Alicya

Profil użytkownika: Alicya

Alicya w Krainie Słów. Po tej stronie lustra Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 44 tygodnie temu
295
Przeczytanych
książek
325
Książek
w biblioteczce
39
Opinii
286
Polubień
opinii
Alicya w Krainie Słów. Po tej stronie lustra Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Lubisz podążać za atramentowym królikiem? ...chodź, są światy inne niż ten. Zapraszam do mojej Krainy Słów...

Opinie


Na półkach: , , , , ,

Nie da się o tej książce pisać obiektywnie, bo to nie książka do czytania, a do przeżywania. Uważam, że każdy sięga po pewne rzeczy z jakiegoś powodu, mało tego, że są rzeczy, które z jakiegoś powodu nas przyciągają do siebie. Mam wrażenie, że po takie poradniki/autobiografie jak „Świat na żółto” sięgają głównie osoby, które odczuwają negatywne emocje, może nawet cierpią z bardzo różnych powodów, bo po co miałoby się coś takiego czytać, jeśli jest się już szczęśliwym. Mój profesor filozofii starożytnej mawiał, że filozof nie rozmawia ze szczęśliwymi ludźmi, bo skoro są szczęśliwi, to znają już odpowiedzi. Dokładnie tak samo jest z tą książką, jeśli ktoś szuka odpowiedzi, to tu je znajdzie.

Z książki płynie wszechobecna pozytywność, nie ważne o jak negatywnych elementach mówi autor. Przypomina nam, że jesteśmy panami samych siebie, a ciało nas nie ogranicza. Mamy powinność by tworzyć swój własny świat. Tak naprawdę nikt z nas nie wie jakie powinno być życie. Espinosa daje jedną z wielu możliwości, jak żyć. W swoich 23 radach mówi o rzeczach ważnych i trudnych, które stanowią problem i źródło nieszczęścia nie tylko u chorych na raka, czy jakąkolwiek inną chorobę, ale u każdego człowieka. Strata, zazdrość, pogodzenie się ze śmiercią, ból, stres, brak odpowiedzi na dręczące pytania i tajemnice, depresja, choroba, strach, brak akceptacji, brak spełnienia. O tych kwestiach mówią wszystkie poradniki. Co więc w „Świecie na żółto” jest wyjątkowego?... Na pytanie: "dlaczego warto mieć raka?", znajdziecie odpowiedź tutaj: http://alicyawkrainieslow.blogspot.com/2015/07/r-dlaczego-warto-miec-raka-espinoza.html]

Podążajcie za Atramentowym Królikiem!

Nie da się o tej książce pisać obiektywnie, bo to nie książka do czytania, a do przeżywania. Uważam, że każdy sięga po pewne rzeczy z jakiegoś powodu, mało tego, że są rzeczy, które z jakiegoś powodu nas przyciągają do siebie. Mam wrażenie, że po takie poradniki/autobiografie jak „Świat na żółto” sięgają głównie osoby, które odczuwają negatywne emocje, może nawet cierpią z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy można zaplanować doskonałe morderstwo? Carole i Lee to właśnie chcą zrobić. Małżeństwo Carole jest królestwem terroru, samotności i niespełnienia. Kochankowie nie mają wyjścia, muszą pozbyć się brutalnego Howarda, który stoi na drodze do ich szczęścia. Dziesięć minut – tyle potrzebowali by pozbawić go życia. Dla Carole i Lee to było dziesięć wyczerpujących fizycznie i psychicznie minut, nie były takie jednak dla Wayne’a, mężczyzny, któremu przypadkiem dane było obserwować całe zajście. ,,Od dwóch nocy dosłownie nie myślał o niczym innym. Było coś, czego oczekiwał od nich. Nie wiedział dokładnie, co to takiego. COŚ. Wkradło się i wciskało w jego sen, w myśli za dnia. To uczucie pojawiało się i znikało. Było wszędzie.” /s 55/ Pojawia się problem z pogodzeniem codzienności normalnego życia z niezwykłością i ekscytacją morderstwem. Jak wszystko może dziać się dalej tak zwyczajnie? Morderstwo jest zerwaniem więzi ze społeczeństwem, wykroczeniem poza normy moralne i umowę społeczną. Morderstwo wszystko zmienia.

