-
ArtykułyJedna książka, dwie opowieści i całe mnóstwo tajemnic. Gareth Rubin o książce „Dom Klepsydry”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
-
ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
-
ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz7
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-06-22
2019-06-24
2015-09-27
2020-07-21
2020-03-13
2016-07-01
2017-12-28
2018-02
„Baśnik” to kolejna powieść autorstwa Beaty Majewskiej, która w niesamowity sposób wykorzystuje słowo pisane i zaskakuje czytelnika na każdej ze stron pisanych przez siebie książek.
Barbara Maksymowska jest po trzydziestce, ma dwójkę dzieci i właśnie rozwiodła się z mężem. Nie jest w stanie pogodzić się z odejściem mężczyzny do młodszej kobiety. Za namową Lilki, swojej najlepszej przyjaciółki, decyduje się zająć zarządzaniem klubu fitness, który zostawił jej były mąż. Dzięki obowiązkom w pracy kobieta zapomina o swoim smutku. Zatrudnia do klubu nowych pracowników i wprowadza w nim różne zmiany, nie spodziewając się, że w ten sposób zmieni także swoje życie.
Jednym z nowych nabytków klubu fitness jest Marcin, młody i przystojny fizjoterapeuta. Mężczyzna już w trakcie pierwszych dni swojej pracy niezwykle intryguje Basię. Zakochują się w sobie, jednak Maksymowska boi się tego uczucia. Jako szefowa nie powinna spoufalać się z pracownikami, a także nie jest w stanie zapomnieć o zakończonym niedawno małżeństwie.
Marcin pokazuje Basi, jak wiele jeszcze może w życiu dokonać i próbuje pomóc jej odbudować swoje poczucie wartości. Jednak czy jemu się to uda?
Niepewna Basia musi odkryć, czego tak naprawdę poszukuje w życiu, gdyż jako małżonka Jerzego Maksymowskiego spełniała tylko jego potrzeby. Poznawanie siebie sprawia, że kobieta zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na swoje życie. Jednak czy to wystarczy, żeby otworzyła się na rodzące się między nią a Marcinem uczucie?
„Baśnik” to niesamowita opowieść o powrocie do życia ze świata mroków wytworzonych przez podświadomość. Beata Majewska pokazała, jak duży wpływ na nasze życie może mieć drugi człowiek i jak ważne jest zadbanie o to, by odnaleźć swoją indywidualność.
W powieści jest bardzo wielu różnych bohaterów i prawie każdego z nich w mniejszym lub większym stopniu pokochałam. Szczególnie chciałabym zwrócić uwagę na postać Lilki oraz córki Basi, Karoliny, które miały szczególny wpływ na kobietę. Lilka zmusiła Basię do walki o swoje życie, a jej słowa „Żyj, kochanie. Po prostu żyj” skierowane do przyjaciółki szczególnie mnie wzruszyły. Karolina była znacznie mniej oględna wobec swojej matki. Nie bała się wyrażać swoich myśli, była bardzo wybuchowa, ale przy tym także szczera. Nie mogę się doczekać poznania dalszych losów tej dziewczyny, gdyż zdecydowanie – będzie się działo!
Autorka jak zwykle mnie nie zawiodła – książka napisana jest lekkim, przyjemnym do czytania językiem, a podział akcji ze względu na miesiąc, w którym miała miejsce akcja, był świetnym zabiegiem – dzięki temu po skończeniu czytania zastanawiałam się nad zmianami, jakie zachodziły w życiu Basi z miesiąca na miesiąc zaledwie w ciągu roku. Dzięki temu zaczęłam się zastanawiać, jak mogłaby wyglądać historia mojego życia zapisana w takiej formie i jak wiele zmian, których na co dzień nie doceniam, mogłabym w ten sposób dostrzec. Bardzo lubię, gdy powieść skłania do tego rodzaju refleksji, a zwłaszcza, gdy robi to w tak subtelny sposób.
Beata Majewska ma dar do wstawiania w wypowiedzi bohaterów niezwykłych zdań, które zapadają w pamięć. W książkach pisanych pod tym, jak i drugim pseudonimem – Augusta Docher, mam zaznaczonych wiele cytatów i w przypadku „Baśnika” nie było inaczej. W wolnych chwilach na pewno będę sięgać po wyróżnione za pomocą karteczek cytaty, a może nawet przeczytam te powieści jeszcze raz za jakiś czas.
