-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Biblioteczka
Alex Kava przez długi czas jawiła mi się mężczyzną. Dlaczego? Sama nie wiem, może to kwestia imienia, albo właśnie sposobu pisania, bo jej książki są naprawdę niezwykłe. Mocne, ostre, a czasami (jeżeli chodzi o język) soczyste, do tego dochodzą dokładnie opisane sekcje zwłok, profilowanie, oraz mechanizmy morderstw. To nie są książki delikatnie czy lekkie, są wyraziste i bardzo skupione na realiach pracy policji śledczej.
Może właśnie dlatego, kiedy kilka lat temu dotarło do mnie, że autorka jest kobietą byłam bardzo zdziwiona.
To ten rodzaj kryminałów, w których nic nie jest dziełem przypadku, wszystko ma swoje miejsce i sens.
Są oczywiście tacy, którzy uważają że jej kryminały są lekkie, sympatyczne i kobiece, ale to pewnie zależy od tego jak "mocne" kryminały się lubi. Dla mnie jednak "krew i flaki" nie są najważniejsze najważniejsza jest fabuła, a tu fabuła jest bardzo ciekawa, nie ma w niej wciąż powtarzanych schematów i rozwiązań. Jest coś innego, świeżego i zaskakującego.
No dobrze, jest to też dość makabryczne, ale… Inne.
Główną w pewnym sensie bohaterką jest agentka Maggi O’Dell, która pojawia się w wielu ( na polskim rynku jest ich w tej chwili dwanaście) książkach tej autorki. I jest to bohaterka zwykła i niezwykła zarazem.
Trzeba powiedzieć, że Alex Kava jest po prostu świetna w tym co i jak pisze. Mamy tu doskonale wykreowanego bohatera, który wpisuje się idealnie w akcję. I prawdopodobieństwo. Życie pokazuje, że takie rzeczy się niestety zdarzają, tacy ludzie, takie zachowania, które umykają otoczeniu, a potem szokują, kiedy sprawa (a właściwie sprawy) wychodzą na jaw. W naszym świecie nastawionym na pewien brak różnorodności, gdzie nawet w Internecie żąda się od innych by podporządkowywali się pewnym „ideałom” trendom, czy wymogom, pożywka do tego typu zbrodni jak najbardziej istnieje.
Książka jest napisana doskonale, z jednej strony jasno i prosto z drugiej w taki sposób, że stopniowane napięcie w końcu wybucha czytelnikowi w twarz.
Więcej https://iwonabanach.blogspot.com/2021/09/granice-szalenstwa-ale-nie-wyobrazni.html
Alex Kava przez długi czas jawiła mi się mężczyzną. Dlaczego? Sama nie wiem, może to kwestia imienia, albo właśnie sposobu pisania, bo jej książki są naprawdę niezwykłe. Mocne, ostre, a czasami (jeżeli chodzi o język) soczyste, do tego dochodzą dokładnie opisane sekcje zwłok, profilowanie, oraz mechanizmy morderstw. To nie są książki delikatnie czy lekkie, są wyraziste i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Anita Scharmach pisze zdecydowanie dobrze, ale też w sposób niezwykły.
Niby wybrała sobie gatunek „zwyczajny” (ona wybrała, albo gatunek ją wybrał, co też bywa), ale w każdej książce jakoś poszerza jego granice. Od powieści zdecydowanie poważnych, które wyciskają łzy, choć nie są „wyciskaczami łez”, po pewien rodzaj komedii obyczajowej, a może romantycznej w stylu amerykańskim (i nie jest to zarzut), bo wszystkie jej książki (z tych, które czytałam) odpowiednio sfilmowane z pewnością zapełniłyby niejedną salę kinową. Jest w nich życie. Zwykłe życie.
O ile tematykę i akcję, że tak powiem zapewnia życie, bo są to tematy „życiowe” i naprawdę realistyczne to wkładem autorki jest sama opowieść, styl, sposób narracji i podejście.
W końcu każde wydarzenie, jego kaliber i ciężar gatunkowy zależą od tego jak zostały opowiedziane.
Tytuł jest aluzyjny i choć opowiada zupełnie inną historię trochę odnosi się do sławnego filmu choćby podejściem do niektórych spraw.
Przyjaźń jest ważna i pomaga, ale też jest w tej książce miłość, trochę też taka „in statu nascendi” bo każdy jej szuka, pragnie, stara się ją zdobyć. To taki romans i komedia w jednym.
Ale nie jest to TYLKO romans i komedia w jednym.
więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2021/07/cztery-wesela-i-rozwod.html
Anita Scharmach pisze zdecydowanie dobrze, ale też w sposób niezwykły.
Niby wybrała sobie gatunek „zwyczajny” (ona wybrała, albo gatunek ją wybrał, co też bywa), ale w każdej książce jakoś poszerza jego granice. Od powieści zdecydowanie poważnych, które wyciskają łzy, choć nie są „wyciskaczami łez”, po pewien rodzaj komedii obyczajowej, a może romantycznej w stylu...
