Moody_fangirl

Profil użytkownika: Moody_fangirl

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 dni temu
307
Przeczytanych
książek
362
Książek
w biblioteczce
177
Opinii
670
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Jestem czytelnikiem przechodzącym czasem załamanie nerwowe, przez autorów, świat przedstawiony, i bohaterów, ale w książkach odnajduję szczęście jakie w życiu nie zawsze mnie spotyka. Moim dobrym przyjacielem jest książka. Czytam fantastykę, YA,NA, thrillery.

Opinie


Na półkach:

„Chciał jedynie, żeby pozwolono mu przeżyć. Chciał być kimś, a nie nikim. Nie umrzeć za to tylko, że jest po prostu sobą”.

Ułomność, uprzedzenia czy ograniczenia ludzkie doprowadzają do wzajemnej niechęci i pogardy. Jedni nienawidzą drugich i tak w kółko, każdy tkwi w niechęci do siebie samego, ale zmuszeni są do wdziania maski i odgrywania ról jakie zesłał im los. Ta konkretna historia uwiecznia to co brzydkie w człowieku, wywołując czasem na wierzch ukryte piękno podszyte strachem, przymusem czy pragnieniem aby stać się kimś zupełnie innym, kimś lepszym. Nieograniczona chęć władzy. Ujrzenia swych wrogów na kolanach, płaczących się było siłą napędzającą każdą ich decyzje, krok. Aby osiągnąć to czego nie udało się dokonać innym byli zdolni do wszystkiego, ten pęd aby w końcu spełnić swoje przeznaczenie, aby nareszcie niespokojny duch mógł zaznać spokoju było silniejsze od bólu.

W trakcie ponad600 stron targały mną przeróżne emocje. Nie jest to książka do poduszki, czy w trakcie jednego nudnego wieczoru, gdyż Shelley Parker-Chan zmusza czytelnika do stawienia czoła okrutnej brutalnej męskiej sile, niesprawiedliwościom jak i wszelkim ludzkim maską skrywającym potworów. Ta historia skupia się w głównej mierze na kwestiach genderowych, m.in. tego, że ciało jest wyłącznie narzędziem, które ma służyć do wykonania zadania, łatwo jest manipulować innymi dostrajając się do ich ukrytych, wstydliwych potrzeb. Książka napompowana jest akcją, każdy rozdział przynosił nowe rewelacje, nowe informacje, które często wplątywanie mimochodem miały tak ogromne znaczenie. Poznałam bliżej bohaterów, skrywane w nich emocje, uczucia w końcu wyszły na wierzch, z radością spoglądałam jak wznoszą się jak i upadają.


„Znał takie spojrzenia. Czuł je na sobie przez całe życie: wzrok mówiący wyraźnie, że w oczach innych ludzi nie jest nawet osobą, ale zwykłym przedmiotem. (...)chciał, by chłopak poczuł, czym jest wzgarda i odtrącenie. Chciał by poznał smak cierpienia wywołanego przez obrzydzenie całego świata”.
Spotykamy całą rzeszę postaci kobiet jak i mężczyzn, którzy zmuszeni byli do odgrywania swoich ról, dlatego tak przyjemnie było mi śledzić perspektywę tych paru bohaterów, dzięki czemu czułam, że ta historia jest rzeczywiście żywa, pełna pasji, gniewu oraz namiętności. Pomimo tego, że Shelley nie wdraża się w dosadne opisy scen brutalności, wulgarnej siły to i tak wiele razy musiała odetchnąć od nadmiaru emocji, ciężko jest czytać takie sceny, w których bohaterowie przeświadczeni są o swojej niższości, którzy nie byli traktowani niczym człowiek lecz kawał mięsa. Ogromnie chciałabym też zwrócić uwagę na Królową Soli, której genialny, bystry umysł skrywany był pod tonami makijażu, fałdami ubrań tylko po to aby nie przyćmić męża, któremu brakowało rozumu.

