-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant29
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-17
2024-04-16
2024-04-16
2024-04-08
Po wygranym derby Wojtek (Wojownik) przyniósł Folly Farm sławę, sobie również. Wygrał też niemałe pieniądze, które pozwoliły rodzinie Bassów na odremontowanie farmy i wiele więcej. Niestety, sława nie zawsze jest dobra. Dlaczego? Bo zwykle przyciąga złych ludzi!
KOŃ, KTÓRY ZAGINĄŁ to druga część serii stworzonej przez Clare Balding oraz Tony’ego Rossa. W tej części spotykamy rodzinę Bassów, która cieszy się z wygranej, a za namową braci bliźniaków Charlie — Harry’ego i Larry’ego, urządzają dzień otwarty na farmie. Niestety, przyciągnął on sporo dobrych ludzi, ale również tych złych. Kiedy więc Charlie wraz z mamą, tatą oraz babcią Pam i Joe wybierają się do telewizji, by opowiedzieć nieco o Wojowniku i wygranym wyścigu, z farmy uprowadzony zostaje Wojownik.
Druga część przygód nieustraszonej Charlie, jej konia oraz całej jej rodziny i znajomych jest połączeniem chwil dobrych, ale również i tych złych. Śledzimy losy głównej bohaterki, kilkunastoletniej Charlie, dla której dobro zwierząt jest ważniejsze, niż sława, wygrana, duże pieniądze czy światła jupiterów. Charlie zmaga się z kradzieżą Wojownika niczym osoba dorosła, działa rozważnie, choć jej rodzeni bracia działają na nią niczym płachta na byka. Dodatkowo zmaga się z trudnościami dotyczącymi jej przyjaciółki, która została potrącona przez furgonetkę i może mieć kłopoty z pełną sprawnością.
Książkę czyta się świetnie, jest barwna, bogata w przygodę i akcję, a bohaterowie są barwni, dojrzali, choć nie wszyscy, a w tej części wyraźnie wyróżnia się babcia Pam
Po wygranym derby Wojtek (Wojownik) przyniósł Folly Farm sławę, sobie również. Wygrał też niemałe pieniądze, które pozwoliły rodzinie Bassów na odremontowanie farmy i wiele więcej. Niestety, sława nie zawsze jest dobra. Dlaczego? Bo zwykle przyciąga złych ludzi!
KOŃ, KTÓRY ZAGINĄŁ to druga część serii stworzonej przez Clare Balding oraz Tony’ego Rossa. W tej części...
Książki dla dzieci są niezwykle cenne pod każdym względem. Mogą nawet nauczyć przepraszać. JAK PRZEPRASZAĆ Davida LaRochelle z ilustracjami Mike’a Wohnoutka to wspaniała propozycja od Wydawnictwa Wilga.
Książka ta uczy nas, że każdy, niezależnie od wieku, wielkości, statusu społecznego, płci, zawodu - popełnia błędy. Musimy się nauczyć, że błędy nie są niczym strasznym, jednak bardzo istotne jest, by za te popełnione błędy - czyny, słowa, bardziej lub mniej świadome - przeprosić. Ale nie chodzi tutaj o byle jakie przepraszanie, o zmuszenie dziecka przez mamę, bo inaczej nie dostanie bajki lub słodyczy, o przeprosiny, które są podyktowane wyłącznie korzyściami. Chodzi o przeprosiny szczere. A szczere przeprosiny są oszczędne w słowach. Wystarczy PRZEPRASZAM.
JAK PRZEPRASZAC to świetny przewodnik w temacie przeprosin. Pokazane mamy różne sytuacje, w których zostały popełnione błędy, ale też i różne warianty przeprosin. W książce wskazane zostały przeprosiny dobre i złe, szczere i nieszczere. Jest też wskazówka, która mówi, że jeśli tylko mamy możliwość, powinniśmy swoje błędy naprawiać.
Już na pierwszy rzut oka widać, że książka ta została maksymalnie dopracowana. Przypadnie do gustu zarówno tym mniejszym dzieciom, ponieważ tekstu jest niewiele, ale i starszym, ponieważ przekaz jest świetny. Ja sama, choć jestem już stara kopa, znalazłam w tej książce coś dla siebie i wiem już, jak przepraszać za popełnione krzywdy, choć człowiek stara się ich popełnić jak najmniej.