Młodzi ludzie chcą robić różne rzeczy, pisząc „młodzi ludzie” mam na myśli nastolatki. I nie, pisząc „różne rzeczy” nie mam na myśli tego co każdy pomyśli, czyli picia, palenia i narkotyków. Mam na myśli próbowanie wszystkiego tego, co potem ewentualnie mogliby w życiu rozwijać.
Niektórzy (czasami nawet bardzo młodzi ludzie) chcieliby pisać książki.
Najczęściej jednak nie wiedzą jak się do tego zabrać.
Nie nauczą się tego w szkole (nie jest to zarzut, po prostu stwierdzenie faktu), nie nauczą się tego w Internecie (no może czasami), ale internetowe poradniki nie zawsze są miarodajne i wiarygodne. Skąd mieliby, lub mogliby czerpać wiedzę jak to się robi?
Ideałem byłoby nauczyć się tego od kogoś, kto już to potrafi i chętnie podzieli się wiedzą nie okraszając jej „straszliwie” trudnymi słowami i sformułowaniami, które nie tylko do nastolatka nie dotrą, ale mogą go przerazić.
A przecież nie chcemy zrażać do pisania, bo pisanie rozwija. Kto wie, jaki talent drzemie w tym czy innym (może jeszcze nawet pryszczatym) dzieciaku, który właśnie mija nas na ulicy. Z tymi pryszczami to przesadziłam, nie są konieczne, ale z doświadczenia wiem, że bywają bardzo częste…
No tak doświadczenie.
W pisaniu jest niezmiernie ważne.
Więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2021/08/a-nne-mazer-ellen-potter-chlapanie.html
Młodzi ludzie chcą robić różne rzeczy, pisząc „młodzi ludzie” mam na myśli nastolatki. I nie, pisząc „różne rzeczy” nie mam na myśli tego co każdy pomyśli, czyli picia, palenia i narkotyków. Mam na myśli próbowanie wszystkiego tego, co potem ewentualnie mogliby w życiu rozwijać.
Niektórzy (czasami nawet bardzo młodzi ludzie) chcieliby pisać książki.
Najczęściej jednak nie...
SARAH PENNER
ZAGINIONA APTEKA
HarperCollins
„Trucizna, magia i miłość mogą i pomagać, ale i zabijać, wszystko zależy od dawki”.
Gdzieś spotkałam się z tym stwierdzeniem i po przeczytaniu tej książki w sumie jestem w stanie się z nim zgodzić, choć co do miłości, to cóż…
Osądzicie sami.
Książka odrobinę mroczna. Trochę obyczajowa, nasycona tajemniczością. Dwie płaszczyzny czasowe, trzy kobiety, z których jedna to jeszcze dziecko, choć już w pewnym sensie kobieta.
Zza zasłony wieków wyłania się apteka, która służy pomocą kobietom. Tylko kobietom.
Nie jest to jednak taka zwykła pomoc.
Aptekarka jest bowiem też i trucicielką. Kobiety czasami potrzebują też trucizny.
Ukryta w jednym z zaułków Londynu, tajemnicza, ukryta apteka to i dobro i zło. Losy związanych z nią kobiet, Elizy i Nelly wpływają pośrednio na losy Caroline, która przyjechała z Ohio z okazji dziesiątej rocznicy ślubu (choć wszystko się trochę pogmatwało) i dzięki przypadkowi zaczyna badać losy nieznanych sobie kobiet...
więcej:https://iwonabanach.blogspot.com/2021/07/zaginiona-apteka.html
SARAH PENNER
ZAGINIONA APTEKA
HarperCollins
„Trucizna, magia i miłość mogą i pomagać, ale i zabijać, wszystko zależy od dawki”.
Gdzieś spotkałam się z tym stwierdzeniem i po przeczytaniu tej książki w sumie jestem w stanie się z nim zgodzić, choć co do miłości, to cóż…
Osądzicie sami.
Książka odrobinę mroczna. Trochę obyczajowa, nasycona tajemniczością. Dwie...
Sylwia Kubik pisze inaczej niż by mogło się wydawać. Podzieleni ostatnio trochę w naszym życiu społecznym zaczęliśmy tez trochę i dzielić też literaturę. Można by się więc spodziewać, że książka wydana pod szyldem „Opowieści z wiary” będzie, albo książką o wierze (albo choć o jej zewnętrznych aspektach), albo jakąś moralizatorską przypowieścią, mającą na celu na przykład umoralnianie, czy nawracanie. Nic z tych rzeczy.
Cała saga jest opowieścią o życiu i to wcale nie takim idealnym, zgodnym czy bogobojnym.
Owszem ludzie będący jej bohaterami są ludzie żyjący w teraźniejszości, choć i przeszłość ma tu wielkie znaczenie. Ich wiara także.
