rozwiń zwiń
jaremah

Profil użytkownika: jaremah

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 19 tygodni temu
126
Przeczytanych
książek
126
Książek
w biblioteczce
26
Opinii
249
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Od kilku lat staranniej dobieram lektury. Drugą połowę życia chcę spędzić w doborowym towarzystwie. Nie wydałbym ani jednej książki Cobena, a Lackberg jest dla mnie równie fascynująca co książka telefoniczna. Dawniej w książkach ceniłem głównie seks i przemoc. Wcześniej byłem zwolennikiem Nienackiego kosztem Szklarskiego. Pierwszą wielką fascynacją był dla mnie Hłasko (jako całokształt). Potem Kundera. W mniejszym stopniu Llosa. Wreszcie Proust... Czasem żałuję, że dzisiejsze seriale są takie wciągające, bo gdyby nie to, miałbym na koncie znacznie więcej literackich przygód ;-)

Opinie


Na półkach:

Staram się wybierać książki, które otrzymuję w prezencie. Jestem wybredny. To był strzał w ciemno (a w dziesiątkę). Natknąłem się w sieci na okładkę, nazwisko i opinię - nie zawierającą streszczenia - kogoś, czyje zdanie wydało mi się sensowne.
Zamówiłem tę książkę w jednym, olbrzymim tomie - 1114 stron, malutką czcionką. Od pierwszych słów wpadłem w zachwyt - to jeszcze ktoś tak pisze! Rozkosz nie mijała, a ja czytałem dalej jednocześnie obawiając się, czy czar nie pryśnie.
Moje obawy na szczęście się nie sprawdziły. Zanurzywszy się w tej rzece ambrozji literackiej płynąłem wciąż zaczarowany aż do przykrego wynurzenia, nie trafiłem na żadne mielizny, nie zawiodłem się nawet przez sekundę. Kamieni milowych, jeśli by tak nazwać zdarzenia w fabule jest tu tylko kilka: wizyta u mentora i w jego bibliotece, dyskoteka i zatrucie, Perez Nuix, Madryt i pożegnanie, choć nie dla Jaime, jego czeka z pewnością coś jeszcze w tej historii...
I choć te kamienie milowe, albo raczej boje (trzymając się wcześniejszej metafory) nie stanowią tylko i wyłącznie pretekstu do snucia rozważań, nie, są same w sobie ciekawymi i istotnymi wydarzeniami w życiu bohatera, to jednak prawdziwie istotne są w tej lekturze rozmyślania Mariasa nad tym co się stało, a co nie, nad tym co się wydarzy, albo wydarzyć może, wreszcie nad tym, co ostatecznie nastąpiło.
Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że ta recenzja może zniechęcić zamiast zachęcić do czytania... Nie dajcie się zwieść, to tylko mnie nie starcza umiejętności by oddać kunszt i atrakcyjność Twarzy (już dziś)!
Jest to powieść wciągająca bez reszty, wszystkie wątki splatają się w całość (autor, jak jeden z jego bohaterów, nigdy nie gubi wątku), nic nie pozostaje niedokończone lub oderwane, niepotrzebne. Marias jest mistrzem frazy, pisze kunsztownie i jednocześnie przejrzyście, niezależnie od tego z ilu segmentów składają się jego zdania. Czytałem to długo, bo nie ma sensu pędzić przez salę, która jest architektoniczną perłą, w której zgromadzono tak wiele wybitnych dzieł sztuki, która odsyła wielokrotnie do innych sal (książek, filmów, zdarzeń w historii). Często zatem odkładałem tę książkę na chwilę lub chwil kilka by się zamyślić lub poszperać - ja takie uruchamianie czytelnika przez piszącego uwielbiam. Część z wątków, do których Marias odsyła lub które przywołuje była mi znana, z innymi zapoznałem się w trakcie lektury. Książka pełna jest scenariuszy do osobnego rozwinięcia (mimo 1114 stron?), coś, co przypomina mi Ciotkę Julię i skrybę Llosy, tyle że inaczej niż w przypadku tej ostatniej, Twoja twarz nie pozostawia niedosytu. Jest w niej też wiele zabawy językiem, etymologicznych analiz, porównań angielskiego i hiszpańskiego w tym zakresie. Bywa refleksyjna, smutna do łez, ale i przezabawna, chwilami śmiałem się w głos.
Marias z Twoją twarzą jutro dołącza do grona moich najukochańszych pisarzy, albowiem pozwalam sobie odnajdować w ich dorobkach wspólne cechy, które sprawiają mi największą czytelniczą przyjemność. Javier, powitaj zatem Marcela i Zeno, Panowie, oto dołączył do Was ktoś jeszcze, jakże dla mnie nieoczekiwanie...