Książki dla dzieci są niezwykle cenne pod każdym względem. Mogą nawet nauczyć przepraszać. JAK PRZEPRASZAĆ Davida LaRochelle z ilustracjami Mike’a Wohnoutka to wspaniała propozycja od Wydawnictwa Wilga.
Książka ta uczy nas, że każdy, niezależnie od wieku, wielkości, statusu społecznego, płci, zawodu - popełnia błędy. Musimy się nauczyć, że błędy nie są niczym strasznym,...
2024-03-21
2024-03-21
2024-03-01
2024-03-06
Seria HELA SAMA nie była nam dotąd znana. Broniłyśmy się przed nią, myślałam, że Niki jest już na nią za duża. Ostatnio jednak stwierdziłam, że czas biegnie tak szybko i książeczki tego typu przydadzą nam się przy Wojtku.
HELA SAMA SIĘ ZŁOŚCI to kolejna książeczka z serii od Wydawnictwa Wilga. Kamila Gurynowicz, która jest psychologiem oraz Patrycja Fabicka — ilustratorka stworzyły ciekawą, chętnie czytaną serię, która wzbogacona jest cennymi poradami dla rodziców. W tej części Hela często się złości. Chce sama zapiąć sandały, a kiedy jej się to nie udaje — odczuwa złość. Chce jechać na rowerze bez kasku, nie chce też wracać do domu z placu zabaw (który rodzic tego nie zna?). Jednak sytuacje te są pokazane tak, by rodzice mogli czerpać z nich rewelacyjne rozwiązania. Każdy konflikt zostaje w końcu pozytywnie rozpracowany, co motywuje nas, rodziców, by nieco popracować ze swoimi dziećmi i skorzystać z gotowych porad. Poza tym na końcu książki znajduje się aż 11 podpunktów, które warto przeczytać, ponieważ są one słowem wprost od psychologa, który rodzinne sprawy ma w jednym palcu i doskonale zna się na emocjach dziecka. Myślę, że warto mieć tę książeczkę w domu, zwłaszcza jeśli macie lub planujecie dzieci. Z pewnością niejedno rozwiązanie z tej pozycji się przyda!
Seria HELA SAMA nie była nam dotąd znana. Broniłyśmy się przed nią, myślałam, że Niki jest już na nią za duża. Ostatnio jednak stwierdziłam, że czas biegnie tak szybko i książeczki tego typu przydadzą nam się przy Wojtku.
HELA SAMA SIĘ ZŁOŚCI to kolejna książeczka z serii od Wydawnictwa Wilga. Kamila Gurynowicz, która jest psychologiem oraz Patrycja Fabicka — ilustratorka...
2024-03-19
Mieszko bardzo lubi pomidory i chętnie je hoduje. Lubi, kiedy powstają z nich pyszne sosy, zupy i przetwory na zimę. Ogromną zaletą pomidorów jest to, że można je spożywać zarówno na zimno, jak i na ciepło, a przy okazji zapewniają niemałe bogactwo witamin i minerałów.
Mieszko lubi też coś innego. Uwielbia wchodzić w rolę detektywa! Jego mama zaaferowana wraca do domu, przeprowadzając rozmowę z fachowcem od zamków. Mieszko koniecznie chce poznać powod, gdyż uważa, że mama jest w gorącej wodzie kąpana i może ta afera jest niepotrzebna jednak. Rozpoczyna rozmowę z mamą, zadaje jej pytania, a następnie, metodą dedukcji, rozwiązuje zagadkę. No powiem Wam, że nie wpadłabym pewnie na to. I powiem Wam, że jak na tak krótką książkę, całość czytało się wyśmienicie. A samo rozwiązanie okazało się nie tylko trafne, ale i bardzo prawdopodobne, niesamowicie ludzkie. Dodatkowym atutem książki jest humor. Dorosłym na pewno nieraz uda się zaśmiać.
MIESZKO DETEKTYW. ZAGADKA ZAGINIONYCH KLUCZY Katarzyny Wasilkowskiej z ilustracjami Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej to niedługa, ale bardzo ciekawie wydana opowieść. książce znajdziemy kolorowe ilustracje, praktycznie na każdej rozkładówce. Z kolei na końcu książki znajdują się ciekawostki na temat uprawy pomidorow oraz samej dedukcji, a na skrzydełku- suchary siostry Mieszka, Kazi.
