-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant29
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2015-09-13
2015-09-12
2015-02
2015-03-23
Książki Diany Wynne Jones doskonale prezentują różnicę pomiędzy dobrymi książkami dla dzieci a po prostu dobrą literaturą.
Są książki, które uwielbiałam jako dziecko, ale jako dorosła osoba w życiu nie byłabym w stanie ich przetrawić. Aktualnie mając już ponad 20 lat na karku, zagłębiłam się w światy Chrestomanchiego z zapałem dziecka. I jestem nim oczarowana.
Co prawda rozumiem więcej i zwróciłam uwagę na więcej rzeczy niż dziecko - chociażby na dość traumatyczne wątki przewijające się przez większość książek tej serii - ale to, że moja perspektywa jest szersza nie odcięło mi dostępu do zabawy z książkami. I właśnie dlatego uważam, że Światy Chrestomanchiego, z "Żywotami", które są chyba najlepszą częścią ze wszystkich, to po prostu kawał dobrej literatury, niezależnie od tego czy ma się lat 6, 16 czy 60.
Książki Diany Wynne Jones doskonale prezentują różnicę pomiędzy dobrymi książkami dla dzieci a po prostu dobrą literaturą.
Są książki, które uwielbiałam jako dziecko, ale jako dorosła osoba w życiu nie byłabym w stanie ich przetrawić. Aktualnie mając już ponad 20 lat na karku, zagłębiłam się w światy Chrestomanchiego z zapałem dziecka. I jestem nim oczarowana.
Co prawda...
2015-03-22
Czytając tę książkę należy mieć na uwadze, że po pierwsze była to powieść w odcinkach, po drugie zaś: że nie została skończona.
Bezwzględnie autor dążył do jakiejś akcji, zapowiadał jej istnienie i ciążył ku niej, mimo wszystko jednak całość wydaje się nieco chaotyczna i lekko niespójna - czasami pewne informacje są powtarzane, jakby czytelnik miał o nich zapomnieć, albo jakby narrator zapomniał, że o nich napisał.
Nie wydaje mi się to jednak bynajmniej wadą: cała książka jest wspomnieniami nieudacznika, który do sukcesów w życiu dochodził jedynie poprzez łóżko - to, że narracja jest chaotyczna, wątek czasem się urywa wydaje mi się jak najbardziej na miejscu. Podobnie nieco siermiężny styl, nieokrzesany.
Powieść w żadnym stopniu nie jest grzeczna. Mimo wszystko jednak nie jest to wulgarność spod znaku Cohena, która wywraca mózg na lewą stronę: wulgarność tej książki jest zwykła, ukazuje po prostu bez osłony czy makijażu materialistyczny i przyziemny świat, gdzie seks jest niezwykle ważny - tak samo jak pieniądze i sława.
Jedyne co w tym postczytelniczym zachwycie mogę książce zarzucić, to to, że się urywa, kiedy ja bym chciała jeszcze. I chciałabym wiedzieć co się stało. I och, te plotki! Ostatnia część brzmi tak, jakby plotkarskie postacie Jane Austen zmiksować gdzieś z hrabią Henrym z "Portretu Doriana Greya", co sprawia, że jestem totalnie zakochana tak w tej części jak i w postaci lady Iny.
Czytając tę książkę należy mieć na uwadze, że po pierwsze była to powieść w odcinkach, po drugie zaś: że nie została skończona.
Bezwzględnie autor dążył do jakiejś akcji, zapowiadał jej istnienie i ciążył ku niej, mimo wszystko jednak całość wydaje się nieco chaotyczna i lekko niespójna - czasami pewne informacje są powtarzane, jakby czytelnik miał o nich zapomnieć, albo...
2015-03-20
2015-03-08
Zdecydowanie najsłabsza część z całej serii światów Chrestomanchiego tej autorki. Nie oznacza to, że książka była zła, mimo wszystko jednak nie zapada w pamięć jak inne. Wybór krótkich form okazał się nie być najlepszy w przypadku tej autorki. Warto przeczytać właściwie tylko dla zasady i wiedzy.
Zdecydowanie najsłabsza część z całej serii światów Chrestomanchiego tej autorki. Nie oznacza to, że książka była zła, mimo wszystko jednak nie zapada w pamięć jak inne. Wybór krótkich form okazał się nie być najlepszy w przypadku tej autorki. Warto przeczytać właściwie tylko dla zasady i wiedzy.