DRAMAT W CZTERECH AKTACH

Ketchum buduje historię wokół czterech bohaterów: Carole, Lee, Wayne'a oraz porucznika Rule. Aktywnymi uczestnikami wydarzeń jest pierwsza trójka. Carole to kobieta szamotająca się między dwoma mężczyznami: mężem, który ją krzywdzi i kochankiem, do którego nie jest pewna co czuje. Howard to magnatem rynku nieruchomości o wielkim ego i ciężkiej ręce, który brutalnie gwałci i znęca się nad swoją żoną. Desperacja i poirytowanie popycha Carole do czynu ostatecznego. Jednak zamiast wolności pojawiają się poczucie winy, przygnębienie, koszmary, lęk. Jest w szoku, że morderstwo nic nie zmieniło: ,,bała się Howarda, kiedy żył. Bała się go teraz, kiedy był martwy” /s 45/. Lee i Carole znajdują się na takim etapie związku, że żaden ze znanych gestów już się nie sprawdzał, a „ich przyjemności wydawały się zatrute” /s12/. Ich relacja jest początkowo dość zagmatwana, choć widać, że bardziej zaangażowany jest Lee. Kochanek Carole stanowi najciekawszą postać całej historii. Przechodzi największą przemianę i podejmuje godne podziwu wyzwanie. Lee i Carole stanowią dwoje romantyków, uzależnionych od siebie, pragnących wzajemnej pomocy do tego stopnia, że są w stanie przekroczyć granicę i popełnić morderstwo. To co uczynili, nie staje się lekarstwem na zaistniały problem, ale jeszcze bardziej pogłębia wyrwę między nimi. Czy postąpili słusznie? Czy w obliczu zagrożenia odnajdą sens tego co uczynili?

Wayne jest postacią centralną całej historii. Stanowi trudny do rozszyfrowania obiekt. Wydaje się bojaźliwy wobec świata i ludzi. Jednak patrząc na jego spokój i opanowanie po chwili dostrzega się skazę. Tak naprawdę przepełnia go napięcie trudne do zniesienia, sprawiające mu fizyczny ból. Jego niepozorność jest najbardziej przerażająca: „być obok niego, to jak leżeć obok jadowitego, zdradliwego węża” /s 23/. Wayne odczuwa niesłychane nienasycenie, ziejącą pustkę. Pragnie zabić, ale nie potrafi tego dokonać. Postrzega siebie jako tchórza. Nie chodzi jednak o samoocenę Wayne'a, ale o jego sposób postrzegania świata, który jest zaburzony. Dookoła widzi jedynie życie i śmierć, z czego to drugie, pociąga go bardziej. Wayne prowadzi dziennik, w którym skrzętnie zapisuje przewinienia różnych osób oraz wyznaczoną dla nich karę. Jego psychopatyczna osobowość nie potrzebuje miłości, rodziny czy domu. Wartość ma tylko przebiegłość, planowanie, spryt i samotność, która pozwala robić różne rzeczy.Wayne nie jest impulsywnym wariatem, desperatem czy idiotą. Jest człowiekiem, który składa się z pragnienia przekroczenia moralnej granicy. Dla niego nie ważny jest obiekt lecz sam akt dokonywany na nim. Tak naprawdę to nie Wayne, który nie ma nic do stracenia jest najbardziej niebezpieczną osobą tego dramat, ale ktoś inny, kto dla życia, wolności i szczęścia już raz zabił.

W książce pojawia się także postać porucznika Rule, który pracuje nad sprawą morderstwa na górskim szlaku. Ketchum skupił się w tej postaci na elemencie psychoterapeutycznym. Rule próbuje poradzić sobie z odejściem żony. Ich małżeństwo nie zniosło ciężaru odpowiedzialności jego pracy. Rule obwinia się, że skrzywdził żonę, bo nie mógł się zmienić. W jego mniemaniu popełnił metaforyczną zbrodnię niszcząc czyjeś życie. Jest to postać, która nie ma większego wpływu na losy trójki głównych bohaterów. Snuje się po kartach powieści po to, by na koniec uświadomić sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia.

SEX, DRUGS AND KILL EVERYONE

Współżycie między różnymi bohaterami powieści zawsze wiąże się z mniejszą lub większą przemocą. Seksualność jest sposobem na rozładowanie napięcia i frustracji poprzez dominację na drugą osobą. Seks graniczący ze śmiercią bywa przyjemnym doznaniem – momentem, w którym życie i śmierć stają się jednym. Niektórzy nie potrafią osiągnąć orgazmu, jedynie w obliczu krzywdy, czyjejś lub swojej. Bycie oprawcą w tej relacji nie jest jednak pozycją uprzywilejowaną, bowiem pożądanie stanowi rodzaj zniewolenia, oprawca staje się zależnym od obiektu pożądania. Żaden z bohaterów nie ma zdrowych i prawidłowych relacji z osobą płci przeciwnej. ,,Nie można poruszać się w tym świeci, nie raniąc kogoś. Na każdym kroku.” /s 7/