Mieszko bardzo lubi pomidory i chętnie je hoduje. Lubi, kiedy powstają z nich pyszne sosy, zupy i przetwory na zimę. Ogromną zaletą pomidorów jest to, że można je spożywać zarówno na zimno, jak i na ciepło, a przy okazji zapewniają niemałe bogactwo witamin i minerałów.
Mieszko lubi też coś innego. Uwielbia wchodzić w rolę detektywa! Jego mama zaaferowana wraca do domu,...
2024-02-29
2024-02-25
Victoria Nash to niezwykła kobieta, którą poznajemy, kiedy ma zaledwie 17 lat. W rodzinie z kobiet została tylko ona, a jej zadaniem jest dbać o to, by mężczyźni mieli co jeść, pomagać w gospodarstwie, a także w sadzie, gdzie rosną piękne i najsłodsze brzoskwinie. Jej rodzina znana jest właśnie z tych brzoskwiń. Jednak dość spokojne, monotonne i przewidywalne życie Victorii zostaje przerwane, kiedy na skrzyżowaniu dwóch ulic w jej rodzinnym mieście — Ioli — spotyka mężczyznę. Coś ich ze sobą natychmiastowo łączy, a od tego momentu życie tej młodej kobiety znacznie się zmienia.
Wiecie, sama nie jestem pewna, od czego miałabym zacząć tę recenzję, a to już samo mówi, że książka była naprawdę wyjątkowa. Z opisu wydawać by się mogło, że jest to książka o miłości — owszem, po części tak jest. Tak naprawdę powieść ta to przekrój życia kobiety, która w młodym wieku straciła matkę, ciotkę oraz ukochanego kuzyna, która musiała zmagać się ze strachem, kiedy na horyzoncie zjawiał się jej nieobliczalny i całkowicie odmienny z charakteru brat. POPŁYNĘ PRZED SIEBIE JAK RZEKA Shelley Read to niesamowita historia kobiety, która musiała bardzo szybko dorosnąć i stać się sercem domu, w którym mężczyźni mogą spokojnie zjeść po ciężkim dniu pracy i załatwiania szeregu ważnych spraw. To zmaganie się z kolegami brata, niepełnosprawnym wujkiem oraz mało wylewnym ojcem. To też historia krótkiej, ale jak najbardziej prawdziwej miłości między białą kobietą oraz indiańskim chłopakiem, włóczęgą, którego pojawienie się wywołało niemałe poruszenie się w niewielkim miasteczku w sercu Colorado.
POPŁYNĘ PRZED SIEBIE JAK RZEKA to doskonała powieść, jeśli czytelnik chce utonąć — w opisach, emocjach, w życiu. Najprawdziwszym, a jakże prostym. To idealna historia, jeśli chcemy spokoju, otulenia, kiedy pragniemy po prostu zaszyć się w azylu i nie myśleć o świecie. Victoria to fantastyczny przykład kobiety niezależnej, która w późniejszych latach, po stracie wszystkich, których kochała, a także całkowitej zmianie życia na nowe, radzi sobie zupełnie sama. Jest samotna, a na jej głowie spoczywa całe gospodarstwo, cały sad, w którym na nowo rozkwitają pąki i dojrzewają najsłodsze brzoskwinie Nashów.
POPŁYNĘ PRZED SIEBIE JAK RZEKA to fenomenalna historia miłości, która nie pyta, nie oczekuje, nie wymaga słów, zapewnień — która po prostu jest. A później znika. Biali ludzie domagają się sprawiedliwości, biali ludzie osądzają, a najlepiej osądzić obcego. To też historia ogromnego matczynego poświęcenia, kiedy to kobieta dla dobra swojego dziecka jest w stanie poświęcić własne szczęście.
W tej powieści przeczytamy też historię innej kobiety, bardzo różniącej się od Victorii. Żona, która nie do końca poznała swojego męża przed ślubem. Matka, która zamiast jednego urodzonego syna, ma dwóch, jakże od siebie różnych. Kobieta, która nie musiała nigdy pracować, ponieważ wszystko, co potrzebne do życia, zapewniał im mąż.
Wszystko to rozgrywa się na realnym tle. Miasto Iola w stanie Colorado istniało, obecnie jest zupełnie wymarłe, ponieważ zostało skreślone przez rząd. W miejscu tym została wybudowana tama na rzece. Z miasteczka Iola oraz okolicznych ludzie zostali wysiedleni. Ciężko mi sobie coś takiego wyobrazić - ktoś żyje w jednym miejscu, spędza tam wiele lat, aż tu nagle przychodzi ktoś obcy i rząda, by człowiek opuścił swój dom, cały swój majątek, przerwał nić łączącą go z naturą dla tamy.
