rozwiń zwiń
Cave

Profil użytkownika: Cave

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
140
Przeczytanych
książek
331
Książek
w biblioteczce
13
Opinii
43
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 cytaty
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne.

W powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad nanotechnologią. Każda społeczność dzieli się na kilka "działów" - jednym z nich są tikerzy, czyli osoby, które za pomocą maleńkich (mam na myśli naprawdę maleńkie) botów mogą śledzić człowieka bądź namieszać mu w głowie, ostatecznie nawet zabić. Zagadką nie jest, iż obie wkroczyły na wrogą ścieżkę.

W tym momencie wkracza duet naszych głównych bohaterów, Sadie i Noah. Oboje przeżyli wielkie straty w jakiś sposób powstałe z winy organizacji nano. Są sobie nieznajomi, nie mają prawa używać swoich prawdziwych imion, a ich przydomkami są nazwiska stukniętych poetów. Mają wgląd do swoich mózgów, i nie mam tu na myśli myśli, tylko narządy.

"Walczymy o prawo bycia tym, kim chcemy, do odczuwania tego, co chcemy. Nawet jeśli to, czego chcemy, wydaje się innym szalone."

Książka przyciągnęła mnie pomysłem na fabułę, a także nazwiskiem autora. Z twórczością pana Granta miałam okazję zapoznać się dzięki serii "GONE". Byłam ciekawa, jak wypadnie w innej literaturze, czy może wypalił się na cyklu dla młodzieży. I muszę przyznać - dostałam więcej niż oczekiwałam.

Książkę czyta się bardzo szybko. Chociaż często musiałam robić sobie przerwy "dla ochłonięcia" - o czym zaraz wspomnę - kiedy już czytałam, strony śmigały jak szalone. "BZRK" jest napisane przystępnym językiem, jednak nie łatwym. Jest wiele wymyślonych nazw bądź naukowych zwrotów, którym trzeba poświęcić trochę chwil. Na początku powieści pojawia się też bardzo dużo postaci, przez co nie byłam w stanie ogarnąć, co się dzieje. Potem jednak czytelnik łączy coraz więcej faktów w całość i wszystko zaczyna rozumieć.

"Od tej chwili waszemu życiu grozi niebezpieczeństwo. Od tej chwili zrzekacie się wszelkiego prawa do prywatności. Od tej chwili istnieją dla was tylko dwa rozwiązania: śmierć albo szaleństwo."

Na okładce możemy przeczytać "Uwaga! Książka zawiera sceny okrucieństwa i przemocy". Muszę przyznać, że jako osoba wrażliwa na tego typu sprawy miałam mocne wątpliwości po przeczytaniu pierwszych paru stron. Nie byłam pewna, czy w ogóle zdołam dokończyć książkę.

Autor poświęcił wiele uwagi na opisywanie obrzydliwych momentów - a to czerwono-biała tkanka mózgu, rozpłaszczona na ziemi, a to z człowieka robią się dwie części... Również, jako że "BZRK" opowiada o nano-wojnie, przedstawionych jest wiele organów wewnętrznych. Myślę jednak, że nie będzie to zbyt wielkim obciążeniem dla czytelnika, skoro nawet ja dałam radę (a po jakimś czasie stwierdziłam, że owe opisy dodają pazura książce i zaczęły mi się podobać).

"Przedziwne zjawisko. Człowiek mógł zaakceptować zagracone laboratorium na strychu albo potężny cud technologii, ale odnosił wrażenie, że jedno i drugie nie powinno egzystować w tej samej rzeczywistości."

Kiedy wreszcie pogodzę się z myślą, że "BZRK" było naprawdę świetne, i to mnie tak zdziwiło, patrzę na okładkę i wciąż nie mogę określić, co jest w niej najlepsze. Czy są to świetnie wykreowani, nietuzinkowi bohaterowie, czy całkiem oryginalny świat i nowatorskie podejście do sprawy, czy styl pana Granta. Niezmiernie przygnębia mnie fakt, iż wydawnictwo Amber nie zdecydowało się na wydanie kolejnych tomów (DLACZEGO?!?!?!), ale z pewnością sięgnę po nie w oryginale. Na pewno nie teraz, ale w przyszłości, kiedy podszkolę swój angielski. Wydaje mi się bowiem, że ta książka potrzebuje odpowiedniego rytuału, a co chwila przerywając lekturę na sprawdzenie i zapisanie jakiegoś słówka, mogłabym go zbezcześcić. Może to, co właśnie napisałam, wydaje się z deka szalone, jednak na swoje usprawiedliwienia wysuwam argument: klimat książki. Wszystko jest takie tajemnicze, nierealne, ale jednocześnie jak najbardziej prawdziwe, inne.

