-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
-
ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
-
ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
-
Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Pełna recenzja -> https://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/07/wzruszajaca-pouczajaca-very-large.html
"Kiedy comebook polecała tę książkę, od razu wiedziałam, że ją zamówię. Spełniała wszystkie moje wymagania czytelnicze. Nie była zbyt długa, wywoływała emocje, a przede wszystkim zawierała interesującą mnie tematykę. Muzułmanów. Konkretnie, jednej muzułmanki, szesnastoletniej Shirin. Sporo osób o tym nie wie, aczkolwiek od bardzo dawna interesuję się kulturą arabską, islamem, mam przyjaciół muzułmanów, siedzę w temacie dość głęboko i wciąż w nim kopie. Jestem niezwykle tolerancyjna dla każdej religii, ale i niezwykle wrażliwa na jej brak. Brak tolerancji. Ubliżanie. Szykanowanie. Poniżanie. Wyśmiewanie. Wścibskość. Książka, o której dziś Wam trochę opowiem, porusza właśnie taką kwestię. Wywołuje mnóstwo skrajnych emocji. Dla mnie była ciężką przeprawą przez morze bólu, odtrącenia i skrywanego cierpienia. Po zamknięciu powieści nie potrafiłam się pozbierać. Sama Julia była świadkiem, jak próbowałam hamować potok łez, jak rzuciłam książkę na łóżko, mówiąc, że była zbyt dobra, że nienawidzę jej, jak i kocham.
„A very large expanse of sea” to wyjątkowa powieść, która zasługuje na przeczytanie przez wielu ludzi. Nie tylko tych młodych, nie tylko przez nastolatków. Dorośli także powinni sięgnąć po nią. Chociaż porusza wątek pierwszej miłości, pierwszych pocałunków, słodkich wyznań, randek, pokazuje również ogromny problem, z którym styka się społeczeństwo. Żyję w kraju, który jest otwarty na inność, nie jest przeszkodą być czarnoskórym chłopcem czy dziewczynką i pójść do szkoły, nie jest przeszkodą ubrać hidżab czy abaję, nie jest przeszkodą mieć skośne oczy, być muzułmaninem czy chrześcijaninem. Świat coraz bardziej się otwiera na tolerancję, ale jest jej wciąż za mało, a wielu ludzi wciąż cierpi z powodu okropieństw, które są im serwowane. Problem jest taki, że chociaż ja żyję w takim kraju i jestem pozytywnie nastawiona na inne narodowości, nie wszyscy mają podobny tok myślenia. Ubliżanie, poniżanie, wyśmiewanie, traktowanie człowieka jak śmiecia, jest dość popularne w każdym państwie, ponieważ zawsze znajdą się nietolerancyjnie osoby, dla których inność od siebie to coś, czego nie da się zaakceptować. Tahereh Mafi właśnie taki temat porusza w swojej powieści, i jest on wyjątkowy emocjonalny. Przynajmniej dla mnie, gdyż muzułmanie są mi bliscy. I chociaż wielokrotnie spotkałam się z szyderczymi komentarzami, mało się nimi przejmuję. W tej kwestii jestem jak Ocean, bohater książki, nie jest dla mnie ważne zdanie ludzi, którzy nie zdobywają się na choć trochę empatii, zrozumienia i akceptacji. Religia nie powinna różnić, ale jak dobrze wiemy, bywa zupełnie inaczej"
Pełna recenzja -> https://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/07/wzruszajaca-pouczajaca-very-large.html
"Kiedy comebook polecała tę książkę, od razu wiedziałam, że ją zamówię. Spełniała wszystkie moje wymagania czytelnicze. Nie była zbyt długa, wywoływała emocje, a przede wszystkim zawierała interesującą mnie tematykę. Muzułmanów. Konkretnie, jednej muzułmanki,...
Pełna opinia -> http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/06/wyjatkowy-debiut-architektura-uczuc.html
"Na tę książkę czekałam bardzo, bardzo długo. Meg znam z naszej grupy literackiej Ailes, do której obie należymy. Zalążek historii przedstawionej w „Architekturze uczuć” miałam okazję czytać w całkiem innej postaci, dlatego nie mogłam się doczekać, co tam ciekawego wykombinowała Meg. Pierwsze rozdziały od razu mi powiedziały, że jest to coś zupełnie nowego, świeżego i różniącego się od tamtej wersji. Wyjątkowy debiut, wyjątkowej, ambitnej, zdolnej pisarki, która jeszcze wiele osiągnie na rynku wydawniczym. Powieść jest połączeniem gorącego romansu z relacją hate-love oraz thrillerem w tle, co autorka świetnie ukazała na łamach prawie czterystu stron.
