rozwiń zwiń
aplut

Profil użytkownika: aplut

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
210
Przeczytanych
książek
217
Książek
w biblioteczce
49
Opinii
210
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Przeczytałem Koran aby mieć większą świadomość o czym mówię na lekcjach o islamie i po drugie by nikt mi potem nie mówił że w Koranie jest to lub tamto, a ja nie wiem czy ten ktoś nie gada bzdur. Nie oceniłem, bo takich ksiąg moim zdaniem się nie ocenia. Przejdę do konkluzji.

1. Porównanie do Biblii - często możemy takie porównania usłyszeć ale Koran nie jest historią chronologicznie zaczynającą się gdzieś i kończącą się gdzieś. To bardziej traktat filozoficzny przeplatany z dziełem poetyckim a nie historia. Biblia choć ma księgi poetyckie to jednak jest chronologiczna. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o Mahomecie z Koranu to się szczerze zawiedziecie. Owszem gdzieś między wierszami i bardzo mało. Dowiemy się na przykład, iż jedna z żon Mahometa była zazdrosna o drugą i obmawiała męża.

2. Przemoc - owszem nawet jest nakaz zabijania niewiernych, ale... tylko w obronie własnej i islamu jeśli ktoś jest prześladowcą i napastnikiem. Da się to zrozumieć. Są i inne fragmenty o zabijaniu i mordowaniu ale znów w szerszym kontekście jest to odwołanie się do zabijania w czasie walki - czyli honorowo. Mahomet przecież był żołnierzem, dowódcą i zmagał się z Kurajszytami kilka lat. Tyle że wycięte z kontekstu może stanowić paliwo dla islamistów i nie powinno nas to dziwić.

3. Islam jako reformowany judaizm - jeśli spojrzeć na to szerzej, nie ma chyba dwóch tak podobnych religii jak te dwie. Jedno jest przedłużeniem drugiego. Moralność muzułmańska jest na wskroś starotestamentowa. Odwołania do chrześcijaństwa są raczej zdawkowe i niezbyt mocne. Napomknięcia o Jezusie, Marii i apostołach to ilościowo nic wobec długaśnych, powtarzających się do znudzenia historyjkach o Noem, Salomonie, Mojżeszu, Abrahamie, czy innych. Wobec tych dwóch dwóch religii chrześcijaństwo bardzo mocno odstaje choć jest religią abrahamiczną już choćby ze względu na Trójcę Świętą. Kto wie czy islam nie byłby odłamem judaizmu gdyby nie gniew Mahometa na zdradę Żydów w Medynie.

4. Stosunek do ludów księgi - często podkreśla się, iż muzułmanie darzą głębokim szacunkiem Żydów i chrześcijan, jednak nie jest prawdą, iż płyną z Koranu wobec nich same ciepłe słowa. Jest w pewnym momencie powiedziane nawet, że większość z tych ludzi księgi to łachudry i zaprzańcy, niegodziwcy co błądzą a tylko niewielu spośród nich są prawdziwymi wyznawcami Boga.

5. Główny przekaz - jeśli ktoś twierdzi, że 80% przekazu Koranu to wezwanie do prawdziwej religii i straszenie karami za niewiarę to nie jest to błędna konkluzja, choć dla muzułmanów z pewnością uproszczenie. To obraz drastycznie inny od nowotestamentowego przesłania miłosierdzia. Dlatego do wielu ludzi wciąż bardziej będzie przemawiać chrześcijaństwo. Religijność muzułmańska przynajmniej pozornie sprawia, że taki człowiek jak ja nie odbiera islamu jako głęboko mistycznego. Być może niesłusznie. Oczywiście są i mistyczne nurty.

6. Islam jako prosta religia - generalnie doktryna islamu jest jedną z najprostszych. Jest prosta jak drut, łatwa do przyswojenia. W porównaniu do chrześcijaństwa gdzie mamy dużo bardziej skomplikowany system już w samych doktrynach islam jest wręcz banalny. I nie piszę tego jako hejt. To nawet pewnie pomogło islamowi stać się tak popularnym i łatwiejszym do przyjęcia, niż skomplikowane chrześcijaństwo, które z powodu niebanalności podzieliło się a w Koranie jest ten podział wytknięty. Zupełnie jakby Mahomet żalił się, iż chrześcijanie dali ciała i trzeba rozpocząć nowy projekt pod nazwą islam.