"- Raczej i tak ją rozpoznasz. Tatiana Featherstonehaugh.

Niżyński spojrzał na niego z pobłażaniem.

- To się wymiana Fanshaw.

Vincent zmarszczył brwi.

- Naprawdę? Tyle liter i wychodzi Fanshaw?"

Co do bohaterów: są cudowni. Nie w sensie, że każdy z nich ma swoją osobną tęczę, piękny wygląd i słodkie życie. Wręcz przeciwnie, zarówna członkowie BZRK jak i przeciwnicy są nieprzejednani. Możemy znaleźć kobietę, matkę, która na co dzień pracuje jako likwidatorka (czyt. zabija zbędnych). Jest także okropna postać bliźniaków, którzy są złączeni - nie jak bliźniaki syjamskie, oni dosłownie mają trzy nogi, trzy oczy, jedna usta i jedną głowę. Na szczęście odgrywają rolę postaci mocno drugoplanowej, choć w hierarchii rządowej są na samym szczycie. Główni bohaterowie, Sadie i Noah, są naprawdę bardzo ciekawymi i złożonymi osobami. Pozostali przedstawiciele BZRK - Niżyński, Ofelia, Vincent - również są niesamowici i czytelnik czuje ich prawdziwość.

"- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? (...)

- Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny."

"BZRK" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Może ta recenzja była nieco chaotyczna, ale w pełni odzwierciedla moje uczucia co do tej książki. Pozycja ta na pewno na długo wyryje się w mojej pamięci (nie mam co do tego żadnych wątpliwości). "BZRK" mogę polecić fanom twórczości Michaela Granta, jak i tym, którzy się z takową jeszcze nie zapoznali. Nie jest to ani dystopia, choć o wojnie opowiada, ani horror, choć niektóre opisy z pewnością można by w jakimś zamieścić, ani typowa fantastyka. Stawiałabym na coś pomiędzy sci-fi a fantasy właśnie w wydaniu zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Jeśli zaś mieliście okazję zapoznać się z "GONE" i nie przypadła wam ta seria do gustu, mogę zapewnić, że w BZRK nie wyczułam do niej podobieństw. Jest to pozycja godna uwagi, jednak nie radzę się za nią zabierać, jeśli angielski u was leży - nie ma co potem chodzić i głowić się nad dalszą akcją, nie mając możliwości zapoznania się z jej oficjalną wersją.

Chociaż najchętniej i tak napisałabym petycję o przywrócenie trylogii, wiem, że Amber nie podejmie się tego pomysłu, a szkoda.

BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne.

W powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Czas Żniw" jest książką otwierającą siedmiotomowy cykl autorstwa Samanthy Shannon. Zalicza się do kategorii dystopii, jednak zarówno tematyką, jak i wykreowanym światem, nieco odbiega od innych pozycji z tego gatunku.

"Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swojego sarkazmu na jednym wydechu."

Największe wrażenie robi zawisłość historii stworzonej przez niezwykle młodą autorkę. Przez całą powieść zastanawiałam się, jak Shannon się w tym wszystkim połapała. Sama często musiałam korzystać ze słowniczka trudnych pojęć, umieszczonego na końcu książki, a i tak paru rzeczy nie zrozumiałam. Tutaj należą się wielkie pokłony w stronę tłumaczy, ponieważ było naprawdę wiele słów, które powstały dopiero w tej książce.

"Umysł ślepca jest jak woda. Nijaki, szary, przeźroczysty. Wystarczy, aby utrzymać się przy życiu, ale nic ponadto. Ale umysł jasnowidza przypomina olej, jest w pewien sposób bogatszy. I tak jak olej i woda, te dwa umysły nie mogą się tak naprawdę ze sobą połączyć."

