-
ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
-
ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
-
ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
-
ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant16
Biblioteczka
2021-01-03
2006-03
Przeczytałam z piętnaście lat temu, jeszcze na studiach. Książkę przyniosła koleżanka i serdecznie mi zarekomendowała. A ja mam tak, że im serdeczniej mi się coś rekomenduje, z tym większą podejrzliwością po to sięgam. Ale nie chciałam być niemiła, zajrzałam i... dwie godziny później zamknęłam tylną okładkę. Tak, ta książka dosłownie mnie wessała. To była jazda bez trzymanki, pierwszy raz czytałam książkę, która była tak... intensywna. Niesamowita powieść łotrzykowska, pełna barwnych przygód, mocnych scen, dosadnego języka i mrocznych tajemnic. Intrygująca, pomysłowa, wartka. Zwykłe kryminały chowają się przy tym ze wstydem. Dla mnie to nie było tylko czytanie o przygodach. Ta książka sama była moją przygodą.
Przeczytałam z piętnaście lat temu, jeszcze na studiach. Książkę przyniosła koleżanka i serdecznie mi zarekomendowała. A ja mam tak, że im serdeczniej mi się coś rekomenduje, z tym większą podejrzliwością po to sięgam. Ale nie chciałam być niemiła, zajrzałam i... dwie godziny później zamknęłam tylną okładkę. Tak, ta książka dosłownie mnie wessała. To była jazda bez...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzepraszam, ale pisanie o książce zacznę od pisania o innej książce. "A ja żem jej powiedziała" to było cudo, które mnie urzekło swoją trzeźwą i zdystansowaną wizją życia i tego, jak sobie z nim radzimy. Sprawy były poważne, a traktowane z uśmiechem. O rzeczach najważniejszych, a bez koturnu. No i teraz "Powrót z Bambuko". Nadal o rzeczach ważnych, ale dystansu mniej. Uśmiechu prawie nic. Co gorsza, tu i ówdzie wchodzi koturn. Nie, ta książka nie jest zła, ale wygląda tak, jakby Katarzyna szykowała sobie grunt pod karierę "kołcza". To oni wrzucają takie teksty, gdzie wzywają czytelnika do tego czy owego, ośmielają "zmień coś w swoim życiu" itp. I po co? Przecież tę część "zmień coś w swoim życiu" to ja miałam sobie sama powiedzieć. "A ja żem jej powiedziała" dała sobie z tym radę pięknie. "Powrót z Bambuko" - już nie tak.
Przepraszam, ale pisanie o książce zacznę od pisania o innej książce. "A ja żem jej powiedziała" to było cudo, które mnie urzekło swoją trzeźwą i zdystansowaną wizją życia i tego, jak sobie z nim radzimy. Sprawy były poważne, a traktowane z uśmiechem. O rzeczach najważniejszych, a bez koturnu. No i teraz "Powrót z Bambuko". Nadal o rzeczach ważnych, ale dystansu mniej....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-16
Bardzo dobrze wykonana praca. Harari w zasadzie przedstawia koncepcję, nazwijmy ją, umiarkowaną i zdroworozsądkową. Wszystko to wiemy z wcześniej czytanych książek i artykułów popularnonaukowych. Tu nową jakością jest synteza, napisana barwnym, żywym językiem. Ciekawostki, śmiałe porównania i metafory nadają temu wywodowi słynną jakość amerykańskiej literatury popularnonaukowej, która ma być przede wszystkim atrakcyjna dla czytelnika. Odkrywamy więc niewiele, za to czytamy z przyjemnością.