7. Mahomet vs Jezus - pomijając czy takie porównanie powinienem zastosować napiszę że:
a) Mahomet to twórca prawa, a Jezus nie musiał go tworzyć gdyż istniało od Mojżesza
b) Jezus będąc raczej wśród monoteistów nie musiał wcale podkreślać jedyności Boga, a Mahomet otoczony przez pogan robił to na każdym kroku i działał tu syndrom oblężonej (niemal dosłownie) twierdzy
c) Mahomet był dyplomatą, mężem, dowódcą, politykiem, nauczycielem, a Jezus tylko tym ostatnim

8. Wątki apokryficzne - są bardzo żywe w Koranie, ponieważ Mahomet żył wśród chrześcijan niekatolickich. W Arabii byli raczej innowiercy wypędzeni z Bizancjum stąd i nic dziwnego, że w relacjach o życiu Jezusa czy Salomona są rzeczy nieznane w głównych nurtach chrześcijaństwa czy judaizmu.

9. Rzeczy wyjątkowo pozytywne - wbrew pozorom znajdziemy sporo pozytywów obiektywnych nawet jeśli sam islam nie bardzo nas przekonuje. Koran wywalczył pewne prawa dla kobiet, min najważniejsze takie, że nie wolno Arabom grzebać dziewczynek żywcem co robili wcześniej nagminnie. Ponadto dla kobiet są i inne udogodnienia związane z prawem spadkowym. O pomocy wdowom, sierotom czy ubogim nie wspominam, gdyż to powszechnie wiadome. Ponadto widnieje pożyteczny nakaz pt "Nie módl się po pijaku".

10. Walka na argumenty - Koran jest tu chyba o krok przed innymi religiami. Mało, że przytacza argumenty za wielbieniem Boga, to sam odpowiada na potencjalne kontrargumenty niewiernych. Mówi mniej więcej "Bo wy tam powiecie, że nasza religia to bzdura, ale jesteście w błędzie bo to czy tamto". Pomijając jakość tych argumentów czy kontrargumentów generalnie super sprawa. Odpowiedzi dla wątpiących są na tacy.

11. Wolna wola - jedną z najciekawszych kwestii jest to, czy ona w islamie w ogóle istnieje. W Koranie co i rusz możemy przeczytać fragmenty typu "Jeśli Bóg tak zechce to będziecie błądzić a jeśli zechce inaczej to staniecie się bogobojni". Z drugiej strony zachęca do bycia blisko Boga i robienia rzeczy które do tego zbliżają. Pod tym kątem Koran jest mocno niekonsekwentny.

I na tych jedenastu wątkach poprzestanę. Można by jeszcze ich setki dodawać i rozwijać te które ja opisałem. Pozdrawiam

Przeczytałem Koran aby mieć większą świadomość o czym mówię na lekcjach o islamie i po drugie by nikt mi potem nie mówił że w Koranie jest to lub tamto, a ja nie wiem czy ten ktoś nie gada bzdur. Nie oceniłem, bo takich ksiąg moim zdaniem się nie ocenia. Przejdę do konkluzji.

1. Porównanie do Biblii - często możemy takie porównania usłyszeć ale Koran nie jest historią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę do tego, że moim postawionym już dawno celem, było przeczytanie w te wakacje "Atlasu Chmur". Kiedyś czytałem bardzo dużo i pochłaniałem książki jedna za drugą (wiem że wielu z was ma czas na czytanie przy jeszcze większym nawale codziennych obowiązków i większej ilości dzieci), ale i tak jestem dumny, że przynajmniej tą jedną udało mi się zaliczyć w tym roku. Ale za to jaką! Warto było, naprawdę.

Ci, którzy uważają "Atlas..." za arcydzieło niedalecy są prawdy. Po pierwsze te sześć historii zawartych w powieści już same w sobie są świetne (wiadomo, jedne będą się wam podobać bardziej, drugie mniej jak to zwykle), po drugie każda z nich jest pisana kompletnie innym, niepowtarzalnym stylem, co świadczy o kunszcie autora. I po trzecie najbardziej zdumiało mnie, jak kompozycyjnie się w nich wszystko domyka. Apropos ostatniego, trzeba przyznać, że każdy szczegół jest najstaranniej wymuskany, a pozornie niezwiązane historie poprzez liczne odniesienia przeplatają się wprost perfekcyjnie. Sam układ historii rosnąco i malejąco... no po prostu palce lizać. Ponadto wyrażenie "monumentalne dzieło" pasuje tu akurat jak ulał.