Na przestrzeni obu tomów najbardziej w mojej pamięci zapadnie postać Ouyanga, generała, eunucha, który nie tylko akceptował ból, ale zadawał go sobie dzień w dzień aby dźwigać brzemię podjętych decyzji. A to tylko przybliżało go nieuchronnie do obranego celu, nie patrzył na koszta czy konsekwencje swojej zemsty. Stał się wręcz martwą powłoką, która bezwolnie wykonywała podstawowe czynności, a w głębi duszy, naprawdę głęboko pogrzebał samego siebie. Odebrano mu coś więcej niż męskość, ale życie, wybór jak i wolność. Nie jestem postaciami z tej historii i daleko mi do nich, dlatego tak ciężko jest mi w ogóle zrozumieć Wang Baoxinga, nie byłabym w stanie nigdy dokonać czy mówić tego co on, aby dopełnić swojego planu.

„Zamieszkiwała swoje ciało, kryła się cal pod powierzchnią, nosiła je jak marionetkę, z poczuciem własności i dumy, lecz nigdy się z nim w pełni nie identyfikowała”.

Opowieść skupiona na wojaczce, naradach wojennych, ustalaniu planu działania, kolejnego kroku aby być zawsze przed przeciwnikiem. Obserwowałam jak działa umysł Zhu, obserwowałam z zamiłowaniem jak pomału trybiki jego/jej geniuszu ukazują przed nami jego/jej wielkość. Podobało mi się obserwowanie jak Zhu, taka niepozorna istotka potrafiła zmierzyć się z przeciwnikiem, często wychodząc z tego obronną ręką. Więc, zdecydowanie ukierunkowanie tej historii głównie na politykę jak i wojaczkę było strzałem w dziesiątkę. Shelley bardzo dobrze dryfuje między akcją, a walką, a należy zaznaczyć, że oprócz Ouyanga bohaterowie nie posługiwali się bronią, nie mieli doświadczenia bojowego, byli jednak zdeterminowani i pełni pasji, a ich zemsta była bardzo wyrafinowana. Dążyli do zniszczenia wroga od środka, a wszelkie dworskie intrygi, knowania zostały bardzo dobrze dopieszczone.

Żeby nie było samych plusów, muszę też wspomnieć o wadach, w paru momentach miałam wrażenie jakby fabuła stanęła, nie rozumiałam ciągu wydarzeń, który był momentami zbyt chaotyczny. Pewne sceny nie zostały odpowiednio dobrze rozwinięte i często bazowałam na domysłach.  Lecz pomimo tego tłumaczenie tej książki jest naprawdę bardzo dobre, te książkę czyta się błyskawicznie I jak tylko załapiesz rytm tak już do końca czytasz i podziwiasz geniusz Shelley Parker-Chan, obserwując biernie los, który spotyka postaci, bezlitosny i okrutny. Wiedź, że ta książka nie bierze jeńców.

„Chciał jedynie, żeby pozwolono mu przeżyć. Chciał być kimś, a nie nikim. Nie umrzeć za to tylko, że jest po prostu sobą”.

Ułomność, uprzedzenia czy ograniczenia ludzkie doprowadzają do wzajemnej niechęci i pogardy. Jedni nienawidzą drugich i tak w kółko, każdy tkwi w niechęci do siebie samego, ale zmuszeni są do wdziania maski i odgrywania ról jakie zesłał im los. Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Obserwuję cię jak każdego dnia starasz się sprostać wymaganiom najróżniejszych osób. Bierzesz na siebie coraz więcej. Czasem jestem zmęczony samym patrzeniem na ciebie. Zastanawiam się jak się wtedy czujesz”?

