-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
-
ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
Biblioteczka
Myślałem, że sporo wiem w temacie, ale okazało się, że jednak jestem głupi. Co ciekawe i za co ogromne gratulacje dla autora, książka jest wciąż aktualna, a to wcale nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę postęp technologiczny i rozwój branży. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy myślą poważnie o webvideo.
Myślałem, że sporo wiem w temacie, ale okazało się, że jednak jestem głupi. Co ciekawe i za co ogromne gratulacje dla autora, książka jest wciąż aktualna, a to wcale nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę postęp technologiczny i rozwój branży. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy myślą poważnie o webvideo.
Pokaż mimo to
Przeczytałem i dobrze się bawiłem z Sephirą. Nie rozumiem aż tylu negatywnych opinii o tej książce szczerze mówiąc, choć zgadzam się, że jest to dość nierówna powieść. Mimo wszystko, taka eksplozja hejtu jest czymś, z czym spotykam się po raz pierwszy w środowisku czytelniczym i sama sytuacja sprawia, że robi się po prostu przykro.
Recenzję pacnąłem na blogu, więc nie będę się powtarzał :)
http://aspirujacypisarz.pl/2014/08/15/na-czytniku-admiralette/
Przeczytałem i dobrze się bawiłem z Sephirą. Nie rozumiem aż tylu negatywnych opinii o tej książce szczerze mówiąc, choć zgadzam się, że jest to dość nierówna powieść. Mimo wszystko, taka eksplozja hejtu jest czymś, z czym spotykam się po raz pierwszy w środowisku czytelniczym i sama sytuacja sprawia, że robi się po prostu przykro.
Recenzję pacnąłem na blogu, więc nie będę...
Pomieszanie z poplątaniem, ale warto - bo gdy potem zasiądzie się do 2-go tomu, w poszukiwaniu odpowiedzi z pierwszego, świat i opowieść stworzona przez Kinga okazują się fenomenalne, pomimo zamętu w pierwszej części. Polecam!
Pomieszanie z poplątaniem, ale warto - bo gdy potem zasiądzie się do 2-go tomu, w poszukiwaniu odpowiedzi z pierwszego, świat i opowieść stworzona przez Kinga okazują się fenomenalne, pomimo zamętu w pierwszej części. Polecam!
Pokaż mimo toW mojej opinii jest to najlepsza książka Kinga. Wracałem do niej dwukrotnie i podejrzewam, że wrócę jeszcze nie raz - w tej książce po prostu nie ma słabych punktów.
W mojej opinii jest to najlepsza książka Kinga. Wracałem do niej dwukrotnie i podejrzewam, że wrócę jeszcze nie raz - w tej książce po prostu nie ma słabych punktów.
Pokaż mimo to
Marta Guzowska, "Głowa Niobe"
Z cyklu "Łukasza przygód z polską literaturą ciąg dalszy". Powieść Marty Guzowskiej wpadła w moje ręce zupełnym przypadkiem, a jak już wpadła, to nie pozwoliła się odłożyć dopóki nie dotarłem do końca. I chciałem więcej. Bóg mi świadkiem, chciałem więcej.
Nie jestem fanem rodzimej prozy. Nie będę się rozwijał, jednak Polscy autorzy jakoś nie potrafią zaskarbić sobie mojej sympatii. W 9 przypadkach na 10 zadaję sobie pytanie "jakim cudem ktoś zgodził się to wydać?".
Pozostaje jednak tej jeden przypadek, kiedy książka wyrywa się do przodu nie tylko na tle polskiego peletonu, ale przewyższa również autorów zagranicznych. Tak było w przypadku "Głowy Niobe".
Pozornie zwyczajna, nudnawa konferencja naukowa w muzeum przeistacza się w krwawą łaźnię, gdy giną kolejne osoby, a morderca najwyraźniej upodobał sobie uzupełnianie niekompletnych rzeźb częściami ciała zabitych osób. Misternie usnuta intryga to jeden z dwóch głównych aspektów książki, który przykuł moją uwagę.
