Marcin

Profil użytkownika: Marcin

Wrocław Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
19
Przeczytanych
książek
33
Książek
w biblioteczce
12
Opinii
35
Polubień
opinii
Wrocław Mężczyzna
Dodane| 1 cytat
Interesuję się historią okresu powojennego, przez okres komunizmu w Polsce, czasy okrągłostołowe i transformację włącznie. Domorosły politolog, rozkochany w literaturze fantasy, w literaturze grozy, także w S-f. Na półce mam biografie wielkich Polaków (Piłsudski, Papież), a także znanych publicznie osób, "umoczonych" w systemie PRL. Za serię, która wywarła na mnie największy wpływ w moim życiu uważam Władcę Pierścieni, Wiedźmina i Harry'ego Pottera.

Opinie


Na półkach: ,

Po rozpoczęciu książki od stwierdzenia, że nienawidzi się ludzi, jak i szumnym wciągnięciu na sztandary faktu bycia osobą niewierzącą, do reszty lektury podchodziłem już z lekkim dystansem. Nie jestem pewny czy był to zamierzony efekt autora...

Dalsza część tekstu, zdaje się przeczyć co najmniej kilkukrotnie tym początkowym, mało potrzebnym wynurzeniom. Bohater własnej powieści wspomina momenty, w których płakał po telefonach od ludzi, których rzekomo nienawidzi, a sam siebie określił jako osobę, której obojętny jest los dzwoniących. Widać tu pewnego rodzaju niekonsekwencję.

Książka pisana jest bardzo prostym - żeby nie powiedzieć dosadniej - językiem. Po kilku rozdziałach jednak czytelnik przyzwyczaja się do pewnych uproszczeń, czy skrótów myślowych. Nie jest to dzieło wybitne pod względem stylistycznym.

W samej treści poza wymienionymi niekonsekwencjami, daje się zauważyć także proste sztuczki stosowane na czytelniku, mające na celu zagrać na emocjach i muszę przyznać, że to się nawet czasem udaje.

Pomimo tych uwag, książkę przeczytałem z zaciekawieniem w niespełna dwa wieczory. Lektura może nie porywa, ale jest w stanie zaciekawić na tyle, by bez większych przeszkód dobrnąć do jej końca.

Niestety, jeżeli liczymy na jakieś konkluzje czy puentę - nie znajdziemy jej tam.

Po rozpoczęciu książki od stwierdzenia, że nienawidzi się ludzi, jak i szumnym wciągnięciu na sztandary faktu bycia osobą niewierzącą, do reszty lektury podchodziłem już z lekkim dystansem. Nie jestem pewny czy był to zamierzony efekt autora...

Dalsza część tekstu, zdaje się przeczyć co najmniej kilkukrotnie tym początkowym, mało potrzebnym wynurzeniom. Bohater własnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ewolucja w świetle wiary. Perspektywa tomistyczna Nicanor Pier Giorgio Austriaco OP, John Baptist Ku OP, James Brent OP, Thomas Davenport OP
Ocena 7,0
Ewolucja w świ... Nicanor Pier Giorgi...

Na półkach: ,

Kupiłem, przeczytałem. Na wstępie zaznaczę, że jestem praktykującym katolikiem. Generalnie nie mam problemów ze swoją wiarą, a książkę nabyłem nie po to, by utwierdzać się w swoich przekonaniach (te pozostają niezachwiane), a po to by umieć rozmawiać ze sceptykami z grona agnostyków, czy ateistów nawet.

Przez 1/3 książki przyszło mi brnąć przez dość siermiężną lekturę, najeżoną wieloma terminami ze świata nauki. Przyznam, że nierzadko odkładałem książkę i szybko wrzucałem jakiś nieznany mi zwrot do "wujka Google", aby poznać definicję i lepiej zrozumieć co autor miał na myśli.

Książka nie jest dla każdego - należy przyznać to szczerze. To nie jest prosta lektura i to bynajmniej nie ze względu na poruszaną w niej tematykę, a przez wzgląd na wspomniany powyżej model jej tworzenia. Czworo autorów, to dominikanie, z których każdy jest związany ściśle ze światem nauki. I tak mamy tu biologa, filozofa, a nawet fizyka i wreszcie kogoś bliższego tematom biblijnym - teologa.

Cała czwórka na łamach kolejnych kart książki, stara się utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że Bóg istnieje, a ewolucja to Jego sprawka. Dla mnie - jako osoby wierzącej -nie jest to nic nadzwyczajnego. Zawsze byłem tego samego zdania. Od najmłodszych lat, jako katolik uczony byłem, że nie należy traktować biblijnego sposobu przedstawienia stworzenia świata, nazbyt dosłownie. Autorzy w swych przemyśleniach, próbują uwiarygodnić tezę, że Bóg może stać dosłownie za wszystkim, co z racji Jego boskości i wspaniałości jest nie jakoby wręcz naturalne, problem w tym, że czynią to dość nieporadnie i nawet ja - osoba wierząca - po lekturze książki zaczynam stawiać sobie pytania, których nie miałem wcześniej.

Mamy tu częste odwołania do twórczości Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu. Mamy przedstawiony sposób zmiany podejścia Kościoła Katolickiego na przestrzeni wieków, wraz z rozwojem nauki.

Generalny wydźwięk książki jest taki, że nauka nie wyklucza wiary, a wiara nie stoi w sprzeczności z nauką. Wcale nie musimy stawać przed wyborem, że albo jedno, albo drugie. Tę zasadę wyznawałem już zanim książka trafiła w moje ręce. Znane jest mi wiele postaci ze świata nauki, bardzo znanych, które jednocześnie są wierzące i potrafią odpowiednio to argumentować. Niestety, w moim odczuciu nie czynią tego, a przynajmniej nie do końca - autorzy omawianej książki.