Tajemnice czasów wojny, starsze i młodsze pokolenie, marzenia z którymi nikt się nie obnosi, ale i takie, które po prostu widać. Ludzka samotność, ale też i przyjaźń. Niektórzy bohaterowie rozczulają, niektórzy wyzwalają prawdziwą rządzę mordu. Tak jak w życiu niektórych się lubi inni lubić się nie dają, ba robią wszystko, żeby nie można było zapałać do nich cieplejszymi uczuciami.
Wiejski mikroświatek Brzozówki przedstawia jak zebrany w soczewce opowieści okraszony prawdziwym talentem autorki świat każdego z nas.
Tak żyjemy, tak nas widzą, tak my widzimy innych.
Żeby nie powiedzieć „Ainsi va le monde” jak powiedział Alfred de Musset – „tak toczy się świat.
Talent autorki naprawdę przejawia się na kilku poziomach bo saga nie jest gatunkiem łatwym, opowieść trzeba ładnie pociągnąć i domknąć wszystkie wątki, a przy tym nie zanudzić.
Ważne też żeby było to napisane pięknym językiem, ale nie pięknym za wszelką cenę, ale w zależności od sytuacji i trzeba przyznać, że autorce to się udało, co słychać zewsząd.
więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2021/04/nasze-niebo.html
Sylwia Kubik pisze inaczej niż by mogło się wydawać. Podzieleni ostatnio trochę w naszym życiu społecznym zaczęliśmy tez trochę i dzielić też literaturę. Można by się więc spodziewać, że książka wydana pod szyldem „Opowieści z wiary” będzie, albo książką o wierze (albo choć o jej zewnętrznych aspektach), albo jakąś moralizatorską przypowieścią, mającą na celu na przykład...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy książka na ten temat może być ciekawa? Może być (i jest) fascynująca, w każdym razie ta książka. „Spojrzenie w otchłań. Neuropsychiatria i tajemnice ludzkich umysłów”.
Kto by nie chciał poznać takich tajemnic?
A jeżeli poznanie ich jest zwyczajnie konieczne?
Anthony David, neuropsychiatra, dyrektor Instytutu Zdrowia Psychicznego w University College of London opisuje pracę z niektórymi ze swoich pacjentów (oczywiście z zachowaniem daleko posuniętej tajemnicy lekarskiej uniemożliwiającej skojarzenie danego przypadku z rzeczywistą osobą) pokazuje nam jak funkcjonowanie mózgu wpływa na psychikę, albo jak psychika może wpływać na funkcjonowanie tego mózgu, a przez to i ciała.
Opisuje przypadki fizycznego uszkodzenia mózgu, które wpłynęło na funkcjonowanie człowieka i na jego psychikę, osobowość czy postrzeganie świata, ( co ciekawi, bo wydaje się nam, że nasze „ja” istnieje w jakiś sposób niezmiennie) albo jak to postrzeganie świata może wpłynąć na funkcje motoryczne czy inne fizyczne aspekty funkcjonowania organizmu.
Przytacza bardzo ciekawe przypadki, wyjaśnia je w sposób przystępny i zrozumiały dla laika, a także opisuje je w sposób fascynujący dla czytelnika.
więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2020/10/spojrzenie-w-otchan.html
Czy książka na ten temat może być ciekawa? Może być (i jest) fascynująca, w każdym razie ta książka. „Spojrzenie w otchłań. Neuropsychiatria i tajemnice ludzkich umysłów”.
Kto by nie chciał poznać takich tajemnic?
A jeżeli poznanie ich jest zwyczajnie konieczne?
Anthony David, neuropsychiatra, dyrektor Instytutu Zdrowia Psychicznego w University College of London...
Ta opowieść to historia w dużej mierze prawdziwa, leciutko tylko dopasowana do tła, całkiem dobrze zbeletryzowana i osadzona w świecie, który kiedyś istniał. Poznamy międzywojenny Oświęcim, historię w tamtych czasach, nowatorskiego projektu motoryzacyjnego i ludzi z nim związanych.
Żywe miasto, żywi ludzie, ciekawe czasy. Właśnie te czasy i ta autentyczność opowieści, oraz, nie ukrywajmy miejsce, sprawiają, że człowiek wczuwa się w opowieść niejako osobiście jej doświadczając, bo przecież my, czytelnicy już WIEMY, to czego nie wiedzą oni…
Marzą, dążą, żyją nadziejami, które dla większości mogą być płonne, ale czy dla wszystkich?
Iwona Mejza pokazała przekrój społeczny, wiwisekcję serca miasta, które potem tak bardzo ucierpiało i śmiem twierdzić cierpi do dziś otoczone nimbem stereotypu, który często jest niesprawiedliwy.
Ta opowieść to doskonały początek sagi, która powinna zostać napisana, bo wierzcie mi będziecie mieli pewien niezwykle przyjemny niedosyt po jej przeczytaniu, bo to historia, historie ludzi, którzy w swojej zwyczajności (a czasami niezwykłości też) są prawdziwi, a ich losy wcale nie cukierkowe.