Co prawda w różnych książkach spotkałam się już ze swoistymi aurami, jasnowidzami, a także obozami, do których wysyłani są wszyscy "inni", jednak "Czas Żniw" sprawił, że o tym zapomniałam. Fabuła jest naprawdę oryginalna, bo nie na co dzień czyta się o barach z tlenem w roli narkotyku, wpływaniu na czyjś senny krajobraz czy stworzeniach, żywiących się ludzkim mięsem.

W książce cały czas coś się dzieje. Nie ma nawet chwili na złapanie oddechu, bo akcja pędzi do przodu; uwielbiam takie powieści. No i istnieje w niej całkowity brak wątku romantycznego - rozpoczyna się na ostatnich pięćdziesięciu stronach. Według mnie jest to wielkim plusem, bo niestety zakończenie z tym właśnie romansem bardzo mnie zawiodło. Podczas czytania w głowie tłukła mi się jednak myśl, podkreślona na czerwono, z dziesięcioma wykrzyknikami: "Niech tylko Samantha ustrzeże się od tego, do czego nieuchronnie się zbliża". Niestety nie udało jej się to, chociaż rozumiem, że książka całkowicie wyprana z miłości mogłaby nie sprzedawać się tak dobrze. Także dla wszystkich nie przepadających za literackimi związkami polecam odpuścić sobie ostatnie pięćdziesiąt stron (czego i tak nie zrobicie, bo będziecie zbyt wciągnięci w całą akcję).

"- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się.
- Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia.
- Zezwalam ci.
- Nie mam nic do powiedzenia."

"Czas Żniw" z początku może wydawać się nudny, a to za sprawą natłoku nowych pojęć i miejsc. Jednak nie zrażajcie się! Akcja coraz bardziej się rozkręca, po jakimś czasie nie będziecie mogli się oderwać. Do pomocy przychodzą wam: mapka Szeolu I, czyli miejsca, do którego co dziesięć lat trafiają ludzie z Londynu, broszurka Paige z wykazem i opisem wszystkich kategorii jasnowidzów, a także słowniczek trudnych pojęć i spis "gości z zaświatów". Jak widać, książka jest bardzo atrakcyjna również dla wzrokowców.

"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić."

Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki. Pomimo swojego młodego wieku i braku doświadczenia, pisze ona bardzo dojrzale, konstruuje złożone zdania, a jej opisy są naprawdę realistyczne. Jednakże widać sporo niedociągnięć, jak chociażby częste powtórzenia i tym podobne sprawy. Jeżeli takie błędy nie kują was w oczy, to nawet ich nie zobaczycie - ja niestety jestem na nie bardzo uczulona.

To może powiem co nieco o bohaterach. Główną z nich jest Paige Mahoney, nastolatka po przejściach, pracująca w gangu i mająca trudne relacje z ojcem. Polubiłam tą postać za jej twardość, niezłomność, ale także ludzkie cechy, które przejawia każdy z nas - zwątpienie, żal, smutek czy wręcz przeciwnie, radość. Bohaterem, którego nie mogłam rozgryźć jest Naczelnik, czyli opiekun Paige w Szeolu I. W moim odczuciu był on stworzony bardzo chaotycznie, jakby Shannon nie do końca wiedziała, który cechy przydzielić mu na stałe. Niezbyt przypadł mi do gustu, szczególnie przez zakończenie, jednak wiem, że wielu z was - a raczej wiele z was - mogłoby go pokochać. Moją sympatią w tej książce natomiast stał się Nick. Jest najlepszym przyjacielem Paige i mam nadzieję, że w kolejnych tomach (po które na pewno sięgnę) jego postać zostanie bardziej rozwinięta, ponieważ w "Czasie Żniw" grał rolę raczej drugoplanową. Każdą chwilę z nim czytałam z otwartą buzią - czy to w szerokim uśmiechu, czy w wyrazie osłupienia.

"- Masz periorbital haematoma.
- Co?
- Podbite oko."

Książkę polecam wszystkim fanom zarówno dystopii, jak i fantastyki. Przede wszystkim tym, którzy wymagają od powieści ambitnego świata, dobrze wykreowanych bohaterów czy niespodziewanych zwrotów akcji i oryginalności. "Czas Żniw" może spodobać się również dużo starszym czytelnikom - jak na przykład mojemu tacie. :)

"Czas Żniw" jest książką otwierającą siedmiotomowy cykl autorstwa Samanthy Shannon. Zalicza się do kategorii dystopii, jednak zarówno tematyką, jak i wykreowanym światem, nieco odbiega od innych pozycji z tego gatunku.

"Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swojego sarkazmu na jednym wydechu."

Największe wrażenie robi zawisłość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Obecnie prawie każdy nastolatek i prawie każde dziecko zna (lub przynajmniej kojarzy) świat superbohaterów. Czy to z kreskówek, czy to z filmów... Niestety poznanie komiksowego uniwersum Marvela w dzisiejszych czasach jest bardzo utrudnione. Zdobycie komiksu samo w sobie zakrawa o niemożliwość, a jeśli ktoś decyduje się na zakup tomów z niedawno reaktywowanej Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, musi liczyć się z kosztami. Dlatego nie można mieć do nikogo pretensji, kiedy uważa się fana marvelowskiego świata, a nie ma pojęcia, kim są Doctor Strange, Quicksilver, Sub-mariner czy Captain Marvel.

Ja niestety również należę do pokolenia, które na komiksach się nie wychowywało. I choć staram się poznać tamtejsze wersje historii, które uwielbiam z wszelkiego rodzaju mediów, na razie nie posuwałam się do przodu.

"Biedak! Nie dość, że miał tylko dwie ręce, to na dodatek potrafił rysować tylko jedną!"

"Niezwykła historia Marvel Comics" jednak częściowo wypełniła mój niedosyt. Sean Howe, autor książki, nie skupia się jedynie na realnych osobach, członkach wydawnictwa, ale poświęca trochę miejsca także bohaterom komiksów i ich przygodom. Dzięki temu mogłam przyswoić sobie pewne informacje i mniej więcej zorientować się w części papierowego Uniwersum Marvela.

Opis z okładki okazuje się prawdą - rzeczywiście mamy do czynienia z "niepolakierowaną i niedosładzaną" historią, która zaczyna się od czasów założenia Marvel Comics (a nawet wcześniej), a kończy na największych premierach filmowych. Momentami czytelnik odnosi wrażenie, że wszystko w firmie dobrze się układa, a za moment dowiaduje się o kolejnym strasznym wydarzeniu, typu masowych zwolnień.

"Metoda Marvela wymagała od rysownika umiejętności przerobienia zarysowanej przez scenarzystę fabuły w klarowną historię, na którą Lee dopiero naniesie swoje dialogi. Panele miały funkcjonować niczym nieme filmy, żeby zminimalizować potrzebę ekspresji werbalnej. Od rysowania wymagało się inwencji scenariuszowej, dotyczącej rozwoju postaci, wątków pobocznych. (...)"


Książki nie czyta się ani łatwo, ani szybko. Podzielona jest na pięć części i na tyle też dni rozłożyłam czytanie. Cały czas trzeba być skupionym na tekście, bo jesteśmy zalewani nazwiskami, datami i różnymi innymi informacjami. Kiedy czytałam biografie aktorów, byłam zainteresowana, ale jakby "oddalona". Natomiast w "Niezwykłej historii Marvel Comics" czytelnik może uczestniczyć razem ze swoimi idolami w rozwoju firmy.

Przyznam się, że prawie przez cały proces czytania czułam się "wessana". Nie potrafiłam oderwać wzroku od tekstu, chociaż książka nie zawiera typowej akcji. Perypetie wszystkich członków, jak i samego Marvela, były na tyle intrygujące, a zarazem interesujące, że nie chciałam rozstać się z lekturą na noc.

"<A, to! - mówi Len Teans. - Nie możemy się tego pozbyć, kiedy tylko odwrócimy wzrok, ktoś go znowu wyrzuca!>

Jim Starlin sportretował Marvel Comics jako oszalałych producentów śmieci."

Redaktorzy. Scenarzyści. Rysownicy. I Stan Lee. Czyli krócej mówiąc, pracownicy Marvela.

Cała pozycja w bardzo dużej mierze skupia się także na nich, przez co nie staje się monotonna. Ci ludzie... Każdy ma swoją niesamowitą historię, jeszcze bardziej niesamowity talent, a pomimo tego były momenty, kiedy miałam ochotę na nich nakrzyczeć z powodu ich zachowania czy wyborów. Dopiero na końcu uświadomiłam sobie, że są prawdziwi, a większość z nich nie żyje.

