrych przemyśleń, co zdecydowanie tutaj widać ;) W pewnym momencie siedziałam z myślą „damn, kto to zrobił?” i ze wzrokiem osoby już wystarczająco zdesperowanej, przewracałam strony coraz szybciej, szukając odpowiedzi. Autorka znakomicie przytrzymała mnie w niepewności, choć w pewnym momencie zaczęłam wyciągać trafne wnioski.


„Szkoda, że ludzie podziwiają odwagę wykazaną podczas bitwy.

Całe szczęście, że karabiny nie zabijają słów.”


Podsumowując, choć książka nie do końca trafiła w mój gust, czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Ponadto nie opuszczało mnie uczucie ciekawości, ani też dreszczyk emocji. Z uwagą śledziłam poczynania Unaia i oczywiście zapalczywie mu kibicowałam. Mimo, że hiszpańskie klimaty, to nie są moje klimaty – chętnie przeczytam również kolejne części Trylogii Białego Miasta.

„Lepiej wal prosto z mostu, okej? Aluzje nie są moją mocną stroną, twoją też nie.”


Zacznę od tego, że kompletnie nie porwał mnie klimat owej powieści – gorąca Hiszpania i kultura baskijska, to zdecydowanie nie moja bajka. Oczywiście nie neguję w ten sposób samych morderstw, których „wykonanie” uważam za intrygujące, zaskakujące i wyjątkowo brutalne. Mimo, że nie przekonał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

CAŁA RECENZJA - ZJADACZKA.BLOGSPOT.COM

(...)
Kiedy zaczęłam czytać nie spodziewałam się po tej lekturze zbyt wiele, bo początek mnie nużył. Narracja w trzeciej osobie jakoś do mnie nie przemówiła. Opisy miejsc wydawały mi się napisane nieudolnie, bo za nic w świecie nie mogłam się zorientować w położeniu czegokolwiek, o dziwo, nawet w pomieszczeniu. Nie wiem czy to rzeczywiście kwestia umiejętności autora czy mojego braku jakichkolwiek zdolności topograficznych. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, aby całą winę zrzucić na książkowy śnieg :D Poza tym nie czułam się „porwana” przez akcję, przynajmniej w ¼ części książki.

Jak już wszystko stało się dosyć klarowne (a było to mniej więcej w połowie), zastanawiałam się czym autor może mnie zaskoczyć przez kolejną połowę i jak wybrnie z zaistniałej sytuacji. Tak, to jest ten moment, kiedy czytelnik dostaje pstryczka w nos. Wtedy też zaczęłam srogo główkować jak potoczy się akacja, albowiem zostało ponad sto stron, a moment, na którym właśnie byłam wydawał się kulminacyjny.

„Wymówki są jak trucizna – powtórzył Ed. – Najtrudniej jest zrobić to, co należy. Wykpienie się od tego to łatwizna.”

Nerwy w strzępach, paznokcie obgryzione, ogólny wygląd zahipnotyzowanego zombie. A tu co? Fałszywy alarm. Dosłownie. Z dobrych kilka razy opłakiwałam bohaterkę i już się zastanawiałam kto teraz przejmie dowodzenie – autor mnie zaskoczył. Zaczęłam autentycznie przeżywać całą akcję – nie obyło się bez przekleństw i huśtawki nastrojów (od satysfakcji po szał i niedowierzanie). Ta książka jest spowita mrokiem – pokazuje bohaterskie zachowanie, ale też niesamowite okrucieństwo, a wszystko to w wykonaniu człowieka. Niektóre momenty wstrząsają i nawet, jeśli wcześniej zwątpiłam w autora, to zwracam honor, bo napisał to wszystko tak, że siedziałam jak na szpilkach, dosłownie nawet nie drgając!

Czuję się wykorzystana i zrujnowana zarazem. Autor sobie ze mną pogrywał, za nic mając moje skoki ciśnienia i wręcz namacalny strach. Ja żyłam tą książką i myślę, że to jest dla niej najlepsza rekomendacja. Jest to pierwszy thriller, o zgrozo, na którym płakałam! A płakałam jak na powieściach Colleen Hoover (czy to jest normalne?), więc to coś znaczy. Każdy, kto czytał jakąkolwiek książkę od Pani Hoover, wie jak się na niej płacze. Miałam ochotę rzucić nią o ścianę i porządnie się na niej wyżyć za to jak autor zszargał moją stabilność emocjonalną. Nie potrafiłam uwierzyć, że Bezbronne mogą się tak skończyć. I co wtedy zrobił autor? Tak, znowu dał mi pstryczka w nos i jestem pewna, że tym razem z politowaniem.

Z całego serca chciałabym trafiać tylko na takie thrillery jak ten. Jest wyśmienicie poprowadzony mimo, że wszystko wokół jest surowe. Autor pokazał jak niewiele potrzeba, aby napisać dobrą książkę. Miejsca wielokrotnie się przewijały, bohaterów i przedmiotów było mało, a cała sytuacja wydawała się beznadziejna. Wiele analityki, wiele rozterek i wiele emocji. Mimo niezrozumiałego niedosytu, jestem pod ogromnym wrażeniem całokształtu.