Czy czytałam tę książkę dość długo? Tak, przyznaję. Ale nie to jest miarą tego, czy ona mi się podobała czy nie. Miarą idealną są moje wrażenia, moje odczucia, a te pozostaną ze mną na bardzo długo. Niezmiernie polecam Wam tę książkę. Recenzja z pewnością i tak nie zawiera wszystkiego, ponieważ w zaledwie 300 stronicach znajdziecie o wiele, wiele więcej!
Victoria Nash to niezwykła kobieta, którą poznajemy, kiedy ma zaledwie 17 lat. W rodzinie z kobiet została tylko ona, a jej zadaniem jest dbać o to, by mężczyźni mieli co jeść, pomagać w gospodarstwie, a także w sadzie, gdzie rosną piękne i najsłodsze brzoskwinie. Jej rodzina znana jest właśnie z tych brzoskwiń. Jednak dość spokojne, monotonne i przewidywalne życie Victorii...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Emocje wzbudzają emocje, od zawsze. Zwłaszcza te dziecięce. Starsze pokolenia nauczone są poskramiania ich siłą. Obecni rodzice uczą się, jak rozmawiać o uczuciach, jak być empatycznymi, jak je rozumieć. Razem z dziećmi często sami uczymy się własnych emocji.
Lubię książki o emocjach, bo są prawdziwe. Często emocje ukazywane są przy pomocy zwierząt, jako bohaterów. Podobnie mamy w nowej serii od wydawnictwa Frajda, czyli LEOPOLD. Dwie pierwsze książeczki do DZIEŃ, W KTÓRYM LEOPOLD CZUŁ ZŁOŚĆ oraz DZIEŃ, W KTÓRYM LEOPOLD CZUŁ WSTYD Diny Gellert to niewielki format, w którym zostały zamknięte dwie historyjki.
Pierwsza z nich opowiada o złości. Leopold po powrocie ze szkoły, zamiast usiąść wygodnie przed TV, musi posprzątać pokój. Tak mu nakazała mama. Leopoldowi nie podoba się ten pomysł, dlatego odczuwa złość. Wynikiem tego jest jego ucieczka z domu. W przypływie złości Leopold opuszcza mamę, a w drodze jego myśli wędrują po różnych meandrach. Mały prosiaczek wyobraża sobie, jak jego mama cierpi, po zauważeniu jego ucieczki…
Druga historyjka to dzień, w którym Leopold poważnie się zawstydził. W momencie pisania słowa na tablicy w klasie przed całą salą uczniów puścił bąka. Przerażony i okropnie zawstydzony szybko opuścił szkołę, a o całej sytuacji opowiedział mamie, która wpadła na świetny pomysł załagodzenia tego nieprzyjemnego wspomnienia.
Opinia dziecka powinna być tutaj najważniejsza, a kilkukrotnie czytanie mówi chyba samo za siebie. Nikoli bardzo spodobały się te dwie książeczki, chętnie do nich wracała. Jeśli zaś chodzi o mnie, na samym początku muszę zaznaczyć, że ilustracje bardzo przypominają mi dawny styl, który był często spotykany w książeczkach dla dzieci — ekspresyjny, dużo kolorów, troszkę niechlujny, a jednocześnie przykuwający wzrok. Jeśli chodzi o treść, autorka bardzo przystępnie pokazała emocje prosiaczka. Widać, że zamysłem jest bardziej pokazanie uczuć, aniżeli radzenia sobie z nimi. Nie mamy więc tutaj żadnych wskazówek, raczej przystępne, ciekawe historyjki z zaznaczeniem, że również nasze latorośle odbierają świat i zdarzenia bardzo emocjonalnie, co nie jest złe, a prawdziwe i naturalne.
Emocje wzbudzają emocje, od zawsze. Zwłaszcza te dziecięce. Starsze pokolenia nauczone są poskramiania ich siłą. Obecni rodzice uczą się, jak rozmawiać o uczuciach, jak być empatycznymi, jak je rozumieć. Razem z dziećmi często sami uczymy się własnych emocji.
Lubię książki o emocjach, bo są prawdziwe. Często emocje ukazywane są przy pomocy zwierząt, jako bohaterów....