Aby jednak nie poprzestać na kadzeniu, bo jaki sens miała by ta opinia, nadmienię rzeczy które mogły lekko przeszkadzać. Po pierwsze liczba (z jednej strony epizodycznych, ale de facto ważnych) postaci, nieposiadająca żadnego portretu psychologicznego przyprawia o ból głowy nie tylko tych, którzy nie mają pamięci do nazwisk. I tu akurat przepoławianie historii i umieszczanie ich symetrycznie "rosnąco-malejąco" nie pomaga, bo potem, wiele fragmentów dalej zastanawiacie się kim u licha był ten lub tamten. Po drugie książka posiada liczne rozwleczenia. Przykładowo pierwsza część "Upiornej udręki..." mocno przynudza. I wreszcie po trzecie i najważniejsze: <Tej Powieści Nie Czyta Się Szybko>. I nie chodzi bynajmniej o to, że jest długa (ba, czytało się szybciej i dłuższe), ale przynajmniej moim zdaniem nie nadaje się ona do połknięcia na raz, lub nawet kilka razy. Cytując klasykę "to trzeba na spokojnie usiąść" i dać sobie odpowiedni czas, np kilka tygodni lub nawet parę miesięcy przy nawale obowiązków. Mi to zajęło miesiąc z hakiem nawet w wakacje, a pamiętam jak roku temu pierwszy raz zaatakowałem "Atlas..." i trudny styl Dziennika Pacyficznego tak mnie przestraszył, że aż skapitulowałem. Jeżeli zastanawiacie się nad sięgnięciem po tą książkę nie popełniajcie tego samego błędu. Zarówno Dziennik, Listy, jak i cała reszta jest ciekawa, choć czasem potrzebuje czasu na rozkręcenie. Wtedy jak pamiętam nie mogłem doczekać się "Antyfony...", a była daleko, co mnie podminowało.

PS Bardzo bym chciał stworzyć mapę mentalną z wszyściusieńkimi odniesieniami występującymi pomiędzy sześcioma historiami, ale nie czas i miejsce na to tutaj. Zatrzymam się więc na chronologii. Uwaga mały spoiler dotyczący czasu. Co do tego kiedy mają miejsce trzy pierwsze opowiadania (1849/1850, 1931, 1975) nie mamy wątpliwości, bo jest to na tacy podane. Gorzej już z "Upiorną udręką...". Wiemy tylko, że dzieje się na początku XXI wieku, co możemy wywnioskować sami, a upewnia nas Sonmi. Z kolei "Antyfona..." ma wbrew pozorom podaną datę, ale nie bezpośrednio. Isaac Sachs z "Okresów półtrwania..." bezwiednie pisze nam o niej w liście. To 2225 rok, a pokrywa się z tym, co Sonmi mówi o tym, że "Upiorna udręka..." miała miejsce gdy dziadek dziadka Archiwisty kopał w brzuchu matki. Wychodzi około 200 lat. Z kolei czas "Brodu Slooshy..." pozostaje ciemną tajemnicą, chyba, że coś przeoczyłem.

Zacznę do tego, że moim postawionym już dawno celem, było przeczytanie w te wakacje "Atlasu Chmur". Kiedyś czytałem bardzo dużo i pochłaniałem książki jedna za drugą (wiem że wielu z was ma czas na czytanie przy jeszcze większym nawale codziennych obowiązków i większej ilości dzieci), ale i tak jestem dumny, że przynajmniej tą jedną udało mi się zaliczyć w tym roku. Ale za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawiodłem się na tym dramacie. To nie był typowy, znany większości Mrożek ze wcześniejszych dekad. Ten o nieograniczonej wydawałoby się wyobraźni. Widać że w "Miłości na Krymie" autor silił się na coś wielkiego, rozdmuchanego i z pompą, ale to mi właśnie bardzo przeszkadzało. Moim skromnym zdaniem w teatrze absurdu większa liczba osób jak sześć, czy siedem od razu zabija wszystko. Widzę tu pewne podobieństwa do Ioneski, który na scenie zawsze musiał mieć w huk dekoracji, rekwizytów i aktorów. Ale to jeszcze nic. Fabuła była strasznie miałka, nieporywająca, bez polotu i nawet odrobiny szaleństwa. Tak samo postacie. Wyglądało to nawet tak: "Ocho, ZSRR upadło, to trzeba wysmarować jakiś dziejowy dramat łączący trzy epoki". Oczywiście tak nie było, bo Mrożek był za mądry na taką myśl. Po tym jak Putin zajął Krym należałoby chyba czwarty akt dopisać :D Spośród dwudziestu dramatów autora jakie przeczytałem "Imieniny", "Drugie danie" (jedno jest alternatywną wersją drugiego), oraz "Miłość na Krymie" są słabe. Reszta trzyma poziom od dobrego do niekiedy wybitnego.

Zawiodłem się na tym dramacie. To nie był typowy, znany większości Mrożek ze wcześniejszych dekad. Ten o nieograniczonej wydawałoby się wyobraźni. Widać że w "Miłości na Krymie" autor silił się na coś wielkiego, rozdmuchanego i z pompą, ale to mi właśnie bardzo przeszkadzało. Moim skromnym zdaniem w teatrze absurdu większa liczba osób jak sześć, czy siedem od razu zabija...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika aplut

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
210
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
210
razy
W sumie
wystawione
197
ocen ze średnią 6,3

Spędzone
na czytaniu
875
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]