„Architektura uczuć” to ten rodzaj powieści, która potrafi wciągnąć już od pierwszych stron. Zaciekawia, zaprasza do swojego świata okrytego tajemnicami, przyjaciółmi z dzieciństwa, napięciem wiszącym w powietrzu, pociągiem seksualnym między bohaterami, cierpieniem, traumami i demonami z przeszłości. To książka nieprzypominająca debiutu. To książka, którą się pochłania. Napisana lekkim, barwnym językiem zabiera nas do malowniczego Krakowa oraz do niewielkiej wsi, w której miały miejsce ważne wydarzenia w życiu zarówno Davida, jak i Oliwii. Meg Adams nie tylko sprawia, że razem z bohaterami chodzimy uliczkami tłocznego miasta, ale wędrujemy razem z nimi po ich niełatwym życiu. Nad Oliwią ciąży chmura smutku, straty oraz bólu, z którym kiedyś nie potrafiła sobie poradzić. Już nie jest tą samą dziewczyną co piętnaście lat temu. Przelały się nie tylko łzy, ale i krew. Znowuż David to postać, nad którą zachwycam się najbardziej. Uwielbiam taki typ bohatera, w szczególności, że zarówno bawił, elektryzował, jak i interesował. Jego zachowanie, docinki, żarty, słowa czy gesty potrafiły przyprawić o szybsze bicie serca. Definitywnie fanki niegrzecznych chłopców będą zachwycone panem architektem, który od razu wkupił się w moje łaski jak za machnięciem czarodziejską różdżką. Ten facet, mimo skrywanych tajemnic, mimo ego większego niż Teksas, mimo wielokrotnego bycia skończonym dupkiem niezasługującym na szacunek, budził zachwyt i podziw. Do Oliwii zapałałam mniejszą sympatią. Niejednokrotnie denerwowałam się z powodu jej ucieczek, fochów czy mentalnego tupnięcia nóżką. Bywała doprawdy irytującą bohaterką, lecz poznając ją bliżej, dało się zrozumieć jej zachowanie, a nawet wybaczyć wcześniejsze postępowanie. Moją sympatię skradł również Rich, przyjaciel Davida oraz Ostra, czyli bliska przyjaciółka Oliwii. Tym, którzy czytali, chyba nie muszę mówić, kogo nienawidziłam z całego serca i kogo miałam ochotę usmażyć na głębokim oleju w czeluściach piekieł"
Pełna opinia -> http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/06/wyjatkowy-debiut-architektura-uczuc.html
"Na tę książkę czekałam bardzo, bardzo długo. Meg znam z naszej grupy literackiej Ailes, do której obie należymy. Zalążek historii przedstawionej w „Architekturze uczuć” miałam okazję czytać w całkiem innej postaci, dlatego nie mogłam się doczekać, co tam...
Pełna recenzja: http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2018/10/poznaj-swoje-leki-z-bez-leku.html
"Kolejna historia, która łamie serca. Jako osoba, którą ciężko wzruszyć, przy czytaniu książek Mii Sheridan zawsze mam z tym problem. Zabieram się do nich jak mucha w smole, wiedząc, co mnie tam czeka. Nigdy się nie zawodzę, ponieważ losy bohaterów są opowiedziane naprawdę fantastycznie, jednak wzmagający się smutek podczas czytania, nie jest czymś, do czego przywykłam. Książka na pewno zalicza się do emocjonalnych bomb, które robią wielkie „bum”, pozostawiając na czytelniku małe piętno. Nocna Lilia, jak uroczo nazywa dziewczynę Holden, to niesamowita kobieta z krwi i kości. Zna teren jak własną kieszeń, potrafi zaciekawić swoimi opowieściami, którymi dzieli się podczas zwyczajnych spacerów z mężczyzną. Fascynuje ją historia, jest wrażliwa i pełna skrajnych emocji, a las przynosi jej prawdziwe ukojenie, tak samo jak Holdenowi, wciąż walczącego z osobistymi demonami. Bardzo poruszyła mnie historia tego sportowca. Nie należy do typowych łamaczy serc, pustych, mało mądrych playboyów. Te wszystkie imprezy, dziewczyny na jedną noc, to była jego maska, coś, co pozwalało mu na krótką chwilę odpłynąć do świata bez cierpienia, jednak w czas orientuje się, że robi się z nim coraz gorzej. To inteligentny, uczuciowy facet, który po prostu potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie, pomoże mu w walce z samym sobą, z przeszłością i uzależnieniem. Z pewnością Holden wpisze się na listę moich ulubionych męskich bohaterów. Pałam do niego ogromną sympatią i podoba mi się jego kreacja. Lily też mnie zachwyciła, nie mówię, że nie, nie była przerysowana ani idealna, ale cóż poradzę, iż Holden zajął całe miejsce dla siebie i już nie ma go dla Nocnej Lilii :D"
Pełna recenzja: http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2018/10/poznaj-swoje-leki-z-bez-leku.html
"Kolejna historia, która łamie serca. Jako osoba, którą ciężko wzruszyć, przy czytaniu książek Mii Sheridan zawsze mam z tym problem. Zabieram się do nich jak mucha w smole, wiedząc, co mnie tam czeka. Nigdy się nie zawodzę, ponieważ losy bohaterów są opowiedziane...
