rozwiń zwiń
Sachiko

Profil użytkownika: Sachiko

Bydgoszcz Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 tygodnie temu
58
Przeczytanych
książek
67
Książek
w biblioteczce
21
Opinii
152
Polubień
opinii
Bydgoszcz Kobieta
Dodane| Nie dodano
Absolwentka filologii angielskiej, fanka mangi i anime, żonata, niedzieciata, mieszka z czarnym kotem o imieniu na literę "L"

Opinie


Na półkach:

Recenzja pochodzi z bloga: https://naszerecenzje.wordpress.com/

„Strażnik miecza” to historia osadzona w nowym świecie Dannemore. To miejsce, które kiedyś było pełne magii i mitycznych stworzeń, takich jak smoki, feniksy czy mantykory. Coś, co znane jest przecież i w naszej kulturze świata. W jedną noc, zwaną Kataklizmem, to wszystko przestało istnieć, a cała potężna magia zniknęła, pozostawiając po sobie jedno wielkie nic. Głównym miejscem wydarzeń jest Castellane, państwo-miasto rządzone przez króla Markusa. Jednak nie on jest bohaterem historii, ale sierota imieniem Kel, który pewnego dnia zostaje zabrany z sierocińca prosto do pałacu królewskiego, gdzie ma odegrać rolę księcia ze względu na swoje podobieństwo do niego. Od tamtej pory staje się jego sobowtórem w niektórych publicznych wydarzeniach, a wszystko to w formie ochrony przyszłego władcy. Po latach oraz kilku sytuacjach, w głowie chłopaka zaczynają pojawiać się wątpliwości, kto naprawdę jest lojalny wobec króla i jego rodziny. Jest też Lin, dziewczyna studiująca medycynę i mieszkająca w specjalnie wydzielonej dzielnicy dla Ashkarów, ludzi, którzy kiedyś mieli najwięcej styczności z magią.

Nie chciałabym, żeby moje następne słowa miały jakieś negatywne znaczenie, ale od zawsze uważałam panią Clare za autorkę książek dla młodzieży. A ona postawiła przede mną „Strażnika miecza”, i powiedziała, żeby czytać. Przeczytałam. Teraz już nie uważam, że potrafi pisać tylko dla młodszych czytelników, ale udowodniła, że świetnie wychodzi jej także pisanie dla tych starszych. Są intrygi i tajemnice, zakazane uczucia i otwarta nienawiść. Są to inne przygody, inna polityka, niż, dla przykładu w „Grze o tron”. Jest oczywiście wątek wybranej osoby, aby dzierżyła potężną magię i jest osoba, która posługuje się tylko mieczem. To są typowe elementy książki fantastycznej i młodzieżowej. W grę w bingo te punkty na pewno zostałyby zaliczone. Lecz mimo wszystko odniosłam wrażenie, że jest to na wyższym poziomie zaawansowania, bardziej dorosłe, dojrzałe, znacznie bardziej przemyślane.

No dobrze, teraz krótko, bardzo krótko o bohaterach. Jest ich sporo, każdy jest inny, każdy ma swoje sekrety. Na pierwszym planie jest Lin, Kel i Conor. Z tej trójki to do Conora zapałałam największą sympatią, bo przypomina mi trochę księcia Cardana z „Okrutnego księcia”. Niedbały, arogancki, ale pod tą zbroją krył się całkiem inny charakter. Moją uwagę przykuł też dobrze skrojony, moim zdaniem, Król Szmaciarz. Tajemnicza postać, która skrywa jeszcze wiele tajemnic, lecz, żeby je poznać trzeba wejść z nim w komitywę do półświatka, a i tak nie będzie pewności, że zdradzi wszystkie sekrety. Oj, jak bardzo chciałabym zobaczyć serial! Jeśli byłby dobrze nakręcony, to mógłby okazać się hit.

No i właśnie. Po przeczytaniu zaledwie stu stron po raz pierwszy pojawiła się w mojej głowie myśl, że chciałabym zobaczyć serial, a im dalej toczyła się akcja, tym bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu. W tej historii nie ma magii, którą znamy na przykład z Harry’ego Pottera czy Doktora Strange’a, ale wzmianki o niej tworzą pewnego rodzaju mit. Stroje, przyjęcia, miasto czy sami bohaterowie byliby czymś, co chciałabym zobaczyć na małym ekranie. Przy dzisiejszej technologii to mógłby być wspaniale wykreowany świat, do którego chciałoby się wracać.