Pokaż mimo to2015-03-01
2015-02-26
2015-02-23
2015-02-21
Naprawdę nie mam pojęcia jak dobrze ocenić tę książkę i jaką opinię jej wystawić, by ani jej nie skrzywdzić recenzją zbyt złą ani nie zaszczycić zbyt dobrą.
Na początku rozpierał mnie entuzjazm. Okładka jest piękna, narracja interesująca, setting sprawił, że doznałam szoku kulturowego, forma jest świetna. Już-już chciałam zamawiać i kupować, kiedy nagle puf, przyszła "część druga" i sprawiła, że książkę odłożyłam z wyrazem niesmaku na twarzy.
Dobra, to o co chodzi? Fabuła jest prosta, ale z drugiej strony nie wymaga się od niej, żeby była skomplikowana, skoro już jest jakiś ciekawy świat i można spokojnie ograć coś dobrego na prostej fabule. I to by zadziałało według mnie, gdyby nie to, ze autorka wzięła garść dobrych lub całkiem wystarczających elementów, rzuciła je na odlew w książkę, zamieszała i uznała, że właściwie sam fakt, że one tam są wystarczy i nie trzeba ich jakoś specjalnie łączyć.
Najwspanialszą rzeczą w książce, przynajmniej dla mnie, było przedstawienie świata za pomocą artykułów różnego rodzaju. Średnio spotykane w literaturze, tu sprawdziło się doskonale, szczególnie, że główna bohaterka jest (lub była) dziennikarką. Tyle, że ta forma wcale nie ma usprawiedliwienia w książce. To po prostu jest i przeplata się z narracją pierwszoosobową bez żadnego ładu i składu, nie ma dla niej ani powodu, ani wytłumaczenia. Koniec końców sposób ten urywa się równie bezsensownie, bez słowa wyjaśnienia, kiedy fabuła nabiera "rozpędu" i zostaje całkowicie zapomniana w drugiej części bo tak. Łatwo byłoby znaleźć powiązanie dla tych artykułów, nadać im sens w całości - ale nie uznano tego za konieczne, przez co one tam po prostu są i nic za tym nie idzie.
Więcej - one nawet nie tłumaczą wszystkiego dostatecznie. Na początku sądziłam, że stopniowo i w nieoczywisty sposób przedstawiono czytelnikowi setting, ale tak w sumie nie jest: świat może i jest pełen i jest dobrze skonstruowany, ale jego przedstawienie jest dziurawe, bo na dobrą sprawę nikt nigdzie nie tłumaczy dokładnie jak wygląda chociażby cała ta Cofka ani o co w niej do końca chodzi.
Nie wiadomo też przy jakim kalibrze zbrodni przychodzą do ludzi zwierzęta - ani nawet jak to jest dokładnie postrzegane w świecie. Pomysł jest dobry, ale wydaje się być po prostu na rogach niedociągnięty.
Jednak tak czy inaczej: świat na początku urzeka, forma tym bardziej i wśród tego wszystkiego wcale nam nie przeszkadza lekkość i bezpretensjonalność fabuły. Tak jest nawet lepiej, nie ma natłoku informacji, nie ma zbytnio przesady: coś pozornie zwykłego na niezwykłym tle.
Tyle, że im dalej w las tym więcej jest owej przesady a zakończenie jest zwyczajnie absurdalne. Koniec końców nic nie trzyma się kompletnie kupy, książka zdaje się nie mieć puenty.
Pozostawiła mnie ze sporym niesmakiem.
Mimo wszystko jednak forma JEST na swój sposób (i do pewnego momentu) genialna. Narracja w większości ciekawa. Dobre i ciekawe posłużenie się folklorem i językiem. Dla tych rzeczy, czyli rzeczy właściwie technicznych, warto przeczytać ją chociaż do połowy.
Naprawdę nie mam pojęcia jak dobrze ocenić tę książkę i jaką opinię jej wystawić, by ani jej nie skrzywdzić recenzją zbyt złą ani nie zaszczycić zbyt dobrą.
Na początku rozpierał mnie entuzjazm. Okładka jest piękna, narracja interesująca, setting sprawił, że doznałam szoku kulturowego, forma jest świetna. Już-już chciałam zamawiać i kupować, kiedy nagle puf, przyszła...