Mona Kasten udowadnia, że nie jest autorką jednego gatunku, wyszła naprzeciw oczekiwaniom czytelników i sprezentowała całkowicie nową, fantastyczną historię. Początek książki obfituje w dość szeroko rozwinięte nazewnictwo. Autorka przybliża nam dzieje losów bogów Tuahe De Danann, którzy dawno temu wkroczyli do Irlandii i od tamtej pory przekazują zdolności swoim potomkom. Losy każdego z nich przeznaczone są do wielkich jak i małych czynów, ale jedno jest pewne muszą za wszelką cenę rywalizować jak i walczyć o swoją pozycje, a sojusze są dość kruche.
Nie ukrywam ciężko jest spamiętać co niektóre nazwy. Świat a raczej jego polityka wydaje się mocno zawiła i jak do tej pory poznałam ledwo ćwiartkę tego co autorka chciała przekazać. Ciężko jest mi też określić tę historię, ale przede wszystkim w moim mniemaniu to młodzieżówka z elementami fantastycznymi. Zbyt wiele kwestii zostało nierozwiniętych i chyba za mocno wpleciono politykę oraz rebelię, które autorka ukazała tak po łebkach. Irytuje mnie iż tak szybko ta historia dobiegła końca, przez co czuję jakbym otrzymała niewystarczającą dawkę informacji. W końcu nie wiem kto jest ich przeciwnikiem, czego chcą?

Zoey uczęszcza do Akademii Everfall, w której potomkowie bogów poszerzają swoje umiejętności, bez względu czy ich dar jest mniej lub bardziej potężny. Do szkoły zostają przyjęci już od 15-16 roku życia, ale wszystko też uzależnione jest kiedy objawił się ich dar. Podzieleni są na poszczególne domy: Dom Brązowych Wilków, Dom Srebrnych Kruków oraz Dom Złotych Liści. Sam pomysł na fabułę wydaje się być ciekawy, ale w paru momentach nie umiałam wyzbyć się uczucia, że „Fallen Princess” przypomina mi Winx czy Tajemnice Domu Anubisa. System magiczny, podział na szkoły, to wszystko sprowadza się do tego,że historia wydawała mi się znajoma, lecz nie sądzę aby to była jej wada, wręcz autorka ciekawie wykreowała swój świat. W raz z bohaterką staramy się odkryć prawdę, $mierć chłopaka nie wydaje się zbiegiem okoliczności, a droga do prawdy jest ogromnie niebezpieczna.

„Przez ostatnie kilka lat dzień w dzień dążyłam do perfekcji i nigdy nie zaryzykowałabym zachowania, za które mogłabym otrzymać ostrzeżenie. Ale teraz? Straciłam dom. Reputację (…) Matka wolałaby żebym miała inną magiczną moc. Niewiele zostało mi do stracenia”.

Ciężko było mi z początku polubić Zoey, to raczej kwestia jej nastawienia, ciągle żyła w przekonaniu, że mając wpływową matkę zasiadającą w radzie jest nietykalna. Tak też było. Aczkolwiek, bardziej irytowało mnie jej ślepe podążanie za ludźmi, którzy skromnie rzec ujmując ''mieli ją w głębokim poważaniu”. Autorka zaskarbiła sobie moją sympatię tym, że właśnie stworzyła postać tak bardzo prawdziwą, która poszukuje atencji ze strony swojego środowiska, tej odrobiny ciepła, jakiegoś uczucia, które jak do tej pory dawali jej znajomi. Przyjemnie było oglądać to jak rozwijała skrzydła, jak z biegiem czasu stała się silna i samowystarczalna, przestała patrzeć na świat w pastelowych kolorach, ale w końcu podciągnęła suknię, zdjęła pantofelki i ruszyła w bój. Zoey zaczęła walczyć, pomału zaczęła stawiać odważne kroki aby pogodzić się ze swoim losem. Jej relacja z matką przedstawia ogromnie wzruszające momenty, w końcu ciężko jest sprostać oczekiwaniom matki, która obecnie widzi w tobie zmarnowany potencjał czy rozczarowanie. Z księżniczki w potwora, tak można określić drogę Zoey.

„ - Jak leciało to przysłowie? Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje.
- Z przyjemnością udowodnię, że się mylisz.
- Tylko na to czekam. Lubie mleko.
To była prawdopodobnie jedna z najgłupszych dyskusji, w jakiej kiedykolwiek uczestniczyłam”.

