rozwiń zwiń
Marcia

Profil użytkownika: Marcia

Bydgoszcz Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
153
Przeczytanych
książek
245
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
21
Polubień
opinii
Bydgoszcz Kobieta
Dodane| 2 cytaty
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Opis

„Jest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze.”
Co roku, na początku listopada na wyspie Thisby odbywa się Wyścig Skorpiona. Jeźdźcy na swoich rumakach, pięknych, ale śmiertelnie groźnych, muszą zrobić wszystko, aby dotrzeć do mety. Stawka jest wysoka – życie lub śmierć. W wyścigu bierze udział dwoje młodych ludzi: on ściga się, żeby wygrać, ona żeby przetrwać

Najbardziej z całego opisu zaintrygowało mnie pierwsze zdanie. To właśnie po jego przeczytaniu przeliczyłam w myślach ile mam ze sobą pieniędzy. Kolejne zdania tylko przesądziły o zakupie książki. Zaintrygowały mnie te śmiertelnie groźne konie. Może nie jestem prawdziwą fascynatką tych zwierząt (co nie oznacza, że ich nie lubię), ale z doświadczenia wiem, że książki pani Stiefvater potrafią mnie zainteresować nawet kiedy traktują o tematyce o której książki innego autora nawet bym nie ruszyła. Wędruję więc do kasy godząc się z myślą wydania resztki moich kieszonkowych na kolejną książkę ;)

Fabuła

Już w autobusie otworzyłam książkę, zagłębiłam się w lekturze… i przejechałam o trzy przystanki za daleko :) Książka niemalże pochłania dosłownie i w przenośni. Człowiek zaczyna czytać i nie zauważa nawet kiedy mija swój przystanek, nie wychodzi na czas do szkoły, albo mija godzina spania. Chociaż na początku akcja nie jest zbyt wartka – poznajemy bohaterów: „dziką” Puck oraz jej młodszego brata Finna i starszego Gabe’a, jej przyjaciół i wrogów. Poznajemy także Seana. I oczywiście konie, bo to na nich głównie skupia się książka. Spokojny kucyk Dove, a także dziki i niebezpieczny Corr który jednym kłapnięciem szczęki potrafi zmiażdżyć drugiemu człowiekowi szyję. Wymieniłam tych najważniejszych ale pobocznych postaci było o wiele, wiele więcej niż jestem w stanie nawet zapamiętać. Kiedy już nadchodzi Wyścig Skorpiona akcja zaczyna lecieć na łeb na szyję i czytelnik nie jest w stanie oderwać się od kolejnych liter. Często mam tak podczas oglądania filmu, że w momencie największego napięcia nagle moje plecy prostują się jak struna i wbijam wzrok w ekran komputera modląc się tylko w myślach żeby bohaterom się udało. Tak samo reagowałam podczas czytania „Wyścigu śmierci” – nawet nie zauważałam kiedy zmieniałam pozycji na łóżku z rozluźnionej kiedy nic szczególnego się nie działo, na spiętą i przesuwającą wzrokiem po literach z prędkością światła żeby tylko dowiedzieć się co będzie dalej ;)

Podsumowanie

Książkę pochłonęłam w dwa dni i odkładając ja na półkę czułam okropną pustkę. Nie chciałam żegnać się z Puck, Seanem, Dove, Corr’em i resztą. Przez dwa dni przez kilka godzin żyłam w ich świecie. Żyłam na wyspie Thisby, wraz z Seanem i Puck ujeżdżałam Corr’a, wraz z Puck martwiłam się o jej braci, a także wraz z Seanem złorzeczyłam na Mutta i czułam jego miłość do koni. Już zapomniałam jak skrajne reakcje jest w stanie wywołać u mnie książka, jak bardzo można przywiązać się do wyimaginowanego świata, do zmyślonych postaci. Jak bardzo można pokochać świat, który jest wytworem czyjejś wyobraźni. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie przeczytać tej książki i jestem pewna, że wrócę do niej jeszcze nie raz. Polecam wszystkim, którzy chcą poczuć choć przez chwilę wiatr we włosach towarzysząc Puck i Seanowi na grzbiecie najszybszego ogiera na wyspie, którzy chcą zobaczyć prawdziwą przyjaźń i kiełkującą miłość… a także poznać wielkie, niebezpieczne i krwiożercze konie i pokochać tak jak pokochał te bestie Sean.