Zastanawiałam się jak autorka rozwiąże jeden z wątków. Zakładając, że byłby on kontynuowany, to inny wątek nie miałby wręcz prawa się rozwinąć. Natomiast Cassandra zakończyła go szybko i bez mrugnięcia okiem, bez brania jeńców. Jest to też przy okazji jedno z większych zaskoczeń gdzieś pod koniec książki, bo nie spodziewałam się aż takiego obrotu spraw i takiego zakończenia tego wątku. Jeśli będę miałam możliwość przeczytać drugi tom, to z pewnością jedną z kwestii, których będę chciała się dowiedzieć, to konsekwencje tych wydarzeń.

Wedle opisu w książce dostaniemy również zakazane uczucie, ale jest to wątek tak delikatnie rozwinięty, że można właściwie go przeoczyć. Owszem, były zadurzenia, słówka, gesty, lecz ani razu nie padło słowo na M. To dobrze, bo daje to pole do popisu w kolejnym tomie, gdzie mam cichutką nadzieję, autorka napisze ten wątek, tak jak się spodziewam. To będzie przewidywalna kontynuacja wątku, ale przeze mnie też oczekiwana.

Co mogę napisać na sam koniec? Że nie spodziewałam się tak dobrej lektury. Myślałam, że będzie to jednak bardziej młodzieżowa historia, a okazała się dojrzalsza, choć nie jest wolna od błędów czy minusów, ale każdy, moim zdaniem, znajdzie w niej własne i plusy, i minusy. Bawiłam się świetnie, po siedmiuset stronach zżyłam się z bohaterami, chciałabym ich jeszcze bardziej poznać i zrozumieć, więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny tom. To warta przeczytania pozycja w literaturze, bo może się okazać dobrym trzonem do dyskusji na tematy światotwórcze, czy systemy magiczne.

Recenzja pochodzi z bloga: https://naszerecenzje.wordpress.com/

„Strażnik miecza” to historia osadzona w nowym świecie Dannemore. To miejsce, które kiedyś było pełne magii i mitycznych stworzeń, takich jak smoki, feniksy czy mantykory. Coś, co znane jest przecież i w naszej kulturze świata. W jedną noc, zwaną Kataklizmem, to wszystko przestało istnieć, a cała potężna magia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co jest największym minusem serii wydawanej przez Poradnię K? Trzeba czekać aż rok na kolejną część przygód kobiety, która została rycerzem. Kolejnym dużym minusem jest objętość. Każda książka liczy sobie około 250 stron, a to jest stanowczo za mało. Taka Becca Cooper liczy sobie ponad 400 stron. Smuteczek ☹ I to by było na tyle wad książki 😉

Fabuła

Alanna wraz ze swym towarzyszem Coramem wyrusza na Południe poprzez pustynię. Natykają się na pustynnych rozbójników, przez co prawie giną. Dzięki pomocy ludu Bazhirów zostają ocaleni, ale to nie koniec ich kłopotów. Dumny ludzie pustyni mają za nic fakt, że Alanna i Coram są rycerzami Tortallu gdyż nie uznają władzy króla. By wkupić się w łaski władcy – Halefa Seifa i jego poddanych – kobieta rycerz godzi się na pojedynek, aby dowieść swojej wartości. Udaje jej się wygrać i zgodnie z prawem zostaje wraz z Coramem członkami plemienia Krwawych Jastrzębi. Niestety nie wszystkim Bazhirom się to podoba. Najbardziej przeciwny jest stary Szaman, który otwarcie odgraża się „Kobiecie, która jeździ konno jak mężczyzna”.

Alanna od razu zauważa, że wszystkie bazhirskie kobiety chodzą w zakrytych twarzach i odkrywają je tylko, gdy są w namiotach same. Protagonistka jest więc pierwszą kobietą Krwawych Jastrzębi, która otwarcie chodzi z odkrytą twarzą przez co inne kobiety jej unikają. Tylko dwie nastolatki nie okazują jej niechęci, a wręcz podziw – Kourrem i Kara – dziewczyny wyklęte przez własne plemię ze względu na posiadane Dary.

Alanna będzie musiała zmierzyć się z tradycjami Bazhirów, z Szamanem, który życzy jej śmierci oraz z nauczeniem młodych dziewcząt Daru, aby te mogły w przyszłości zostać Szamankami. Żeby nie było za nudno, okazuje się, że Głos plemienia – mężczyzna, który widzi przeszłość i przyszłość oraz rozmawia z Bogami, pragnie, aby książę Jonathan został jego następcą.

