anna_czyta

Profil użytkownika: anna_czyta

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 lata temu
103
Przeczytanych
książek
111
Książek
w biblioteczce
23
Opinii
154
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| Nie dodano
Odkąd pamiętam w moim życiu były obecne książki, marzyłam o domu wypełnionym książkami. Małymi kroczkami spełniam swoje marzenie. Tutaj dzielę się z Wami recenzjami książek, które kupuję lub wypożyczam. Zaczęło się od bloga, który prowadzę od kilku lat. Od jakiegoś czasu prowadzę też konto na instagramie, gdzie zamieszczam skrócone recenzje. Gatunek nie ma dla mnie większego znaczenia, lubię po prostu książki dobrze napisane.

Opinie


Na półkach:

Wielojęzyczność dzieci to nie jest tematyka, którą na co dzień się interesuję, ale muszę powiedzieć, że od tej książki nie mogłam się oderwać i przeczytałam ją niemal na raz. A wszystko dlatego, że została napisana w bardzo przystępny sposób.. Javi ma dziewięć lat, Krysia siedem i oboje mówią i piszą [sic!] w czterech językach. Zastanawiacie się pewnie teraz, jak to jest możliwe, trochę nie dowierzacie, a oczami wyobraźni widzicie dzieci, które całe dnie spędzają na nauce i wkuwaniu nudnych słówek. Otóż jesteście w błędzie, bo w tej książce nauka języków to raczej wspaniała przygoda i sposób na życie, niż przykry obowiązek. Zresztą, jest to bardziej przyswajanie języka, niż stricte nauka, bo dzieci do szóstego roku życia z łatwością uczą się kilku języków jednocześnie, każdy traktując jak pierwszy i chłonąc wszystko jak gąbka.

Zanim jednak do tego dojdzie, to w głowie rodzica musi najpierw zrodzić się pomysł na wielojęzyczność, a potem jeszcze żelazna konsekwencja i determinacja, by wytrwać w tym postanowieniu. Tak naprawdę największy wysiłek i praca, szczególnie na początku tej przygody, leży właśnie po stronie rodziców. Autorka jest z wykształcenia filologiem języka hiszpańskiego, więc nic dziwnego, że właśnie ten język postanowiła przekazać swoim dzieciom. Mąż jest Polakiem, ale biegle mówi po angielsku, postanowili więc również wykorzystać ten fakt i wprowadzić jednocześnie angielski. Wyobraźcie więc sobie taką sytuację, że mama mówi do swojego nowo narodzonego synka wyłącznie w języku hiszpańskim, tata w języku angielskim, a między sobą rozmawiają po polsku. Wydaje się to dość skomplikowane, ale okazało się na tyle skuteczne, że kiedy urodziła się Krysia, kontynuowała z bratem tę niezwykłą przygodę. Zresztą autorka od początku trzymała się swego, wierzyła w swój projekt i z powodzeniem go realizowała, a wszechświat zdawał się sprzyjać. Szczególnie wtedy, gdy postawił na jej drodze hiszpańską nianię, która pomogła dzieciom, jak określa to autorka, "zanurzyć się w języku". A potem przeprowadzka na Maltę i maltańska szkoła, w której dzieci uczyły się kolejnego języka, a przy okazji rozwijały swoje pozostałe kompetencje językowe w środowisku międzynarodowym.

Jak słusznie zauważa autorka, wielojęzyczność nie jest czymś nadzwyczajnym. Choćby w Szwajcarii, Belgii czy Kanadzie to zjawisko powszechne, jednak nie oszukujmy się, w Polsce jest to wciąż rzadkość. Ona sama wprowadziła wielojęzyczność pod swój dach, kiedy jeszcze mieszkała w Krakowie, ale to właśnie podróże i przeprowadzki były motorem napędowym i utwierdzały ją w tym, że zmierza w dobrym kierunku. Autorka jest niezwykle pozytywną osobą, ma niebywałą zdolność do postrzegania życiowych zdarzeń w kategorii szansy i nadarzającej się okazji, a nie konieczności, która ogranicza lub komplikuje rzeczywistość. Tego nauczyła też swoje dzieci, tej otwartości i bycia gotowym na kolejną przygodę, bez względu na to w jakim języku będzie się ona odbywać.

Autorka aktualnie przebywa w Polsce i skupia się na promowaniu swojej książki. Kiedy okazało się, że sprawy wydawnicze się mocno przeciągną i dzieci nie zdążą na rozpoczęcie roku szkolnego na Malcie, zapisała je do polskiej szkoły. Pomysł może wydawać się dość szalony, ale jeśli spojrzymy na niego jej oczami i potraktujemy jako najlepszą możliwą lekcję języka polskiego, to brzmi bardzo sensownie.

Mogłabym powiedzieć, że ta książka jest głównie dla tych, których interesuje temat wielojęzyczności. i dla tych, którzy chcą się dowiedzieć jakie autorka ma sposoby na szlifowanie umiejętności lingwistycznych swych dzieci. Jednak tak naprawdę jest to wspaniała lektura dla każdego, bo pokazuje, że można żyć trochę inaczej, że warto robić pewne rzeczy po swojemu. Książka inspiruje na wielu płaszczyznach. Bardzo Wam ją polecam.

