rozwiń zwiń
Z_miłości_do_książek

Profil użytkownika: Z_miłości_do_książek

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
69
Przeczytanych
książek
113
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
136
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Jesteśmy początkującymi blogerkami w podobnym wieku. Uwielbiamy zagłębiać się w historie, jakie skrywają książki. Dzięki prozie możemy na chwilę oderwać się od rzeczywistości i przenieść się do tego "idealnego" świata, o których wiele z nas skrycie marzy. Próbujemy swoich sił w blogosferze, chcąc dzielić się z odbiorcami naszą miłością i dyskutować na jej temat.

Opinie


Na półkach: , , , , ,

Twórczość pani Niny miałam przyjemność poznać poprzez serię "Ostatnia spowiedź", która urzekła mnie stylem, w jaki została napisana, i niesamowicie wzruszającą historią. Po kilku latach w końcu w swoje ręce dostałam kolejne dzieło tej autorki, tym razem w bardziej… dojrzalszym klimacie oraz w pięknej oprawie wizualnej. Czy powieść "LOVE Line" dotrzymało poziomem "Ostatniej spowiedzi"?

Główna bohaterka, Bethany McCallum jest dziennikarką popularnego magazynu dla kobiet, która otrzymuje zlecenie napisania artykułu mającego na celu zdradzenie, jak naprawdę działają zawodowi podrywacze i że nie zawsze funkcjonują oni zgodnie z zasadami. Dzięki temu poznała Matthew Hansena – mężczyznę, który swój sukces zawdzięcza znanej audycji radiowej LOVE Line doradzającej kobietom w sprawach sercowych i relacjach damsko-męskich. Beth chciała jedynie zdobyć od niego informacje, lecz nie spodziewała się, że oprócz informacji zdobędzie też coś więcej…
(...)
Powieść ta urzekła mnie głównie pod względem stylu, w jakim została napisana. Bogactwo słów, dokładność opisów, naturalność dialogów, lekkość – idealny zestaw, aby rozkochać w sobie czytelnika. Już przy "Ostatniej spowiedzi" chwaliłam niesamowity warsztat autorski, którego pani Ninie niejedna osoba mogłaby pozazdrościć, i tutaj również nie zawiodła. To jest bardzo istotny element wyróżniający jej książki. Gdyby ktoś poprosił mnie o pozycję napisaną w nietuzinkowy sposób, która wciągnie odbiorcę w swój świat bez reszty, bez zastanowienia poleciłabym właśnie "LOVE Line".
Bohaterowie z biegiem trwania historii zostali poddani różnym analizom, ich otoczenie również. Odbierałam wrażenie, że wszystko było rozkładane na czynniki pierwsze, dokładnie opisywane, wręcz skanowane przez czujny wzrok autorki. Czy to zaliczyłam do plusów, jak poprzednie wymienione przeze mnie aspekty, które zawiera książka? No nie do końca. Mówi się, że „co za dużo, to niezdrowo”. Zauważyłam, że wiele pisarzy ma problem ze znalezieniem złotego środka, tutaj sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Pani Nina ciut przesadziła z ilością opisów, których było w tej pozycji aż nazbyt dużo. Akcja momentami traciła swój dynamizm i nudziła. Przez pierwszą połowę ledwo przebrnęłam, bo miałam wrażenie, że już nic ciekawego się nie wydarzy, że to jest wszystko, co autorka chce nam, czytelnikom, w tej książce przekazać. Za bardzo uwaga skupiała się na tych wątkach bardziej psychologicznych, niż na rozwoju i tempie fabuły. Oprócz tego czytanie utrudniła masa tak zwanych „zapychaczy”, czyli zbędnych dodatków w postaci zwyczajnych czynności wykonywanych przez bohaterów. Gdyby tak większość z nich usunąć, przebrnięcie przez całość byłoby znacznie łatwiejsze, przyjemniejsze i przede wszystkim – nie byłoby męczące.
"LOVE Line" to książka z pewnością niezwykła wśród innych z tego samego gatunku, czy to autorów zagranicznych czy polskich. Hipnotyzująca, wciągająca w przedstawiony nam świat, pełna wzlotów i upadków głównych bohaterów oraz opowiadająca o miłości wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Po zwalającej z nóg końcówce zdecydowanie sięgnę po drugi tom, który, swoją drogą, wychodzi już niedługo.

Twórczość pani Niny miałam przyjemność poznać poprzez serię "Ostatnia spowiedź", która urzekła mnie stylem, w jaki została napisana, i niesamowicie wzruszającą historią. Po kilku latach w końcu w swoje ręce dostałam kolejne dzieło tej autorki, tym razem w bardziej… dojrzalszym klimacie oraz w pięknej oprawie wizualnej. Czy powieść "LOVE Line" dotrzymało poziomem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Przebudzenie Morfeusza" zaczęłam czytać z ogromnym entuzjazmem. Zresztą jak każdą książkę Kasi. Uwielbiam patrzeć jak rozwija swoją umiejętność pisarską, a jej kariera nabiera rozpędu. Wydaje coraz więcej z coraz większym rozmachem. I jak większa część tejże pozycji mi się podobała, tak końcówka sprawiła, iż trzecią część Mafijnej miłości uważam za najgorszą ze wszystkich powieści autorki.
(...)
Książka trzymała w napięciu niemal przez cały czas. Doczekałam się zwrotów akcji, i gorących, namiętnych momentów (choć w dalszym ciągu mówię stanowcze nie dla związku Adama i Cassandry). Przy niej nie da się nudzić!
Na plus zaliczyłam również duże ograniczenie scen erotycznych. Naprawdę duże. Oczywiście, to nie oznacza, że nie ma ich tam w ogóle, bo są, ale nareszcie w odpowiedniej ilości. Nie odstrasza to od książki, wręcz przeciwnie, na pewno na tym nie traci, tylko zyskuje.
No i ten nieszczęsny finał... Pogubiłam się, a autorka chyba wraz ze mną. Zadawałam sobie pytanie: "co tu się, do cholery, wyprawia?". Te trzy zakończenia, które razem pojawiły się na końcu, można by rozwinąć na kolejne książki. Te fragmenty nie miały między sobą żadnej spójności, tutaj logiczna całość się urwała. Byłam skołowana, a jednocześnie czułam niedosyt, bo... co dalej? Jak to się w końcu skończyło? No cóż. Chyba się nie dowiem.
Podsumowując, "Przebudzenie Morfeusza" to świetne zakończenie serii z niekoniecznie udanym finałem. Mimo ograniczenia erotyki, książka wciąż miała w sobie tę namiętność, napięcie, emocje (dużą dawkę emocji) i wciągającą akcję, co w poprzednich dwóch częściach. Kasia Haner znów nie zawiodła, wręcz przeciwnie, zachwyciła i zabrała w swój własny, mroczny świat Morfeusza.