Drugim jest Mario Ybl, główny bohater. Przedziwna krzyżówka Adriana Monka i Philippa Marlowe'a, twardziel z ciężkim przypadkiem nyktofobii; cynik z dość silnym kręgosłupem moralnym - Ybl z miejsca uplasował się wysoko na mojej prywatnej liście TOP ulubionych bohaterów literackich.
Jako że jest to recenzja, a hymn pochwalny, muszę też wspomnieć o wadach. I przyznam szczerze, że miałem problem jakiekolwiek odnaleźć (bo to, że się skończyła chyba się nie liczy, prawda?). Będąc czepialskim, momentami można odnieść wrażenie, że niektóre postaci poza głównym bohaterem są wręcz karykaturalne. Ale hej, przecież społeczność artystów i naukowców nie należy do normalnych, czyż nie?
Jeśli lubicie powieści sensacyjne i kryminały, warto dla odmiany sięgnąć po "Głowę Niobe" zamiast powieści W. Smitha, czy Lee Childa. Nawet jeśli w waszym słowniku, tak jak i u mnie, "dobre" i "polskie" nie stoją na jednej półce.
Po tej lekturze zbliżą się do siebie, gwarantuję.
Łukasz Kotkowski
Marta Guzowska, "Głowa Niobe"
Z cyklu "Łukasza przygód z polską literaturą ciąg dalszy". Powieść Marty Guzowskiej wpadła w moje ręce zupełnym przypadkiem, a jak już wpadła, to nie pozwoliła się odłożyć dopóki nie dotarłem do końca. I chciałem więcej. Bóg mi świadkiem, chciałem więcej.
Nie jestem fanem rodzimej prozy. Nie będę się rozwijał, jednak Polscy autorzy jakoś...
Zygmunt Miłoszewski, "Domofon"
Podczas gdy szczyty list bestsellerów 2013 roku okupowane są przez "Bezcennego", ja, chcąc zapoznać się z twórczością autora, sięgnąłem w pierwszej kolejności po jego literacki debiut, powieść "Domofon".
Zaznaczę w tym miejscu, że zazwyczaj do książek polskiego autorstwa nie podchodzę bliżej niż na długość kija (bądź przejścia między sklepowymi półkami), a gdy już decyduję się jakąś przeczytać, zamykam ją po pierwszych stronach, prychając zdegustowany. Nic więc dziwnego, że do lektury "Domofonu" podchodziłem z dużą dozą niepewności.
Jak się okazało: całkowicie niesłusznie. "Domofon" jest książką, która autentycznie położyła mnie na łopatki, a w chwili obecnej stoi dumnie na półce obok twórczości S. Kinga i H.P. Lovecrafta. Niezależnie od antyfon pochwalnych, które mógłbym śpiewać na jej cześć, "Domofon" to przede wszystkim ciekawa, solidnie opowiedziana historia lokatorów uwięzionych w "nawiedzonym" domu na Warszawskim Bródnie.
Choć Miłoszewski wielokrotnie ociera się o banał, udaje mu się wybrnąć ze sztampowości z gracją baletnicy, oferując czytelnikom coś świeżego; coś, co nie zdarza się zbyt często na polskim rynku.
Główną wartością dodaną tej książki są jednak jej bohaterowie: pełnokrwiści, z duszą, w niczym nie przypominają papierowych lalek i wyidealizowanych kreacji borykających się z "problemami pierwszego świata", które zalewają kartki powieści innych rodzimych pisarzy.
Gdybym miał się do czegoś przyczepić, byłoby to zakończenie, w którym Miłoszewski nie do końca dał radę zamknąć wszystkie wątki tak zgrabnie, jak je rozpoczął. A może po prostu było mi żal, że to już koniec?
Dla mnie wyznacznikiem dobrej książki jest tzw. "kac", jakiego mam po jej zakończeniu. W tym wypadku "Kac książkowy" był wyjątkowo uporczywy, zatem niewątpliwie była to dobra lektura.
Polecam, nie tylko fanom gatunku. Prawdziwa perełka.
A tymczasem zabieram się za lekturę "Uwikłania" :)
Zygmunt Miłoszewski, "Domofon"
Podczas gdy szczyty list bestsellerów 2013 roku okupowane są przez "Bezcennego", ja, chcąc zapoznać się z twórczością autora, sięgnąłem w pierwszej kolejności po jego literacki debiut, powieść "Domofon".