W „Przejażdżce” śmierć ukazana jest jako "realna i nagła możliwość, kometa z warkoczem na jej nagle pociemniałym, jak w środku nocy, niebie." /s 23/. To bardzo depresyjna wizja życia jako odmierzania czasu i ludzi-marionetek, które tylko ten czas liczą. Los jest fatalnym tkaczem historii bohaterów, którzy nieuchronnie zmierzają ku katastrofie. Ketchum doskonale pokazał, że w takich opowieściach śmierć nie jest najważniejsza. Dla psychopaty martwi ludzie są bezużyteczni. Chodzi bowiem o zabijanie, a nie jego efekt, czyli śmierć. Ona jest niczym, liczy się moment odebrania i utraty, sam czyn. W powieści pojawia się również wątek przymuszania ofiary, by stała się uczestnikiem, świadkiem zbrodni. Niby normalna u psychopatów sprawa. Problem tylko w tym, że ofiara nie jest do końca taka niewinna. Wayne bawi się kosztem Carole i Lee. Szuka zrozumienia i możliwości dzielenia się z kimś doświadczeniem. To przecież wspaniałe uczucie, gdy robisz coś, a ktoś jest przy tobie i rozumie co czujesz.

Biorąc do ręki powieść Jacka Ketchuma oczywiste jest, że będzie ona pełna przemocy. Niestety pod tym względem „Przejażdżka” wypada średnio. Nie jest to horror ekstremalny, bowiem całej historii bliżej do kryminału (w którym nie raz można spotkać bardziej szokujące sceny). Gwałty i przemoc są realistyczne, ale nie wiążą się z uczuciem obrzydzenia, czy perwersją. Autor nie skupia się też na ich szczegółowych opisach. W scenach dominują wewnętrzne przeżycia, a nie wywołujące je zewnętrzne bodźce. Wielbiciele hardcore porn, gore, czy ekstremalnego horroru nie będą zachwyceni, chyba że mają ochotę na dobry kryminał z rozbudowanymi sylwetkami psychologicznymi postaci. Dla nich godne polecenia jest opowiadanie „Chwasty”, zawarte w książce jako bonus wydawniczy. Tam dzieją się pod tym względem o wiele ciekawsze rzeczy i to opowiadanie naprawdę warto przeczytać.

Tym, co Ketchumowi wyszło w „Przejażdżce” przerażająco genialnie, a przez co wielu ludzi go unika, to nieustanne uświadamianie czytelnikowi marności jego życia, kruchości istnienia. Możliwość nagłej śmierci z rąk człowieka, który nie ma konkretnego powodu, by zabić właśnie nas, jest najbardziej przerażającym lękiem współczesnego człowieka. Lękiem, o którym nie chcemy myśleć, łudząc się, że umowa społeczna zapewnia nam bezpieczeństwo. Ketchum odziera świat czytelnika z owego bezpieczeństwa, pokazuje mu, że może zginąć wtedy, gdy najmniej się tego spodziewa. „Przejażdżka” uświadamia również to, jak bardzo schematycznie zachowujemy się wchodząc w relacje z drugim człowiekiem. Dlaczego, gdy nieznana nam grupka osób podjeżdża do nas samochodem zakładamy, że chcą się spytać o drogę, a nie wyciągnąć broń i strzelić nam w łeb? Thomas Hobbes głosił pesymistyczną ocenę natury ludzkiej. Jesteśmy z natury źli, a stan spokoju i bezpieczeństwa jest wynikiem umowy społecznej na mocy, której powstała chroniąca je instytucja państwa. Dlatego porucznik Rule zakłada, że istnieje możliwość, iż każdy człowiek coś ukrywa, jest zły. Taka postawa implikuje nieustanne myślenie o ludziach w negatywnych kategoriach, inaczej łatwo stać się ofiarą. Każdy może zabić, to kwestia wolności, która jest ograniczana przez molarność. Nie należy pytać dlaczego ludzie zabijają, ale dlaczego tego nie robią.