O ile dzieje tej marki i samochodu jako takiego są w pewnym sensie opowieścią zakończoną, to historie ludzi dookoła tego wszystkiego, dookoła fabryki, kłębią się, skrzą, pulsują jakby wołały o więcej.
Autorce udało się coś co udaje się rzadko, z pozoru lokalna, niebyt znana i zapomniana już historia sprzed wieku odżyła. I okazuje się, że może zainteresować większość czytelników bo jest tu wszystko, interesujący watek obyczajowy, wyścigi samochodowe i emocje, pokazane bardzo zgrabnie tło społeczne, znani i bardzo znani ludzie, piękne kobiety, ognisty romans, zwykła miłość, i HISTORIA ta przez duże "H", która zbiera się nawałnicą nad głowami niczego nie spodziewających się ludzi.
Zwykłe rodziny i wielki świat. Ludzie pracy i klasy wyższe. Naprawdę świetnie napisana.
Zainteresuje każdego, nawet jeżeli o takim samochodzie nigdy nie słyszał. No i powstał film, a to kusi...
https://iwonabanach.blogspot.com/2020/09/iwona-mejza-oswiecim-praga.html
Ta opowieść to historia w dużej mierze prawdziwa, leciutko tylko dopasowana do tła, całkiem dobrze zbeletryzowana i osadzona w świecie, który kiedyś istniał. Poznamy międzywojenny Oświęcim, historię w tamtych czasach, nowatorskiego projektu motoryzacyjnego i ludzi z nim związanych.
Żywe miasto, żywi ludzie, ciekawe czasy. Właśnie te czasy i ta autentyczność opowieści,...
Ostatni Szwajcar na ziemi to zbiór trzydziestu trzech opowiadań, można by powiedzieć opowiadanek, a może nawet „shortów”, bo teksty te są niezwykle wręcz skondensowane w formie i treści i zanim powiem cokolwiek więcej muszę powiedzieć (MUSZĘ), że są to po prostu majstersztyki, dzieła sztuki i formy i treści. Formy, bo wiem jak niezwykle trudno zmieścić się na tak niewielkiej przestrzeni tekstu i zawrzeć w nim wszystko co konieczne, tak więc opowiadanka te są po prostu literackimi perełkami.
Ich treść jak wynika z tytułu związana jest ze Szwajcarią, ale sama Szwajcaria jest tu i tematem i tłem i pretekstem do ukazania bardzo wielu przeróżnych zjawisk, z którymi zetkniemy się wszędzie. Autor jednak nie opisuje ich wprost i to też w tym zbiorze opowiadań ma ogromne znaczenie.
Tekst jest znaczeniowo wielowarstwowy.
Można powiedzieć, że pierwsza warstwa jest nieco „fantastyczna”, odwołująca się do gatunków znanych z fantastyki naukowej, zahaczających o postapokalipsę, a nawet delikatnie o horror, choć jest to naprawdę jakby ledwie muśniecie.
Druga warstwa, to zjawiska, które drążą niejedno społeczeństwo. Nie ma sensu ich nazywać, bo jest to bardzo podskórne. To po prostu coś co odczuwa się w trakcie lektury i nazywa po swojemu. Poczucie niejednoznaczności, które towarzyszy czytaniu jest nie bez znaczenia.
Opowiadanka są tak krótkie, że gdybym chciała coś więcej o którymś z nich napisać to powiedziałabym zbyt dużo, ale…
Kilka z nich poruszyło mnie do głębi, bo nawet umieszczone w tym, a nie innym miejscu świata wykazują niesamowitą uniwersalność.
Opowieść o schowanym do skrzynki i utraconym przez to języku ojczystym, to opowieść o stracie nieodwracalnej, której doznają właściwie w jakiś sposób i w jakimś stopniu wszyscy migranci.
Dużo więcej tutaj:
https://iwonabanach.blogspot.com/2020/06/ostatni-szwajcar-na-ziemi.html
Ostatni Szwajcar na ziemi to zbiór trzydziestu trzech opowiadań, można by powiedzieć opowiadanek, a może nawet „shortów”, bo teksty te są niezwykle wręcz skondensowane w formie i treści i zanim powiem cokolwiek więcej muszę powiedzieć (MUSZĘ), że są to po prostu majstersztyki, dzieła sztuki i formy i treści. Formy, bo wiem jak niezwykle trudno zmieścić się na tak...
więcej mniej Pokaż mimo to
To bardzo mroczna i gęsta od emocji powieść, której motywem przewodnim jest walka, początkowo tylko sportowa, czysta idealnie elegancka jak choćby szermierka.
Tylko, że broń sportowa to przecież także broń. I to w jakimś sensie jest w tej książce bardzo ważne.
Opowieść zaczyna się dość niewinnie.
Pogranicze holendersko niemieckie i dziwne czasy.
W sercach i w pamięci dudnią jeszcze echa ostatniej wojny, tej pierwszej, światowej. Bohaterowie jeszcze nie nadali jej „numeru”, nie wiedzą, że nadchodzi kolejna, choć wszystko się gmatwa i kotłuje.