Historia Basi Maksymowskiej jest niezwykle inspirująca i sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, aż do poznania treści ostatniej strony. Nietypowe zestawienie – kobiety i młodszego od niej mężczyzny sprawia, że powieść czyta się z dużą dozą ciekawości, a ta z czasem zostaje spotęgowana i sprawia, że nie można się doczekać, aż będzie się miało możliwość poznania dalszych losów bohaterów.
Recenzja z bloga - https://bit.ly/2HNxxJt
„Baśnik” to kolejna powieść autorstwa Beaty Majewskiej, która w niesamowity sposób wykorzystuje słowo pisane i zaskakuje czytelnika na każdej ze stron pisanych przez siebie książek.
Barbara Maksymowska jest po trzydziestce, ma dwójkę dzieci i właśnie rozwiodła się z mężem. Nie jest w stanie pogodzić się z odejściem mężczyzny do młodszej kobiety. Za namową Lilki, swojej...
2021-02-07
2017-06-25
O drugich tomach serii często się mówi, że są gorsze niż pierwsze części. Czy „Bilet do szczęścia” Beaty Majewskiej potwierdza regułę?
Sprawy między Łucją a Hugonem się pokomplikowały. Odkryta tajemnica mężczyzny sprawiła, że przyszła matka nie wie już, jak postąpić.
Termin ślubu i porodu zbliża się wielkimi krokami. Nagle pewien wypadek zmusza Łucję do zostania w szpitalu na 2 miesiące – do dnia porodu. Świeżo upieczony mąż nabiera podejrzeń, że żona, chcąc wyrwać się od życia z nim, specjalnie doprowadziła do niebezpiecznego zdarzenia. Przyszła matka od radu zaprzeczyła, tym bardziej, że poza zagrożeniem życia dziecka i swojej niewygody w szpitalu, wypadek utrudnił jej kontakt z babcią, która nie mogła jej odwiedzić, ze względu na swój stan zdrowia.
Związek Łucji i Hugona przechodził ciężką próbę – chociaż publicznie udawali szczęśliwe małżeństwo (choć nie zawsze im się to udawało), to w domu traktowali się chłodno, zazwyczaj Łucja zamykała się w pokoiku dziecięcym. Czy uda im się ponownie rozbudzić namiętność?
Jak młodzi rodzice nazwą córeczkę?
Jaką decyzję o związku z Hugonem podejmie Łucja?
Czy Hugo będzie walczył o swoją miłość?
Co będzie biletem do szczęścia Łucji i Hugona?
Przyznam szczerze, że zaczynając czytanie „Biletu do szczęścia” obawiałam się, że klątwa rzucona na drugie tomy serii nie ominęła tej powieści. „Konkurs na żonę” oczarował mnie już na pierwszych stronach i możliwe, że przez to bardzo wysoko postawiłam poprzeczkę tej książce. Na szczęście już po pierwszych kilku rozdziałach moje obawy zniknęły i z coraz większą niecierpliwością czytałam dalsze losy bohaterów wykreowanych przez Beatę Majewską.
W tym tomie, Łucja przeszła całą siebie. Już w „Konkursie na żonę” mnie irytowała, ale w „Bilecie do szczęścia” sprawiła, że co chwilę prychałam i krzyczałam na książkę, że ta dziewczyna jest głupia i nie myśli. Wielokrotnie dopuściła do sytuacji, gdy rozpoczynała temat, po którym było wiadome, że będzie musiała przepraszać. I jeszcze za każdym razem zaczynała płakać, przez co wszyscy musieli ją uspokajać. I jak w takiej sytuacji nie spojrzeć do góry i nie powiedzieć: „Boże, widzisz, a nie grzmisz”?
Już przy okazji recenzji „Konkursu na żonę” wspominałam, że polubiłam postać Hugona. Za każdym razem, gdy Łucja traktowała go oschle, miałam ochotę ją udusić, bo przecież Hugo na to nie zasługiwał. Jego postać pod wpływem dziewczyny przechodziła przemianę i w „Bilecie do szczęścia” ta zmiana była widoczna. Niewiele zostało w nim z tego playboya, którego poznaliśmy w pierwszym tomie, ale na szczęście nie zniknął całkowicie, bo wtedy Hugo nie byłby tak ciekawą postacią.