2024-02-26
Emocje wzbudzają emocje, od zawsze. Zwłaszcza te dziecięce. Starsze pokolenia nauczone są poskramiania ich siłą. Obecni rodzice uczą się, jak rozmawiać o uczuciach, jak być empatycznymi, jak je rozumieć. Razem z dziećmi często sami uczymy się własnych emocji.
Lubię książki o emocjach, bo są prawdziwe. Często emocje ukazywane są przy pomocy zwierząt, jako bohaterów. Podobnie mamy w nowej serii od wydawnictwa Frajda, czyli LEOPOLD. Dwie pierwsze książeczki do DZIEŃ, W KTÓRYM LEOPOLD CZUŁ ZŁOŚĆ oraz DZIEŃ, W KTÓRYM LEOPOLD CZUŁ WSTYD Diny Gellert to niewielki format, w którym zostały zamknięte dwie historyjki.
Pierwsza z nich opowiada o złości. Leopold po powrocie ze szkoły, zamiast usiąść wygodnie przed TV, musi posprzątać pokój. Tak mu nakazała mama. Leopoldowi nie podoba się ten pomysł, dlatego odczuwa złość. Wynikiem tego jest jego ucieczka z domu. W przypływie złości Leopold opuszcza mamę, a w drodze jego myśli wędrują po różnych meandrach. Mały prosiaczek wyobraża sobie, jak jego mama cierpi, po zauważeniu jego ucieczki…
Druga historyjka to dzień, w którym Leopold poważnie się zawstydził. W momencie pisania słowa na tablicy w klasie przed całą salą uczniów puścił bąka. Przerażony i okropnie zawstydzony szybko opuścił szkołę, a o całej sytuacji opowiedział mamie, która wpadła na świetny pomysł załagodzenia tego nieprzyjemnego wspomnienia.
Opinia dziecka powinna być tutaj najważniejsza, a kilkukrotnie czytanie mówi chyba samo za siebie. Nikoli bardzo spodobały się te dwie książeczki, chętnie do nich wracała. Jeśli zaś chodzi o mnie, na samym początku muszę zaznaczyć, że ilustracje bardzo przypominają mi dawny styl, który był często spotykany w książeczkach dla dzieci — ekspresyjny, dużo kolorów, troszkę niechlujny, a jednocześnie przykuwający wzrok. Jeśli chodzi o treść, autorka bardzo przystępnie pokazała emocje prosiaczka. Widać, że zamysłem jest bardziej pokazanie uczuć, aniżeli radzenia sobie z nimi. Nie mamy więc tutaj żadnych wskazówek, raczej przystępne, ciekawe historyjki z zaznaczeniem, że również nasze latorośle odbierają świat i zdarzenia bardzo emocjonalnie, co nie jest złe, a prawdziwe i naturalne.
Emocje wzbudzają emocje, od zawsze. Zwłaszcza te dziecięce. Starsze pokolenia nauczone są poskramiania ich siłą. Obecni rodzice uczą się, jak rozmawiać o uczuciach, jak być empatycznymi, jak je rozumieć. Razem z dziećmi często sami uczymy się własnych emocji.
Lubię książki o emocjach, bo są prawdziwe. Często emocje ukazywane są przy pomocy zwierząt, jako bohaterów....
2024-02-09
Są autorzy, których się lubi lub nie lubi. Wydaje mi się, że Marcel Moss należy do tego “kontrowersyjnego” grona. Ja przepadam za jego książkami, a czwarty tom serii ECHO był dla mnie nie lada gratką. Ale od początku!
Michalina Antkowiak zostaje porwana w 2017 roku, a po czterech latach zjawia się na progu domu swoich rodziców, w tych samych ciuchach. Ciężko z niej coś wydobyć. Tego samego dnia do domu wraca brat Igiego, który zaginął w ten sam dzień, co Michalina. Igi, właściciel agencji Echo oraz jego przyjaciółka i wspólniczka Sandra, podejmują się tej ciężkiej sprawy. Co więcej, Tymon, brat Igiego zniknął ponownie. Jak to się wszystko rozwiąże?
PORWANI to kolejny tom przygód i zmagań Igiego i Sandry. Detektywi mają nie lada orzech do zgryzienia, a rozwiązanie jest naprawdę zaskakujące i nie do pomyślenia. Co więcej, jest to bardzo personalna sprawa, ponieważ dotyczy Igiego bezpośrednio. Detektywi podejmują się wielu różnych działań, by znaleźć Tymona, by rozwiązać zagadkę.
