mistrziluzji

Profil użytkownika: mistrziluzji

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 10 lata temu
1
Przeczytanych
książek
1
Książek
w biblioteczce
1
Opinii
0
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Syska – Szafrański na egzystencjalną zgagę

Gdy Twój organizm stracił zdolność trawienia banałów, alergicznie reaguje na pigułki życia „by Coelho” i wyzierający z każdego kąta psychobełkot, serwowany przez nieświeże trybuny złotoustych, zażyj sobie na zdrowie „Żółtą czapkę”. Poprawia perystaltykę jelit, regeneruje komórki wątroby, oczyszcza organizm i zapewnia świeży oddech.

Jeśli ktoś, chce dowiedzieć się w skrócie o czym opowiada literacki debiut Syski-Szafrańskiego, niech przeczyta w nocie wydawniczej Novae Res, ja odpowiem najkrócej jak potrafię: o życiu. W ten sposób o „znoszeniu codzienności” już kiedyś opowiadał pewien sekstet: Chapman, Cleese, Gilliam, Idle, Jones i Palin, a jeszcze wcześniej inny brytyjski unikat Jerome K. Jerome. I choć sekstetowi udało się zyskać sposobem snucia opowieści rzeszę wiernych fanów, Jerome’a ten zaszczyt nie spotkał i myślę, że właśnie jego los podzieli książka Syski- Szafrańskiego. Zachwycać się nią będą w następnym wieku pokolenia dzieci z Marsa, uznając ją za kwintesencję kondycji człowieka na progu nowego tysiąclecia, tymczasem jednak „Żółta czapka” może zapewne liczyć na niewielką garstkę miłośników, którzy niczym białego kruka zachowają ją w swoich domowych księgozbiorach, licząc na to, że wydawca nie zrobi już kolejnego dodruku i za parę lat stanie się ona antykwaryczną perełką. Dziś jednak „Żółta czapka” nie spełnia standardów czytelniczego jury. Psychologicznie zagmatwana, że i sam Bergman, by się pogubił, pozbawiona dialogów na rzecz dygresyjnych opisów i zamiast seksownego psychopatycznego bohatera, serwująca w tej roli potomka Lacha sir F. Kiepskiego.

Dodatkowo książka ma swoje niedociągnięcia i niedoróbki, zwłaszcza po stronie redakcyjnej, więc językowych i składniowych purystów zapewne doprowadzi na skraj rozpaczy, przywracając im wiarę w słuszność zachowań suicydalnych.

I tylko dla niewielu współczesnych stanie się ona swoistym „Żywotem Briana”, za pomocą którego odkryją oni długo poszukiwany sens życia wg Romka Romańskiego, Nowaka, Kowalskiego czy nawet może i jakiegoś Smitha.

Miłośnicy symetrii, oczywistej oczywistości oraz faktów autentycznych, powinni sobie tę książkę darować. Zamiast im pomóc, zaszkodzi, a leczenie zgagi może się dla nich zakończyć wrzodami żołądka czy dożywotnim refluksem. Grocholofile i im podobni też winni raczej poszukać kocyka i ciepłych kapci, niż żółtych czapek, bo tamte sprawią im więcej pożytku. Za to za specyfikiem Syski-Szafrańskiego muszą się obejrzeć: abnegaci z wyboru, buntownicy z przymusu, cyrkowi kamikaze, posiadacze pytonów, smakosze absurdu, zawodowi czyściciele, chędożyciele niepodważalności, trzeźwiejący saperzy, anonimowi Polacy oraz wszyscy związani z branżą dziewiarsko-odzieżową, motoryzacyjną, reklamową i odnowy w duchu śniętym.

Z pewnością materiał na wiele powielanych w Internecie prac magisterskich znajdą tu również studenci ostatnich lat psychologii społecznej oraz klinicznej i zgłębiający w ramach siódmej specjalizacji tajniki psychiatrii adepci szlachetnej niegdyś, a dziś moralnie podupadłej medycyny. Również pedagodzy doszukają się tu bez trudu cennych wskazówek odnośnie wychowania dzieci oraz dowodów traumatycznych i dalekosiężnych skutków błędów rodzicielskich. Ale to jeszcze i tak nie wszyscy, którzy z tej książki mogą wyciągnąć szlachetne korzyści. Genetycy bowiem znajdą w niej pomysły na tworzenie nowych gatunków stworzeń, pracownicy opieki społecznej zostaną za jej sprawą skutecznie zmotywowani do przekwalifikowania się z branży ludzkiej, na choćby ochronę środowiska, duchowni katoliccy mają szansę na przebudzenie i nowe wejrzenie w naturę stosunków damsko-męskich, zaś cała branża tak modnych dziś coachów, otrzyma wskazówki wyznaczające im kierunek działań z klientem, by ten mógł wzrastać do pogoni za swoimi życiowymi polami.


Osobiście łyknęłam „Żółtą czapkę” w całości z pakietem ości i ogonem, choć innym zalecam jednak konsumować ją na raty, delektując się mięsem i pozwalając trzewiom wszystko powoli i zdrowo strawić. O dziwo nie mam zgagi, choć ta już od lat mi dokucza po wszelkich współczesnych literackich debiutach. Słowo daję, jeśli u kogoś z podobnymi moim - gastrycznymi problemami, Syska-Szafrański nie zadziała, to przykro mi bardzo, ale bez kolonoskopii się nie obejdzie. Innym natomiast na podtrzymanie dobrostanu polecam jeszcze inne opowieści kielczanina na stronie: http://reflux.blog.onet.pl/ , od której historia z żółtą czapką się tak naprawdę się zaczęła.

Hekate Trivia

Syska – Szafrański na egzystencjalną zgagę

Gdy Twój organizm stracił zdolność trawienia banałów, alergicznie reaguje na pigułki życia „by Coelho” i wyzierający z każdego kąta psychobełkot, serwowany przez nieświeże trybuny złotoustych, zażyj sobie na zdrowie „Żółtą czapkę”. Poprawia perystaltykę jelit, regeneruje komórki wątroby, oczyszcza organizm i zapewnia świeży...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika mistrziluzji

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
1
książka
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
0
razy
W sumie
wystawione
1
ocenę ze średnią 10,0

Spędzone
na czytaniu
4
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]