Yvonne

Profil użytkownika: Yvonne

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 11 tygodni temu
60
Przeczytanych
książek
70
Książek
w biblioteczce
45
Opinii
331
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Wiem, że trochę czasu od Świąt Bożego Narodzenia już minęło, ale akurat teraz przeczytałam książkę, o której muszę napisać.

Jakiś czas temu czytałam piękną, wzruszającą, a przede wszystkim prawdziwą historię o pewnym starszym Amerykaninie, który jako wolontariusz opiekuje się w szpitalu noworodkami. Jest takim oddziałowym „przytulaczem”. Spędza czas z dziećmi, które z jakichś powodów nie mogą jeszcze wrócić do domu.
Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta historia.

Okazuje się, że nie tylko na mnie.

Pisarka Natasza Socha zainspirowała się tą historią tworząc niesamowicie piękną opowieść, którą snuje w książe „Pokój kołysanek”.
Głównym bohaterem tej książki jest osiemdziesięciopięcioletni Joachim, który jest takim właśnie przytulaczem na oddziale wcześniaków w szpitalu w Poznaniu. Poznajemy go w grudniu 2015 roku i śledzimy przez 24 dni, aż do Wigilii.
Joachim przytula maleńkie dzieci i opowiada im historie. Są to głównie jego wspomnienia z podróży, ale od czasu do czasu wkradają się w nie również elementy jego prywantych losów.
Historii przerwanej, niedokończonej oraz niezapomnianej.
Z rozdziału na rozdział dowiadujemy się o niej więcej. Razem z Joachimem podróżujemy w przeszłość, do lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to przez przypadek czy przeznaczenie trafił do domu dziecka „Koraliki” prowadzonego przez dwie przedsiębiorcze panie ...
Następnie przez karty książki przewijają się dzieci z tego właśnie domu, wspólnie przeżyte przygody, którymi wypełnione były dwa wspólnie spędzone lata.
Przyznam, że dawno żadna książka mnie tak nie wzruszyła.
Natasza Socha potrafi bowiem snuć piękne historie, a robi to w taki sposób, że chwyta czytelnika za serce. Pisze o sprawach oczywistych, pisze o nich prosto, ale absolutnie nie banalnie. Pisze tak, jakby dotykała serca czytelnika.
Historia Joachima bardzo mnie poruszyła, a tajemnice odkrywane powoli sprawiły mi wielką przyjemność.
Polecam bardzo.

Wiem, że trochę czasu od Świąt Bożego Narodzenia już minęło, ale akurat teraz przeczytałam książkę, o której muszę napisać.

Jakiś czas temu czytałam piękną, wzruszającą, a przede wszystkim prawdziwą historię o pewnym starszym Amerykaninie, który jako wolontariusz opiekuje się w szpitalu noworodkami. Jest takim oddziałowym „przytulaczem”. Spędza czas z dziećmi, które z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Księga z San Michele”, o której wspomina Zbigniew Nienacki w swej książce „Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic” to powieść piękna i niezwykła. Wspaniale napisana i poruszająca ważne tematy.

Zacznę od tego, że niezwykle trudno ją sklasyfikować, gdyż dzięki swojej złożoności wymyka się schematom i ustalonemu nazewnictwu gatunkowemu.

Najbardziej znana jest jako pamiętnik lekarza.
Owszem, jest to niejako pamiętnik, gdyż jej autor, Axel Munthe, opisuje w niej swoje własne życie, doświadczenia, marzenia, spotkanych na swej drodze ludzi, pacjentów i niezwykłe przypadki, z jakimi się spotkał.
Ale przede wszystkim jest to piękna przypowieść o życiu. Swoisty traktat filozoficzny o tym, co w życiu ważne. Również humoreska, bo jak nie uśmiechnąć się czytając o życiu arystokracji i ich wydumanych chorobach, takich jak „colitis” i „appendictis”. Oj, naśmiałam się przy tych fragmentach bardzo.
Axel Munthe zaprasza czytelników w podróż dwuwymiarową.
Razem z nim podróżujemy w sensie dosłownym; zwiedzamy miasta i kraje, w których żył i pracował: Paryż, Neapol, Rzym, daleką Skandynawię, czy też jego ukochane miejsce – wyspę Capri.
Jesteśmy świadkami budowania Willi San Michele na Capri, która powstała najpierw w wyobraźni Axela Munthe, a potem dzięki pomocy i zaangażowaniu mieszkańców wioski Anacapri, również w rzeczywistości, na gruzach dawnej posiadłości Tyberiusza.
Drugą z podróży, w którą udajemy się wraz z autorem i jednocześnie bohaterem, jest podróż metafizyczna. Podróż w głąb człowieka, w istotę człowieczeństwa. A podróż tę odbywamy nie poprzez łopatologiczne filozoficzne wywody, a dzięki lekko podanym, niejako wplecionym w fabułę, spostrzeżeniom i dygresjom o wartościach i wierności wyznawanym przez siebie zasadom.
Axel Munthe musiał być człowiekiem niezwykłym. Ten pochodzący ze Szwecji lekarz cechował się ogromną odwagą w walce z chorobami oraz zacofaniem ówczesnych ludzi. Z ogromnym zaangażowaniem szedł tam, gdzie było niebezpiecznie, gdzie wybuchały epidemie, gdzie ludzie umierali tysiącami. O tych doświadczeniach pisze bez napuszenia, jakby mimochodem, a przecież czytelnik wie, jak ogromną wartość miały one dla wielu osób i jak wielką część siebie autor ofiarowywał swoim pacjentom.
Z ogromną przyjemnością czytałam fragmenty opisujące doświadczenia Pasteura na wściekłych zwierzętach czy też te świadczące o walce o prawdę kosztem wyrzucenia z prestiżowego paryskiego szpitala Salpêtrière, gdzie niepodzielnie rządził wówczas Jean-Martin Charcot, słynny neurolog.
Również relacje autora/bohatera z innymi lekarzami przedstawione są w sposób arcyciekawy: dogłębnie, a zarazem z humorem.