Opis

„Jest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze.”
Co roku, na początku listopada na wyspie Thisby odbywa się Wyścig Skorpiona. Jeźdźcy na swoich rumakach, pięknych, ale śmiertelnie groźnych, muszą zrobić wszystko, aby dotrzeć do mety. Stawka jest wysoka – życie lub śmierć. W wyścigu bierze udział dwoje młodych ludzi: on ściga się, żeby wygrać, ona żeby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznaję – okładka mi się spodobała. Jest estetyczna, łagodna i przyjemna dla oka. I chociaż z jednej strony powala tandetą – ostatnio ciągle widzę okładki z tajemniczym wizerunkiem dziewczyny – to z drugiej strony jednak jest w niej coś intrygującego. A nawet logo – które nie raz psuje wizerunek książki – umieścili w dobrym miejscu. Nie rzuca się w oczy, ale je widać – a o to chyba chodzi?

„Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?” – to pytanie zaraz na okładce mnie zaciekawiło. Rzadko się zdarza żebym już po ujrzeniu okładki wiedziała, że chcę kupić tą książkę. Spójrzmy na opis.

Opis

Mówili, że bez [miłości] będę szczęśliwa.
Mówili, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam. Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez
ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie.

Dawniej wierzono, że [miłość] jest
najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię [miłości] ludzie byli w stanie
zrobić wszystko, nawet zabić.

Potem wynaleziono lekarstwo na [miłość]…

Opis intryguje jeszcze bardziej od okładki. I chociaż zalatuje romansidłem, to jednak nie. Podoba mi się struktura opisu, który odwzorowałam – czyli nie jeden długi tekst, a pisany w kolumnie. Pisanie o miłości w sposób następujący – [miłość] (z naciskiem na kwadratowy nawias) kazało mi myśleć, że ów uczucie w książce będzie traktowane w sposób przedmiotowy. Czy się pomyliłam? Zajrzyjmy w fabułę…

Fabuła

Nie, nie pomyliłam się. A przynajmniej nie całkiem. [Miłość] przedstawiona została jako śmiertelna choroba. Ludzie zakochiwali się i byli w stanie chociażby skoczyć z dachu przez nieodwzajemnioną miłość. Ile mamy takich przypadków? No właśnie. Ale czy ktokolwiek w strachu przed skoczeniem z dachu (:p) wziąłby lekarstwo? Lekarstwo, po którym nic by nie czuł? Po którym postępowałby według systemu niczym robot? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.

Nie jest to typowe romansidło, żaden harlequin, a naprawdę dobrej klasy lektura. I chociaż wątek miłosny jest tutaj kluczowy, to książka każe się zastanawiać po co wynaleziono lekarstwo. Nie odbiorę wam przyjemności wyciągania własnych wniosków, bo to jest dla mnie najcenniejsze po przeczytaniu dobrej książki. Szczególnie TAK DOBREJ książki.

A na końcu – pierwszy raz w życiu podczas czytania książki – popłakałam się. Nie jestem wrażliwa, a tu się rozpłakałam. Jak nigdy.

Przyznaję – okładka mi się spodobała. Jest estetyczna, łagodna i przyjemna dla oka. I chociaż z jednej strony powala tandetą – ostatnio ciągle widzę okładki z tajemniczym wizerunkiem dziewczyny – to z drugiej strony jednak jest w niej coś intrygującego. A nawet logo – które nie raz psuje wizerunek książki – umieścili w dobrym miejscu. Nie rzuca się w oczy, ale je widać – a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, okładka nie zachwyca, a przynajmniej mnie nie zachwyciła. Może i coś w niej jest, ale ja jestem na nie. Zepsuło ją też to kolorowe logo Multi Service na dole strony. Logo musi być – okej, ale mogli dać je w bardziej strategicznym miejscu.

Rzucił mi się w oczy polski autor i to mnie zaintrygowało – nie czytałam jeszcze fantasy polskiego autorstwa. Zabrałam się więc za czytanie opisu.

Opis

Canan – mądra i przezorna. Ma wiedzę i talent. Posiada magiczny kamień, który pozwala je widzieć przyszłość. Ale nie pasuje jej rola zwykłej wróżki – nie ma zamiaru poddawać się wszystkim wyrokom przeznaczenia. Toczy swoją małą, prywatną wojnę z demonami losu.

***

Kayha – córka czarownicy. Niech nikogo nie zmyli fakt, że jest jeszcze dzieckiem. Kayha urodziła się z mocą i wiedzą swojej matki, mistrzyni spod znaku smoka.

***

Noelia jest pierwszą cenzorką wojowniczego klanu czarownic Barreine Itt. Ma zarówno odwagę jak i wiedzę, by w należyty sposób zadbać o przyszłość lenna Alloi i szkolących się w Alloi młodych wiedźm. Jeżeli trzeba, potrafi się nawet podjąć trudnej roli szpiega.

