Aleksis

Profil użytkownika: Aleksis

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 9 tygodni temu
57
Przeczytanych
książek
128
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
35
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Fanka słowa pisanego, pokręcona na więcej niż jeden sposób i odwiecznie zakochana w książkach z kłem...dosłownie!

Opinie


Na półkach: ,

Przewidywalna i stereotypowa historia miłości wampira i dziewczyny.
Właśnie tak. To, co czytacie, jest prawdą, dla której potwierdzenia proponuję przeczytać już sam opis zamieszczony na tylnej okładce Raven od Sylvain Reynard. Nie, nie mówiłam o Zmierzchu, a to niespodzianka, prawda?
Myślę, że dla każdej fanki wampirów, zdecydowanie podobnej do mnie, a jest nas na pęczki, ta historia będzie czymś cudownym. Raven to dziewczyna, z którą utożsamić można się łatwiej niż z własnym odbiciem w lustrze i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Ma defekt – widoczny, ma kompleksy, chwiejną samoocenę, ale jest cholernie szczęśliwa i inteligentna, twórcza i, do cholery, mieszka we Florencji! A mieszkanie tam, to jak przekonuje nas Sylvain, autor-widmo, którego płci do tej pory nie poznaliśmy, jest czymś magicznym.
Niesamowite nagromadzenie architektury, odniesień do historii sztuki, muzyki, piękna samego w sobie, szczyt najwyższej kultury i uznania dla dorobku artystów na przestrzeni wieków, a przy tym dobudowanie do ich prac historii tak realnie uzasadnionych, że ma się ochotę w nie uwierzyć. Dynamizm, który sprawia, że książkę czytamy jednym tchem i oczywiście… William! Zapewniam, że nie tylko ja zakochałam się w postaci pod względem psychologicznym zbudowanej tak dobrze, że odkrywanie kolejnych warstw jego skomplikowanej osobowości w miarę, jak udaje się to Raven, pochłania całkowicie. Pierwszy raz w całej mojej długiej historii czytania książek o wampirach mogę przyznać, że jestem naprawdę skłonna uwierzyć, że ma on tyle lat, ile przypisuje mu autor, bo wiedza, pal licho, że głównie z historii sztuki, więc używanie mieć będą niestety tylko osoby, które w tym kierunku są lepiej wykształcone, gdyż przypisy nie mówią zbyt wiele, jaką przekazują nam strony tej powieści, jest przeogromna.
Opis Florencji jest idealnie zgodny z rzeczywistym układem miasta, poszczególne miejsca są opisanie z najmniejszym detalem, zachwytem na każdym kroku, a dodatkowo rozgrywają się tam, naturalnie, sceny, głównie pomiędzy Raven a Williamem, choć znajdziemy też masę innych, pobocznych wątków, co sprawia, że ta książka…żyje. Ożywa w naszych rękach niczym coś realnego, prawdziwego, jest niemal jak cudzy pamiętnik, który wręcz wmusza w nas świadomość, że przedstawiona w nim historia wydarzyła się naprawdę.
Myślę, że jedyną wadą, jaką mogę przypisać Raven oraz jej kontynuacjom; Shadow i The Roman jest fakt, że wymagają one bardzo dużego zaangażowania emocjonalnego, intelektualnego, pomimo tego, że są pisane prostymi słowami. Posiadają niezwykłą głębię, którą z przyjemnością się odkrywa. Przepadłam, czytając i myślę, że wraz ze mną przepadnie każdy, kto po nią sięgnie.
*Uwaga! Książka leczy z kompleksów i uzależnia!

Przewidywalna i stereotypowa historia miłości wampira i dziewczyny.
Właśnie tak. To, co czytacie, jest prawdą, dla której potwierdzenia proponuję przeczytać już sam opis zamieszczony na tylnej okładce Raven od Sylvain Reynard. Nie, nie mówiłam o Zmierzchu, a to niespodzianka, prawda?
Myślę, że dla każdej fanki wampirów, zdecydowanie podobnej do mnie, a jest nas na pęczki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://smazonekomary.wordpress.com/2017/08/11/perla-w-koronie-drzew-czyli-dziewczyna-z-perla/