W żadnym momencie nie natrafiłem na próbę wyjaśnienia, co stoi za przyczyną przedstawienia w Biblii, dwóch nieco odmiennych wizji sposobów stworzenia świata. Ten najbardziej znany - sześciodniowy (siódmego Bóg odpoczywał), gryzie się z milionami/miliardami lat ewolucji. Zaraz po nim w Biblii natrafiamy na drugi opis tego samego zjawiska, do którego odwołują się już autorzy tej publikacji i z którym ich tezy stają się bardziej prawdopodobne.

W żadnym momencie jednak nikt i nic nie tłumaczy takiego podejścia KK, a ja na takie właśnie tłumaczenie czekałem, by umieć rozmawiać z ludźmi, którzy u chrześcijan wyśmiewają wręcz podejście do momentu stworzenia. W książce nie otrzymałem więc tego, na co tak naprawdę najbardziej czekałem. Autorzy perorują wielokrotnie wokół różnych tematów, ale czynią to nie jakoby na okrętkę. Nie tego oczekiwałem i towarzyszy mi lekkie uczucie niedosytu i zawodu.

Owszem, książka stanowi dobry przyczynek do rozważań i w tym elemencie jest dobra. Przypomniałem sobie też sporo z Arystotelesa czy św. Tomasza, jednak sam tytuł wydawał mi się gwarantem publikacji, w której otrzymamy pewne odpowiedzi. Niestety ja na nie nie natrafiłem, a więcej odpowiedzi na poruszane w niej tematy, znalazłem w papieskich encyklikach. Warto zapoznać się ze stawianymi w książce tezami, w formie pewnego rodzaju ciekawostki, jednak zawiodą się Ci, którzy poszukują pewnych odpowiedzi.

Kupiłem, przeczytałem. Na wstępie zaznaczę, że jestem praktykującym katolikiem. Generalnie nie mam problemów ze swoją wiarą, a książkę nabyłem nie po to, by utwierdzać się w swoich przekonaniach (te pozostają niezachwiane), a po to by umieć rozmawiać ze sceptykami z grona agnostyków, czy ateistów nawet.

Przez 1/3 książki przyszło mi brnąć przez dość siermiężną lekturę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Lektura nie była nużąca, wręcz przeciwnie - kończąc ją zaledwie po dwóch i pół dnia, towarzyszyło mi uczucie żalu - dlaczego tak mało?? Chcę więcej 😉

Pan profesor stawia bardzo trafne tezy, które zawsze jest w stanie odpowiednio argumentować. Wszystko podparte jest wykresami, słupkami, mającymi swe źródła w badaniach politologicznych i socjologicznych. W końcu mamy do czynienia z różnego rodzaju sondami. Do metodologii naukowca niesposób się przyczepić. To co przebija się z treści, jest wyrazem smutnej konstatacji nad obecnym kształtem reprodukcji kadr na uczelniach wyższych. Autor nie bez powodu wskazuje, na brak rozliczeń środowiska akademickiego po '89 r. w wolnej Polsce (brak lustracji i dekomunizacji). Jak dowodzi profesor, stało się to przyczyną neomarksizmu kulturowego, z którym mamy do czynienia obecnie w szkolnictwie wyższym.

Autor stawia też bardzo poważne pytanie, w jakim kierunku zmierza szkoła, sam mając ogromne - 25 letnie doświadczenie w jej prowadzeniu. Profesor, jako jeden z niewielu podaje pomysły na uzdrowienie obecnego stanu rzeczy. Wszak książek o tym jak źle się dzieje w polskiej szkole mamy bez liku, zaś już pomysłów jej naprawy niewiele. Profesor Nalaskowski wyłamuje się z tego grona, wskazując drogowskaz.

W książce pada też pytanie, kim jest, albo jaki powinien być przedstawiciel polskiej inteligencji? Wraz z treścią lektury, otrzymujemy odpowiedź dlaczego obraz dzisiejszego intelektualisty jest tak odmienny od przedwojennego wzorca, który również w dzisiejszych czasach, w środowiskach inteligenckich stawiany jest za wzór. Ciekawe wnioski, przyjemna lektura dająca do myślenia, polecam.

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Lektura nie była nużąca, wręcz przeciwnie - kończąc ją zaledwie po dwóch i pół dnia, towarzyszyło mi uczucie żalu - dlaczego tak mało?? Chcę więcej 😉

Pan profesor stawia bardzo trafne tezy, które zawsze jest w stanie odpowiednio argumentować. Wszystko podparte jest wykresami, słupkami, mającymi swe źródła w badaniach...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Marcin Kowalczyk

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Aleksander Nalaskowski
Ocena książek:
7,0 / 10
14 książek
0 cykli
6 fanów
Andrzej Sapkowski
Ocena książek:
7,6 / 10
63 książki
7 cykli
Pisze książki z:
9830 fanów
Simon R. Green
Ocena książek:
6,8 / 10
21 książek
2 cykle
Pisze książki z:
32 fanów
Simon R. Green Błękitny księżyc. Część 1 Zobacz więcej
Simon R. Green Coś z Nightside Zobacz więcej
Aleksander Nalaskowski Bankructwo polskiej inteligencji Zobacz więcej
Aleksander Nalaskowski Bankructwo polskiej inteligencji Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
18
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
35
razy
W sumie
wystawione
18
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
96
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]