Bardzo rozśmieszały mnie sytuacje, do których doprowadzała pani Hania. W pewnym momencie nawet ona zdała sobie sprawę, że czasem przesadza oraz powinna trzymać język za zębami i wypowiedziała takie słowa do swojej małej wnuczki: „babcia przysięga na wszystkie świętości, że już nigdy nie odezwie się do nikogo poza tobą”, ale na szczęście nie wywiązała się z obietnicy, dzięki czemu do samego końca można się było pośmiać z różnych sytuacji.
„Bilet do szczęścia” to wspaniała kontynuacja „Konkursu na żonę”. Trzyma w napięciu, bawi, wciąga i wprowadza fakty, które zupełnie zaskakują czytelnika. Jest to bardzo przyjemna i lekka lektura, idealna do wzięcia na plażę lub po prostu do przeczytania w domowym zaciszu. Może i Wam pomoże odnaleźć bilet do szczęścia, który może być bliżej niż sądzimy? ;)
O drugich tomach serii często się mówi, że są gorsze niż pierwsze części. Czy „Bilet do szczęścia” Beaty Majewskiej potwierdza regułę?
Sprawy między Łucją a Hugonem się pokomplikowały. Odkryta tajemnica mężczyzny sprawiła, że przyszła matka nie wie już, jak postąpić.
Termin ślubu i porodu zbliża się wielkimi krokami. Nagle pewien wypadek zmusza Łucję do zostania w szpitalu...
2018-08-06
Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda trening policyjnego psa? Jak uczy się ich poszukiwania odpowiedniego zapachu, reagowania na atak czy poszukiwania ludzi?
Jakie psy się do tego wybiera? Po jakim zachowaniu rozpoznać, że pies nadaje się na służbę w policji?
Poznajcie Ellie, suczkę, którą na pewno pokochacie!
Ellie jest psem ratownikiem. Jej zadaniem jest odnajdywanie zaginionych osób. Czy uda jej się znaleźć każdą osobę? Przekonajcie się, czytając „Był sobie szczeniak: Ellie”!
Są takie książki dla dzieci, które można czytać w każdym wieku. Każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Taką powieścią jest właśnie „Był sobie szczeniak: Ellie”. Jest to bardzo ciekawa historia, przy której bardzo się wzruszyłam, często też wybuchałam śmiechem. Nie mogłam się od niej oderwać! Było to dla mnie coś nowego i bardzo się cieszę, że przeczytałam to teraz. Choć podejrzewam, że gdybym czytała tę powieść w wieku 4 lat, to pewnie też bardzo by mi się podobała!
Co mnie w tej powieści zaskoczyło, to historia opisana całkowicie z perspektywy psa. O ile często poznajemy wizje, jakoby psy rozumiały się między sobą jak ludzie, tak Bruce Cameron pokazuje, że może być inaczej — psy bardziej instynktownie działają i choć rozumieją się między sobą trochę lepiej niż my z nimi, to jest to bardziej intuicyjne.
Warto też zwrócić uwagę na walory edukacyjne – w końcu to właśnie charakteryzuje książki dla dzieci, prawda? Każdy rodzic w tym miejscu może być spokojny - „Był sobie szczeniak: Ellie” to bardzo pouczająca powieść. Pokazuje, jak wygląda proces wyboru psiaka na psa ratownika, a na końcu książki znajduje dodatkowy zbiór informacji o takich psiakach. Nie trzeba się martwić o deszcz pytań, bo choć takich młody czytelnik pewnie miałby wiele, ta książka z pewnością na nie odpowie! Dodatkowo autor przedstawia sposób myślenia psiaka. Chociaż jest to fikcja literacka, to powieść ta może nauczyć dziecka współodczuwania ze zwierzakiem oraz pomóc zrozumieć, jak czuje jego czworonożny przyjaciel. Dzięki temu z pewnością szkrab będzie otaczał pieska jeszcze większą miłością!
Nie można zapomnieć o wspaniałej oprawie graficznej! Przed każdą sceną, zamiast typowych gwiazdek, pojawiają się pieski! W powieści pojawiają się również od czasu do czasu ilustracje, przedstawiające sceny, mające miejsce w historii! A ilustracje są naprawdę piękne! Już, gdy tylko przeglądałam książkę przed rozpoczęciem jej czytania, byłam po prostu oczarowana.