PIASEK MIĘDZY KOŁAMI

„Przejażdżka” to dobra powieść, choć podczas szalonego tempa akcji, między koła dostało się trochę piasku. Po pierwsze, Wayne jest zbrodniarzem, który od początku ma plan, bo zawsze podziwiał zbrodnie, które nigdy nie wyszły na jaw. Jednak w pewnym momencie przestaje mu na tym zależeć i ten moment niestety jest niedostatecznie zrozumiały. Dlaczego nagle Wayne zmienia swój plan? Czy to tylko kwestia błędu, nieprzemyślanej decyzji, chwili? Po drugie, postać Carole jest tak dziwnie niezdecydowana, irytująca wręcz. Trudno też zrozumieć dlaczego skazuje na takie okropieństwo kogoś, kogo kocha. Ostatecznie odkrywa, że utraciła bezpowrotnie to, czego tak bardzo szukała. Nieco naiwne rozwiązanie, ale w „Przejażdżce” Ketchum czasem próbuje podejść czytelnika tanimi chwytami. Miła staruszka, w pustym i przygnębiającym pokoju, czeka na telefon od syna, a tu BAM! Kto by pomyślał, taka miła staruszka. Cóż, każdy popełnia błędy, dlatego wybaczamy, bo wiemy, że stać go na więcej.

CHWASTY

To więcej widać właśnie w pełnym perwersji opowiadaniu „Chwasty”, które zostało dołączone do „Przejażdżki”. Szczerze mówiąc, czyta się tą historię na jednym wdechu. Nie ma tu wewnętrznych monologów, dylematów, czy analiz, to czysta brutalność. Choć jest też miłość. Wspólne hobby połączyło już nie jedną parę, tak jak Owena i Sherry. Po miesiącu od poznania byli już zaręczeni. Z okazji ślubu Sherry przyszykowała dla Owena wyjątkową niespodziankę. Jej ukochany marzył, by zgwałcić jej młodszą siostrę. Zaplanowała więc wszystko skrupulatnie, ale coś poszło nie tak. Owen stracił nad sobą kontrolę... „Chwasty” to bardzo brutalne, budzące odrazę opowiadanie o dwójce degeneratów, zboczeńców i morderców, których połączyła miłość. To właśnie Ketchum od swojej najlepszej strony.

THE END OF THE ROAD

Historia z „Chwastów” jest oparta na autentycznych wydarzeniach, podobnie jak „Przejażdżka”. Krwawa i szalona podróż drogą międzystanową została zainspirowana głównie książką Emila Zoli „Bestia ludzka”. Postać Wayne'a została zbudowana na bazie dwóch prawdziwych morderców: Howarda Unrucha oraz Thomasa Eugene’a Brauna, naprawdę zbzikowanych bandytów. Ketchum nigdy nie stara się przerazić czytelnika w prosty sposób: budując atmosferę, czy pokazując mu niewyobrażalnie dziwnego potwora. To pisarz, który zmusza do myślenia nad tym, o czym pisze i to właśnie tego czytelnicy obawiają się najbardziej – by się przerazić, musimy zajrzeć w głąb siebie. Wszyscy jesteśmy zabójcami, potencjał przemocy zawsze pozostaje ukryty w cieniu naszych sumień.


"Dlaczego po prostu nie wyjechaliśmy z Barstow. Z dala od Howarda. Dlaczego go zabiliśmy?" /s 189/. Pod koniec powieści Lee, Carole oraz porucznik Rule doznają olśnienia - nie ma sytuacji bez wyjścia. Ten moment uświadamia im filozoficzną kategorię ,,albo, albo”, która nieustannie determinuje tok naszego życia. Wybór jest zawsze i nikt nie podejmuje go za nas, robimy to my sami. „Przejażdżka” jest dobrą powieścią psychologiczną starającą się pokazać nie tylko powody z jakich popełnia się zbrodnie, ale delikatną granicę, za którą ofiara staje się oprawcą. To również doskonały (oparty na postaci psychopatycznego mordercy) crime thriller, który trzyma w napięciu i niepewności. Jednocześnie powieść jest czarnym kryminałem przedstawiający mroczną, przygnębiającą wizję ludzkiej natury skażonej występkiem. „Przejażdżka” nie jest więc przyjemnym, popołudniowym wypadem za miasto, to pełna emocji podróż z dość nieobliczalnym kierowcą, jakim jest Jack Ketchum. Jesteście na nią gotowi?