Moim zdaniem

Trzecia część tetralogii o Alannie z Trebondu rozgrywa się w ciągu roku. To dość krótko w porównaniu do dwóch poprzednich części, w których śledziliśmy poczynania bohaterki na przestrzeni kilku lat. Nie zmienia to faktu, że fabuła gna do przodu, a akcji jest sporo. Już od pierwszych stron protagonistka i jej towarzysz zostają zaatakowaniu. Potem główna bohaterka musi walczyć o życie wśród ludu Bazhirow, potem z szamanem, z krnąbrnymi nastolatkami, tradycjami, rozbójnikami raz jeszcze, z uczuciem do Jonathana i swoim pragnieniem wolności, z proroczymi snami, z uczuciem do Georga Coopera, z narcyzmem Thoma, a nawet i kotem, który mówi, to co myśli, co nie zawsze jest w smak Alannie. Dzieje się naprawdę dużo, ale nie idzie się pogubić. Wszystko jest tak dobrze i przystępnie opisane, że czyta się szybko i lekko. Sama musiałam się nie raz powstrzymać, aby nie przeczytać więcej niż jeden rozdział – takie moje małe zboczenie. Jak książka fajna, a stron mało, to lubię oszczędnie czytać, aby jak najdłużej cieszyć się fabułą i bohaterami.

Czy ktoś pamięta, że dekadę temu popularna była seria „Zmierzch” i że mieliśmy dwie grupy fanek „Team Edward” i „Team Jacob”? W „Pieśni Lwicy” można również stworzyć dwie grupy. Ja i moja koleżanka już w sumie założyłyśmy i kłócimy się kto jest lepszy – George czy Jonathan. Ja jestem „Team George”, a koleżanka „Team Jonathan”. Nie zdradzę wam, kto wygra, ale ja tam zadowolona jestem :P Podoba mi się w tej serii, że główna bohaterka jest rozdarta pomiędzy dwoma chłopakami. Jeden jest księciem i przyszłym następcą tronu Tortallu, a drugi jest Łotrzykiem, czyli Królem Złodziei, więc do niego też się zwracają „wasza wysokość”. W przeciwieństwie do „Zmierzchu” i innych jego klonów, Alanna jest silną protagonistką i to ona w końcu wybiera jednego z nich, a nie, że ci walczą o jej względy. Poza tym, kobieta rycerz jest wyzwolona i idzie za głosem serca, głowy i pragnień. Sypia z oboma i nie widzi w tym problemu, w końcu oni również sypiają z różnymi kobietami, dlaczego ona nie miałaby robić tego samego, co mężczyźni? I pomyśleć, że seria została napisana i wydana w latach 80-tych dwudziestego wieku! Rzadko kiedy można spotkać się z nastoletnią bohaterką, która uprawia seks z dwoma- trzema różnymi partnerami. Z reguły z jednym albo wcale, bo ta chce zostawić dziewictwo dla tego jednego, jedynego. Duży ukłon dla autorki!

W trzeciej części oprócz Alanny, Corama, kota, Jonathana i George’a pojawia się również Sir Miles, który zaproponuje coś rozczulającego protagonistce, a ta rozpłacze się zgadzając, Thom będzie mieć swoje pięć minut i raczej nie będzie to nic dobrego dla nikogo. Oprócz wymienionej dwójki poznamy jeszcze kilku pomniejszych bohaterów, którzy pomimo wniesienia czegoś istotnego do fabuły – zginą. Niektórych jest szkoda, innych nie, ot koleje pobocznych postaci.

Poradnia K jak na razie wydała trzy części z czterech. Jestem ciekawa, czy wydawnictwu uda przełamać fatum Initium i „Kręgu Magii” oraz Jagura i „Becca Cooper”. W dwóch pierwszych przypadkach musiałam posiłkować się anglojęzycznymi wydaniami, aby poznać zakończenia dwóch serii Tamory Pierce. Ciekawostka, w „Pod słońcem pustyni” Alanna poznaje magię tkactwa. Bazhirskie kobiety przy pomocy nici potrafią posługiwać się odrobiną magii. Taką samą umiejętność, ale bardziej rozbudowaną posiada Sandry z „Kręgu Magii” :D Fajny smaczek dla fanów autorki 😊

Recenzja pochodzi z bloga: https://naszerecenzje.wordpress.com/

Co jest największym minusem serii wydawanej przez Poradnię K? Trzeba czekać aż rok na kolejną część przygód kobiety, która została rycerzem. Kolejnym dużym minusem jest objętość. Każda książka liczy sobie około 250 stron, a to jest stanowczo za mało. Taka Becca Cooper liczy sobie ponad 400 stron. Smuteczek ☹ I to by było na tyle wad książki 😉

