-
ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać60
-
ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
-
Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Biblioteczka
"Nasze "zawsze" skończyło się wraz z latem. Zakończyło się wraz z krzykiem i szokującym ciepłem krwi, gdy dwie dziewczynki wybiegły na drogę."
Dobry to był thrillerek. Odświeżające jest czytnięcie sobie dla odmiany tego rodzaju historii.
Dużo bardzo klimatu, narracja przyciągająca uwagę i ciekawa historia, co prawda (jak dla mnie), mająca nieco zbyt wiele supełków na końcu, ale w efekcie całość bardzo przyjemna, z wysuwającą się na prowadzenie atmosferą oraz obrazowością, co zawsze jest gotowym scenariuszem do filmu.
"Nasze "zawsze" skończyło się wraz z latem. Zakończyło się wraz z krzykiem i szokującym ciepłem krwi, gdy dwie dziewczynki wybiegły na drogę."
Dobry to był thrillerek. Odświeżające jest czytnięcie sobie dla odmiany tego rodzaju historii.
Dużo bardzo klimatu, narracja przyciągająca uwagę i ciekawa historia, co prawda (jak dla mnie), mająca nieco zbyt wiele supełków na...
"Brama wywierała potężne i posępne wrażenie i ten, kto ją wybudował, miał chyba dokładnie taki zamiar. kraczacie na teren, mówiła, który należy do mnie."
Jedna z najlepszych powieści autora wznowiona! Nareszcie. po tylu latach...
To taka mastertonowa wersja Lśnienia Kinga (lekka hiperbola, ale prawdziwa).
Nawiedzona ruina, mająca swoje czasy świaetności dawno za sobą. Zapomniana, ale czy opuszczona?
Czekająca na nowego właściciela... - czy aby na pewno?
Czy może istnieć miłość od pierwszego zetknięcia z domem, którego się nie widziało?
Nie może.
To się nazywa NAWIEDZEEEENIE>>>
Super klimacik, świetnie się samo czyta, jest wszystko to, co autor potrafił dawać kiedyś.
Bardzo obrazowa opowieść na świetny film, którego jeszcze nie ma.
"Brama wywierała potężne i posępne wrażenie i ten, kto ją wybudował, miał chyba dokładnie taki zamiar. kraczacie na teren, mówiła, który należy do mnie."
Jedna z najlepszych powieści autora wznowiona! Nareszcie. po tylu latach...
To taka mastertonowa wersja Lśnienia Kinga (lekka hiperbola, ale prawdziwa).
Nawiedzona ruina, mająca swoje czasy świaetności dawno za sobą....
"Na Adelaide Henry ciążyła odpowiedzialność. Odziedziczona po rodzicach. Kim była? Opiekunką? Dozorczynią? A co to za różnica?"
Opowieści esencjonalne. Soczyste. Zero populizmu, dużo oryginalności i duszy. Tak można nazwać powieści autora.
Opowieści wymagające skupienia uwagi, nie dające przestrzeni na rzucenie okiem w bok. Opowieści niesamowite, z przerażającą nutą tajemnicy i czegoś, co nigdy istnieć nie powinno.
Potwory.
"To, czym jest, nie jest tym, czym była.
Może nigdy nie była tym, czym ją nazywano."
Pojawiają się w każdej czytanej przeze mnie jak do tej pory historii autora. W tym przypadku jednak Samotne kobiety nie pobiły Odmieńca, choć szły prawie łeb w łeb.
Pierwsza część jest jak najbardziej fascynująca i mega obrazowa, świetna i czyta się ją błyskawicznie, właśnie głównie przez wzgląd na ową potworną tajemnicę. Ale też ludzką zbrodnię.
Druga część natomiast spuszcza bardzoz tonu na rzecz realizmu i poczucia prawości, co dla mnie było urocze, ale ciut naiwne i obdarte z uwielbianej grozy.
Jednakże polecam wszystki niestandardowe pod względem formy i treści powieści autora.
"Na Adelaide Henry ciążyła odpowiedzialność. Odziedziczona po rodzicach. Kim była? Opiekunką? Dozorczynią? A co to za różnica?"
Opowieści esencjonalne. Soczyste. Zero populizmu, dużo oryginalności i duszy. Tak można nazwać powieści autora.