Uwielbiam postaci poboczne, naprawdę ich uwielbiam, nigdy nie mogłam zarzucić autorce tego, że źle kreowała swoje postaci, bo zawsze poświęcała dużo uwagi aby rozwinąć ich osobowość. Zresztą ubóstwiam tę odrobinę humoru, która się pojawiła. Tak właściwie każdy czymś się wyróżniał, w tej historii brak jest schematycznych postaci, każdy kieruje się własnym dobrem i ciekawe jest odkrywanie drugiego dno kryjącego się w tej historii. W „Fallen Princess' mamy ukazany motyw radzenia sobie po stracie ukochanej osoby, ukazuje wyboistą drogę od zaprzeczenia, złości do akceptacji. Zbyt wiele osób żyje na marginesie bo nie są wystarczająco fajni.

„Kiedy podniósł wzrok, zaparło mi dech w płucach. W jego oczach była rozpacz, której nigdy wcześniej nie widziałam. Nie chciał poddać tej walki, ale był bliski tego – i ta myśl rozwalała go kompletnie. Nie pozwolę ci odejść, Zoey. Nigdy”.
Dylan jest Żniwiarzem, z którym musi współpracować Zoey, chłopak zmusza ją do zdjęcia różowych gogli z oczu aby w końcu zmierzyła się z rzeczywistością. Podobało mi się jak zmuszał ją do myślenia, kwestionowania tego co ją otacza.

Jak wcześniej wspomniałam dość pobieżnie poznajemy ten świat, aczkolwiek chyba mogę zdradzić, że pojawiają się dearg due, czyli wampiry, a raczej ich namiastka. Czekam na kolejne tomy z serii, gdyż czuję ogromny niedosyt i chcę się przekonać jak autorka rozwiąże pewne wątki.

„Obserwuję cię jak każdego dnia starasz się sprostać wymaganiom najróżniejszych osób. Bierzesz na siebie coraz więcej. Czasem jestem zmęczony samym patrzeniem na ciebie. Zastanawiam się jak się wtedy czujesz”?

Mona Kasten udowadnia, że nie jest autorką jednego gatunku, wyszła naprzeciw oczekiwaniom czytelników i sprezentowała całkowicie nową, fantastyczną historię....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ukrywam „Iron Flame” to cegła jakich mało, drobna czcionka, ogromny format, ale czas spędzony w trakcie poznawania każdej kolejnej strony jest nie do opisania Nie jest to literatura wysokich lotów, ma naprawdę dużo wad, wiele razy wręcz ciskałam gromami z oczu, ale i tak przeczytam kolejne książki z serii Empireum. Nie brak drastycznych, romantycznych czy ogromnie ważnych chwil, zapadają w pamięć i przynoszą ten dreszczyk emocji, który tak uwielbiam u Rebekki. Iron Flame mówi o tym jak bardzo destrukcyjna może być miłość, przedstawia losy tych którzy są w stanie poświęcić się aby inni mogli żyć. W dodatku pokazuje, że warto doceniać każdą, nawet najmniejszą chwilę, gdyż łatwo jest utracić to o co tak bardzo walczymy. Nareszcie rodzeństwo Sorrengail otrzymało więcej czasu aby zacieśnić relację, to samo dotyczy się przyjaciół Vi, którym zależy na niej, pomimo jej starań aby ich od siebie odsunąć. Będą zmuszeni stawić czoła prawdziwe, przejrzeć kłamstwa i opowiedzieć się po jednej ze stron. Niestety nie za każdymi decyzjami stoją słuszne uczynki.

Co pokochałam?
Zdecydowanie największą zasługą tej książki są: smoki. Nie ukrywam, ale za każdym razem gdy chociaż mimochodem ktokolwiek z tej trójki zabierał głos wybuchałam śmiechem, są doprawdy cudowni jak i ogromnie cenię ich relację. Tairn zmagał się z wybuchami nastoletniej Andarny, której humorki pasowały do jego własnych, w końcu jabłko pada niedaleko od jabłoni. Oraz Sgaeyl ta smoczyca definitywnie należy do moich ulubionych, tym bardziej informacji, których się o niej dowiedziałam zmiotły mnie z planszy.