Fabuła

Alanna wraz ze swym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://naszerecenzje.wordpress.com/

Mając za sobą „Czarne Kamienie” oraz „Efemerę”, zastanawiałam się, czy Anne Bishop umie napisać coś innego niż feministyczne fantasy. Po lekturze „Tir Allain” nadal się zastanawiam, gdyż „Filary Świata” są po prostu kolejną serią o świecie nadnaturalnych istot, który miesza się ze światem ludzi. Po raz kolejny mamy bohaterkę, która wydaje się słaba, a jest tak naprawdę silna; po raz kolejny mamy mężczyznę, który jest potencjalnym ukochanym protagonistki; po raz kolejny mamy kogoś złego, kto robi dużo złych rzeczy i jest po prostu zły; po raz kolejny mamy też magię, magiczne stworzenia i magiczne tajemnice, które należy rozwikłać. Normalnie powinnam powiedzieć „znowu to samo? Czy szanowna autorka nie potrafi już nic innego stworzyć?” jednak ja normalna nie jestem, uwielbiam twórczość Anne Bishop i wcale nie przeszkadza mi czytać kolejnych historii, które są podobne do poprzednich, gdyż są po prostu magiczne. Mają w sobie to coś, co sprawia, że chce się czytać więcej i więcej. Kij, że można przewidzieć niektóre sytuacje, czy rozwiązania akcji. Kij, że bohaterki bardzo często z pozornie słabych okazują się być silne i niezależne. Kij, że mężczyźni – ci pozytywni, którzy są silni i niebezpieczni zakochują się i zamieniają w szczeniaczki, a ci negatywni dostają to na co zasłużyli w ten, czy inny sposób. Kij, że ma się wrażenie, że to już było. Jeśli lubi się fantazję Pani Bishop, to łyka się wszystko, co autorka stworzy, nawet jeśli są to przysłowiowe „odgrzewane kotlety” 😉

Autorka ma talent do tworzenia wielowymiarowych i różnorodnych bohaterów oraz smykałkę, do dziwnych, staro-brzmiących imion. To samo tyczy się nazw krain, przedmiotów, czy wszelkiego rodzaju czynności, bądź tradycji. Pewnie, że inspiruje się wieloma legendami, folklorem i mitologią, ale sporo pomysłów przychodzi do głowy patrząc na jakiś obraz lub podczas spaceru po lesie (wyczytałam to na jej stronie w FAQ). Mając na koncie cztery serie (piąta jest w trakcie powstawania), pisarka powinna wyczerpać pomysły na imiona i nazwy wszelakie, jednak jej wyobraźnia, jak widać, jest nieograniczona. Czytałam całkiem sporo serii fantasy różnych autorów i rzadko kiedy miałam styczność z tak bogatą plejadą bohaterów drugoplanowych. W „Filarach świata” mogę uznać, że oprócz Ari, głównymi bohaterowie są również Morag, Lucian, Dianna, Adolfo oraz Neal. A co z Roycem, Aidenem, Lyrrą, Falconem, Ahernem? A co z pomniejszymi postaciami, których imion nie pamiętam? Każdy bohater, nawet jeśli nie pojawia się często, albo tylko jednorazowo, ma swoją rolę do spełnienia. Znając autorkę, to w kolejnych częściach „Tir Allain” bohaterowie drugoplanowi, mogą stać się pierwszoplanowymi, a ci główni mogą odejść na dalszy tor, albo nawet zostać jedynie wspomnieniem.

Moją ulubienicą została oczywiście Ari i przyznam szczerze, że bałam się, jaki los zgotowała jej autorka (kto zna twórczość pani Bishop ten wie, że można zostać okaleczonym, trwale złamanym, a nawet martwym, pomimo grania pierwszych skrzypiec). Nie powiem, jak kończy się historia Ari, ale pomimo wszystko liczę na więcej. Antagonistą i typowym złym jest Adolfo. Nie wiem, jak to autorka robi, ale jej negatywni bohaterowie są tak skonstruowani, że nie lubi się ich już po pierwszej stronie, ba, po pierwszym akapicie, a nawet po pierwszym zdaniu! Ów zły jest typowym facetem, który nienawidzi kobiet i robi wszystko, aby je jak najbardziej skrzywdzić. Dla niego dobra czarownica, to martwa czarownica, a kobieta jest na poziomie zwierzęcia w gospodarstwie, czyli się przydaje, można o nią dbać, ale musi wiedzieć, gdzie jej miejsce oraz że podlega mężczyznom (skąd ja to znam? Wystarczy poczytać wypowiedzi biskupów, papieży, czy innych rydzykopodobnych zakonników). Efekt tego taki, że czytając o poczynaniach Adolfo, czekałam aż w końcu coś „fajnego” mu się przytrafi. Czy to się stało, nie powiem, bo spoilery są be. Co do innych postaci, to polubiłam też Neala i Morag oraz pewnego szczeniaczka, którego umaszczenie dyskwalifikuje wartość u hodowcy. W sumie, to jeśli chodzi o zwierzęta, to warto też wspomnieć o koniach, bo są one dość ważne dla bohaterów, zwłaszcza tych magicznych, gdyż koń swój rozum ma. Uparty też potrafi być 😉

