-
ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
-
ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
-
ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
-
ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant14
Biblioteczka
Pięć małych świnek to kryminał dość nietypowy. Zamknięta sprawa sprzed 19 lat wypływa znów na powierzchnię, a córka zmarłego malarza prosi detektywa Poirot o samodzielne rozwiązanie zagadki i uniewinnienie zmarłej już oskarżonej matki. Poirot do dyspozycji ma tylko akta sprzed lat i pięć osób, które 19 lat temu przebywały na miejscu zdarzenia. Czy u mu się uda?
To nie jest typowy kryminał, gdzie fragmentami prowadzącymi do rozwiązania zagadki są dowody rzeczowe i „świeże” zeznania podejrzanych. To kryminał, w którym oskarżona nie może się już bronić, a jedyną pomocą w dojściu do prawdy są portrety psychologiczne świadków i ich wspomnienia sprzed lat. Otrzymujemy więc pięć wersji wydarzeń - z pozoru takich samych, pozbawionych dokładniejszych szczegółów. Herkulesowi jednak nic nie umknie. Czyta pomiędzy wierszami stworzonych przez bohaterów sprawozdań i wyciąga zaskakujące wnioski.
Nietypowość to nie jedyna zaleta tej powieści. To, co urzekło mnie równie mocno to sama koncepcja, na jakiej została zbudowana ta wciągająca historia. Christie oparła ją na dziecięcej wyliczance – pięć tytułowych świnek to jednocześnie znany, przytaczany przez detektywa wierszyk, a także odwołanie do charakterów podejrzanych – kochanki, przyjaciela, zakochanego w żonie mężczyzny, zazdrosnej siostry oraz służącej. Zabieg ten dodatkowo podkreśla to, na czym głównie (poza samą intrygą, oczywiście!) skupia się autorka - na studium człowieczej natury.
Pięć małych świnek to kryminał dość nietypowy. Zamknięta sprawa sprzed 19 lat wypływa znów na powierzchnię, a córka zmarłego malarza prosi detektywa Poirot o samodzielne rozwiązanie zagadki i uniewinnienie zmarłej już oskarżonej matki. Poirot do dyspozycji ma tylko akta sprzed lat i pięć osób, które 19 lat temu przebywały na miejscu zdarzenia. Czy u mu się uda?
To nie jest...
„Na południe od Alamedy” to opowieść o chilijskiej Rewolucji Pingwinów. Historia oparta na faktach, co dodatkowo podkreślono sposobem prowadzenia narracji - formą przypominającą zapiski z dziennika. Ich autorem jest nastoletni Nicolás, który początkowo sam nie jest pewien, dlaczego bierze udział w okupacji szkoły. Ze strony na stronę obserwujemy rozwój bohatera, jego coraz większą świadomość sytuacji rozgrywajacej się na terenie całego kraju – braku wolnego dostępu do edukacji.
Dziennik nie jest jedyną formą narracji w tej książce. Tekst przeplatany jest tu z grafiką utrzymaną w kolorach czerni, czerwieni i błękitu, co idealnie podkreśla charakter sytuacji (czerń - pesymizm, żałoba, czerwień - kolor rewolucji, niebieski - kolor nadziei).
„Na południe od Alamedy” to powieść graficzna, która, choć nieidealna, jest zdecydowanie warta poznania! Prowadzona dwutorowo narracja sprawia, że okupację chilijskiego liceum możemy poznać zarówno od środka, jak i z zewnątrz, przez osobę obserwującą szkołę oraz uczniów z okna własnego mieszkania. Stajemy się świadkami tego, co w 2006 roku wydarzyło się w Chile naprawdę. I choć działania młodzieży zasługują na uznanie, sama książka pozbawiona jest patosu. To dość realistyczne, nieprzesycone górnolotnymi epitetami i zapewnieniami o odwadze licealistów (a przecież sprzeciwili się władzy!) przedstawienie wydarzeń, które ostatecznie skłaniają jednak do refleksji i poruszają.