2015-01-19
Zastanawiają mnie niskie noty tej książki. Tylko 7 przy tak niewielu ocenach?
Ciekawa jestem czy nie jest to spowodowane tym, że po autobiografiach muzyków, którzy mają na swoim koncie historie z narkotykami spodziewamy się zwykle kontrowersyjnych, dokładnych opowieści z czasu upadku. Czegoś strasznego ale i kuszącego, tej nutki odrealnienia - potwierdzenia tego wszystkiego, co myślimy o swoim muzycznym bohaterze.
Cash na te wszystkie oczekiwania wzrusza po swojemu ramionami i z niewysłowioną prostotą mówi: słuchaj, słyszałeś o tym wszystkim milion razy, nie będę cię zanudzał. Ale może chcesz posłuchać, jak genialnie podróżuje się w moim autobusie do San Francisco? Mam taką jedną anegdotkę...
I chyba właśnie to jest najcudowniejsze w tej książce: niesamowita prostota, optymizm i szczerość. Cash wcale nie unikał opowieści trudnych czy kompromitujących, nie uciekał od nich, ale i nie ubarwiał i w żadnym razie nie próbował ukazać ich jako osi swojego życia. Ot, epizody, głupi byłem.
To, co jest dla niego najważniejsze to wiara, rodzina (w której skład wchodzą też przyjaciele) i muzyka. I tak jak muzyki nie czynił nigdy pod publiczkę, tak i ta książka pod publiczkę nie jest.
Poleciłabym ją każdemu, kto zmaga się z życiem. Każdej osobie, która nie umie wybaczyć sobie albo innym; tym, którzy walczą z nałogiem; ludziom z depresją i demonami. Ponieważ w tej książce widać walkę z nimi, nawet, jeśli dzieje się gdzieś z boku. A przede wszystkim: widać, że w jakikolwiek dół by się nie wpadło, można z niego wyjść. On to zrobił i pisze do nas wszystkich z perspektywy osoby będącej poza nim, która po prostu musi co jakiś czas uważać, żeby nie wpaść do tego dołu z powrotem.
Jedyny fragment, który faktycznie ciężko mi się czytało to kilka rozdziałów poświęconych prawie w całości jego wierze. Nie mam żadnego problemu z chrześcijaństwem Casha, niezwykle szanuję go za poziom jego duchowości - a jednak mimo wszystko wiara jako wtrącenie i tło dużo lepiej dla mnie wyglądała niż wątek główny. Na szczęście to jedynie kilkanaście stron, które dość szybko mijają i znowu głównym tłem i głównym wątkiem staje się muzyka.
Właśnie, muzyka. Dla kogoś, kto nie jest (tak jak ja) kompletnym ignorantem w kwestii muzyki country, ta pozycja jest po prostu obowiązkowa.
Zastanawiają mnie niskie noty tej książki. Tylko 7 przy tak niewielu ocenach?
Ciekawa jestem czy nie jest to spowodowane tym, że po autobiografiach muzyków, którzy mają na swoim koncie historie z narkotykami spodziewamy się zwykle kontrowersyjnych, dokładnych opowieści z czasu upadku. Czegoś strasznego ale i kuszącego, tej nutki odrealnienia - potwierdzenia tego...
2015-01-04
Nie wiem czy to dobrze czy to źle, ale najpierw obejrzałam film, dopiero potem faktycznie przeczytałam książkę. I tak jak w filmie postać samego Graya, choć oczywiście dwuznaczna, mi nie przeszkadzała; w książce doprowadza mnie z kolei do szału.
Podobnie dziwi mnie konstrukcja książki - ciekawe jest to, że w filmie zwracano właściwie najbaczniejszą uwagę na to, co się sprzedaje, więc okres "psucia" i degrengolady był najważniejszy - tymczasem Wilde poświęca długim latom upadku moralnego Graya ledwie kilka stron.
Jako całość książkę czyta się niezwykle łatwo, chociaż osobiście czasem żałowałam, że lord Henryk jest jedynie postacią drugoplanową, nawet jeśli zdaję sobie sprawę z tego, że jako główny bohater zupełnie by się nie sprawdził.
Jestem tez bardzo ciekawa oryginału i przy kolejnej lekturze (a wydaje mi się, że taka będzie) sięgnę już po angielską wersję.