Tej historii towarzyszy świetny klimat, jak zawsze w ogromnych emocjach śledziłam poczynania Vi w kwestii przetrwania w Basgiacie, poświęciła ogrom czasu poszukiwaniom aby coś wykraść jak i odkryć zatajaną od lat prawdę. Musiała zaryzykować i zaufać bliskim pomimo obawy nie tylko o swoje życie. Wszyscy starają się przetrwać pomimo tego, że nie są gotowi na to co nadchodzi, w dodatku czas również nie jest po ich stronie. W dodatku w tym tomie jest więcej brutalności, nowe zajęcia są brutalne, wiele osób stało się pozbawionymi czynnika ludzkiego istotami owładniętymi rządzą zemsty, pojawia się cała masa nowych przeciwników.

Topór w szafie
Życie u boku jednego z najpotężniejszych i najgroźniejszych ludzi nie może być nudne, czego doświadcza Vi. Musi stawiać czoła sekretom swojego ukochanego, który niechętnie dzieli się z nią swoją przeszłością, w końcu musi ona zadawać odpowiednie pytania, na co ona nie jest w ogóle gotowa. Niestety, ale Violet obsesyjnie starała się zmienić Xadena, narzucając mu jaki ma być. Nie mógł posiadać własnych sekretów, wiecznie musiał jej coś udowadniać czy walczyć o jej atencję, gdyż w innym wypadku musiał wybierać: ją, albo swoje sekrety. Tak właściwie jest on jedyną osobą w tym „związku” która nie tylko się starała, ale i coś czuła, jego wyznania miłosne były piękne, starał się i kochał ją ponad wszystko, nie wymagał od Vi udowadniania swojej miłości. Chociaż nie ukrywam jego zachowanie w pewnym momencie było mocno toksyczne, co oczywiście wytknęła mu Vi porównując go do Daina. Wydaje mi się, że Vi zbyt mocno wyidealizowała Xadena, stworzyła fałszywy obraz w swojej główce jakim człowiekiem on jest, przez co później wszystko ją irytowało jak i jej przeszkadzało, zdecydowanie łamały mi serce sceny, w których Xaden musiał przypominać sobie o tym, że ona go kocha:
„less than a minute” kto wie, ten wie.

Relacja bohaterów
Ciężko jest mi w jakikolwiek sposób nazwać to coś między nimi, odważę się stweirdzić całkowity downgrade pod względem jakiekolwiek emocjonalnej relacji. Po pierwsze, wszelkie ważne rozmowy były ucinane aby w ich miejsce wcisnąć sceny łóżkowe, gdyż jak możecie się spodziewać Xaden jak i Vi nie dorośli do prowadzenia normalnych dialogów, wszystko trzeba było rozwiązać kłótnią, obrażaniem się, ucieczką, a najlepiej kończąc wszystko w jego sypialni. Czysto platoniczna relacja sprowadzająca się wyłącznie do pociągu fizycznego, podkreślane jak bosko wyrzeźbione są jego mięśnie, jaki on piękny no i ten jego zapach mydła o poranku...

W tym tomie autorka nie szczędziła nam całej masy nowych postaci, mam nadzieję, że stworzyła ich nie po to aby później nam ich odebrać... Z czasem ich natłok potrafi przytłoczyć, więc radzę dobrze zapamiętać ich sobie, aby z czasem nie tracić czasu na przypominajkę kim oni są. Lecz tak właściwie zostali zepchnięci na dalszy plan i pojawiali się gdy byli niezbędni. Cieszę się, że tak właściwie każda z postaci ma swój charakter, osobowość, dzięki czemu nie są nudni ani schematyczni.

Czego nie polubiłam?