Zaznaczę w tym miejscu, że zazwyczaj do książek polskiego autorstwa nie podchodzę bliżej niż na długość kija (bądź przejścia między...
Stephen King, "Worek Kości"
"Pisarz to taki człowiek, który nauczył swój umysł źle się prowadzić", czytamy w jednej z (moim zdaniem oczywiście) najlepszych książek Króla Horroru. King dobitnie udowadnia, że powyższy cytat w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu.
Bohaterem powieści jest Mike Noonan, sławny pisarz, który boryka się z depresją po śmierci żony. Po 4 latach pisarskiej blokady postanawia przenieść się do domku nad jeziorem w miejscowości TR-90, gdzie spotykają go niesamowite wydarzenia. Brzmi kliszowo? Bynajmniej, aczkolwiek autor prowadzi fabułę w regiony nie mające z utartymi schematami nic wspólnego. Każdy przeczytany rozdział dostarcza emocji, włos jeży się na głowie nie rzadziej niż podczas lektury kultowego "Lśnienia", a historia klątwy jeziora Dark Score choć przerażająca, wciąga bez reszty.
Każda róża ma swój kolec, a "Worek Kości" także nie jest książką pozbawioną wad. Najbardziej wyraźną z nich jest długi, momentami nużący wstęp. Wielokrotnie, czytając ją po raz pierwszy, na przestrzeni pierwszych 200 stron powieści miałem ochotę ją zamknąć i zabrać się za coś innego.
Powiadam wam jednak: jeśli i wy będziecie chcieli zamknąć książkę po pierwszych stronach, nie dajcie się. Czytajcie dalej. Za wstępem bowiem czeka wspaniała opowieść o ludzkiej zawiści, miłości, potędze wyobraźni i mrocznych sekretach, jakie skrywają małe miasteczka. Pod tym względem śmiem przyrównać "Worek Kości" do "Imienia Róży" Umberto Eco. Złoto czeka na wytrwałych. Ci, którzy byli w stanie przyjąć pierwszą dawkę informacji (która, podobnie jak w "Imieniu Róży", jest kluczowa dla późniejszej fabuły) zostaną nagrodzeni opowieścią, która nie pozwoli o sobie zapomnieć przez długie tygodnie.
"Worek Kości" przeczytałem trzykrotnie, co zdarza mi się tylko w przypadku książek naprawdę porywających.
W tej książce drzemie magia. Mroczna, lecz jak najbardziej realna.
Warto pozwolić tej książce rzucić na siebie urok. Gorąco polecam.
Łukasz Kotkowski
Stephen King, "Worek Kości"
"Pisarz to taki człowiek, który nauczył swój umysł źle się prowadzić", czytamy w jednej z (moim zdaniem oczywiście) najlepszych książek Króla Horroru. King dobitnie udowadnia, że powyższy cytat w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu.
Bohaterem powieści jest Mike Noonan, sławny pisarz, który boryka się z depresją po śmierci żony. Po 4...
Polecam absolutnie każdemu sięgnąć po ten debiut, gdyż jest idealnym przykładem na to, że w self-publishingu mogą się rodzić prawdziwe perełki.
Era Mroku wciągnęła mnie na dobre i z niecierpliwością czekam na kontynuację. Choć całość broczy w oparach absurdu, książkę czyta się nad wyraz dobrze, a uśmiech nie schodzi z pyska :)
Po pełną recenzję zapraszam tutaj: http://aspirujacypisarz.pl/2014/10/13/na-czytniku-era-mroku/
Polecam absolutnie każdemu sięgnąć po ten debiut, gdyż jest idealnym przykładem na to, że w self-publishingu mogą się rodzić prawdziwe perełki.
więcej Pokaż mimo toEra Mroku wciągnęła mnie na dobre i z niecierpliwością czekam na kontynuację. Choć całość broczy w oparach absurdu, książkę czyta się nad wyraz dobrze, a uśmiech nie schodzi z pyska :)
Po pełną recenzję zapraszam tutaj:...