W posiadłości barona Egona przyjaciela ojca i mistrza fechtunku, do którego na nauki wysłał ją ojciec, główna bohaterka czuje się jak w szklanej bańce, i bezpieczna i zarazem bardzo nie na swoim miejscu, odrzucona, niechciana, odizolowana, a dookoła Niemcy lat trzydziestych. Narodowy socjalizm wdziera się do świadomości i pochłania kolejne dziedziny życia, jest 1936 rok Hitler już umocnił swoją władzę i wszystko zaczyna się przewartościowywać.
Wszyscy czują nadchodzącą śmierć, jest obecna we wszystkim, w listach, tych wysłanych i tych niewysłanych, które doskonale choć w specyficzny sposób opowiadają o tym co się zdarzyło i co jeszcze może się zdarzyć.
Wojna, która skończyła się tak niedawno pokazała niebywale okrutne oblicze.
I zmieniła wszystko. Nikt nie był na nią przygotowany, postrzega się ją jako cywilizacyjny koniec człowieka i człowieczeństwa.
W posiadłości barona wciąż jednak panują pozory spokoju i bezpieczeństwa, oraz dość szczególnej bliskości, a nawet intymności, która łączy mistrza i uczennicę.
Ale i tam nie jest łatwo.
Samotność, zdrada, niezgoda na świat, wszystko to wpływa na relacje wewnątrz szklanej bańki posiadłości Egona, do której poprzez dziwnych gości przenika świat zewnętrzny naznaczony już swastykami i „nowym”.
Wszystko tu jest tymczasowe, dziwne, nieuchwytne. Sam baron także.
I z jednej strony jest walka jako sport z całym pięknem i idealistycznym do niej podejściem z drugiej wojna i „prawdziwi mężczyźni”, wojownicy, którzy nie kryją się za metalowym pancerzem.
Więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2020/06/holenderska-dziewczyna.html
To bardzo mroczna i gęsta od emocji powieść, której motywem przewodnim jest walka, początkowo tylko sportowa, czysta idealnie elegancka jak choćby szermierka.
Tylko, że broń sportowa to przecież także broń. I to w jakimś sensie jest w tej książce bardzo ważne.
Opowieść zaczyna się dość niewinnie.
Pogranicze holendersko niemieckie i dziwne czasy.
W sercach i w...
Książka ta NIE została napisana „pod” koronowirusa, ale dotyczy epidemii, WSZYSTKICH epidemii, choć jak twierdzą lekarze „Jeżeli widziałeś jedną epidemie to… to widziałeś jedną epidemię”.
Co to oznacza?
Że każda epidemia jest w jakiś sposób inna, ale…
Zacznijmy od tego, że słysząc słowo „epidemia” natychmiast wyobrażamy sobie chorobę, ale to nie jest do końca takie proste.
Epidemia to nie choroba, ale SPOSÓB w jaki ta choroba się rozprzestrzenia, choroba i nie tylko choroba.
Istnieje wiele innych zjawisk społecznych, które mają charakter epidemiczny, jak choćby rozprzestrzenianie się fake newsów na Facebooku, jak zalew „łańcuszków”, czy memów.
Zresztą nie tylko. Przemoc, otyłość, palenie papierosów… Ktoś by powiedział, że te zjawiska nie mogą być „zaraźliwe”, bo jak można zarazić się choćby otyłością?
A jednak! Autor książki stosując modele matematyczne pokazuje jak działa epidemia. Nie obawiajcie się, nie są nudne, a przedstawione są tak, że nawet taki matematyczny antytalent jak ja, był w stanie je zrozumieć!
Jak, dlaczego i kiedy się rozprzestrzenia dane zjawisko? Kiedy wybucha, a kiedy opada? Jak się wypłaszcza? Pokazuje dlaczego każda epidemia kiedyś musi zgasnąć i dlaczego jedne zjawiska rozprzestrzeniają się szybciej, inne wolniej. Tak, chodzi tu także (ale nie tylko) o sławny ostatnio czynnik „R”.
Autor pokazuje tu bardzo różne epidemie. Kryzysy finansowe, fale przemocy, zjawisko przemocy domowej… Tak, tak, a nawet popularność bitcoinów która, jak powiedział komik John Oliver obejmuje „Wszystko, czego nie rozumiesz na temat pieniędzy w połączeniu ze wszystkim, czego nie rozumiesz na temat komputerów” (s.55)
Opisuje też zjawisko zaraźliwości społecznej na przykładzie choćby ziewania, albo zamieszek ulicznych.
Zresztą wszystko jest ukazane na podstawie wiarygodnych badań i obliczeń. Autor pokazuje skąd wzięło się pojęcie „pacjenta 0” co to jest próg podatności na zarażenie i jak epidemie wykorzystywane są w marketingu, ale uwaga, nie epidemie jako choroby, ale jako sposób rozprzestrzeniania się na przykład informacji.
Więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2020/05/prawa-pandemii-co-to-takiego.html
Książka ta NIE została napisana „pod” koronowirusa, ale dotyczy epidemii, WSZYSTKICH epidemii, choć jak twierdzą lekarze „Jeżeli widziałeś jedną epidemie to… to widziałeś jedną epidemię”.
Co to oznacza?
Że każda epidemia jest w jakiś sposób inna, ale…
Zacznijmy od tego, że słysząc słowo „epidemia” natychmiast wyobrażamy sobie chorobę, ale to nie jest do końca takie...
a książka, to zbór pytań i odpowiedzi na tematy związane z seryjnymi mordercami. Jest podzielona na działy w których mówi się o najsłynniejszych seryjnych zabójcach, o seryjnych morderczyniach, o seryjnych zabójcach na świcie, bo chyba zauważyliście, że zazwyczaj, jeżeli się już o nich mówi, to są to jednak najczęściej amerykańscy mordercy, o sprawach mniej znanych, a także tych, których, z rożnych względów, rozwiązać się nie dało.
Te pytania są bardzo rożne, od tych jakie oczywiście każdy by zadał, jak wiek, płeć, czy IQ seryjnych zabójców, po takie, których nie zadalibyśmy sami, bo skąd moglibyśmy wiedzieć, że jest ktoś, kto uszył narzutę z ubrań swoich ofiar, albo, kto i dlaczego mordował nawet po tym jak policja umieściła lokalizator w jego samochodzie.
Czy jest to publikacja ciekawa? Jak najbardziej! Trochę też przeraża, bo uświadamia nam bezmiar i nieuniknioność tego co nazywamy „przypadkiem” i sprawia, że człowiek zaczyna się oglądać przez ramie, kiedy zorientuje się jak straszne potwory mogą mieszkać tuż obok. Więcej :
https://iwonabanach.blogspot.com/2020/05/seryjni-mordercy-z-czym-to-sie-je.html
a książka, to zbór pytań i odpowiedzi na tematy związane z seryjnymi mordercami. Jest podzielona na działy w których mówi się o najsłynniejszych seryjnych zabójcach, o seryjnych morderczyniach, o seryjnych zabójcach na świcie, bo chyba zauważyliście, że zazwyczaj, jeżeli się już o nich mówi, to są to jednak najczęściej amerykańscy mordercy, o sprawach mniej znanych, a także...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dlaczego tu jesteśmy? Tu na Facebooku? Czy dla siebie, czy dla innych? Czy może dlatego, że nie umiemy już żyć inaczej, bo zostaliśmy uzależnieni? Nie uzależniliśmy się, a zostaliśmy uzależnieni? Dlaczego kochamy kotki, pieski, a klikamy w makabrę?
Skąd się biorą teorie spiskowe? Kto je tworzy i do czego służą?
Czy naprawdę wyciekły maile, w których zakodowano, że jakiś kongresmen zjadł kilkoro dzieci...
Gdyby kogoś zapytać czym jest Facebook to każdy pewnie odpowie, że miejsce spotkań, potem może doda, że wirtualne miejsce, może nawet wirtualnych spotkań. Nie można jednak nie zauważyć, że Facebook ma oddziaływanie na realny świat. Ja sama w tzw „realu” spotkałam wiele osób poznanych poprzez tę platformę, ale…
Czy to wszystko jest takie słodkie?
Dlaczego ostatnio na ścianie przez cały czas pojawiają mi się ciągle te same przerażające fake newsy? Skąd zalew teorii spiskowych, które powielają znajomi?
Dlaczego jednych widzę, inni mi umykają?
Czy mam jakiś realny wpływ na to co widzę?
Wydawałoby się, że tak, ale…
Słyszeliście może o czymś takim jak „bańka informacyjna”, a „bańka preferencyjna”?
Słyszeliście o tym, że rosyjskie trolle i ich boty miały najprawdopodobniej wpływ na wybory w USA w 2016? nie, to nie jest teoria spiskowa, to coś bardzo realnego.
A Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej?
Ale jak to? To przecież niemożliwe… Prawda?
A jednak.
Algorytmy Facebooka jak się okazuje nie są aż takie „niewinne”, bo podporządkowane są pewnym potrzebom firmy, a jest to firma, która zarabia miliardy, i ma ochotę na więcej.
Gdzie człowiek nie jest klientem, a produktem, tak! To nie jest przejęzyczenie.
Skąd więc tyle fałszywych informacji?
Więcej tutaj:
https://iwonabanach.blogspot.com/2020/05/nabici-w-facebooka.html
Dlaczego tu jesteśmy? Tu na Facebooku? Czy dla siebie, czy dla innych? Czy może dlatego, że nie umiemy już żyć inaczej, bo zostaliśmy uzależnieni? Nie uzależniliśmy się, a zostaliśmy uzależnieni? Dlaczego kochamy kotki, pieski, a klikamy w makabrę?
Skąd się biorą teorie spiskowe? Kto je tworzy i do czego służą?
Czy naprawdę wyciekły maile, w których zakodowano, że jakiś...