Violet w 4th Wing: silna, sprytna, która żonglowała ironią i sarkazmem przy tym będąc na tyle odważną aby skopać tyłki każdemu swojemu wrogowi wykorzystując swój największy atut czyli umysł. Violet w IF: płaczliwa, smętna, irytująca, słaba witalnie, wiecznie marudząca dziewczynka.
Wydaje mi się, że dziewczynę przytłoczyło dosłownie wszystko, na jej barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność, jest jedyną w stanie odkryć prawdę w dodatku posiada niebywałą moc, widziała za dużo śmi3rci bliskich, ledwo sama uporała się z traumą, a musi stawić czoła kolejnym problemom. Dlatego nie dziwicie mi się, że to właśnie największe rozczarowanie poczułam w stosunku do niej. Była moją idolką, lecz nie mam pojęcia dokąd obecnie zmierza autorka kreując w taki sposób Violet. Rozczarowały mnie jej decyzje, jej brak rozsądku, dziecinne zachowanie, jakby nie była sobą. W pierwszej części często Vi podkreśla jak to szkoda, że w pobliżu nie ma Xadena, który przyszedłby jej z pomocą. Jakby kiedykolwiek wcześniej (oprócz tych paru sytuacji) rzeczywiście go potrzebowała.

Schematy

Kolejna sprawa powtarzające się schematy, wydarzenia, słowa, cała ta książka sprowadza się do jednego i tego samego. Część pierwsza jak i druga nie ewoluuje, wręcz stoimy w miejscu. Czasem mimochodem w akcję wplątywane są co rusz ciekawsze momenty, ale czy były aż tak ekscytujące jak przy pierwszym tomie? Nie sadzę. W dodatku nieustanne powtórzenia, ta część sprowadza się do wiecznie tych samych opisów, problemów jak i rozterek. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy w ciągu 699 stron Violet miała wybity, lub prawie wybity bark, ile razy doznała kontuzji, ile to razy miała okaleczone czy posiniaczone ciało.

Tłumaczenie, korekta, redakcja...

Niebywale opornie szło mi czytanie tej książki, nie umiałam całkowicie wkręcić się w fabułę, przekład wyszedł momentami mocno nienaturalnie. Te zdania nie miały sensu. Po angielsku owszem, ale po polsku nie. Musiałam zatrzymywać się, czytać zdania po parę razy, gdyż najzwyczajniej w świecie nie miały sensu, były błędne i nielogiczne. Płeć osób, istot była zmieniona, wydaje mi się że korekta powinna była wyłapać te błędy, gdyż cena książki obowiązuje nie tylko do pięknego wyglądu, chcę otrzymać dobrze dopracowany tekst, błędy się zdarzają owszem, ale nie w takiej ilości. Tłumaczenie co niektórych lepszych cytatów straciło na wartości, pierwszy lepszy z brzegu:
„My house. My chair. My woman” zastąpiło „Mój dom. Moje miejsce. Moja kobieta”
wybaczcie, ale miejsce w tym wypadku nie pasuje, niszczy kontekst jak i odbiera sens wypowiedzianym słowom.

Niestety tej książce brak logiki, wydarzenia są chaotyczne, postaci pojawiają się znikąd. Często w połowie akcji autorka zaczyna bardziej rozwijać zdania dodając od siebie postaci czy jakieś informacje, opisy są dość płytkie i mało szczegółowe. Niestety widać, że z tą książką Rebecca miała problem, sama stwierdziła, że była bliska wypaleniu. Wiele rzeczy nie trzyma się sensu, jedynie dowiesz się jakiś konkretów wraz z biegiem kolejnych rozdziałów, gdyż odpowiedzi pojawiają się parędziesiąt stron dalej. Miałam wrażenie jakby czasem Vi zapominała o celu swojej misji, zajmowała się innymi rzeczami a dopiero później do nich wracała. Pierwsza część, czyli nauka w Basgiacie rozszerzona jest do parunastu tygodni, lecz proszę zauważ, że w tej książce każdy tydzień sprowadza się do 3 dni, soboty, niedzieli oraz czwartku. Jakby reszta dni w ogóle nie istniała.