Długich dni i zaczytanych nocy,
Alicya Rivard

Podążajcie za Atramentowym Królikiem: http://alicyawkrainieslow.blogspot.com/

Czy można zaplanować doskonałe morderstwo? Carole i Lee to właśnie chcą zrobić. Małżeństwo Carole jest królestwem terroru, samotności i niespełnienia. Kochankowie nie mają wyjścia, muszą pozbyć się brutalnego Howarda, który stoi na drodze do ich szczęścia. Dziesięć minut – tyle potrzebowali by pozbawić go życia. Dla Carole i Lee to było dziesięć wyczerpujących fizycznie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Łukasz Henel umieścił akcję powieści „Podziemne miasto” na Ziemi Lubuskiej, tam bowiem stoją potężne podziemia fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Miejsca, które było świadkiem wielu nieopowiedzianych historii. Jedną z nich chce przekazać nam bohater książki, bowiem nie wszystko udało mu się doprowadzić do końca. Nie chodzi jednak tylko o dręczące go sumienia. Od pewnego czasu czuje czyjąś obecność wokół siebie jest dręczony prze niewidzialną siłę. W końcu pewnej nocy słyszy jednoznaczny rozkaz: „Pisz!”. Zdaje sobie sprawę, że pewne historie muszą być opowiedziane, nie tylko ku przestrodze, ale i odkupieniu. Zaczyna więc spisywać to, co jeszcze pamiętał ze swojej młodości, gdy był żołnierzem stacjonującym niedaleko Kęszycy. W miejscu, w którym lasy okazały się nie tylko piękne, ale pełne zadziwiających zagadek. Żołnierze odkryli, że podziemny system fortyfikacji łączy się z mechanicznie sterowanymi kanałami i śluzami. Szczególnie dziwne były owe zapory wodne, których cel istnienia wyjaśniała tylko jedna hipoteza, o tym, że hitlerowcy chcieli w razie zagrożenia zalać okolicę tworząc naturalne przeszkody. ,,Jaki szaleńczy plan mógł powstać w głowie genialnego architekta, który to wszystko zaprojektował?" /s 20/. Po co jednak mieliby się tak obwarowywać? Przed czym tak bardzo chcieli się bronić? Może w podziemiach jest coś, co stanowiło dla nich niezwykłą wartość? Tego nie wiedział nikt, choć major Staszewski coś podejrzewał…

Do Kęszycy polskich żołnierzy sprowadzono, by opiekowali się miejscową ludnością oraz zbadali bunkry opuszczone przez Niemców. Mieli do przeczesania las, podziemia i jeziora. Wszystko stanowiło bowiem fragmenty większej całości. Dość szybko dziwnymi fortyfikacjami zaczęli interesować się Rosjanie, na czele z pewnym agentem KGB. Od ich przybycia sprawy wyraźnie zmierzały w złym kierunku. Rosyjskie wojska okazały się brutalne, niszczące wszystko na swojej drodze. Staszewski podejrzewał, że nie baczą na bezpieczeństwo miejscowych, a pragną tylko ukrytego tu ponoć skarbu. Polacy i Rosjanie zajęci sobą nawzajem nie zauważają, że prawdziwy wróg wyszedł już na żer…

WCZORAJ I DZIŚ

Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach: pierwsza z nich sięga 1957 roku, a druga dzieje się współcześnie. Elementem łączącym te dwa czasy jest dziennik spisywany przez emerytowanego majora, który ma być przestrogą, ostrzeżeniem przed złem czającym się w labiryncie podziemnych tuneli. Major czuje się jednak zrezygnowany, dopada go zwątpienie we własne siły, ma poczucie, że nikt jego słów nie weźmie na poważnie. Dla świata jest człowiekiem zdegradowanym i nic nie znaczącym. Zdaje sobie jednak sprawę, że ludziom zagraża niebezpieczeństwo, które jest czymś, wobec czego człowiek nie ma szans. Prawdziwym żołnierzem jest się w głębi serca, dlatego chowa w kieszeń pogardę i zapomnienie jakim go otacza miejscowa społeczność. Ma zamiar pisać i działać. W "pisaniu jest jakaś prawdziwa, potężna magia. Magia historii, która musi zostać opowiedziana do końca" /s 63/. Nadal bowiem istnieją na świecie siły tak potężne, że wystarczy o nich wspomnieć, a ściąga się na siebie niebezpieczeństwo, ale mimo to, trzeba postarać się wypełnić swój obowiązek.