Nie czytałam poprzednich części serii i trochę to odczułam. Głównie mam tutaj na myśli relacje Igiego i Sandry, a także losy jej siostry, bo wydaje mi się, że coś było wcześniej na ten temat. Niemniej, lektura była naprawdę bardzo dobra i satysfakcjonująca.
Zastrzeżenie mam do blurbu, bo sugeruje coś innego, a powieść jednak skupiona jest na innym wątku. Oczywiście dobrze, że ten niewiele znaczący opis z tyłu książki nie zdradza całej fabuły i problematyki książki, jednak zaczynając czytać, byłam przekonana, że na tapet wzięta będzie Michalina, a nie Tymon oraz dwójka detektywów.
Są autorzy, których się lubi lub nie lubi. Wydaje mi się, że Marcel Moss należy do tego “kontrowersyjnego” grona. Ja przepadam za jego książkami, a czwarty tom serii ECHO był dla mnie nie lada gratką. Ale od początku!
Michalina Antkowiak zostaje porwana w 2017 roku, a po czterech latach zjawia się na progu domu swoich rodziców, w tych samych ciuchach. Ciężko z niej coś...
2024-01-27
Jednym z ulubionych bohaterów książkowych mojej córki jest tata Oli. Nie dziwi mnie to - dzieciaki uwielbiają dorosłych, którzy potrafią się wygłupiać.
TATA OLI I PIŁKARSKA GORĄCZKA to już tom nr 13 tej zwariowanej, pełnej humoru serii, która podbiła serca czytelników. Tym razem Ola wybiera się na trening pilki noznej, a jej tata jest tym pomysłem zachwycony. Chce jej towarzyszyć. Jednak, jak to tata Oli, na standardowym kibicowaniu sie nie konczy. Przecież wiadomo, że nikt inny nie ma takiej wiedzy i umiejętności, dlatego tata Oli w najlepsze doradza córce, wychodzi przed szereg niepytany. niezmiernie się angażuje we wszystko, nie słucha Oli, która chce mu przekazać ważna wiadomosc. Wszystko trwa do czasu…
Kolejna część przygód taty Oli i samej Oli nie zawodzi. Mamy tutaj ogrom humoru, śmieszne wypadki, zabawne wyrażenia. Mamy też pokazane, że dzieci pod presja rodzica nie czują się szczęśliwe, wręcz przeciwnie. Czasem chcą tylko czegoś spróbować, jednak rodzic potrafi się niesamowicie zafiksować i jest kłopot.
Bardzo lubimy tę serię wydawniczą, ponieważ możemy na nią liczyć, kiedy brakuje humoru, kiedy chcemy się trochę rozerwać, kiedy nad głową wiszą czarne chmury. Polecamy z całego serca, bo może i Wam przyniesie nieco ukojenia w gorsze dni!
Jednym z ulubionych bohaterów książkowych mojej córki jest tata Oli. Nie dziwi mnie to - dzieciaki uwielbiają dorosłych, którzy potrafią się wygłupiać.
TATA OLI I PIŁKARSKA GORĄCZKA to już tom nr 13 tej zwariowanej, pełnej humoru serii, która podbiła serca czytelników. Tym razem Ola wybiera się na trening pilki noznej, a jej tata jest tym pomysłem zachwycony. Chce jej...
2024-01-19
2024-01-17
SMOK WESOŁEK I ZIMOWI GOŚCIE to pierwsza dziecięca premiera z jaką mamy do czynienia w tym roku. Głównym bohaterem jest smok Wesołek, który mieszka w ogromnym zamku i jest wegetarianinem. Pewnie nadchodząca jesień i zima niczym by się nie wyróżniały, gdyby nie zdradliwa fala deszczu i powódź, która zaskoczyła rodzinę Myszek w ich norce. Na szczęście malutkie stworzonka mogły liczyć na życzliwość smoka. W zamian chętnie odwdzięczały się pomocą i towarzysztwem. Pomagały w zbiorach jesiennych, a kiedy nadeszła zima, pobiegły z pomocną dłonią do tonącego w fontannie jeżyka.