Nie ukrywam „Iron Flame” to cegła jakich mało, drobna czcionka, ogromny format, ale czas spędzony w trakcie poznawania każdej kolejnej strony jest nie do opisania Nie jest to literatura wysokich lotów, ma naprawdę dużo wad, wiele razy wręcz ciskałam gromami z oczu, ale i tak przeczytam kolejne książki z serii Empireum. Nie brak drastycznych, romantycznych czy ogromnie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Moody_fangirl

z ostatnich 3 m-cy
Moody_fangirl
2024-04-08 17:30:37
Moody_fangirl oceniła książkę Ten, który zatopił świat na
7 / 10
i dodała opinię:
2024-04-08 17:30:37
Moody_fangirl oceniła książkę Ten, który zatopił świat na
7 / 10
i dodała opinię:

„Chciał jedynie, żeby pozwolono mu przeżyć. Chciał być kimś, a nie nikim. Nie umrzeć za to tylko, że jest po prostu sobą”.

Ułomność, uprzedzenia czy ograniczenia ludzkie doprowadzają do wzajemnej niechęci i pogardy. Jedni nienawidzą drugich i tak w kółko, każdy tkwi w niechęci do siebie s...

Rozwiń Rozwiń
Ten, który zatopił świat Shelley Parker-Chan
Cykl: Świetlisty Cesarz (tom 2)
Średnia ocena:
7.8 / 10
42 ocen
Moody_fangirl
2024-04-06 18:41:14
Moody_fangirl oceniła książkę Fallen Princess na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-04-06 18:41:14
Moody_fangirl oceniła książkę Fallen Princess na
8 / 10
i dodała opinię:

„Obserwuję cię jak każdego dnia starasz się sprostać wymaganiom najróżniejszych osób. Bierzesz na siebie coraz więcej. Czasem jestem zmęczony samym patrzeniem na ciebie. Zastanawiam się jak się wtedy czujesz”?

Mona Kasten udowadnia, że nie jest autorką jednego gatunku, wyszła naprzeciw oc...

Rozwiń Rozwiń
Fallen Princess Mona Kasten
Cykl: Everfall Academy (tom 1)
Średnia ocena:
7.9 / 10
112 ocen
Moody_fangirl
2024-03-30 10:06:25
Moody_fangirl oceniła książkę Iron Flame. Żelazny płomień na
6 / 10
i dodała opinię:
2024-03-30 10:06:25
Moody_fangirl oceniła książkę Iron Flame. Żelazny płomień na
6 / 10
i dodała opinię:

Nie ukrywam „Iron Flame” to cegła jakich mało, drobna czcionka, ogromny format, ale czas spędzony w trakcie poznawania każdej kolejnej strony jest nie do opisania Nie jest to literatura wysokich lotów, ma naprawdę dużo wad, wiele razy wręcz ciskałam gromami z oczu, ale i tak przeczytam kol...

Rozwiń Rozwiń
Iron Flame. Żelazny płomień Rebecca Yarros
Cykl: Empireum (tom 2)
Średnia ocena:
8.3 / 10
1622 ocen
Moody_fangirl
2024-03-24 14:14:25
Moody_fangirl oceniła książkę Do ostatniego słowa na
10 / 10
i dodała opinię:
2024-03-24 14:14:25
Moody_fangirl oceniła książkę Do ostatniego słowa na
10 / 10
i dodała opinię:

„Nie szukałam cię. Chciałam poszukać siebie. Ale tu jesteś i znajdując cię, chyba trafiłam na samą siebie”.

Są książki, które potrafią wstrząsnąć czytelnikiem zmuszając go do zmierzenia się często z brutalną rzeczywistością, z tym jak okrutny potrafi być człowiek, oraz jak bardzo nasze za...

Rozwiń Rozwiń
Do ostatniego słowa Tamara Ireland Stone
Średnia ocena:
8 / 10
293 ocen
Moody_fangirl
2024-03-20 11:18:51
Moody_fangirl oceniła książkę Bezsilna na
5 / 10
i dodała opinię:
2024-03-20 11:18:51
Moody_fangirl oceniła książkę Bezsilna na
5 / 10
i dodała opinię:

Przymknij oko, weź oddech a potem pomyśl, że to tylko fikcja literacka. Gdy zamknięcie jednego oka nie wystarczy zrób to i z drugim. Może czasem zbyt dosadnie bierzemy sobie pewne sceny z książek do serca, ale z drugiej strony, gdy są one absurdalne to dlaczego nie mielibyśmy tego robić? W...