***

Despin jest gwałtowna i niebezpieczna. Rozprawić się w pojedynkę z kilkoma żołnierzami? Nie ma sprawy! Zrobi to szybko i bez hałasu, nie wyciągając nawet swojego miecza.

***

A teraz Esme. Ta ma na dnie duszy iskierkę mocy – talent, który musi w sobie odkryć, żeby się zmierzyć ze złem i niesprawiedliwością. Kiedy to nastąpi, nie będzie przeszkód, które mogłyby ją zatrzymać.

***

Czy czarownice będą w stanie przeciwstawić się wrogiej im Gildii Ebola? Ich przeciwnicy są przebiegli i dobrze zorganizowani. Mają złoto, licznych sprzymierzeńców i gwiezdną bramę – źródło swojego bogactwa oraz militarnej potęgi.

***

Czy po stronie czarownic stanie rycerz wędrujący przez świat z magicznym mieczem i dwoma pegazami? Jaką rolę w historii odegra stary, pozbawiony imienia i magicznej mocy czarnoksiężnik – banita? Odpowiedzi na te pytania mogą się okazać bardzo zaskakujące.

Książka ratuje się w moich oczach opisem. Jest intrygujący. Jeszcze przed lekturą poznajemy bohaterów i pojawiają się pytania – kto z nich odegra główną rolę? Czy pojawi się wątek miłosny? I o co chodzi z pozbawionym mocy czarnoksiężnikiem?! Biorę książkę do ręki, wypożyczam i lecę do domu.

Fabuła

Tu postaram się dużo nie zdradzić – sami czytajcie. Powiem jednak, że książka jest dość ciekawa, choć fabuła idzie dość mozolnie. Idą, idą, uczą się, walczą, jakieś turnieje, pieśni, tarcze, zbroje, kłótnie, pegazy – i nic z tego nie wynika. Dopiero po przeczytaniu tak naprawdę 1/4 książki cokolwiek zaczęło mi się rozjaśniać w głowie. Wątku miłosnego niet i może to lepiej – chociaż można zastanowić się co tak naprawdę łączyło Michała i Sone – przyjaźń czy kochanie? Jak dla mnie przyjaźń, jednak inni mogą spojrzeć na to pod innym kątem. Rozwiązanie akcji, jak zwykle bywa, na końcu książki. Ale za to jakie jest to rozwiązanie! Bitwa, tu walczą, tam kogoś ratują.

Nie można na dobrą sprawę określić kto jest głównym bohaterem. Jak dla mnie byli to Esme i Michał. Chociaż równie istotną rolę odegrała Kayha, Noelia, Canan, Despin i Kre. Czarnoksiężnika polubiłam chociaż nie miał dobrych zamiarów – ot, jakoś tak przypadł mi do gustu.

Podsumowanie

Książkę jak najbardziej polecam. Chociaż okładka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia to sama fabuła jak najbardziej tak. Czytałam bardziej żwawe książki gdzie akcja leciała na łeb na szyję, a czytelnik wstrzymywał oddech do ostatniej strony – „Mistrzyni burz” się do takich nie zalicza, jednak nie jest to wada. Panu Płudowskiemu bardzo zgrabnie wyszło zaciekawienie czytelnika książką mimo niezbyt wartkiej akcji i tak czytało mi się z prawdziwą przyjemnością.

Cóż, okładka nie zachwyca, a przynajmniej mnie nie zachwyciła. Może i coś w niej jest, ale ja jestem na nie. Zepsuło ją też to kolorowe logo Multi Service na dole strony. Logo musi być – okej, ale mogli dać je w bardziej strategicznym miejscu.

Rzucił mi się w oczy polski autor i to mnie zaintrygowało – nie czytałam jeszcze fantasy polskiego autorstwa. Zabrałam się więc za...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Marcia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Lauren Oliver
Ocena książek:
7,6 / 10
18 książek
2 cykle
949 fanów
J.R.R. Tolkien
Ocena książek:
7,9 / 10
103 książki
7 cykli
8640 fanów
Maggie Stiefvater
Ocena książek:
7,3 / 10
28 książek
7 cykli
774 fanów

Ulubione

Andrzej Sapkowski Krew elfów Zobacz więcej
Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Lauren Oliver Delirium Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Kamień Filozoficzny Zobacz więcej
Sabaa Tahir Imperium ognia Zobacz więcej
Robert Ludlum Tożsamość Bourne’a Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
153
książki
Średnio w roku
przeczytane
13
książek
Opinie były
pomocne
21
razy
W sumie
wystawione
146
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
1 107
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
17
minut
W sumie
dodane
2
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]