Opiekunowie Ellie są bardzo zagubionymi w życiu ludźmi. Otaczająca ich aura smutku jest aż wyczuwalna przez papier! Wtedy do ich życia wkracza ta wspaniała suczka i pomaga im powrócić do życia. Bo pies ratownik nie pomaga tylko tym, którzy zagubili się na placu zabaw czy zostali porwani. Pies ratownik pomaga też swoim opiekunom, uratować się od czarnych myśli.
Kiedyś myślałam, że jestem za stara na książki dla dzieci. Ellie sprawiła, że przestałam na to zwracać uwagę i czytałam jej historię z większym zainteresowaniem niż wiele powieści dla dorosłych!
Osoby dorosłe ostrzegam! Ta powieść bawi. I to bardzo! Nie mogłam jej czytać w miejscach publicznych, bo ludzie się na mnie dziwnie patrzyli, gdy się śmiałam. Ale śmiech to zdrowie, więc na pewno wyszło mi to na dobre. :D
Historia napisana przez W. Bruce’a Camerona to bardzo ciekawa, niezwykła historia, którą można czytać niezależnie od wieku. Pozwólcie Ellie siebie oczarować, a z pewnością Was nie zawiedzie!
http://olabylexi.blogspot.com/2018/08/by-sobie-szczeniak-ellie-recenzja-59.html
Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda trening policyjnego psa? Jak uczy się ich poszukiwania odpowiedniego zapachu, reagowania na atak czy poszukiwania ludzi?
Jakie psy się do tego wybiera? Po jakim zachowaniu rozpoznać, że pies nadaje się na służbę w policji?
Poznajcie Ellie, suczkę, którą na pewno pokochacie!
Ellie jest psem ratownikiem. Jej zadaniem jest...
2018-07-13
2018-05-02
Dwie historie. Dwa rozdarte serca. Dwa nieszczęścia, po których trzeba się pozbierać.
Milenę czeka niedługo matura. Ma chłopaka, ale brak jej w ich związku czułości. Gdy całuje Jacka, przyjaciela rodziny, odnajduje to, czego brakowało jej w związku z jej rówieśnikiem — poczucia bezpieczeństwa, szacunku i namiętności. Młoda dziewczyna jeszcze nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak wiele może się po tym wydarzyć.
Paula, po ciężkich przeżyciach próbuje rozpocząć życie od nowa. Wyjeżdża do Grabówka, gdzie ma nadzieję, że zapomni o swoich dawnych problemach. Podejmuje się ciężkiej pracy, by zagłuszyć ból, jednak i tam czeka na nią nieprzyjemna sytuacja. Wydaje się niemożliwym, by Paula mogła znów komuś zaufać, jednak wtedy los postawił na jej drodze Pawła, który może całkowicie odmienić życie dziewczyny. Tylko czy ona mu na to pozwoli? Jak tajemnice, które każde z nich skrywa przed światem, wpłyną na ich relacje?
Milenę i Paulę łączą zranione serca. Ale czy tylko one?
Odnalezienie się po tragedii może być bardzo trudne. Czy obie dziewczyny poradzą sobie ze swoimi problemami?
Augusta Docher totalnie zamieszała w moim umyśle. „Cała ja” to powieść, która zaskakuje na każdej stronie.
Autorka po raz kolejny przedstawia dziewczynę z dużymi problemami. W tym przypadku bardzo mnie zaskoczyło, że poznajemy równolegle historie dwóch dziewczyn. Na początku trochę mi zajęło przyzwyczajanie się do dwóch perspektyw, ale nie było to uciążliwe.
Pokochałam postać Pawła. Ten chłopak jest tak niezwykły, pełny pasji, z poczuciem humoru i po prostu wspaniały, że przez cały czas, gdy czytałam tę książkę, myślałam tylko o tym, bym wreszcie mogła znowu poczytać jego wypowiedzi.
Uwielbiam fikcję, co ta powieść tylko potwierdziła. Coś, co w normalnym życiu na pewno wywołałoby we mnie oburzenie, w tym przypadku po prostu mnie bawiło i intrygowało. Mnie, jako rówieśniczce Mileny, bardzo ciężko było sobie wyobrazić, że mogłabym poczuć coś więcej do mężczyzny dużo starszego. To, co czuła dziewczyna, w swoim umyśle całkowicie oddzielałam od własnych myśli i dzięki temu czytanie tej powieści dało mi wiele przyjemności.