Bardzo dobrze wykonana praca. Harari w zasadzie przedstawia koncepcję, nazwijmy ją, umiarkowaną i zdroworozsądkową. Wszystko to wiemy z wcześniej czytanych książek i artykułów popularnonaukowych. Tu nową jakością jest synteza, napisana barwnym, żywym językiem. Ciekawostki, śmiałe porównania i metafory nadają temu wywodowi słynną jakość amerykańskiej literatury...
więcej mniej Pokaż mimo to1993
Książkę Christiane przeczytałam dawno temu. Jest mroczna, trudna, a zarazem - zupełnie "normalna". Opisuje wydarzenia, których próżno szukać w moim życiu: narkomania, życie uzależnionej prostytutki, które w praktyce równało się seksualnej niewoli, stopniowa utrata ludzkich uczuć, doświadczanie upadku i śmierci. A jednak te szokujące wydarzenia opisywane są z niemal reporterskim chłodem i dystansem. Niemal jak codzienne jedzenia śniadania, mycie zębów i wychodzenie do pracy w biurze. Bez sensacji. Bez emocji. Tym trudniej tę książkę czytać. Polecam - ta lektura otwiera oczy. Pokazuje jak prosto i zwyczajnie życie zmienia się w koszmar.
Książkę Christiane przeczytałam dawno temu. Jest mroczna, trudna, a zarazem - zupełnie "normalna". Opisuje wydarzenia, których próżno szukać w moim życiu: narkomania, życie uzależnionej prostytutki, które w praktyce równało się seksualnej niewoli, stopniowa utrata ludzkich uczuć, doświadczanie upadku i śmierci. A jednak te szokujące wydarzenia opisywane są z niemal...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kubuś to stary przyjaciel. Mój i zapewne Twój też. A przygody Kubusia i jego paczki przyjaciół to klasyczna opowieść dla czytelników bez granic wieku. Dzieci zobaczą w niej przygodę, dorośli docenią głęboką refleksję, jaką można - jeśli się chce - wywołać w sobie pod wpływem pozornie błahych dialogów, takich jak ten oto:
– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.
Kubuś to stary przyjaciel. Mój i zapewne Twój też. A przygody Kubusia i jego paczki przyjaciół to klasyczna opowieść dla czytelników bez granic wieku. Dzieci zobaczą w niej przygodę, dorośli docenią głęboką refleksję, jaką można - jeśli się chce - wywołać w sobie pod wpływem pozornie błahych dialogów, takich jak ten oto:
– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem...
Dickowska wizja przyszłości Ziemi to dystopia. Po tym, jak zdewastowaliśmy naszą planetę, żyjemy na niej w żałosnych warunkach lub emigrujemy na Marsa. Z Marsa na Ziemię przybywają z kolei imigranci: androidy, na Marsie używane jako służba, a na Ziemi mogące udawać prawdziwych, niezależnych ludzi.
Rick Deckard - łowca nagród - ściga zbuntowane androidy, tych prawie-ludzi, po drodze próbując zrozumieć świat, w którym żyje. Świat, w którym co chwila dowiaduje się (a my razem a nim), że nic nie jest takie, jak się wydaje: ludzie i ich postępowanie, emocje, motywy, nawet systemy wartości i wreszcie religia - to wszystko po kolei okazuje się żałosnym kłamstwem.
Jak się odnaleźć w rzeczywistości, z której przeziera beznadzieja? Deckard, który próbuje odpowiedzieć sobie na filozoficzne pytania o człowieczeństwo, ostatecznie dochodzi do filozoficznej refleksji w duchu niemal stoickim. Czyli chyba w tym oszukanym świecie wyrasta na prawdziwego człowieka :)
Dickowska wizja przyszłości Ziemi to dystopia. Po tym, jak zdewastowaliśmy naszą planetę, żyjemy na niej w żałosnych warunkach lub emigrujemy na Marsa. Z Marsa na Ziemię przybywają z kolei imigranci: androidy, na Marsie używane jako służba, a na Ziemi mogące udawać prawdziwych, niezależnych ludzi.
Rick Deckard - łowca nagród - ściga zbuntowane androidy, tych prawie-ludzi,...
2015
No, niestety. Autorka "Biegnącej" chyba postawiła sobie zbyt ambitne zadanie napisania fascynującej opowieści o kobiecie. A zarazem popularnonaukowej rozprawy. A zarazem poradnika dla współczesnych kobiet. Brzmi to jak zbyt wiele grzybów w barszcz? Otóż to.