Major Staszewski jest bohaterem złapanym w pułapkę zarówno nadprzyrodzonych sił, jak i całkiem realnych zagrożeń ze strony sojuszniczych wojsk, a z takie sytuacji bardzo trudno wyjść bez szwanku. Jako młodzieniec został obdarzony niezwykła intuicją, instynktownie potrafił przewidzieć nadchodzące niebezpieczeństwo i zachować spokój w sytuacjach ekstremalnych. Szybko dostosowywał się do zmieniających się warunków. Czasem jednak spryt i doświadczenie nie pomagają. Staszewski jest bohaterem tragicznym, bo podejmuje szlachetne działania by ratować ludzi, jednak to doprowadza tylko do jeszcze bardziej zagmatwanej sytuacji. Czy można być jednocześnie bohaterem i zdrajcą ojczyzny? Major od początku nie ufał ludziom Ulinowa, którzy zarzucali jego rodakom brak odwagi. Ostatecznie jednak to Polacy potrafią wziąć na siebie brzemię tego, co należy uczynić. Mamy więc dzielnego i szlachetnego bohatera powieści, bardzo szablonowego i przewidywalnego. Problem z tą postacią polega na tym, że wiemy o niej bardzo niewiele dość powierzchownych rzeczy. Umysł majora, jego motywacja, emocje, są przed nami ukryte, stąd też bardzo trudno zrozumieć heroiczną decyzję w zakończeniu powieści. Z kolei o wiele lepiej wypada jego przeciwnik, Ulinow, któremu autor pozwolił na kilka wewnętrznych monologów, przez co postać zyskała pewien unikalny wymiar. Ulinow jest przeciwieństwem Staszewskiego, to praktyczny do bólu agent, który nie baczy na środki, dla niego liczy się skuteczność. Konspiracja to jego drugie imię, dlatego gdy wszedł w posiadanie dokumentów, z których wynikało, że Niemcy pozostawili tu jakiś skarb natychmiast odezwało się jego pierwsze imię - chciwość. "Instynkt samozachowawczy nakazywał zachować daleko posuniętą ostrożność. Paradoksalnie ten sam instynkt nakazywał iść naprzód" /s 33/. Ciekawość pchała go do zejścia coraz głębiej, co nie było dziwne, bo "źli ludzie chętnie zaglądają do złych miejsc" /s 33/. Gdy odkrywa tajemnicze znalezisko, nie przeczuwa nawet, co uczynił ignorując ostrzeżenie.

W momencie, w którym niebezpieczna granica zostaje przekroczona, budzi się uśpione zło. Między wojska polskie, a rosyjskie wkrada się nieufność. Protagonista w powieści (choć mało wyraźny) jest jeden, ale antagonistów jest dwóch - Staszewski walczy bowiem z Ulinowem oraz pradawnym złem. Podziemna sieć fortyfikacji stała się więzieniem dla stwora, głodnego, spragnionego krwi, silnego, perfekcyjnie poruszającego się po ciemnościach tuneli. Spoczywał głodny przez kilkadziesiąt lat, teraz domaga się ofiar: ,,nie znajdziesz ucieczki ni w piekle, ni w niebie, gdy żywy ogień przyjdzie po ciebie” /s 103/. Potwór likwiduje swoje ofiary po cichu: dusi, wysysa i podpala.

Henel budując obraz potwora odważył się sięgnąć w dość egzotyczne miejsce, aż do Indii. To stamtąd sprowadził go do nas i umieścił gdzieś niedaleko wsi Kęszyca. Autor bardzo długo utrzymuje w tajemnicy wszystko z nim związane, dlatego ekscytujące jest stopniowe odkrywanie natury i tożsamości owego zła. Początkowo potwór obecny jest jedynie jako cień przemykający po lasach lub podmuch powietrza w korytarzach tuneli, tym bardziej jego ostateczny, brutalny atak robi wrażenie. O ile do niektórych momentów mających na celu uwiarygodnienie zaistnienia takiej sytuacji można mieć zastrzeżenia, to samo zaszczepienie potwora na naszym gruncie znakomicie Henelowi wyszło.

MIASTO W SŁUŻBIE ZŁA

Podziemne miasto, jak słusznie nazwali fortyfikację żołnierze, stanowiło sieć tuneli łączących ze sobą różne pomieszczenia. Wszystko zostało zaplanowane tak, by w razie potrzeby stanowiło niezależną jednostkę korzystającą z własnego systemu wodociągów i napowietrzania. Ponadto znajdowały się tu fabryka broni, magazyny, laboratorium, podziemna kolej, sypialnie, kuchnie oraz koszary - fortyfikacja mogła żyć własnym życiem. Pojawiła się więc pytanie: w jaki sposób Niemcy wybudowali coś tak skomplikowanego, w tak krótkim czasie?