Uwielbiam historię sztuki! Kocham architekturę, malarstwo i wszystko, co z dawnych czasów, a z artyzmem związane! Można powiedzieć, że mam na tym punkcie małego świra i wcale się nie obrażę. Z czym to się jednak wiąże? A z faktem, że upolowałam sobie ostatnio książkę Dziewczyna z perłą – Tracy Chevalier i jak już możecie skojarzyć, jest to nawiązanie do bardzo słynnego, jeśli nie najsłynniejszego obrazu J. Veermera o tym samym tytule. Pokrótce powieść przedstawia nam życie służki, Griet, która to ostatecznie została modelką podczas tworzenia owego dzieła. Na podstawie książki nakręcono również film, gdzie odtwórczynią głównej roli jest niezastąpiona Scarlett Johansson, który gorąco polecam, ale nie goręcej od samej powieści.
Tutaj link do filmu, który można obejrzeć w sieci; https://www.cda.pl/video/128252354
Ani to biografia, ani wyciskacz łez, ani horror. Przyznam się, że nie umiem zaszufladkować Dziewczyny z perłą i to nie dlatego, że nie znam gatunków albo brakuje mi słów, ale z tego prostego powodu, że to zdecydowanie powieść nieszablonowa. Prosta w swojej budowie, gdyż nie znajdziemy tutaj ukrytych alegorii, ale widać w niej niesamowity ogrom pracy autorki oraz gargantuicznych rozmiarów zrozumienie dla sztuki. Zdecydowanie można tutaj przyjrzeć się z bliska procesowi tworzenia dzieła malarskiego, powolnej jego analizie oraz wyłapać kilka ciekawostek zarówno z życia samego Vermeera, jak i jego twórczości.
Postać Griet jest tutaj chyba jednak o wiele ważniejsza niż sam Vermeer, chociaż oboje odgrywają niebagatelną rolę. Na samym początku myślałam, że coś jest z nią nie tak, bo była zwyczajnie…oschła. Potem, w miarę zagłębiania się w jej historię i przemyślenia, zrozumiałam, że to czasy i sytuacja, w jakiej się znalazła, zmusiła ją do zabicia w sobie dziecka i ciężkiej pracy. Griet mocno się dystansuje, myśli trzeźwo, ale ma też w sobie naturalne zrozumienie dla wyższej wartości, jaką jest sztuka. Balansuje na przepaści pokusy i zdrowego rozsądku, wybiera pomiędzy sobą a bliskimi i jest to przedstawione w tak gładki/wyważony sposób, że czujecie powoli rosnące napięcie. Idealnie utrzymane tempo, zazębiające się wątki, prostota i głębia przekazu, mnogość uczuć, a do tego sztuka. Dla mnie to książka napisana od początku do końca doskonale i idealnie, a kto jeszcze nie spróbował – najwyższa pora, by się poczęstować!

https://smazonekomary.wordpress.com/2017/08/11/perla-w-koronie-drzew-czyli-dziewczyna-z-perla/

Uwielbiam historię sztuki! Kocham architekturę, malarstwo i wszystko, co z dawnych czasów, a z artyzmem związane! Można powiedzieć, że mam na tym punkcie małego świra i wcale się nie obrażę. Z czym to się jednak wiąże? A z faktem, że upolowałam sobie ostatnio książkę Dziewczyna z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://wordpress.com/post/smazonekomary.wordpress.com/489