2020-04-24
Marta Kisiel, autorka, którą wręcz uwielbiam potrafi rozśmieszyć, o czym przekonałam się już nie raz, ale potrafi też wyrwać człowiekowi duszę.
Nie po raz pierwszy zresztą.
Siostry Bolesne straciły już kogoś bliskiego, a nawet wielu bliskich, same też, kiedy jeszcze było ich trzy naprawdę i dosłownie potrafiły „prząść nici ludzkiego życia”, ale… Nie tak. Trochę inaczej, wszak żyją w dwudziestym pierwszym wieku, we Wrocławiu… Ale czy tylko?
Czas w ujęciu Marty Kisiel to coś tak genialnego, że kiedy spotkałam się z tym po raz pierwszy w powieści „Toń” - której tytuł mnie wydaje się wieloznaczny, to po prostu w nim (tym pojęciu czasu) z zachwytem utonęłam.
więcej : https://iwonabanach.blogspot.com/2020/04/marta-kisiel-pacz-uroburos-marta-kisiel.html
Marta Kisiel, autorka, którą wręcz uwielbiam potrafi rozśmieszyć, o czym przekonałam się już nie raz, ale potrafi też wyrwać człowiekowi duszę.
Nie po raz pierwszy zresztą.
Siostry Bolesne straciły już kogoś bliskiego, a nawet wielu bliskich, same też, kiedy jeszcze było ich trzy naprawdę i dosłownie potrafiły „prząść nici ludzkiego życia”, ale… Nie tak. Trochę inaczej,...
Macie ochotę na całe zastępy słowiańskich, a nawet prasłowiańskich istot magicznych trochę zapomnianych w czasach wszechobecnego panowania zombie? Na szaloną zabawę i posmak krwi w ustach... No to proszę bardzo!
Nie wywołuj wilka z lasu” druga część cyklu "GDZIE DIABEŁ MÓWI DOBRANOC" to książka właściwie dla młodzieży, i istotnym jest tu stwierdzenie „właściwie”, bo może ją przeczytać czytelnik w każdym wieku. I ten czytelnik na pewno będzie zaintrygowany, gdyby „obedrzeć” tę książkę z pewnych nadprzyrodzonych atrybutów mogłaby uchodzić za zwykła powieść dla młodzieży z typowymi tej młodzieży (starszej) problemami, bo jest tu i szkoła i szkolne kliki, miłości, imprezy z niedozwolonym alkoholem i „trawką”, nienawiść, typowo młodzieżowa „popularność”, odniesienia do mody, we sumie to co młodzież kocha najbardziej.
Konflikt pokoleń, niezbyt lubiani nauczyciele, nuda małego miasteczka, to wszystko mogłoby tylko potwierdzić moc tego gatunku, ale…
No właśnie i w tym „ale” tkwi siła tej książki, bo mała miejscowość Czarcisław, która poznaliśmy w pierwszym tomie, o którym pisałam TUTAJ to nie jest zwykła wieś to wieś hm… z piekła rodem. W pewnym sensie. W pewnym, ale też poważnym sensie. Ludzie dzielą się ty na „cywilów” i „istoty magiczne”, a te istoty są najdziwniejszymi mieszkańcami polskiej wioski jakich kiedykolwiek spotkałam w takim układzie, natężeniu i realizacji pomysłu.
Mamy ty guślnice i strzygi, strzygoni i wilkołaki, mamy dziwne zgony, ale też miłość, stwory, Rycerzy Rogatego Pana oraz strachaczy, którzy polują na istoty magiczne.
Jest też rytuał, który mógłby niektórym trochę ułatwić życie, ale też kto o zdrowych zmysłach tak bez zastanowienia zrezygnuje z magicznych mocy?
Niektórzy chcą, inni się wahają, ale nie na tym polega problem, bo żeby cokolwiek móc, trzeba przeżyć, no i oczywiście trochę się postarać! Trochę, albo więcej niż trochę.
https://iwonabanach.blogspot.com/2020/04/nie-wywouj-wilka-z-lasu-wilkoaka-tez-nie.html
Macie ochotę na całe zastępy słowiańskich, a nawet prasłowiańskich istot magicznych trochę zapomnianych w czasach wszechobecnego panowania zombie? Na szaloną zabawę i posmak krwi w ustach... No to proszę bardzo!
Nie wywołuj wilka z lasu” druga część cyklu "GDZIE DIABEŁ MÓWI DOBRANOC" to książka właściwie dla młodzieży, i istotnym jest tu stwierdzenie „właściwie”, bo może...
Jedzenie, żywność, pożywienie… Każdy właściwie wie co to jest i nikt tak naprawdę nie wie, bo obraz jaki pojawi się w umyśle po usłyszeniu tych słów będzie dla każdego odmienny. To będzie zależało od tego skąd jest, coś innego przecież wyobrazi sobie Chińczyk, coś innego Włoch, a coś innego głodujące afrykańskie dziecko, ale… Czy na pewno?