Lektura tej książki to była prawdziwa uczta. Żałuję, że tak poźno po nią sięgnęłam. A przecież tyle razy czytałam o niej w Tajemnicy Tajemnic. Gdybym przeczytała ją wcześniej, na pewno zwiedziłabym Willę San Michele podczas ubiegłorocznego krótkiego pobytu na Capri. Niestety, wtedy o niej nie wiedziałam i zamiast zwiedzić to niezwykłe miejsce, objadałam się pizzą na plaży. Choć przyznam, że najlepszą, jaką jadłam we Włoszech ;-)

Jestem pewna, że zrobię wszystko, żeby pojechać ponownie na tę piękną wyspę, aby zwiedzić miejsce, które tak ukochał Axel Munthe.
A książkę polecam bardzo.

„Księga z San Michele”, o której wspomina Zbigniew Nienacki w swej książce „Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic” to powieść piękna i niezwykła. Wspaniale napisana i poruszająca ważne tematy.

Zacznę od tego, że niezwykle trudno ją sklasyfikować, gdyż dzięki swojej złożoności wymyka się schematom i ustalonemu nazewnictwu gatunkowemu.

Najbardziej znana jest jako pamiętnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Gdzie jest skrzynia z karabinami” to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Artura Pacuły.
Przyznam, że jej lektura była dużą przyjemnością.

Historia wciągnęła mnie od samego początku, a każdy kolejny rozdział coraz bardziej wsysał mnie w nurt wydarzeń.
Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, to umiejętność pisania, jaką niewątpliwie posiada autor.
Historia jest spójna, wątki poboczne przepięknie dopełniają wątek główny. Czytelnik nie nudzi się ani przez chwilę. Postaci są ciekawie odmalowane, a przede wszystkim różnorodne. Nikt tam nie jest przypadkowy (no może trochę irytowała mnie Kaśka), każdy z bohaterów ma swoją rolę do odegrania i wnosi coś ciekawego do całości.
Dodatkowo, każdy z poruszonych wątków został doprowadzony do końca, co jest dużym plusem książki. Często przecież czytamy książkę, w której autor serwuje nam wątkowy miszmasz i wiele z części składowych akcji pozostaje niedokończonych. U Artura Pacuły tego nie ma i za to dostaje ode mnie wielkie brawa.

Jest w tej książce wszystko, czym powinna charakteryzować się dobra przygodówka: intrygujący wątek główny, grupka przyjaciół rozwiązujących zagadkę, czarny charakter, łatwostrawne wykłady historyczne, ciekawostki topograficzne, współpraca młodzieży z dorosłymi, wątek edukacyny ... I można jeszcze długo wymieniać.
Akcja biegnie w tempie idealnym, nie ma dłużyzn ani sprintu. Również miejsca akcji są różnorodne i ciekawe: boisko, szkoła, skałki, jezioro, sklep z antykami, gołębnik. Wszystko to sprawia, że czytelnik wraz z bohaterami przeżywa prawdziwą przygodę.
Książkę oceniam bardzo dobrze i mam ochotę przeczytać pozostałe części.

„Gdzie jest skrzynia z karabinami” to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Artura Pacuły.
Przyznam, że jej lektura była dużą przyjemnością.

Historia wciągnęła mnie od samego początku, a każdy kolejny rozdział coraz bardziej wsysał mnie w nurt wydarzeń.
Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, to umiejętność pisania, jaką niewątpliwie posiada autor.
Historia jest...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Yvonne

z ostatnich 3 m-cy
2024-02-07 15:43:04
Yvonne Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"
2024-02-07 15:43:04
Yvonne Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"

statystyki

W sumie
przeczytano
60
książek
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
331
razy
W sumie
wystawione
58
ocen ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
295
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]