rozwiń zwiń
Przemysław

Profil użytkownika: Przemysław

Świdnica Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 15 godzin temu
92
Przeczytanych
książek
110
Książek
w biblioteczce
30
Opinii
246
Polubień
opinii
Świdnica Mężczyzna
Dodane| Nie dodano

Opinie


Na półkach:

Nie wiem, czy stawianie tej pozycji obok Archipelagu Gułag Aleksandra Sołżenicyna nie jest obrazoburcze, ale zaryzykuję, że jednak nie...
Znakomity wspomnieniowy reportaż z życia autora, który w 1940 roku, w wieku zaledwie 15 lat wpadł w tryby sowieckiego systemu opresji. Jerzy Gajdziński rzucany był po więzieniach, ośrodkach reedukacyjnych, łagrach, z finiszem w cieszącym się wyjątkowo złą sławą obozem w leżącej za kołem podbiegunowym Workucie. Stąd też podjął udaną ucieczkę, która po niezwykłych perypetiach zakończyła się powrotem do Polski w 1947 roku i wkrótce kolejnymi szykanami i więzieniem, tym razem ufundowanymi przez komunistyczne władze naszego kraju.
Pozycja stosunkowo nowa, co tu i ówdzie budzi wątpliwości co do autentyczności części zawartych w niej historii i zarzuca beletryzację. Z oboma zarzutami trudno się rozprawić, ale z szacunku do autora i milionów ofiar sowieckich łagrów nie zamierzam ich nawet powielać. Choć przyznam, że spotkanie z Ławrentijem Berią lub ostrzeliwanie się z radzieckimi pogranicznikami „korkowcem” brzmią naprawdę niezwykle...
Pewnym jest natomiast, że autor świetnie, ze swadą operuje językiem, co sprawia, że niezwykle mroczne w istocie dzieło pochłania się niczym... znakomitą powieść przygodową. Wartka akcja to jedno, a niezwykle trafne obserwacje konstrukcji sowieckiego systemu represji, permanentnego strachu, zależności, to drugie. Trzecie z kolei to głód, chłód, wszy i pluskwy, które niemal na każdej stronie książki odmieniane są przez wszystkie przypadki...
Gorąco polecam!

Nie wiem, czy stawianie tej pozycji obok Archipelagu Gułag Aleksandra Sołżenicyna nie jest obrazoburcze, ale zaryzykuję, że jednak nie...
Znakomity wspomnieniowy reportaż z życia autora, który w 1940 roku, w wieku zaledwie 15 lat wpadł w tryby sowieckiego systemu opresji. Jerzy Gajdziński rzucany był po więzieniach, ośrodkach reedukacyjnych, łagrach, z finiszem w cieszącym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wojna kiereszuje nie tylko jej uczestników, ale całe pokolenia. Te wojenne i kolejne. Ludzi, którzy tylko przypadkiem znaleźli się gdzieś na marginesie tej wojny, tak jak Vladan Borojević - 11-letni syn serbskiego oficera jugosłowiańskiej armii i Słowenki. Bohater "Mojej Jugosławii" po blisko 20 latach od wybuchu wojny w Jugosławii rusza tropem swojego zaginionego/zmarłego ojca - poszukiwanego zbrodniarza wojennego. Poszukiwania są przyczynkiem do znalezienia własnej tożsamości, rozliczenia i zrozumienia przeszłości, analizy skomplikowanych relacji w bałkańskim kotle. To też wreszcie opowieść o porażająco głębokiej samotności.
Książka mocna i przejmująca. Napisana w sposób bardzo przystępny, momentami wręcz niemal infantylny, aby po chwili zaskoczyć przenikliwością, dającymi do myślenia obrazami ludzkich postaw, sądów, zaniechań...
Zdecydowanie warto przeczytać, a przy okazji zgłębić przyczyny tragicznego konfliktu, który w centrum Europy rozegrał się pod koniec XX wieku. To tak niedawno, a mam wrażenie, że niewielu z nas dziś o nim pamięta.