Link do pełnej recenzji: http://ksiazkowarecenzownia.blogspot.com/2017/12/recenzja-w-finale-miao-zaponac-nawet.html

"Przebudzenie Morfeusza" zaczęłam czytać z ogromnym entuzjazmem. Zresztą jak każdą książkę Kasi. Uwielbiam patrzeć jak rozwija swoją umiejętność pisarską, a jej kariera nabiera rozpędu. Wydaje coraz więcej z coraz większym rozmachem. I jak większa część tejże pozycji mi się podobała, tak końcówka sprawiła, iż trzecią część Mafijnej miłości uważam za najgorszą ze wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Ladies Man" opowiada o losach pobocznych bohaterów z serii "Manwhore", którą pokochałam całym sercem. Z niecierpliwością czekałam na historię Giny i Tahoe, a co za tym idzie, aby dowiedzieć się, co dalej działo się w życiu Malcolma i Rachel. W końcu trafiła w moje ręce. Czy spełniła moje oczekiwania?
Recenzja raczej długa nie będzie, bo ile można rozwodzić się nad książką, w której się bezceremonialnie zakochałam? Katy Evans jak zwykle mnie nie zawiodła. Urzekła mnie świetnymi opisami, romantycznymi scenami i wciągającą fabułą. Po raz kolejny wywołała na moim ciele gęsią skórkę oraz spowodowała, że moje serce zabiło szybciej.
Te niecałe czterysta stron pochłonęłam za jednym zamachem. Zostały napisane lekkim stylem, dzięki czemu przyjemnie się je czytało. Katy Evans zbudowała fantastyczne opisy, które nie męczyły, a przede wszystkim nie nudziły. Śledziłam je niemal z zapartym tchem w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń, łaknąc więcej i więcej. Nie zaliczyłabym raczej "Ladies Man" do erotyku czy romansu, a do new adult, co było całkiem miłą, pozytywną odmianą.
(...)
Miałam jednak niedosyt po przeczytaniu książki. Odniosłam wrażenie, że przeczytałam jej wielki skrót. Jestem pewna, że autorkę stać na więcej. Tutaj przeskakiwała z wydarzenia na wydarzenie, nie zagłębiając się w nie zbytnio, czas akcji płynął szybko, czasami nie nadążałam co, gdzie i jak. Opisy i rozmowy były krótkie i bardzo ogólne, czego po Katy Evans się nie spodziewałam, bo zazwyczaj robiła odwrotnie, jakby nagle wcisnęła hamulec podczas pisania.
Podsumowując, "Ladies Man" to kolejna świetna książka spod pióra Katy Evans, którą pokochałam całym sercem. Historia o Ginie i Tahoe pozwoliła mi poznać ich nieco lepiej i od innej perspektywy. Mimo tego jednego, wielkiego braku, książka podobała mi się niemniej niż "Manwhore". Idealnie się uzupełniają i razem zajmują specjalne miejsce na mojej bibliotecznej półce. ;)

"Ladies Man" opowiada o losach pobocznych bohaterów z serii "Manwhore", którą pokochałam całym sercem. Z niecierpliwością czekałam na historię Giny i Tahoe, a co za tym idzie, aby dowiedzieć się, co dalej działo się w życiu Malcolma i Rachel. W końcu trafiła w moje ręce. Czy spełniła moje oczekiwania?
Recenzja raczej długa nie będzie, bo ile można rozwodzić się nad...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Z_miłości_do_książek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

Jennifer L. Armentrout
Ocena książek:
7,6 / 10
58 książek
16 cykli
1543 fanów
Kiera Cass
Ocena książek:
7,3 / 10
12 książek
3 cykle
1368 fanów
Colleen Hoover
Ocena książek:
7,6 / 10
26 książek
6 cykli
5071 fanów

Ulubione

Kiera Cass Jedyna Zobacz więcej
Alexandra Bracken Mroczne umysły Zobacz więcej
Jennifer L. Armentrout Obsydian Zobacz więcej
Alexandra Bracken Mroczne umysły Zobacz więcej
Jennifer L. Armentrout Obsydian Zobacz więcej
Jennifer L. Armentrout Obsydian Zobacz więcej
Katy Evans Manwhore Zobacz więcej
Alexandra Bracken Po zmierzchu Zobacz więcej
Alexandra Bracken Po zmierzchu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
69
książek
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
136
razy
W sumie
wystawione
54
oceny ze średnią 8,1

Spędzone
na czytaniu
422
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
7
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]