Niewypowiedziane tajemnice mogą krzywdzić bardziej niż przykra prawda. W życiu Mileny zbyt wiele tajemnic wychodzi na jaw. W życiu Pauli zbyt wiele sekretów dzieli ją od odzyskania zaufania do ludzi. „Cała ja” to historia o odzyskiwaniu wiary w siebie, zaakceptowaniu przeciwności losu i sile wybaczania oraz zaufania.
Paula jest rozdarta między nieufaniem nikomu a próbą wprowadzenia do swojego życia Pawła. Bardzo długo walczy ze swoimi uczuciami. Każdy człowiek potrzebuje kogoś w swoim życiu. Kogoś, komu może ufać. „Każdy człowiek potrzebuje bliskości” jak sama mówi. Niedziwne więc, że w końcu otwiera się na ludzi i wpuszcza do swojego życia nie tylko Pawła, ale także Martynę, swoją sąsiadkę, z którą zaczyna łączyć ją przyjaźń.
Historie Pauli i Mileny są naprawdę niezwykłe. Pokazują, jak wspaniale może zmieniać się życie, jeśli pozwolimy swojemu sercu kogoś pokochać. Miłość oraz związane z nią zaufanie, troska i poczucie bezpieczeństwa są bardzo ważne w życiu każdego człowieka i dopóki nie dopuścimy ich do siebie, tak jak Paula nie będziemy czuć się dobrze.
Ważne w życiu jest też poznawanie siebie i walka o przyszłość, jaką toczyła Milena. Po stracie ojca musiała odbudować swoje życie, w czym pomogło jej zakochanie się.
„Cała ja” to niezwykła historia, która podbije serce każdego czytelnika. Gorąco polecam wszystkie powieści spod pióra pani Augusty Docher również pod pseudonimem Beata Majewska, ponieważ ta autorka nigdy mnie nie zawiodła i całym sercem zachęcam do otwarcia się na poznanie nowego oblicza miłości, jakie przedstawiają historie Pauli i Mileny.
Dwie historie. Dwa rozdarte serca. Dwa nieszczęścia, po których trzeba się pozbierać.
Milenę czeka niedługo matura. Ma chłopaka, ale brak jej w ich związku czułości. Gdy całuje Jacka, przyjaciela rodziny, odnajduje to, czego brakowało jej w związku z jej rówieśnikiem — poczucia bezpieczeństwa, szacunku i namiętności. Młoda dziewczyna jeszcze nie jest w stanie sobie...
2015-11-09
2015-06-26
Czytając tę książkę, pojawiłam się w zupełnie innym miejscu.Bardzo rzadko zdarza się, by jakikolwiek polski autor był w stanie dokonać czegoś takiego, zwłaszcza jeśli chodzi o mnie. Książkę polecam każdej osobie, która czuje, że znajduje się w złym miejscu. Pokazuje ona, jak ważne są dla nas wybory, które podejmujemy. Możemy zobaczyć, jak trudno jest teraz przetrwać, gdy wydaje się, że może to już być koniec.
Bardzo podobał mi się styl autorki - widać było, że sztywne pisanie nie leży w jej naturze. Naprawdę, polecam tę książkę, zwłaszcza młodzieży.
Czytając tę książkę, pojawiłam się w zupełnie innym miejscu.Bardzo rzadko zdarza się, by jakikolwiek polski autor był w stanie dokonać czegoś takiego, zwłaszcza jeśli chodzi o mnie. Książkę polecam każdej osobie, która czuje, że znajduje się w złym miejscu. Pokazuje ona, jak ważne są dla nas wybory, które podejmujemy. Możemy zobaczyć, jak trudno jest teraz przetrwać, gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-30
2018-07-12
2014-04-24
2019-07-28
Pełne nagłych zwrotów akcji i wielu emocji zakończenie cyklu o Wędrowcach? To musi być „Batawe”!
Anny przeznaczenie sprawia, że jej życie staje się zagrożone. Dorothy nie spocznie, dopóki nie zdobędzie Księgi. Jednak los chce, żeby dzięki niej Anna znalazła sposób, na ratunek przed pełną żądz kobietą z plemienia Habbatum. Niestety, okazuje się, że nie tylko ona czyhała na jej życie…
Anna nie może nigdzie czuć się bezpieczna. Nawet Natasha, Rosjanka wynajęta do ochrony dziewczyny, staje się bezbronna, kiedy Anna zostaje zaatakowana przez mężczyznę, pochodzącego z plemienia Habbatum, który każe nazywać się Czwartym. Jednak czy ukochana Leo podda się bez walki?