Wojna kiereszuje nie tylko jej uczestników, ale całe pokolenia. Te wojenne i kolejne. Ludzi, którzy tylko przypadkiem znaleźli się gdzieś na marginesie tej wojny, tak jak Vladan Borojević - 11-letni syn serbskiego oficera jugosłowiańskiej armii i Słowenki. Bohater "Mojej Jugosławii" po blisko 20 latach od wybuchu wojny w Jugosławii rusza tropem swojego zaginionego/zmarłego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akurat za kilka dni wybieram się na Słowację w góry. Niestety (a może na szczęście?) nie w Trybecz. Choć podobno akurat w maju nic złego nie powinno się przytrafić, bo zła sława „Słowackiego Trójkąta Bermudzkiego” uaktywnia się między listopadem i marcem...
Nie jestem fanem horrorów, ale czy „Szczelina” aby na pewno nim jest? W powieści Kariki rzeczywistość i potwierdzone fakty z wcale nieodległej historii przeplatają się być może z fikcją, a może tylko subiektywnymi odczuciami bohaterów. Autor oddaje głos Igorowi, który ponoć sam go odnalazł i poprosił o utrwalenie jego mrożącej krew w żyłach historii. Igor to świeżo upieczony magister i początkujący bloger, który nie mogąc znaleźć lepszej pracy trafił na staż przy rozbiórce budynku po starym szpitalu psychiatrycznym w Żylinie. To właśnie tam przypadkowo odkrywa sejf, w którym znajdują się gramofonowe płyty z nagraniem rozmów i dokumentacja medyczna niejakiego Waltera Fishera. Ten trafił do tego psychiatryka krótko przed wybuchem II wojny światowej i - co sami możecie sprawdzić szperając w internecie – zarówno on, jak i jego historia są autentyczne. Nieszczęśnik zagubił się w Trybeczu – w sumie niewielkim paśmie górskim, w którym ponoć trudno się zagubić. Przepadł jak kamień w wodę, aby niespodziewanie odnaleźć się po kilku miesiącach. Był wycieńczony, poraniony, poparzony, a przede wszystkim śmiertelnie przerażony, w trudnym do wytłumaczenia, zdiagnozowania i wyleczenia stanie psychicznym. Okazuje się, że i wcześniej i później podobnych zagadkowych zdarzeń w Trybeczu odnotowano więcej. Niektórzy, tak jak Fisher przypłacili obcowanie z Trybeczem szaleństwem, po innych zaginął jakikolwiek ślad...
Dokumenty medyczne i zapis z gramofonowych płyt wciąga Igora w zagadkową historię, która najpierw ma być jedynie ciekawym tematem do blogosfery, ale wkrótce pochłania go bez reszty.
Powieść długo snuje się, umiarkowanie zaciekawia, ale delikatnie oplata czytelnika. Z każdą stroną coraz mocniej. Coraz bardziej nie można się od niej oderwać. Wciąga, hipnotyzuje, aż wreszcie zupełnie zniewala i szaleńczo pędzi do finału, który wciąż pozostawia z pytaniem: co jest rzeczywistością, a co fikcją...

Akurat za kilka dni wybieram się na Słowację w góry. Niestety (a może na szczęście?) nie w Trybecz. Choć podobno akurat w maju nic złego nie powinno się przytrafić, bo zła sława „Słowackiego Trójkąta Bermudzkiego” uaktywnia się między listopadem i marcem...
Nie jestem fanem horrorów, ale czy „Szczelina” aby na pewno nim jest? W powieści Kariki rzeczywistość i potwierdzone...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Przemysław Grzyb

z ostatnich 3 m-cy
Przemysław Grzyb
2024-04-14 19:16:08
2024-04-14 19:16:08
Przemysław Grzyb ocenił książkę Golgota Narodów. Opowieść o życiu w łagrach i ucieczce z Workuty na
9 / 10
i dodał opinię:

Nie wiem, czy stawianie tej pozycji obok Archipelagu Gułag Aleksandra Sołżenicyna nie jest obrazoburcze, ale zaryzykuję, że jednak nie...
Znakomity wspomnieniowy reportaż z życia autora, który w 1940 roku, w wieku zaledwie 15 lat wpadł w tryby sowieckiego systemu opresji. Jerzy Gajdziński ...

Rozwiń Rozwiń

statystyki

W sumie
przeczytano
92
książki
Średnio w roku
przeczytane
12
książek
Opinie były
pomocne
246
razy
W sumie
wystawione
91
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
486
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]