Nie mam pamięci do nazwisk, więc aż się zdziwiłam, ile osób pamiętam. Każdy, kto nawet nie interesuje się w żaden sposób Marvelem, kojarzy Stana Lee. Jest to nazwisko tak charakterystyczne, a jednocześnie bardzo stereotypowe. Ludzi spoza kręgu Marvela myślą, że jest to człowiek odpowiedzialny za większość superbohaterów. Też tak sądziłam, dopóki nie przeczytałam "Niezwykłej historii...". Stanley Lieber jest jednak kimś dużo więcej, kimś, kto równocześnie przyciągał i odpychał innych, kimś pełnym sprzeczności. Był naprawdę utalentowanym scenarzystą, a dał się porwać życiu celebryty. Stał się twarzą Marvela, przestał dbać o komiksy.

"I gdy Shooter przyniósł mu to, co wymyślił, Lee był naprawdę pod wrażeniem.
<To jest naprawdę dobre.>
<Dzięki.>
Zapadła krępująca cisza.

<Czemu więc wasze komiksy nie są?>"

Przy dobrych książkach nie powinno się wspominać o oprawie wizualnej, ale w tym przypadku nie można inaczej. Okładka jest przepiękna, szczególnie w porównaniu z oryginalną. Tekst naprawdę męczy, i nie można przeczytać za dużo naraz, ale mimo tego czcionka zachowuje idealny rozmiar. Głupio mi wspominać o tak błahych rzeczach w recenzji, ale jestem zauroczona tymi aspektami.

"Produkcja serialu z Human Torchem rownież została wstrzymana z obawy, że po obejrzeniu któregoś z odcinków dzieci mogą próbować się podpalić."

"Niezwykła historia Marvel Comics" jest totalnym must read dla fanów Uniwersum Marvela. Nie ważne czy oglądałeś tylko filmy, kreskówki, czy może czytałeś któreś z komiksów. Książka jest również świetną pozycją dla wszystkich zainteresowanych rynkiem w większych krajach, historią o tym, jak mała, świeżo założona firma staje się ogromną potęgą. Mogłeś nawet do tej pory nie mieć nic do czynienia z marvelowskim światem; wtedy warto sięgnąć po "Niezwykłą historię..." tylko po to, żeby zaznać przewrotnego stylu Seana Howe'a, który nie raz wgniecie w siedzenie. Ta pozycja to przede wszystkim opowieść o losach ludzi, którzy niegdyś byli najlepszymi przyjaciółmi, a potem musieli wylać tego drugiego na zbity pysk. To opowieść o potędze "wyższych instancji", biurokracji, swoistej zemście i nie zawsze docenianych przygodach superbohaterów.

Obecnie prawie każdy nastolatek i prawie każde dziecko zna (lub przynajmniej kojarzy) świat superbohaterów. Czy to z kreskówek, czy to z filmów... Niestety poznanie komiksowego uniwersum Marvela w dzisiejszych czasach jest bardzo utrudnione. Zdobycie komiksu samo w sobie zakrawa o niemożliwość, a jeśli ktoś decyduje się na zakup tomów z niedawno reaktywowanej Wielkiej...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Cave

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [11]

Jean-Jacques Sempé
Ocena książek:
8,0 / 10
52 książki
3 cykle
196 fanów
Suzanne Collins
Ocena książek:
7,9 / 10
10 książek
3 cykle
3749 fanów
Marie Lu
Ocena książek:
7,2 / 10
18 książek
7 cykli
273 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Kamień Filozoficzny Zobacz więcej
Samantha Shannon Czas Żniw Zobacz więcej
Walt Disney Pocahontas Zobacz więcej
Sara Shepard Nigdy, przenigdy Zobacz więcej
Robert Galbraith Wołanie kukułki Zobacz więcej
Robert Galbraith Wołanie kukułki Zobacz więcej
Robert Galbraith Wołanie kukułki Zobacz więcej
Robert Galbraith Wołanie kukułki Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
140
książek
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
43
razy
W sumie
wystawione
129
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
824
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
2
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]