Rozwiń Rozwiń
Bezsilna Lauren Roberts
Średnia ocena:
7.2 / 10
265 ocen
Moody_fangirl
2024-03-19 12:07:45
Moody_fangirl oceniła książkę Żniwa dusz na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-03-19 12:07:45
Moody_fangirl oceniła książkę Żniwa dusz na
8 / 10
i dodała opinię:

Jeśli nie pamiętasz co działo się w poprzednich tomach, nie przejmuj się, Patricia Briggs leci czytelnikom na ratunek i niczym w serialu popularnej platformy streamingowej możesz praktycznie usłyszeć sentencję: „previously on” czyli przypomnienie wydarzeń nawet z pierwszych tomów serii.

...

Rozwiń Rozwiń
Żniwa dusz Patricia Briggs
Cykl: Mercedes Thompson (tom 13)
Średnia ocena:
7.6 / 10
126 ocen
Moody_fangirl
2024-03-12 19:01:28
Moody_fangirl oceniła książkę Niezapominajka. Czego nie widać w świetle na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-03-12 19:01:28
Moody_fangirl oceniła książkę Niezapominajka. Czego nie widać w świetle na
8 / 10
i dodała opinię:

Kerstin Gier musiała pewnego magicznego dnia uznać, że to jest odpowiednia pora aby zacząć warzyć eliksir magiczny. Do magicznego kociołka wrzuciła Trylogię Czasu oraz Snów, łącząc przy okazji szczyptę magii z odrobiną miłości oraz ziarenek nawiązań do rebelii jak i politycznych anegdot. A...

Rozwiń Rozwiń
2024-03-10 07:45:19
Moody_fangirl została fanką autora Patricia Briggs
2024-03-10 07:45:19
Moody_fangirl została fanką autora Patricia Briggs
Moody_fangirl
2024-03-06 16:27:01
Moody_fangirl oceniła książkę Wieża świtu na
6 / 10
i dodała opinię:
2024-03-06 16:27:01
Moody_fangirl oceniła książkę Wieża świtu na
6 / 10
i dodała opinię:

Gdy sześć lat temu po raz pierwszy przeczytałam Wieżę Świtu nikt mi nigdy nie mówił, że jest to nijako integralna oraz piekielnie ważna część, którą istotnie należy przeczytać przed finałowym tomem serii Szklany Tron. Co więcej wydawnictwo Uroboros wskazało, że Imperium Burz oraz Wieżę Świ...

Rozwiń Rozwiń
Wieża świtu Sarah J. Maas
Cykl: Szklany Tron (tom 6)
Średnia ocena:
8.1 / 10
3163 ocen
Moody_fangirl
2024-03-06 15:40:28
Moody_fangirl oceniła książkę Pocałunek cienia na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-03-06 15:40:28
Moody_fangirl oceniła książkę Pocałunek cienia na
8 / 10
i dodała opinię:

„Nasze życie jest nieprzewidywalne. Staramy się postępować właściwie, a robimy to, czego inni od nas oczekują. Czasem, kiedy nasze pragnienia są sprzeczne z ustalonymi zasadami... stajemy przed koniecznością wyboru.”

Pomyśleć, że akcja trzech tomów Akademii Wampirów zamyka się w 4 miesią...

Rozwiń Rozwiń
Pocałunek cienia Richelle Mead
Cykl: Akademia wampirów (tom 3)
Średnia ocena:
8.1 / 10
5503 ocen

ulubieni autorzy [1]

Patricia Briggs
Ocena książek:
7,3 / 10
36 książek
5 cykli
492 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
307
książek
Średnio w roku
przeczytane
44
książki
Opinie były
pomocne
670
razy
W sumie
wystawione
299
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
2 170
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
57
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]