Niechby to jeszcze było jakoś porywająco napisane - są przecież tacy geniusze, co potrafią nawet trudne sprawy omawiać wartko i ze swadą. Oliver Sacks, dajmy na to. Ale to nie ten przypadek. Nie wiem, czy to sama autorka wypowiada się tak sztywno i nieporadnie, czy też niedźwiedzią przysługę wyświadczyła jaj polska tłumaczka. Ale nie wyszło dobrze.
No, niestety. Autorka "Biegnącej" chyba postawiła sobie zbyt ambitne zadanie napisania fascynującej opowieści o kobiecie. A zarazem popularnonaukowej rozprawy. A zarazem poradnika dla współczesnych kobiet. Brzmi to jak zbyt wiele grzybów w barszcz? Otóż to.
Niechby to jeszcze było jakoś porywająco napisane - są przecież tacy geniusze, co potrafią nawet trudne sprawy...
1985
Dawno temu i ja przeżywałam przygody. Choćby wtedy, gdy przyjechałam do babci na wieś, sama, bez zapowiedzi, a babci w domu nie było. Za to był pies, odwiązany od budy... Wykonałam prawdopodobnie najszybsze w życiu wejście na drzewo :) I pamiętam to uczucie, gdy ślęczałam na drzewie, kilka centymetrów od moich nóg szalał pies, a wokół mnie pachniały piękne jabłka (bo to była jabłonka).
Takie same uczucia budziła we mnie "Podróż". W tamtych czasach dorośli trudzili się życiem w PRL-u, ale to nie dotyczyło dzieci. My żyliśmy nie w PRL, ale po prostu w Polsce, najpiękniejszej, gdy zaczynały się wakacje i znów można było buszować po lesie, łapać koniki polne na łące, zakopywać się w sianie. Ten nastrój letniej przygody, gdy czuję się prawie współtowarzyszką dwóch chłopaków, przemierzających letnią Polskę - to jest coś, czego nie zamieniłabym na dzisiejsze "wygody" dorosłości.
Dawno temu i ja przeżywałam przygody. Choćby wtedy, gdy przyjechałam do babci na wieś, sama, bez zapowiedzi, a babci w domu nie było. Za to był pies, odwiązany od budy... Wykonałam prawdopodobnie najszybsze w życiu wejście na drzewo :) I pamiętam to uczucie, gdy ślęczałam na drzewie, kilka centymetrów od moich nóg szalał pies, a wokół mnie pachniały piękne jabłka (bo to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Autor i główny bohater książki opisał swoje życie. Najwięcej poświęcił dzieciństwu, i słusznie - to właśnie ten etap jego życia jest najbardziej intrygujący. Nie dlatego, że miał jakieś wyjątkowe dzieciństwo, ale właśnie dlatego, że nie było ono wyjątkowe. Tak wyglądają okoliczności, w których wychowują się miliony Amerykanów z klasy robotniczej. Czytając, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że oglądam czasy Wielkiego Kryzysu. Że to jakiś antyk z pożółkłych fotografii. Tymczasem autor jest młodszy ode mnie, a jego dzieciństwo to czasy, które pamiętam z własnej dorosłości. Po raz kolejny okazało się to, co wiem od dawna: nie ma co się śmiać z rzekomej ignorancji Amerykanów i ich braku wiedzy o Europie, my o Ameryce wiemy niewiele więcej. Warto czasem zajrzeć za kotarę.
Autor i główny bohater książki opisał swoje życie. Najwięcej poświęcił dzieciństwu, i słusznie - to właśnie ten etap jego życia jest najbardziej intrygujący. Nie dlatego, że miał jakieś wyjątkowe dzieciństwo, ale właśnie dlatego, że nie było ono wyjątkowe. Tak wyglądają okoliczności, w których wychowują się miliony Amerykanów z klasy robotniczej. Czytając, nie mogłam się...
więcej Pokaż mimo to