Choć z jednej strony ta książka nie wyróżnia się niczym szczególnym, z drugiej jest niezwykle wartościowa dla tych, którzy umieją szukać. Historia ta mówi wyraźnie o dobroci, którą warto okazywać, nieważne komu, ważne, że ta osoba jest w potrzebie. Smok, choć o wiele większy i groźniejszy, wykazał się dobrym sercem, nie pozwolił Myszkom zginąć, dał im schronienie na całą zimę, dzięki czemu mogly na spokojnie przeżyć i poszukać nowego domku w cieplejszych miesiącach. Ta niezwykle ciepła opowieść pokazuje, że dobroć bardzo łatwo się szerzy. Myszki również wyciągnęły pomocną dłoń, kiedy to było potrzebne.
Warto czytać dzieciom takie książki, ale też własnym zachowaniem należy uczyć je, że bycie dobrym nie kosztuje nas wiele, ale innym może całkiem odmienić życie!
SMOK WESOŁEK I ZIMOWI GOŚCIE to pierwsza dziecięca premiera z jaką mamy do czynienia w tym roku. Głównym bohaterem jest smok Wesołek, który mieszka w ogromnym zamku i jest wegetarianinem. Pewnie nadchodząca jesień i zima niczym by się nie wyróżniały, gdyby nie zdradliwa fala deszczu i powódź, która zaskoczyła rodzinę Myszek w ich norce. Na szczęście malutkie stworzonka...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-16
Minęła już chwilka, odkąd przeczytałam ostatnią stronę książki MOJA MROCZNA VANESSO. Długo przymierzałam się do lektury tego tytułu. Słyszałam o nim sporo dobrego, jednak nie spodziewałam się, że wywrze na mnie takie wrażenie i to dopiero po paru dniach.
MOJA MROCZNA VANESSO Kate Elizabeth Russell od wydawnictwa Otwartego to nie jest łatwa książka. Główna jej bohaterką jest Vanessa, dorosła kobieta, która nie może uporać się ze swoim życiem. Ciągnie się za nią widmo wydarzeń z okresu nastoletniego, ciągnie się za nią relacja z człowiekiem, która nie powinna mieć miejsca. Chodzi o relację z dużo starszym nauczycielem, relację, której nastolatka sama chciała i usilnie w nią wierzyła. Nie definiowała tego inaczej, niż słowem miłość. Jednak dorosła Vanessa zostaje zmuszona jeszcze raz na to spojrzeć - przez inne kobiety, które proszą ją o wsparcie, a także przez niego samego.
Po zakończeniu książki napisałam Wam na stories, że brakowało mi moich własnych emocji podczas czytania i tak właśnie było. Ale nie mogę zaprzeczyć, że na długo cała ta historia we mnie pozostanie. Czytałam ją dość długo, a więc miała ona czas, by we mnie wsiąknąć. Nigdy nie zapomnę niektórych opisów, nigdy nie zapomnę tych desperackich nastoletnich odczuć. Ta książka wsiąka w czytelnika, naznacza go. Jest bolesna, jest traumatyczna, jest warta przeczytania. Pokazuje, jak niektóre relacje nie powinny wyglądać — relacja z rówieśnikami, z rodzicami, relacja z nauczycielami znacznie starszymi.
Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić Wam kawał bolesnej, mrocznej, dobrej lektury!
Minęła już chwilka, odkąd przeczytałam ostatnią stronę książki MOJA MROCZNA VANESSO. Długo przymierzałam się do lektury tego tytułu. Słyszałam o nim sporo dobrego, jednak nie spodziewałam się, że wywrze na mnie takie wrażenie i to dopiero po paru dniach.
MOJA MROCZNA VANESSO Kate Elizabeth Russell od wydawnictwa Otwartego to nie jest łatwa książka. Główna jej bohaterką...
2024-01-15
Ciche dziecko uważane jest za nienormalne. Ciche dziecko to człowiek aspołeczny. Ciche dziecko, które nie umie się odezwać, uważane jest za niegrzeczne. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Dlaczego ludzie uważają, że cichość jest zła? Dlaczego wnioskują, że dziecko ma jakieś kłopoty psychologiczne?
Czasem dzieci są znacznie mądrzejsze od dorosłych. Przede wszystkim pozbawione są złudnej maski, którą dorośli nieustannie nakładają, w zależności od miejsca, w jakim się znajdują. W rodzinie zakładają maskę szczęśliwego, posłusznego, grzecznego. W towarzystwie nakładają maskę osoby chętnej na rozmowę, uśmiechniętej, z sukcesami na koncie, osoby, która może pochwalić się tym i owym, choć wcale nie powinna czuć przymusu.