Moje wyobrażenie o Casanovie wyglądało tak; latynoski podrywacz, który uwiódł setki kobiet i łamał im serca. Koniec.
Jak bardzo się myliłam? OGROMNIE. Sama jestem w szoku, jak błędne wyobrażenie miałam o postaci, której historii nigdy nie zechciałabym poznać, gdybym nie trafiła na książkę Laurence Bergeen. Szansę jej przeczytania otrzymałam od Wydawnictwa Znak Horyzont, któremu bardzo serdecznie dziękujemy i gorąco polecamy wszelkie cuda wychodzące spod ich skrzydeł, bo na to zasługują.
Recenzja ta różnić będzie się od dotychczasowych z kilku powodów; oceniamy historię człowieka, który jest postacią autentyczną, a nie fikcyjną, co do tej pory się nie zdarzało. Nie możemy mówić tutaj o wyobraźni autora, kreacji świata przedstawionego lub innych cudach, bo zwyczajnie ich nie ma. Biografia mówi sama za siebie i jedyną naszą powinnością tutaj, będzie wydanie werdyktu; czy Casanova był na tyle ciekawym człowiekiem, że jego żywot warto umieścić na kartach książki?
Nie przedłużając – jeśli chodzi o samą formę Casanova. W świecie uwodziciela to przyznam, że byłam mocno sceptycznie nastawiona. Bałam się, że kolejna biografia będzie po prostu zbiorem suchych i nieprzystępnych faktów. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, bo z dokładnym…zaklasyfikowaniem tej książki mam problem. Zawiera ona w sobie wiele zapisków z pamiętników Casanovy (prowadził je, o taaak, wszak one go rozsławiły), jednocześnie śledząc, chronologię wydarzeń następujących po sobie w jego życiu. Taka forma pozwala nam na realniejsze odczuwanie samej postaci, dodaje dużo intymności, a przecież jest to w końcu historia tak słynnego uwodziciela, że niemal wszystko wciąż i wciąż kojarzy się tutaj z obcowaniem z samym sercem miłości. Mówiąc zatem o koncepcji, jaką podjęto przy tworzeniu tego dzieła, to absolutnie nie można się do niczego doczepić – strzał w dziesiątkę!
Dobra, dobra, ale co z tym naszym Giacomo Casanovą (1725-1798) ? Był w końcu podrywaczem czy nie? A no był! Jasne, że tak, ale przede wszystkim należy dodać, że to geniusz sam w sobie; pisarz i tłumacz (znał biegle język francuski). Podejmował polemikę z dziełami Woltera, a sam autor biografii nader trafnie nazywa go „hiperkochankiem i hiperliteratem”. Szokiem dla mnie był fakt, że Casanova nie był wcale przystojniakiem, wręcz przeciwnie! Wysoki on i wysokie czoło, wyraźne jabłko Adama i na Boga! Duży nos! Ostatecznie udowadnia jednak, że liczy się przecież charakter 😉
Miał on brata Francesca, pochodził Wenecji i mimo szerokiej na skalę światową sławy przez sporą część swojego życia po prostu klepał biedę. Nieraz wplątywał się w miłosne afery, setki intryg lub też zwyczajnie los się z niego naigrawał. Mogłabym przytoczyć wam tutaj setki przykładów, ale wybiorę po prostu to, które mnie najmocniej zapadło w pamięć i myślę, że dla was będzie nie lada gratką. Jednym z moich ulubionych wydarzeń jest wizyta Giacomo w Polsce…
Zawitał on do naszego kraju, nie mając grosza przy duszy na dwór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który był mu na tyle przychylny, że zarzucił pieniądzem i Casanova pospłacał swoje długi (kochany hazardzista). W następnej kolejności został on sekretarzem króla i miał gorący zamiar nie wplątywać się w żadne afery – taaa, akurat. Udając się z królem na przedstawienie, w którym udział brała jego była kochanka, włoska tancerka, zyskująca uznanie na warszawskim dworze, wdał się w konflikt z jej obecnym adoratorem, Branickim. Ten zmusił Casanovę ostatecznie do pojedynku, który w ówczesnej Rzeczpospolitej nie był legalny. Obaj Panowie wystrzelili do siebie z pistoletów, Branicki oberwał bardziej, toteż Casanova zszedł na jakiś czas ze sceny (ah, te zabawne porównania) i ukrył się w klasztorze. Okazało się jednak, że Branicki żyje, więc Casanova opuścił swoją kryjówkę i udał się na audiencje do króla, ten nie był niestety zbyt przychylny, dlatego była to ostatnia z jego wizyt w Polsce. Sam Branicki okazał mu jednak dużo sympatii (w końcu go nie zabił, nie?), mimo to Giacomo wybył z naszego kraju, zachowując jednak jak najlepsze wspomnienia, bo ostatecznie było się przecież czym chwalić!
Kolejną z sytuacji jest bardzo krótki przykład intrygi, nie chcę rozpisywać się na tyle długo, by zdradzić wam już wszystkie pikantne szczegóły, ani też nie mam zamiaru przepisywać tutaj na nowo biografii tego zacnego człowieka, ale muszę po prostu wspomnieć o tej historii…
Przebywając we Francji, gospodynią Casanovy była niejaka madame Quinson, jej córka Mimi nader często odwiedzała Giacomo, a ten nie chcąc zranić jej uczuć, musiał przecież odwzajemnić to zainteresowanie. Dziewczyna miała zaledwie piętnaście lub szesnaście lat i wraz z naszym Casanovą straciła cnotę. Jej matka nie podejrzewała niczego do momentu, aż nie okazało się, że Mimi jest w ciąży. Wtedy to obie doprowadziły Casanovę na komisariat, gdzie musiał on się obszernie tłumaczyć z tego, że wszystko, co robili z Mimi, było za obopólną zgodą. Madame Quinson usilnie starała się wraz z komisarzem dowieść winy Casanovy, lecz ostatecznie…wyszło na jego. Nie zrobił przecież nic złego, a skoro Mimi była świadoma i chętna, ale zaszła w ciążę to zwyczajnie musi to dziecko urodzić. Giacomo zapłacił za poród dziewczyny, ale na tym jego dobre serce się skończyło.
Takie oto zabawy towarzyszyły naszemu drogiemu Wenecjaninowi w czasie jego tułaczki po świecie. Jeśli jesteście ciekawi większej ilości afer, to gorąco zachęcam do sięgnięcia po biografię, spisaną przez Laurence Bergreen. Myślę, że w ostatecznym rozrachunku jest to przemiłe zaskoczenie i naprawdę końska dawka dobrego humoru, intryg, zmysłowości i trików na uwodzenie 😉 POLECAM!

https://wordpress.com/post/smazonekomary.wordpress.com/489

Moje wyobrażenie o Casanovie wyglądało tak; latynoski podrywacz, który uwiódł setki kobiet i łamał im serca. Koniec.
Jak bardzo się myliłam? OGROMNIE. Sama jestem w szoku, jak błędne wyobrażenie miałam o postaci, której historii nigdy nie zechciałabym poznać, gdybym nie trafiła na książkę Laurence Bergeen. Szansę...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Aleksis

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
57
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
35
razy
W sumie
wystawione
56
ocen ze średnią 8,7

Spędzone
na czytaniu
321
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]