CAŁA RECENZJA - ZJADACZKA.BLOGSPOT.COM

(...)
Kiedy zaczęłam czytać nie spodziewałam się po tej lekturze zbyt wiele, bo początek mnie nużył. Narracja w trzeciej osobie jakoś do mnie nie przemówiła. Opisy miejsc wydawały mi się napisane nieudolnie, bo za nic w świecie nie mogłam się zorientować w położeniu czegokolwiek, o dziwo, nawet w pomieszczeniu. Nie wiem czy to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zapraszam: zjadaczka.blogspot.com !


Kredziarz jest zaopatrzony nie tylko w piękną okładkę (o tak, z jakże cudnym grzbietem, który będzie majestatycznie prezentował się na półce), intrygujący opis pobudzający zmysły do czerwoności czy chwytliwy, niebanalny tytuł. Jest również owiany niewątpliwie imponującą promocją medialną. Dzisiaj odpowiem Wam na następujące pytanie: Czy nie jest to aby zwykły gniot zapakowany w czarujący papierek?

Co można powiedzieć o Kredziarzu? Z pewnością nie to, że jest nijaki i banalny. Mnie kupił swoją specyfiką i bezkompromisową szczerością.

Takie debiuty to ja chcę zawsze, C.J. Tudor proszę pisz jak najwięcej takich Kredziarzy.

„Ktoś mi kiedyś powiedział, że sekrety są jak odbyty. Wszyscy je mamy, ale jedne są brudniejsze od innych.”

Poza tym będzie długo i namiętnie, więc radzę uzbroić się w cierpliwość ;)




Dzieci i ryby głosu nie mają

Kreacja bohaterów to wielka zaleta tej historii. Każdy z nich ma zupełnie inną psychikę i osobowość, a to dało tej książce bardzo dużo. Nie oszukujmy się – w kryminale fundamentem jest ciekawa, nieoczywista i owiana mgiełką tajemnicy (rozwiązana zagadka musi mieć nierozwiązane wątki *ja tak to widzę*) zbrodnia, lecz zaraz po niej najbardziej kluczowi są bohaterzy, którzy towarzyszą nam do jej rozwiązania. A chyba nikt nie chciałby w tej kwestii flaków z olejem, które psują efekt finalny swoją cuchnącą nudą?

Tak więc cały efekt wypełniają naturalne i niewymuszone charaktery. Najlepszym posunięciem w tej książce – za to autorce należą się pokłony – było umieszczenie w niej dzieci. A dokładniej bandy dwunastolatków, do bólu szczerych i w pewnym sensie niewinnych, a wszystko to jak przystało na dzieci. Z perspektywy małego Eddiego poznajemy mieszkańców miasteczka – dorosłych z wieloma mrocznymi tajemnicami. Kolejnym plusem jest sama charakteryzacja paczki przyjaciół i jej różnorodności: inne charaktery, inna sytuacja materialna, inni rodzice i inne spojrzenia. Jestem pod wrażeniem bardzo wiarygodnych opisów dziecięcych spostrzeżeń, od razu rzuca się w oczy, że Autorka w tym temacie ma ogromne pole do popisu.

„Wszystko to były wymysły, ale plotki są jak zarazki. Roznoszą się i mnożą w mgnieniu oka i zanim się człowiek zorientuje, wszyscy są zarażeni.”

Zapraszam: zjadaczka.blogspot.com !


Kredziarz jest zaopatrzony nie tylko w piękną okładkę (o tak, z jakże cudnym grzbietem, który będzie majestatycznie prezentował się na półce), intrygujący opis pobudzający zmysły do czerwoności czy chwytliwy, niebanalny tytuł. Jest również owiany niewątpliwie imponującą promocją medialną. Dzisiaj odpowiem Wam na następujące pytanie: Czy...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Dzierucha

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Alex Kava
Ocena książek:
7,0 / 10
27 książek
2 cykle
Pisze książki z:
1332 fanów
Margit Sandemo
Ocena książek:
6,8 / 10
140 książek
4 cykle
1246 fanów
Jo Nesbø
Ocena książek:
7,3 / 10
29 książek
3 cykle
4503 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
C.S. Lewis Cztery miłości Zobacz więcej
Paulo Coelho Być jak płynąca rzeka Zobacz więcej
Stephen King Serca Atlantydów Zobacz więcej
William Wharton Tato Zobacz więcej
Jane Austen Duma i uprzedzenie Zobacz więcej
Charles Bukowski Szmira Zobacz więcej
Ken Kesey Lot nad kukułczym gniazdem Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Oskar i pani Róża Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
173
książki
Średnio w roku
przeczytane
16
książek
Opinie były
pomocne
516
razy
W sumie
wystawione
164
oceny ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 004
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
17
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]