Opowieści wymagające skupienia uwagi, nie dające przestrzeni na rzucenie okiem w bok. Opowieści niesamowite, z przerażającą nutą...
"Dzieciństwo się kończy, zasady wypierają porywy fantazji.Tornada zabijają ludzi, a nie przenoszą ich do magicznych światów. Gadające lisy są objawem gorączki, a nie wysłannikami oznaczającymi początek wielkiej przygody.
Lecz dzieci, ach dzieci ... One podążają za lisami, otwierają szafy, zaglądają pod mosty. Dzieci wspinają się na mury, wpadają do studni i balansują na krawędzi możliwości, aż czasami - tylko czasami - to co możliwe poddaje się i pokazuje im drogę do domu."
Tym razem mroczna baśń może i pozostaje mroczna, ale to troszkę tak, jakby Barbie wkroczyła do świata mroku 😁 To dotyczy części pierwszej, po której mnie troszkę zemdliło, ale pozytywnie (?)
Druga natomiast - W nieobecnym świecie - wraca do podstaw, co mnie chyba ucieszyło. Jest atmosferka, jest tajemnica, troszkę samotności i duuużo magii. Oraz drzwi, które prowadzą do przeznaczenia...
Zdedydowanie bardziej darknesowa była część 1, co nie znaczy, że lepsza - raczej inaczej klimatyczna.
Świetnie jest czytać wszystkie te opowieści za jednym zamachem.
Czekam na kolejne odsłony, które (mam nadzieję), będą odkrywać kolejne światy za kolejnymi drzwiami...
Mega wielki plus za wyobraźnię!
"Dzieciństwo się kończy, zasady wypierają porywy fantazji.Tornada zabijają ludzi, a nie przenoszą ich do magicznych światów. Gadające lisy są objawem gorączki, a nie wysłannikami oznaczającymi początek wielkiej przygody.
Lecz dzieci, ach dzieci ... One podążają za lisami, otwierają szafy, zaglądają pod mosty. Dzieci wspinają się na mury, wpadają do studni i balansują na...
Tym razem też się nie zawiodłam, chociaż ta część była mniej ponura i straszna niż część 1, ale klimatu nie zabrakło. Super, że ciągle powstają nowe opowieści dla dzieciaków, które poruszają wyobraźnię i wnoszą pozytywne i ważne priorytety, bez zbędnej dziecinady.
Kolejna piękna okładka, kolejna dobra historia (ponownie smutna nieco) - czekam na więcej!
Polecam - z czystym sumieniem można robić takie prezenty młodszym i troszkę starszym.
Tym razem też się nie zawiodłam, chociaż ta część była mniej ponura i straszna niż część 1, ale klimatu nie zabrakło. Super, że ciągle powstają nowe opowieści dla dzieciaków, które poruszają wyobraźnię i wnoszą pozytywne i ważne priorytety, bez zbędnej dziecinady.
Kolejna piękna okładka, kolejna dobra historia (ponownie smutna nieco) - czekam na więcej!
Polecam - z czystym...
"Nikt nas nie uczy, jak poradzić sobie ze śmiercią marzenia."
Lubię wyobraźnię Croucha. Czytam wszystko , co pisze i co wydaje się w Polsce. I choć nadal moim nr 1 jest Wayward Pines, to tym razem też nie żałuję, że czytnęłam.
A czytnęłam za jednym zamachem.
Powieść wizualna, gotowy scenariusz do filmu, w którym rolę główną grał w mojej wyobraźni Alan Ritchson (alias aktualny Reacher).
Czytało się super, lekko i przyjemnie, obrazowo i świadomie.
Zarzuty, jakie sobie przejrzałam w różnych opiniach, nie są moimi zarzutami. Nie zawsze musi być noblistycznie i mądrze, czasami wystarczy bardzo dobrze spędzony czas z lekturą, co się ostatnio coraz rzadziej zdarza.
Polecam - kolejna powieść na czasie i dotycząca naszej przyszłości i braku empatii - z tą tezą zgadzam się w 100%, ale nie sądzę, że genetyka coś mogłaby na to poradzić...
"Przyszłość nadeszła i była jednym wielkim śmierdzącym chaosem."