Staram się wybierać książki, które otrzymuję w prezencie. Jestem wybredny. To był strzał w ciemno (a w dziesiątkę). Natknąłem się w sieci na okładkę, nazwisko i opinię - nie zawierającą streszczenia - kogoś, czyje zdanie wydało mi się sensowne.
Zamówiłem tę książkę w jednym, olbrzymim tomie - 1114 stron, malutką czcionką. Od pierwszych słów wpadłem w zachwyt - to jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No i jak, stromo?
No, stromo, nostromo, tak, do 300 strony jest tu naprawdę stromo. Kolejnych 300 stron leci się już jednak z górki, a końcówkę czytałem chodząc z przejęcia po pokoju, co nie zdarza mi się często.
Dlaczego wybitna?
Kiedy skończyłem, nie mogłem przestać o niej myśleć. Dopiero na koniec okazało się, jak wielkiego zamysłu realizacji podjął się Conrad. Po ostatniej stronie zajrzałem do przedmowy autora (z reguły tak właśnie robię). I dopiero po zapoznaniu się z genezą Nostromo szeroko otworzyłem oczy.
Conrad był pisarzem, który podejmował się zadań w tym fachu (w jego wydaniu będącym misją) najtrudniejszych. Pełno jest dziś piszących, pojawiających się mimochodem, przy okazji, na chwilę. Każdy kabareciarz, czy felietonistka, a nawet tzw. muzyk z potwornego gatunku disco - polo może dziś napisać "coś", co zostanie mu wydane i stanie się bestsellerem. Pisze się autobiografie i dzienniki, białą poezję, kartki zapełniają puste przestrzenie, rozbite, wielkie czcionki, symbole, rysunki. Rzadko kiedy piszący jest jednocześnie PISARZEM, który podejmuje się realizacji zamierzenia wykraczającego poza jego osobiste doświadczenia.
Conrad napisał coś naprawdę poczytnego w wieku bodajże 54 lat. Mimo doskwierających mu problemów finansowych nie pisał po to, by się podobało (a przynajmniej nie to było jego celem nadrzędnym). Szczerze, po raz kolejny polecam przedmowę do Nostromo, Conrad daje się tam poznać jako człowiek, który ma odpowiedni talent do pisania, tylko - akurat przed Nostromo - nie bardzo miał pisać o czym. Kiedy jednak nadarzyła się sposobność w postaci idei, zamierzenia, zainspirowanego jakimś artykułem w gazecie, a następnie, po kliku latach spotkaniem człowieka, który w opisaną w artykule historię był zamieszany, kiedy więc jakiś mglisty zarys opowieści z jej głębokim sensem, przesłaniem pojawił się w umyśle Conrada, rzecz została przesądzona. Nostromo musiał powstać, a napisać go musiał Conrad.
Być może literatura ta jest dziś trudno przystępna, jak to można przeczytać w opiniach na tej stronie: "w książce nie dzieje się nic", "po 100 stronach o niczym" itd. No cóż, 117 lat minęło od wydania tego tomu, w tym czasie cierpliwość czytelnicza i wyrafinowanie zmieniły się znacząco.
Jestem jednak przekonany, że warto Nostromo poświęcić uwagę i czas.
Natura przewrotów politycznych, egocentryczny lęk, będący źródłem wszelkiej niesprawiedliwości, fatum skarbu, pieniądza, który niszczy dwie, piękne natury ludzkie, miłość zakazana, tragedia, śmierć - wszystko to pojawia się w Nostromo, powieści od początku do końca wymyślonej przez genialny umysł Conrada i poprowadzonej zgodnie z tym zamierzeniem, konsekwentnie, błyskotliwie od pierwszej, do ostatniej strony.

