rozwiń zwiń
Robert

Profil użytkownika: Robert

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
71
Przeczytanych
książek
77
Książek
w biblioteczce
16
Opinii
116
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Witam z powrotem. Dawno mnie tu nie było, lecz znów rzuciłem się w wir magicznego świata literatury. Zapraszam do znajomych i obserwacji, na pewno znajdziemy wspólny język.

Opinie


Na półkach: , ,

Aby być zupełnie szczerym zarówno z czytelnikami tej wątpliwej jakości recenzji, jak i z samym sobą zaznaczyć muszę na początek, że do serii Zwiadowcy wróciłem po latach i to bardziej z sentymentu niźli faktycznej potrzeby poznania tej historii od nowa. Fakt, za dzieciaka uwielbiałem tą sagę i mogę śmiało przyznać, że była to moja pierwsza "prawdziwa książka" którą przeczytałem. Stąd też obawiałem się trochę, że po tylu latach i w nostalgicznych okularach na nosie srogo się zawiodę poziomem historii. I moje obawy nie były znowu tak bezzasadne.
Pierwsze (a właściwie ostatnie) co rzuciło mi się w oczy to długość książki. Z tego co pamiętałem, Zwiadowcy zawsze były dość przepastnymi pozycjami oprawionymi w miękką i niezbyt ładną okładkę. Od dłuższego czasy jednak, wszystkie książki czytam na Kindlu, więc jakże ogromne było moje zaskoczenie, gdy historia w którą właśnie zacząłem się wciągać... skończyła się. Okej przyznam, zarwałem trochę wieczoru, ale mimo wszystko skończyłem książkę w jeden dzień! I teraz czy jest to wada? Musiałem sprawdzić ile stron mają Ruiny Gorlanu w wersji papierowej. 320, typowa długość. Czy to więc zasługa aż tak lekkiego pióra autora? I tak i nie. Rzeczywiście, Zwiadowców bardzo łatwo wciągnąć na jedno posiedzenie, gdyż John Flanagan używa niezwykle łatwego, przyjemnego i nie przeintelektualizowanego języka. Niestety, jest to też wada, a właściwie dwie wady. Po pierwsze, tworzona w ten sposób historia staje się w pewnym momencie niezwykle przewidywalna, a w niektórych miejscach co o wiele gorsze - powtarzalna. Po drugie, język ten chociaż przyjemny dla oka bardzo dobitnie pokazuje że mimo wszystko Zwiadowcy są książką dla, może nie dzieci, ale młodzieży. I to raczej nie tej starszej.
Postacie zarysowane są kilkoma cechami, w większości są one kartonowe i bez większego znaczenia. Do pewnego momentu nawet Horace - jeden z głównych bohaterów - był zbudowany na jednej cesze, a jego przemiana bardziej lub mniej przekonująca, nastąpiła według mnie za szybko i bez wydźwięku. Mimo wszystko, są tu momenty, w których łzy napływają mi do oczu i mimo że znam zakończenie coś karze mi czytać to dalej.
I teraz czy jest to sprawka naprawdę dobrze prowadzonej historii i relacji między bohaterami, czy moje nostalgiczne okulary rozmazują mi obraz i karzą sądzić, że jest to książka lepsza niż jest naprawdę. Wydaje mi się, że mimo wszystko to pierwsze.
Z resztą, skoro bawię się przy niej wyśmienicie, czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Wszak nie każda książka musi ustanawiać nowe granice w literaturze. Prawda?