JESTEM CICHY autorstwa Andie Powers z ilustracjami Betsy Petersen to bardzo wymowna książka, która wyraźnie pokazuje czytelnikom, że wcale nie trzeba być głośnym, aby żyć. Nie trzeba być głośnym, aby marzyć, spełniać marzenia, bawić się z przyjaciółmi, spędzać owocnie czas. Dobrze byłoby w końcu wyjść z tego przekonania, że dzieci muszą być JAKIEŚ, a jeśli takie nie są, to jest z nimi coś nie tak. Bycie cichym nie jest złe. Bycie cichym pozwala dostrzec to, co człowiek skrywa w głębi. Bycie cichym to skarb. Przysłowie mówi wyraźnie “milczenie jest złotem”. A osobom, które wciąż widzą w tym problem, Emil wyraźnie pokazał, co o tym myśli, wystawiając język!
Ciche dziecko uważane jest za nienormalne. Ciche dziecko to człowiek aspołeczny. Ciche dziecko, które nie umie się odezwać, uważane jest za niegrzeczne. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Dlaczego ludzie uważają, że cichość jest zła? Dlaczego wnioskują, że dziecko ma jakieś kłopoty psychologiczne?
Czasem dzieci są znacznie mądrzejsze od dorosłych. Przede wszystkim...
Lubicie książki z dreszczykiem?
Ada to młoda kobieta, dziennikarka, zakochana w Kamilu, mężczyźnie swojego życia. Wydaje się, że wszystko idzie ku dobremu. Przedstawiła swojego wybranka serca rodzicom, a on z kolei zabrał ją do swojej rodzinnej miejscowości. Poznała dziadków Kamila oraz jego siostrę, a także paczkę jego przyjaciół z dzieciństwa.
Młodzi ludzie nie do końca zaakceptowali Adę, jednak cała paczka umówiła się na imprezowanie w domku letniskowym, a przy okazji wymyślili dość nietypową zabawę. Jaką tajemnicę skrywa domek o nazwie Pustać? I co tak naprawdę się w nim wydarzyło?
PUSTAĆ Agaty Zamarskiej to debiut. Warto to podkreślić na samym początku. Jest to debiut, choć podczas czytania wcale tego debiutu nie czuć. Książka napisana jest naprawdę dobrze, czyta się ją wyśmienicie, przerwała nawet mój książkowy przestój, który teoretycznie wywołany był natłokiem innych obowiązków, a jednak udało się wykraść nieco czasu na czytanie. Książka wciąga od pierwszych stron, choć nie ukrywam, że na samym początku miałam nieco mieszane uczucia co do bohaterki i jej równowagi psychicznej. Wiecie, bycie zazdrosną o przeszłość partnera, lata, kiedy się go nawet nie znało. No dość ciekawe. Podobnie później wyglądała kwestia zazdrości o jego siostrę, Dorotę. Ale na to mogę przymknąć oko.
Akcja powieści toczy się średnim tempem. Całość podzielona jest na rozdziały ukazujące teraźniejszość, jak i okres 1.5 wstecz. Według mnie poznawanie historii w ten sposób jest bardzo intrygujące, bo, tak czy siak, do najistotniejszej części historii dochodzi się na końcu.
PUSTAĆ to lektura warta zachodu. Tajemnicą okazała się dla mnie osoba, która zdecydowała się popełnić zbrodnię. Niestety, gdzieś w połowie książki zaczęłam rozumieć, o co tu chodzi. Mam za sobą kilka powieści z motywem zaburzeń psychicznych, dlatego nie okazało się to dla mnie zbytnią niespodzianką. Nie oznacza to, że ostatecznie książka mi się nie podobała, czy zadowolenie z czytania było mniejsze. Oceniam tę powieść bardzo dobrze, a pod kątem tego, że jest to debiut — wyśmienicie.
Lubicie książki z dreszczykiem?
więcej Pokaż mimo toAda to młoda kobieta, dziennikarka, zakochana w Kamilu, mężczyźnie swojego życia. Wydaje się, że wszystko idzie ku dobremu. Przedstawiła swojego wybranka serca rodzicom, a on z kolei zabrał ją do swojej rodzinnej miejscowości. Poznała dziadków Kamila oraz jego siostrę, a także paczkę jego przyjaciół z dzieciństwa.
Młodzi ludzie nie do...