Podziemia okazały się bardzo niebezpieczną twierdzą. Żołnierze wchodzący do nich zostali wystawieni nie tylko na zagrożenie ze strony ukrytych pułapek, czy działanie sił nadprzyrodzonych, ale przede wszystkim na przytłaczającą psychikę atmosferę miejsca. Klaustrofobia betonowych korytarzy oświecanych tylko latarkami, ogrom szybów i kondygnacji, gdzie wtóruje jedynie echo i łomoczące w ciszy kanałów ludzkie serce. Piasek chrzęści nieprzyjemnie pod ich podeszwami, to znów nogi grzęzną się w błocie. Wilgoć, nieprzyjemny chłód stalowych drzwi, wszechogarniająca ciemność, śliskie, kręte schody prowadzące w nieznane. Te mury widziały wiele ludzkich tragedii, tęsknot, cierpienia i rozpaczy. Słysząc echo własnych kroków łatwo popaść we wrażenie, że ktoś podąża za tobą. To ,,miasto duchów (...) miasto podziemnych upiorów, cieni przeszłości, które nie odeszły nigdy ostatecznie” / s 128/.

CISZA JEST GROŹBĄ

„Podziemne miasto” pełne jest plastycznych opisów, które angażują zmysły i budzą emocje - wiatr gwałtownie się zrywa lub delikatnie kołysze koronami drzew. ,,Zadziwiające, jak wiele można tu zobaczyć i usłyszeć. Nie sposób później zasnąć, gdy ucho raz pochwyciło mrożące krew w żyłach dźwięki” /s 7/W miarę rozwoju akcji, atmosfera w powieści gęstnieje. Zachowanie przyrody i zwierząt podkreśla niepokój oraz napięcie jakie ogarnia bohaterów, w końcu nikt lepiej jak one nie wyczuwa, gdy zbliża się coś złego. Podziemia budzą się z letargu, ich korytarzami zaczyna się nieść szept przypominający szelest suchych liści, a wraz z nim zaskakujący zapach: nieprzyjemny, odpychający, a jednocześnie fascynujący swoją dzikością. W powieści dzień i noc współzawodniczą o panowanie nad ludzkimi sercami. Ranek jest czasem, gdy upiory chowają się pod warstwą zapomnienia, by nocą powrócić wraz z mgłą i nieprzeniknioną ciemnością znad mokradeł. Światło dnia wiąże się z racjonalnym postrzeganiem rzeczywistości - ukazuje lęk jako chwilową słabość. O zmierzchu las spowija blade światło, które rzuca drgające mroczne cienie. Henel odwołuje się tu do gotyckiej nocy, podczas której umysł ludzki jest bezbronny i podatny na wpływy. Mrok błąka się po lesie niczym widmo, a wiatr przesycony żywicą oraz deszczem, z niepokojącą wściekłością szarpie koronami drzew. Jednak podziemia kryją w sobie inny mrok – nieprzenikniony, wilgotny, gęsty od zapachu stęchlizny. Przytłaczająca ciemność wnika do umysłu, acisza stanowi tutaj rodzaj nieruchomej groźby.

DOBRA POWIEŚĆ, ALE…

Największym atutem powieści jest konsekwentna fabuła, wciągająca i pełna akcji, uwiarygodniona przez tło historyczne, które zostało tu najbardziej przemyślane. Podziemne fortyfikacje robią ogromne wrażenie. Henel buduje nastrój nie tylko przyrodą, ale również podziemnymi tunelami i wychodzi mu to jak zwykle świetnie. Jest jednak trochę „ale”, które powodowały, że kilka razy przestałam czytać i zaczęłam się zastanawiać. Nie wiem kto był na tyle naiwny, by uznać, że te błędy logiczne i niedociągnięcia narracyjne nie rzucą się w oczy. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena (o której wydaje się autor zapomniał, że była), gdzie Wanda, prosta wiejska dziewczyna okazuje się być w posiadaniu niezwykle cennego cygańskiego artefaktu, który jest przerażający, ale do niczego nie zostaje wykorzystany (po co poświęca się mu tyle czasu i miejsca?). Podejrzewam, że miało to uwiarygodnić tezę, że Cyganie znali jakąś tajemnicę i dlatego Niemcy chcieli ich wyeliminować. Podobnie jest w przypadku romansu Władka i Wandy, który ani ziębi, ani parzy, po co on był, jeśli nawet nie wprowadził odrobiny erotyki? Bardzo dziwny jest również szereg zaniedbań głównego protagonisty. Staszewski jest bohaterem zarówno w teraźniejszości, jak i w przeszłości, a po przeczytaniu książki można mieć wrażenie, że bohaterem powieści był Ulinow, bo Staszewski niknie na tle jego dominującej sylwetki. W „Podziemny mieście” jest wiele pomysłów, wiele potencjału, który mógł zostać lepiej wykorzystany, jak motyw tuneli. Każdy widział chyba „Kanał” w reżyserii Andrzeja Wajdy – niezapomniany obraz. Tunele pokazują prawdę o ludzkim charakterze, weryfikują odwagę oraz racjonalne myślenie. Takie miejsca otwierają w umyśle przepaść lęku, którą autor „Podziemnego miasta” nie umiał ukazać na tyle wyraźnie, by przytłoczyć i przerazić nim czytelnika.