Aby być zupełnie szczerym zarówno z czytelnikami tej wątpliwej jakości recenzji, jak i z samym sobą zaznaczyć muszę na początek, że do serii Zwiadowcy wróciłem po latach i to bardziej z sentymentu niźli faktycznej potrzeby poznania tej historii od nowa. Fakt, za dzieciaka uwielbiałem tą sagę i mogę śmiało przyznać, że była to moja pierwsza "prawdziwa książka" którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko ocenia się książkę kogoś, kto zapewnił ci godziny dobrej zabawy. To jakby ocenianie pracy dobrego kumpla - boleśniejsze tym bardziej, gdy praca owa nie zasługuje na pochwałę.
Czytając książkę Rafała Paczesia nie poczujecie bólu oczu, to nie jest jedna z tych fatalnie napisanych książek. Nie jest też to jedna z tych książek tak złych, że aż dobrych. Jest ona, niestety najzwyczajniej w świecie nudna. Fani Paczesia znajdą co prawda mnóstwo smaczków i odniesień do jego występów a wykreowana przez komika, postać głównego bohatera w ewidentny sposób opiera się nim samym. Z tego też powodu tak ciężko mi szczerze ocenić tą książkę. Na pierwszy rzut oka witać bowiem, iż jest ona swego rodzaju autoterapią. Sposobem poukładania swojej przeszłości i przepracowania jej w taki a nie inny sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że jako dzieło literackie - nie broni się ono zbytnio. Po przeczytaniu, zadałem sobie pytanie czy fakt iż znam Paczesia z jego innych wystąpień miał wpływ na mój odbiór. Głupie pytanie, oczywiście że miał. Tyle, że "Grube wióry" jako stand alone powieść jest zupełnie miałką historią. Czytając ją miałem wrażenie, że wpadłem w pewnego rodzaju pętle gdyż wydarzenia - na pozór prowadzące do konkretnego celu - tak naprawdę nie prowadziły do nikąd.
Przez 3/4 książki obserwujemy życie popadającego w nałóg młodego handlowca i jego rodzącą się przyjacielską relację z nowym przełożonym. Autor próbuje nam tu pokazać pewną drogę tych ludzi. Tyle tylko, że w szerszej skali mimo usilnych prób zamydlenia nam oczu, bohaterowie nie przechodzą żadnej przemiany. Decyzje przez nich podejmowane są wyciągane z kapelusza i totalnie irracjonalne i niedające się wytłumaczyć szczeniackim zachowaniem. Apogeum absurdu zaczyna się jednak dopiero pod koniec. Finał bowiem, sklejony jest na ślinę i zrobiony jak to się kiedyś mówiło "z gówna i patyków".

Niestety, mimo mej wielkiej sympatii to komediowej twórczości Paczesia, nie mogę tej książki polecić nikomu, poza jego największym fanom, a i tym radzę podchodzić do niej z dystansem. Mimo wszystko, mam nadzieję że jeszcze kiedyś przeczytam porządną powieść Rafała Paczesia. W końcu to dopiero debiut.

Ciężko ocenia się książkę kogoś, kto zapewnił ci godziny dobrej zabawy. To jakby ocenianie pracy dobrego kumpla - boleśniejsze tym bardziej, gdy praca owa nie zasługuje na pochwałę.
Czytając książkę Rafała Paczesia nie poczujecie bólu oczu, to nie jest jedna z tych fatalnie napisanych książek. Nie jest też to jedna z tych książek tak złych, że aż dobrych. Jest ona, niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na pewno każdy zetknął się kiedyś w jakimś stopniu z twórczością Asimova. Ja Robot, Detroid become human... wszystko to historie, które cały swój trzon opierają właśnie na jego książkach. Ma to swoje niezaprzeczalne zalety, ale i też wady.
Przez ten właśnie ogólno pojęty splendor, nastawiałem się chyba na coś bardziej... wybitnego. Nie zrozumcie mnie źle, Pozytonowy detektyw do bardzo dobra książka tylko trochę mało w niej... detektywa.
Historia jest trochę za krótka i jedynie delikatnie owiana klimatem dochodzenia. Asimov poświęcił zbyt wiele czasu na kreowanie pięknego, bogatego w historię świata, a zbyt mało czasu spędził nad właśnie zagadką zbrodni.
Mimo wszystko uważam że historia jest ciekawie napisana, bohaterowie dobrze zarysowani, a relacja Daneela z Elijahem jest fenomenalna.
Ogólnie polecam wszystkim fanom porządnego, staromodnego Sci-fi.

Na pewno każdy zetknął się kiedyś w jakimś stopniu z twórczością Asimova. Ja Robot, Detroid become human... wszystko to historie, które cały swój trzon opierają właśnie na jego książkach. Ma to swoje niezaprzeczalne zalety, ale i też wady.
Przez ten właśnie ogólno pojęty splendor, nastawiałem się chyba na coś bardziej... wybitnego. Nie zrozumcie mnie źle, Pozytonowy...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Robert Radwański

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Dmitry Glukhovsky
Ocena książek:
7,1 / 10
19 książek
3 cykle
1720 fanów
Remigiusz Mróz
Ocena książek:
7,1 / 10
67 książek
14 cykli
6428 fanów
Anthony de Mello
Ocena książek:
7,2 / 10
15 książek
0 cykli
Pisze książki z:
290 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
71
książek
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
116
razy
W sumie
wystawione
69
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
455
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]