Nie wiem czy to dobrze czy to źle, ale najpierw obejrzałam film, dopiero potem faktycznie przeczytałam książkę. I tak jak w filmie postać samego Graya, choć oczywiście dwuznaczna, mi nie przeszkadzała; w książce doprowadza mnie z kolei do szału.
Podobnie dziwi mnie konstrukcja książki - ciekawe jest to, że w filmie zwracano właściwie najbaczniejszą uwagę na to, co się...
2014-12-30
Nie bardzo wiem w jaki sposób w ogóle sklasyfikować tę pozycję. Z jednej strony książka jest niesamowita: przedstawia sobą kontrowersyjną kwestię pedofilii w sposób jednak całkiem niespotykany. Z drugiej strony nieco już wyrosłam z podobnego stylu, w jakim napisana (przetłumaczona?) jest ta książka. Czuję potrzebę sięgnięcia po oryginał i zapoznania się z nią w tymże, żeby naprawdę wypowiedzieć się na temat stylu, ponieważ ten w polskiej wersji mnie zwyczajnie nie urzekł.
Nie bardzo wiem w jaki sposób w ogóle sklasyfikować tę pozycję. Z jednej strony książka jest niesamowita: przedstawia sobą kontrowersyjną kwestię pedofilii w sposób jednak całkiem niespotykany. Z drugiej strony nieco już wyrosłam z podobnego stylu, w jakim napisana (przetłumaczona?) jest ta książka. Czuję potrzebę sięgnięcia po oryginał i zapoznania się z nią w tymże, żeby...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-20
"Saturn" był pierwszą książką Dehnela, którą przeczytałam i mogę ze spokojem uznać, że nie ostatnią.
Czytało mi się ją bardzo gładko (lektura zajęła mi ledwie kilka godzin), nawet pomimo tego, że nie jest to typowa dla mnie jako odbiorcy forma narracji.
Całość uważam za bardzo dobrą, wydaje mi się tylko, że rozwiązanie tematu homoseksualnych wątków biograficznych Goyi można było fabularnie załatwić nieco... łagodniej. Nie chodzi o to, że nie podoba mi się sposób przedstawienia - po prostu umieszczony jest w akcji w momencie obłożenia z obu stron bardzo obrazowymi opisami żalu, cierpienia i niestabilności psychicznej bohatera, a cytaty z listów mimo wszystko wbijają się klinem prosto w gładką narrację i zaburzają jej styl. To właściwie jedyne, co naprawdę mam do zarzucenia tej książce.
"Saturn" był pierwszą książką Dehnela, którą przeczytałam i mogę ze spokojem uznać, że nie ostatnią.
Czytało mi się ją bardzo gładko (lektura zajęła mi ledwie kilka godzin), nawet pomimo tego, że nie jest to typowa dla mnie jako odbiorcy forma narracji.
Całość uważam za bardzo dobrą, wydaje mi się tylko, że rozwiązanie tematu homoseksualnych wątków biograficznych Goyi...
2014-12-15
Ja może nie jestem i nigdy nie będę sprawiedliwa dla tej serii. Uwielbienie dla niej zaszczepiła we mnie moja rodzicielka i niesamowicie jest dzielić razem z nią wrażenia z czytania.
Nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat tej jednej konkretnej książki, ponieważ całą serię przeczytałam dosłownie w tydzień - co sprawiło, że mam trudności z rozróżnieniem co działo się w której części.
Robin Hobb moim zdaniem tworzy naprawdę dobre postacie. Co najpiękniejsze, nigdy nie są one w pełni czarno-białe, zawsze balansują gdzieś w odcieniach szarości, za co naprawdę trudno je wpasować w jakiś konkretny kanon.
Jest to literatura dość łatwa mimo wszystko, powiedziałabym, że młodzieżowa. Ale jak na taką literaturę, jest naprawdę dobra: czytałam wszystko jednym tchem.
Ja może nie jestem i nigdy nie będę sprawiedliwa dla tej serii. Uwielbienie dla niej zaszczepiła we mnie moja rodzicielka i niesamowicie jest dzielić razem z nią wrażenia z czytania.
więcej Pokaż mimo toNie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat tej jednej konkretnej książki, ponieważ całą serię przeczytałam dosłownie w tydzień - co sprawiło, że mam trudności z rozróżnieniem co działo się...