POTĘGA DUCHÓW PRZESZŁOŚCI

„Podziemne miasto” to opowieść o duchach przeszłości. Pobudza wyobraźnię do szukania ukrytych powojennych skarbów. Henel ożywia skostniałą historię. Dziwne słowa przepowiedni, tajemnicze karty, mroczne podziemia, kult nadczłowieka, pojedyncze elementy stopniowo składają się w potworną całość. Podobno ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko czasy. Henel już na samym początku powieści poddaje w wątpliwość potęgę naszych czasów. Czy cała ta nowoczesność, naszpikowana elektroniką i innymi udziwnieniami jest w stanie stawiać czoła pradawnemu złu? Czy przez to, że przestaliśmy w nie wierzyć ono nam nie zagraża?

Henel po raz kolejny napisał niezwykle nastrojową powieść grozy z horrorowym zakończeniem pełnym krwi, dekapitacji i smrodu palonych ciał. Wytrawny czytelnik będzie w niektórych miejscach tej historii zgrzytać zębami, ale nie powie również, że nie bawił się przy niej dobrze. Wielbicieli horrorów do powieści przyciągną zmasakrowane ciała żołnierzy z oderwanymi głowami, swąd palonych zwłok i stłumiony bulgot krwi wypływającej przez ściśnięte gardło. Zaintryguje ich także teoria, w której nazizm ukazany jest jako demoniczny kult, a swastyka nie bez powodu została odwrócona. Umiłowani w grozie będą mogli zgłębić tajemnice złowieszczych cygańskich kart, a atmosfera niebezpieczeństwa oraz gęstniejącego mroku poniesie ich zarówno daleko w las, jak i głęboko do serca podziemnego miasta. W książce odnajdą się również ci, którzy kochają sensację, bo autor w powieści umieścił szpiega z Londynu, agenta KGB i mnóstwo historii związanej z II wojną światową. Do tego przyprawił wszystko trzymającymi w napięciu starciami, strzelaninami, szaleńczą przejażdżką drezyną po nieuczęszczanych torach i mającą wybuchnąć za dwie minuty bombą atomową. Czytając „Podziemne miasto” nie raz po plecach przeleci zimny dreszcz, nie tylko ze względu na mroczną aurę tajemniczości, ale liczne zwroty akcji. To książka przy której nie da się nudzić, choć wyraźny posmak niedociągnięć może pozostać we wspomnieniach na długo. "Podziemne miasto" jednych zadowoli, a innych nie, choć wielbiciele Henela się nim nie zawiodą, bo przecież doskonale wiedzą czego się spodziewać.

Długich dni i zaczytanych nocy.

Podążajcie za atramentowym królikiem, a pokaże wam więcej ciekawostek związanych z "Podziemnym miastem" - http://alicyawkrainieslow.blogspot.com/2015/03/r-miasto-w-suzbie-za-podziemne-miasto.html#more

Łukasz Henel umieścił akcję powieści „Podziemne miasto” na Ziemi Lubuskiej, tam bowiem stoją potężne podziemia fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Miejsca, które było świadkiem wielu nieopowiedzianych historii. Jedną z nich chce przekazać nam bohater książki, bowiem nie wszystko udało mu się doprowadzić do końca. Nie chodzi jednak tylko o dręczące go sumienia....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Alicya Rivard

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [16]

Magdalena Kałużyńska
Ocena książek:
6,3 / 10
9 książek
1 cykl
Pisze książki z:
10 fanów
Piotr Borowiec
Ocena książek:
7,1 / 10
11 książek
4 cykle
Pisze książki z:
4 fanów
Łukasz Henel
Ocena książek:
7,0 / 10
7 książek
1 cykl
Pisze książki z:
55 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
295
książek
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
286
razy
W sumie
wystawione
280
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
1 346
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
7
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]