„Na południe od Alamedy” to opowieść o chilijskiej Rewolucji Pingwinów. Historia oparta na faktach, co dodatkowo podkreślono sposobem prowadzenia narracji - formą przypominającą zapiski z dziennika. Ich autorem jest nastoletni Nicolás, który początkowo sam nie jest pewien, dlaczego bierze udział w okupacji szkoły. Ze strony na stronę obserwujemy rozwój bohatera, jego coraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-26
The Binding to jedna z takich książek, które warto odkryć samemu, strona po stronie, odkrywając kolejne fragmenty układanki i znaczenie elementów typowych dla literatury fantasy obecnych w tej pozycji. Znaczenie metaforyczne, które w połączeniu z koncepcją autorki i powolną (choć zdecydowanie nie nudną) akcją sprawiły, że książka ta trafiła do grona najlepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku 🙌🏻 Z pozoru lekka powieść o chłopaku, który uczy się zawodu księgarza-introligatora okazała się książką w piękny sposób poruszającą pewien problem społeczny. Koniecznie dodajcie The Binding do swojego TBR!
The Binding to jedna z takich książek, które warto odkryć samemu, strona po stronie, odkrywając kolejne fragmenty układanki i znaczenie elementów typowych dla literatury fantasy obecnych w tej pozycji. Znaczenie metaforyczne, które w połączeniu z koncepcją autorki i powolną (choć zdecydowanie nie nudną) akcją sprawiły, że książka ta trafiła do grona najlepszych...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-05
2019-11-04
2019-11-04
Na pierwsze strony gazet jednego z angielskich miast trafiają informacje o kolejnych porwanych kobietach. Po 10 dniach każda z nich odzyskuje wolność, jednak cena, którą muszą za nią zapłacić nie jest niska. Eva, reporterka, zaczyna prowadzić własne śledztwo. Wkrótce i ona budzi się w nieznajomym sobie miejscu. Czy jest kolejną ofiarą seryjnego porywacza, o którym jeszcze kilka dni temu pisała?
Połknęłam tę książkę w kilka godzin. Jeśli szukacie historii z dreszczykiem, pełnej zwrotów akcji i napięcia niepozwalającego na odłożenie książki przed poznaniem zakończenia – możliwe, że się zawiedziecie. To nie jest tego typu powieść i szczerze mówiąc trochę mi tego podczas lektury brakowało. Jasne, nie można powiedzieć, że historia nie wciągnęła mnie w ogóle, czy że nie czytało się jej dobrze. Nie na intrygach i łączeniu kolejnych fragmentów zagadki polega jednak jej siła.
„Dziesięć dni” to thriller psychologiczny o dwutorowej narracji. Trzecioosobowa ukazuje przeżycia ofiar i ich bliskich, pierwszoosobowa natomiast pozwala nam zajrzeć w umysł osoby stojącej za porwaniami. To świetny zabieg i to właśnie on jest motorem oraz mocną stroną książki Mel Sherratt. To zabieg umożliwiający czytelnikom lepsze poznanie wszelkich przesłanek, które popchnęły do zbrodni, a także pozwalający na dokładniejsze rozrysowanie psychologicznego portretu, po spojrzeniu na przestępcę z wielu stron. Pod tym kątem to naprawdę dobra powieść!
Przedstawiona przez brytyjską autorkę historia przede wszystkim więc (poza kilkoma godzinami rozrywki, oczywiście!), skłania do refleksji. Do zastanowienia nad kwestią traumy, ludzkiej natury oraz wydarzeń, które wpływają na każdego z nas i zmieniają nasz sposób postępowania – niekiedy na dobre, a czasem wręcz przeciwnie. Jeśli szukacie książki lekkiej, ale takiej, która coś w Was po sobie zostawi – „Dziesięć dni” będzie dobrym wyborem!
Na pierwsze strony gazet jednego z angielskich miast trafiają informacje o kolejnych porwanych kobietach. Po 10 dniach każda z nich odzyskuje wolność, jednak cena, którą muszą za nią zapłacić nie jest niska. Eva, reporterka, zaczyna prowadzić własne śledztwo. Wkrótce i ona budzi się w nieznajomym sobie miejscu. Czy jest kolejną ofiarą seryjnego porywacza, o którym jeszcze...
więcej Pokaż mimo to