Pełna recenzja: https://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/04/prawdziwa-historia-esesmana-do.html
"Czasy wojny, czasy Zagłady i ujęcie tematu jest niewiarygodnie trudne, lecz kiedy ma się tak dobre pióro, można to zrobić bardzo interesująco. Lekcja historii. Lekcja uczuć w czasie Holocaustu. Próba przetrwania. Przeszłość. Piekło. Mogłabym rzucać takimi słowami jeszcze przez spory moment, a to nadal byłoby nic w porównaniu z tym, co siedzi mi w głowie. Boli mnie serce, gdy przypominam sobie, o czym przed chwilą czytałam, z jakimi bohaterami miałam do czynienia. „Czerń i purpura” to niezwykła powieść zawierająca w sobie elementy fikcji oraz prawdziwej historii. Opowiada o losach ludziach z krwi i kości, o ludziach zagubionych, przestraszonych, niewinnych, ale i tych definitywnie winnych, brutalnych, okrutnych. Opowiada o emocjach, o piekle, które nigdy nie powinno się powtórzyć, które powinno zostać tylko lekcją historyczną, świadectwem okrucieństwa i bestialstwa ludzi złaknionych władzy, skorumpowanych, zarażonych straszliwą ideologią. Książka oczywiście zawiera multum emocji, ale mnie osobiście dotknęła silnym, prawdziwym uczuciem esesmana do pięknej, utalentowanej Żydówki, skazanej na życie w obozie koncentracyjnym. Owe uczucie nie powinno w ogóle się pojawić, w końcu należy do zakazanych. A jednak. Miłość nie wybiera ani miejsca, ani godziny...
W powieści podoba mi się, że nie przedstawiła tkliwej, romantycznej historii na tle brutalnego świata obozu. Przedstawiła realia, jednocześnie ujmując uczuciami obojga głównych bohaterów, nad którymi cały czas wisiało zagrożenie śmiercią. Ich miłość była zakazana, obserwowana przez baczne spojrzenia wrogów, powodowała palpitacje serca, ściskała za gardło. Niech czytelnicy wzbraniają się przed myśleniem, że jest to romans na tle wojny czy Holocaustu, że to płytkie i okropne, by skupić się na relacji dwójki ludzi, podczas gdy tysiące innych właśnie ginie w komorze gazowej. Nie. To nie tego typu powieść. To powieść o okrucieństwie, odwróconym dekalogu, o zgubieniu, wątpliwościach związanych z religią, o zagładzie, piekle, które miało miejsce lata temu, o braku ludzkich odruchów, a zarazem o uczuciach i emocjach. W „Czerni i purpurze” można poznać wiele bohaterów, nie tylko Milenę i Franza. Czytelnik ma styczność z przerażającym doktorem Mengele, z równie okrutnymi kapo, esesmanami czy innymi więźniami mającymi własne, trudne i bolesne historie"
Pełna recenzja: https://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2019/04/prawdziwa-historia-esesmana-do.html
"Czasy wojny, czasy Zagłady i ujęcie tematu jest niewiarygodnie trudne, lecz kiedy ma się tak dobre pióro, można to zrobić bardzo interesująco. Lekcja historii. Lekcja uczuć w czasie Holocaustu. Próba przetrwania. Przeszłość. Piekło. Mogłabym rzucać takimi słowami...
Przedpremierowa recenzja już dostępna: http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2018/06/przedpremierowo-emocjonalny-hit-lata.html
Książka powinna zabierać nas w piękny, magiczny świat. Od czasu do czasu powinna nas czarować, unosić na obłokach radości, wzruszeń i złości. Powinna chwycić nas za poły koszulki i zaciągnąć wprost na emocjonalny rollercoaster. To właśnie tego dokonał „Adam” Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Sprawił, że zatraciłam się w lekturze od początku aż do końca, nie potrafiąc wymazać z głowy obrazu ptaka, zamieniającego się w chłopca, i niewidzialnej dziewczyny, która czuła zbyt mocno. ~ Arystokratka A.
Powiem Wam, że to nie jest książka, o której się zapomina, która jest na krótką chwilę. „Adama” po prostu nosi się w sercu na długo. Ta pozycja pokazuje trudną, ale i piękną miłość. Gorąco polecam tę lekturę. Pokochałam ją od razu aż do ostatniej strony. To najlepsza książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej, naprawdę! Pamiętajcie, by mieć przy sobie paczkę chusteczek, bo łzy są w pakiecie razem z „Adamem”. ~ Arystokratka J.
Przedpremierowa recenzja już dostępna: http://arystokratkispodksiegarni.blogspot.com/2018/06/przedpremierowo-emocjonalny-hit-lata.html
więcej Pokaż mimo toKsiążka powinna zabierać nas w piękny, magiczny świat. Od czasu do czasu powinna nas czarować, unosić na obłokach radości, wzruszeń i złości. Powinna chwycić nas za poły koszulki i zaciągnąć wprost na emocjonalny rollercoaster. To właśnie...