„Filary świata”, to melancholijna, aczkolwiek wciągająca powieść o kobietach – kobietach magicznych, kobietach samotnych, kobietach silnych, kobietach pragnących miłości i akceptacji. Mężczyźni są jak najbardziej ważni, lecz wielu z nich myśli tylko o sobie, uważa że kobiety są albo słabe, albo nie bardziej potrzebne od krowy na pastwisku. Na szczęście są również inteligentni mężczyźni, którzy potrafią zrozumieć i szczerze pokochać tę jedną, jedyną kobietę, aby jej towarzyszyć, chronić ją, a nawet poświęcić się dla niej. Odnoszę wrażenie, że Anne Bishop magię i dawne czasy wykorzystuje jako pretekst do pokazania natury kobiecej. Podczas czytania o zamierzchłych czasach, można sobie uświadomić, że w 21 wieku wcale tak wiele się nie zmieniło. Cały czas mamy wojnę płci, cały czas płeć brzydka próbuje zapanować nad płcią piękną i na odwrót. Przyznam, że nie raz się wkurzyłam czytając o inkwizytorach i ich próbach „ocalenia kobiet”, gdzie w rzeczywistości chodziło tylko i wyłącznie o zaspokojenie swoich perwersyjnych potrzeb. Gdy historię skończyłam, pomyślałam sobie, że w obecnych czasach nadal mamy facetów, którzy nienawidzą kobiet i przypominając sobie lekcje historii ze szkoły, stwierdziłam że feministki, to tak naprawdę wymysł facetów, bo dlaczego fakt, że ja jako kobieta chcę robić co chcę, jak chcę i kiedy chcę, musi być jakoś określone? Kiedyś były czarownice, teraz mamy feministki. Serio, jak długo jeszcze płeć żeńska ma czekać na matriarchat?

Polecam fanom wcześniejszych serii Anne Bishop. Polecam kobietom, które lubią magię, silne bohaterki, ciekawie wykreowane światy, relacje zwierząt z ludźmi oraz szczyptę humoru przewijającego się w trakcie dysput damsko-męskich 😉

https://naszerecenzje.wordpress.com/

Mając za sobą „Czarne Kamienie” oraz „Efemerę”, zastanawiałam się, czy Anne Bishop umie napisać coś innego niż feministyczne fantasy. Po lekturze „Tir Allain” nadal się zastanawiam, gdyż „Filary Świata” są po prostu kolejną serią o świecie nadnaturalnych istot, który miesza się ze światem ludzi. Po raz kolejny mamy bohaterkę, która...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Sachiko

z ostatnich 3 m-cy
Sachiko
2023-12-22 15:30:39
Sachiko dodała książkę Strażnik miecza na półkę i dodała opinię:
2023-12-22 15:30:39
Sachiko dodała książkę Strażnik miecza na półkę Przeczytane i dodała opinię:

Recenzja pochodzi z bloga: https://naszerecenzje.wordpress.com/

„Strażnik miecza” to historia osadzona w nowym świecie Dannemore. To miejsce, które kiedyś było pełne magii i mitycznych stworzeń, takich jak smoki, feniksy czy mantykory. Coś, co znane jest przecież i w naszej kulturze świat...

Rozwiń Rozwiń
Strażnik miecza Cassandra Clare
Średnia ocena:
7.1 / 10
118 ocen

ulubieni autorzy [3]

Anna Kańtoch
Ocena książek:
6,6 / 10
62 książki
9 cykli
463 fanów
Chelsea Quinn Yarbro
Ocena książek:
6,1 / 10
12 książek
3 cykle
Pisze książki z:
25 fanów
Anne Rice
Ocena książek:
6,5 / 10
43 książki
8 cykli
Pisze książki z:
1255 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
58
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
152
razy
W sumie
wystawione
54
oceny ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
352
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]