Dzięki Księdze Anna dowiaduje się coraz o więcej o plemionach Eperu, Habbatum i Batawe, a także o związanych z nimi darami i talentami. Jakie informacje znajdą w niej bohaterowie? Czy uda im się znaleźć sposób na unieszkodliwienie ludzi, którzy wyrządzili im tak wiele zła?
Dar Alishy wydaje się przydatny, jednak pozory zawsze mylą. Umiejętność poznania przyszłości, nie zawsze sprawia, że możemy obronić kogoś przed czyhającym na niego złem, o czym dziewczyna miała wątpliwą przyjemność się przekonać. Gdy Alisha widzi w wizji Briana, ta nie wie, co o tym myśleć. Jaki ma on związek z jej przyszłością? W jaki sposób wizja wpłynie na sposób postrzeganie mężczyzny przez Alishę?
Związek Anny i Leo, choć trwał zaledwie rok, był dla nich pełen wrażeń i zdążyli się dwa razy rozstać. Czy tym razem uda się ich związkowi przetrwać? Czy para wreszcie będzie miała możliwość powiedzieć sobie magiczne „tak” na ślubnym kobiercu?
„Batawe” to powieść, która nagłymi zwrotami akcji nie pozwoli swoim czytelnikom na ani jedną chwilę nudy. Augusta Docher sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, dopóki zaskoczony nie zauważy, że więcej stron nie ma. A wtedy będzie miał w głowie tylko jedną myśl – „Chcę więcej”.
Augusta Docher swoją powieścią sprawia, że czytelnik raz jej nienawidzi, a zaraz kocha nad życie. „Batawe” nie jest książką do poduszki. To historia, która zastąpi czytelnikowi 4 filiżanki kawy i tak jak po dużej ilości kofeiny, zaczną mu się trząść ręce pod wpływem dużej dawki emocji.
Ten tom pozwoli też czytelnikowi poznać trochę historii Wędrowców. Autorka odkryła przed czytelnikami kilka sekretów dotyczących plemion Habbatum i Eperu, a także znaczenie plemienia Batawe. Pewne tajemnice bohaterów wychodzą na jaw, a to sprawia, że powieść czyta się z otwartymi szeroko ustami i niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
Okładka mnie po prostu oczarowała! Gdy zobaczyłam jej projekt, mam wrażenie, że moje oczy zaświeciły się z podniecenia. I nie chodzi mi tu o moje logo! Świetnie dobrane kolory, a te niebieskie oczy… Gdyby nie to, że oddałam swoje serce Leo, to pewnie zastanowiłabym się, czy ten przystojniak nie zasługuje na szansę.
Skoro już wspomniałam o Leo, to warto tu zaznaczyć, że w tej części nie da się go nie kochać. Czytanie poradnika o prowadzeniu wojny niemowlakom? To mógłby zrobić tylko on! W tym tomie pokazał także, jak powinno dbać się o uczucie do ukochanej osoby. O ile we wcześniejszych tomach często zdarzały mu się sceny zazdrości, o tyle w „Batawe” trzyma pion i rozumie, że to, co go łączy z Anną jest prawdziwe i nie należy się martwić, że któreś z nich przestanie kochać drugie.
„Batawe” łamie serce na drobne kawałki, a później skleja je i taki twór kocha serię o Wędrowcach jeszcze bardziej niż dotychczas. Autorka, za pomocą słów włożonych w usta bohaterów, bawi się czytelnikiem i sprawia, że po poznaniu zakończenia historii Anny i Leo nic w jego życiu nie pozostanie takie samo. Ta powieść zostawi po sobie piętno na sercu, a czytelnik nie będzie chciał go usunąć.
Pełne nagłych zwrotów akcji i wielu emocji zakończenie cyklu o Wędrowcach? To musi być „Batawe”!
więcej Pokaż mimo toAnny przeznaczenie sprawia, że jej życie staje się zagrożone. Dorothy nie spocznie, dopóki nie zdobędzie Księgi. Jednak los chce, żeby dzięki niej Anna znalazła sposób, na ratunek przed pełną żądz kobietą z plemienia Habbatum. Niestety, okazuje się, że nie tylko ona czyhała na...