"Nikt nas nie uczy, jak poradzić sobie ze śmiercią marzenia."
Lubię wyobraźnię Croucha. Czytam wszystko , co pisze i co wydaje się w Polsce. I choć nadal moim nr 1 jest Wayward Pines, to tym razem też nie żałuję, że czytnęłam.
A czytnęłam za jednym zamachem.
Powieść wizualna, gotowy scenariusz do filmu, w którym rolę główną grał w mojej wyobraźni Alan Ritchson (alias...
"To jest mój dom. Nieważne, ile razy przemalują ściany i wymienią podłogi... To zawsze będzie mój dom."
No i tak lubię.
Miało być strasznie - strasznie było.
Rodzina. Przeprowadzka. Nowe życie. Nowy dom.
Nawiedzony.
Kto nie kocha takich począteczków?
Świetna głowna bohaterka, zresztą wszyscy tam są świetni, nawet ta mała gnojówka, irytująca prawie do samego końca.
Super historia, obrazowa, jedna z tych gotowców na scenariusz - nie zdziwi mnie ekranizacja.
Coś, co się wydaje tylko legendą, nagle ożywa w odnowionych (ale nie nowych) ścianach.
Coś, co ukrywa się w piwnicy...
Mega polecam, nie ma nudy, jest akcja, jest reakcja, rewelacyjny klimat, dialogi błysk, zero mdłości i blazerstwa, bardzo pozytywne nierozczarowanie.
Jest horror, jest napięcie, jest dramat, są emocje.
"To jest mój dom. Nieważne, ile razy przemalują ściany i wymienią podłogi... To zawsze będzie mój dom."
No i tak lubię.
Miało być strasznie - strasznie było.
Rodzina. Przeprowadzka. Nowe życie. Nowy dom.
Nawiedzony.
Kto nie kocha takich począteczków?
Świetna głowna bohaterka, zresztą wszyscy tam są świetni, nawet ta mała gnojówka, irytująca prawie do samego...
"Dzisiaj w nocy, Śmierci, to ty umrzesz [...]"
Simmons ma swoje wzloty i upadki, ale trzeba przyznać, że często jego opowieści są po prostu epickie.
Co prawda tu mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań (co w niektórych przypadkach jest nie do odżałowania), ale i tak jest bardzo dobrze. Uczta dla wyobraźni, plastyczność narracji i przenikanie do świadomości mojej - to lubię. Te najbardziej mocarne opowiadania mogą się pojawić w snach - taka magia!
Niektóre historie są naprawdę świetne - nie wymieniam, bo dla każdego świetne będzie coś innego (ale cytacik jest z mojego ulubionego). Niektóre słabsze, choć i tak dobre. Inne niezrozumiałe. Przedmowy autora do każdej opowieści dodają smaczku.
Objętością nie byłam zdziwiona - autor nie należy do milczków: nie musimy mu czytać w myślach całe szczęście (w tym przypadku).
"Dzisiaj w nocy, Śmierci, to ty umrzesz [...]"
Simmons ma swoje wzloty i upadki, ale trzeba przyznać, że często jego opowieści są po prostu epickie.
Co prawda tu mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań (co w niektórych przypadkach jest nie do odżałowania), ale i tak jest bardzo dobrze. Uczta dla wyobraźni, plastyczność narracji i przenikanie do świadomości mojej - to...
Zawsze irytujące jest to, iedy grupa (dorosłych!) osób daje się zmanipulować jednej psychopatycznej osobowości.
Chociaż czy tu oczywiste jest, kto jest chory na głowę, a kto racjonalny?
Niezły klimacik gór, ale większość akcji i reakcji bohaterów ociera się mocno o irytację. Końcóweczka do interpretacji.
Można sobie czytnąć, ale śladu w głowie nie zostawia ta opowieść.
Zawsze irytujące jest to, iedy grupa (dorosłych!) osób daje się zmanipulować jednej psychopatycznej osobowości.
Pokaż mimo toChociaż czy tu oczywiste jest, kto jest chory na głowę, a kto racjonalny?
Niezły klimacik gór, ale większość akcji i reakcji bohaterów ociera się mocno o irytację. Końcóweczka do interpretacji.
Można sobie czytnąć, ale śladu w głowie nie zostawia ta opowieść.