Jak w ogóle działa jedzenie? Nie chodzi tylko o odżywianie organizmu, ale o interakcje społeczne z nim związane, o zdobywanie pożywienia, o marketing, smak, zasięg i w ogóle o wszystko co z nim związane, nawet modę. Modę kulinarną i instagramowe nowinki.
Zaczniemy od diety, choć nie „diet” naszych przodków, tych bezpośrednich jak rodzice i dziadkowie, ale też tych dawniejszych, którzy żywili się korzonkami i tym co dało się upolować w lesie, potem tych pańszczyźnianych, w końcu tych z okresu wojennego głodu i racjonowania żywności, aż dojdziemy do nas samych, żyjących w ponadnormatywnej obfitości jedzenia smakującego jak plastik.
Słyszeliście o czymś takim jak „przekąskizm”? Ile w ogóle jemy „nic” nie jedząc? I wcale nie chodzi tylko o coraz poważniejsze problemy z otyłością, ale o modę, przyzwyczajenie, przymus medialny?
Dlaczego spotyka się osoby otyłe z niedożywieniem?
Wiecie jak bardzo media społecznościowe wpływają na zawartość naszych talerzy?
Czy można żyć nie jedząc, będąc cały czas na płynnej diecie z proszku w torebkach?
A może wiecie dlaczego kartele narkotykowe zainteresowały się producentami avocado?
No dobrze, to jedna strona medalu, ale jest i druga. Jak jemy? Dlaczego coraz częściej towarzyszy nam monitor, a nie rodzina?
Czy gotowanie w domu odeszło już do historii?
Jak zmieniają nas posiłki w restauracjach, albo te dostarczane wprost do domów?
Czy wiecie, że w XXI wieku w Anglii istnieją rodziny, które nie wiedzą, że surowe mięso należy przechowywać w lodówce?
Więcej https://iwonabanach.blogspot.com/2020/03/biografia-jedzenia-tak-dzis-jemy.html
Jedzenie, żywność, pożywienie… Każdy właściwie wie co to jest i nikt tak naprawdę nie wie, bo obraz jaki pojawi się w umyśle po usłyszeniu tych słów będzie dla każdego odmienny. To będzie zależało od tego skąd jest, coś innego przecież wyobrazi sobie Chińczyk, coś innego Włoch, a coś innego głodujące afrykańskie dziecko, ale… Czy na pewno?
Jak w ogóle działa jedzenie? Nie...
Stara, dobra Alex Kava? Nie, wciąż świeża i ekscytująca. Wciąż potrafi z wziąć ciężki temat i zrobić z niego świetny, mocny, mroczny thriller.
Ta książka jest o tyle kontrowersyjna, że gdyby napisał ja polski autora zaraz zostałby posądzony o atak na kościół trudno żeby nie skoro książka dotyczy pedofilii w kościele, choć właściwie nie tyle samej pedofilii ile pewnych jej konsekwencji.
Ktoś morduje księży.
Te morderstwa rozsiane są po całych Stanach Zjednoczonych i łączy ich tylko jedno. Mordowani są księża, którzy jak się wydaje nie są ze sobą niczym powiązani, choć po niedługim czasie śledztwo, agentki FBI Maggie O’Dell i detektyw Julii Racine, wykazuje, że istnieją pewne związki między ofiarami. Może nie związki, a podobieństwa. Każdy z zamordowanych księży prawdopodobnie molestował chłopców, małych chłopców ze swojego otoczenia, a morderstwa wyglądają jak egzekucja mają wszelkie cechy zemsty.
Kontynuacja serii świetna, temat kontrowersyjny, wiadomo, szczególnie w Polsce, książka naprawdę trzyma w napięciu, bo z jednej strony mamy sprawę kryminalna z drugiej problem etyczny i to niejeden.
Trudno nam ustawić się po jednej czy drugiej stronie. To co wychodzi na jaw jest złe, to jak się z tym ktoś chce uporać, równie złe, albo bardziej?
A może inaczej? Kwestia delikatna. Czy jedno zło można zwalczać drugiem skoro autorytety zawodzą? Bo tu autorytety zamiast na zło jakoś zareagować tuszują je.
Nie jest to jakaś prawda objawiona, czy novum, a raczej umieszczenie akcji w dobrze znanych realiach. Doskonale dopracowane śledztwo odbijające się od ścian niedomówień i zatajeń, oraz postać ojca Michaela Kellera, ukrywającego się, a jednak chce współpracować w zamian za nietykalność.
więcej: https://iwonabanach.blogspot.com/2021/09/zo-konieczne.html
Stara, dobra Alex Kava? Nie, wciąż świeża i ekscytująca. Wciąż potrafi z wziąć ciężki temat i zrobić z niego świetny, mocny, mroczny thriller.
więcej Pokaż mimo toTa książka jest o tyle kontrowersyjna, że gdyby napisał ja polski autora zaraz zostałby posądzony o atak na kościół trudno żeby nie skoro książka dotyczy pedofilii w kościele, choć właściwie nie tyle samej pedofilii ile pewnych jej...