No i jak, stromo?
No, stromo, nostromo, tak, do 300 strony jest tu naprawdę stromo. Kolejnych 300 stron leci się już jednak z górki, a końcówkę czytałem chodząc z przejęcia po pokoju, co nie zdarza mi się często.
Dlaczego wybitna?
Kiedy skończyłem, nie mogłem przestać o niej myśleć. Dopiero na koniec okazało się, jak wielkiego zamysłu realizacji podjął się Conrad. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowicie się to czyta. Styl jedyny w swoim rodzaju. Bogactwo językowe, wspaniałe tłumaczenie, jak sądzę, choć pewnie musiałbym to przeczytać w oryginale, by być pewnym. Nie ma tematu tabu. Mimo ukazania się w 1955 r., otwartość autora zaskakuje i dzisiaj. Ale szokujących, obrazoburczych książek było wiele i to nie jest najbardziej interesujące w "Ryżym". Jest to dzieło absolutnie oryginalne, literacka perełka, mógłbym to czytać bez końca. Tylko obawiam się, że takie pisanie nie jest łatwe, że długo tak się pisać nie da. Nasycenie treścią w każdym zdaniu, bezokoliczniku, nawet słowie jest porywające, a jednocześnie nie męczy, tylko zachwyca. Książkę napisał autor chyba w jakimś zupełnie wyjątkowym uniesieniu. Tak zdaje się być w istocie, ponieważ - o ile się zorientowałem - jest to w zasadzie jedyna wartościowa pozycja w dorobku Jamesa Patricka. Jedna, ale za to jaka! Niepowtarzalny jest sposób, w jaki opisuje autor zbliżenia cielesne. W ogóle wszystko dzieje się w świecie "Ryżego" jednocześnie, to, co na zewnątrz rezonuje w środku bohatera bezgranicznym bogactwem skojarzeń. Przytłaczająca jest beznadzieja losu, fatum, z którym Sebastian nie podejmuje nawet walki. Pomimo możliwości, którymi z przyrodzenia dysponuje. Smutek, bieda są w tej książce wręcz namacalne. No i te dialogi, fantastyczne, błyskotliwe, absurdalne. Wreszcie też krótkie, celne i urocze liryki, wyciskające resztki powietrza ze środka, stanowiące esencję rozpaczy, smutku lub ekstazy bohatera. Fantastyczna literatura!

Niesamowicie się to czyta. Styl jedyny w swoim rodzaju. Bogactwo językowe, wspaniałe tłumaczenie, jak sądzę, choć pewnie musiałbym to przeczytać w oryginale, by być pewnym. Nie ma tematu tabu. Mimo ukazania się w 1955 r., otwartość autora zaskakuje i dzisiaj. Ale szokujących, obrazoburczych książek było wiele i to nie jest najbardziej interesujące w "Ryżym". Jest to...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika jaremah

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

Marcel Proust
Ocena książek:
7,0 / 10
52 książki
7 cykli
Pisze książki z:
367 fanów
Marek Hłasko
Ocena książek:
7,1 / 10
49 książek
2 cykle
1410 fanów
George Eliot
Ocena książek:
7,0 / 10
15 książek
0 cykli
Pisze książki z:
35 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
126
książek
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
249
razy
W sumie
wystawione
77
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
842
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]