Wielojęzyczność dzieci to nie jest tematyka, którą na co dzień się interesuję, ale muszę powiedzieć, że od tej książki nie mogłam się oderwać i przeczytałam ją niemal na raz. A wszystko dlatego, że została napisana w bardzo przystępny sposób.. Javi ma dziewięć lat, Krysia siedem i oboje mówią i piszą [sic!] w czterech językach. Zastanawiacie się pewnie teraz, jak to jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo spodobała mi się okładka tej książki, ale nie tylko dlatego po nią sięgnęłam. Byłam ciekawa opowieści o społeczności żydowskiej w carskiej Rosji. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, autor zaskoczył mnie swoją zwariowaną i nietuzinkową historią, ale było to pozytywne zdumienie i z przyjemnością dałam się wciągnąć w jej dalszy ciąg. Ilość wątków rozrastała się z niebywałym rozmachem, bohaterów przybywało, a ja jako czytelnik czerpałam z radością z tej różnorodności.

Wszystko zaczyna się od Fani Kajzman, żydowskiej kobiety, żony i matki, która pewnej nocy opuszcza rodzinny dom, pozostawiając swej rodzinie krótką wiadomość, że coś musi załatwić, ale wróci. Społeczność nie kryje oburzenia, owszem, mężczyźni porzucają swe rodziny, ale kobiety, to niebywałe. Nikt nie zna powodów, dla których Fania opuściła wioskę. Ta podróż okaże się wyprawą, jakiej nie spodziewała się sama bohaterka, sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót, a jedno nieszczęśliwe wydarzenie będzie pociągało za sobą następne.

Powieść jest wielowarstwowa właściwie w każdym wymiarze, zarówno fabuły, miejsca akcji czy bohaterów, którzy reprezentują różne narodowości, religie czy pochodzenie społeczne, słowem istny tygiel wielokulturowy dziewiętnastowiecznej Rosji. Obok siebie, żyją Żydzi, Polacy i Rosjanie, przepełnieni wzajemną nieufnością i wrogością, wszyscy pod kuratelą wszechmocnego cara. Książka porusza tak wiele tematów, że ciężko wszystkie wymienić. Ciekawie i bez lukru przedstawia społeczność żydowską. Fania to nietuzinkowa bohaterka, butowniczka, feministka, której tak naprawdę nikt nie rozumie. Mnie natomiast zachwycili męscy bohaterowie, ich niebywałe historie i wybory życiowe.

Całość przeczytałam z przyjemnością, choć nie jest to powieść, którą poleciłabym każdemu. Jej tematyka jest dość specyficzna i nie każdego zainteresuje. Z pewnością jest to lektura dla tych, którzy lubią czytać o Żydach w różnych kulturach i okresach historycznych.

Bardzo spodobała mi się okładka tej książki, ale nie tylko dlatego po nią sięgnęłam. Byłam ciekawa opowieści o społeczności żydowskiej w carskiej Rosji. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, autor zaskoczył mnie swoją zwariowaną i nietuzinkową historią, ale było to pozytywne zdumienie i z przyjemnością dałam się wciągnąć w jej dalszy ciąg. Ilość wątków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja lutowa lektura, kupiona z miłości i tęsknoty za Tatrami. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, reportaż jest napisany w sposób dowcipny i ciekawy. Fajnie było choć na chwilę przenieść się, nawet jeśli tylko myślami, na tatrzańskie szczyty i szlaki. W schronisku w Dolinie Pięciu Stawów byłam wielokrotnie, to jedno z najpiękniej położonych schronisk, widoki jakie stamtąd się roztaczają, zapierają dech w piersiach.

Po lekturze tej książki będę na to miejsce patrzeć zupełnie inaczej, bo do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile trudu wymaga prowadzenie takiego obiektu. Wydawało mi się, że ludzie, którzy tam pracują po prostu wykonują swoje obowiązki, nie zdawałam sobie sprawy, że to nie jest zwyczajna praca, a styl życia, pasja oraz wielopokoleniowa rodzinna tradycja, ale przede wszystkim ciężka orka. Już nigdy nie będę marudzić, że czegoś nie ma w karcie lub czegoś zabrakło (właśnie tego lata narzekałam, że nie mieli piwa bezalkoholowego), bo teraz wiem, ile wysiłku i logistyki wymaga organizacja zaopatrzenia i dlaczego menu wygląda tak, a nie inaczej.
Autorka opowiada o tym, jak funkcjonuje słynna Piątka, o historii tego miejsca, jego tradycjach, początkach powstania i ludziach, którzy stworzyli to miejsce. Słynny ród Krzeptowskich nadał sznyt temu miejscu, turyści je uwielbiają i do dziś wielu z nich nazywają swoim domem. Znajdziecie tu wiele ciekawych anegdot z życia i funkcjonowania schroniska na przestrzeni kilkudziesięciu lat oraz mnóstwo przydatnych informacji nie tylko o Piątce, ale także o samych Tatrach: ich hipnotyzującym i uzależniającym pięknie, ale też niebezpieczeństwie jakie ze sobą niosą.

Całość jest wciągająca i po prostu dobrze się ją czyta. Polecam wszystkim, którzy kochają góry, gwarantuję, że lektura sprawi Wam wiele frajdy.

To moja lutowa lektura, kupiona z miłości i tęsknoty za Tatrami. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, reportaż jest napisany w sposób dowcipny i ciekawy. Fajnie było choć na chwilę przenieść się, nawet jeśli tylko myślami, na tatrzańskie szczyty i szlaki. W schronisku w Dolinie Pięciu Stawów byłam wielokrotnie, to jedno z najpiękniej położonych schronisk, widoki jakie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika anna_czyta

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
103
książki
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
154
razy
W sumie
wystawione
76
ocen ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
728
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]