-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
-
ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
-
ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Biblioteczka
2021-02-18
Colleen Hoover to jedna z tych autorek, po które sięgam
w ciemno, więc kiedy pojawiła się w zapowiedziach najnowsza
jej powieść w Wydawnictwie Otwartym, od razu wiedziałam, że
będzie moja :)
"Layla" nie była moją pierwszą stycznością ani ze stylem Colleen ani ze sposobem prowadzenia powieści. Sądziłam również, że autorka tym razem niczym mnie nie zaskoczy, jakież było moje zdziwienie po pierwszych rozdziałach... Kompletnie nie wiedziałam w jakim gatunku umieścić całość. Ni to horror, ni to thriller, ni też romans... Miałam ogromny mętlik w głowie i do ostatnich stron ten delikatny chaos gatunkowy mnie nie opuszczał. Myślę, że w przypadku "Layli" określenie romans paranormalny będzie najtrafniejszym umiejscowieniem.
Akcja opiera się na historii miłości Layli i Leedsa, która z
początku wydaje się być lekko wyidealizowana, jednak niech
nikogo nie zwiedzie ten rzekomy spokój. C. Hoover jest znana
z tego, że potrafi nieźle zmącić czytelnikiem. I tak jest z akcją.
Spokojnie prowadzona akcja z czasem przeradza się w pełną zawirowań zagadkę, czy też grę z życiem i śmiercią. Dla jednych może być to dość osobliwe zetknięcie z twórczością Hoover, inni ją pokochają.
Narracja jest przez pewien czas prowadzona dwutorowo - z perspektywy Leedsa oraz przesłuchania. Bardzo rzadko się stykamy z narracją ukazującą postrzeganie danej historii z męskiego punktu widzenia, stąd bardzo mnie ucieszyło, gdy okazało się, że to Leeds stał się tu rzekomo główną postacią napędzającą całą opowieść.
W "Layli" nie mamy zbyt wielu bohaterów, dzięki czemu
całość wydaje się mieć oddźwięk intymnej relacji między postaciami.
Przede wszystkim Leeds. Świetnie wykreowana, mocna postać,
która ciągnie niejako całą powieść. Momentami bardzo mi imponował i z czasem można dostrzec w nim zmianę.
Tytułowa Layla to postać złożona z pewnym bagażem wspomnień i doświadczeń. Czuć, że zachodzi w niej pewna przemiana przez wydarzenia dziejące się w powieści, a dzięki temu emocje w stosunku do tej postaci diametralnie mogą się zmienić :)
Willow moja ulubiona postać nie tylko ze względu na imię, ale głównie dzięki temu, że charakternie zdobyła moje serducho od samego początku. Jej złożoność i kompleksowość sprawiła, że nie dało się przejść obok niej obojętnie i z pewnością warto na nią zwrócić uwagę, bo w pewnym momencie gra drugie skrzypce w powieści.
Aż w końcu Sable pogubiona postać pomiędzy różnymi światami.
Myślę, że warto od początku na nią zwrócić uwagę :)
DLA KOGO?
Zdecydowanie dla każdej osoby, która uwielbia twórczość C. Hoover, ale również dla czytelników, którzy lubią być zaskakiwani zwrotami akcji, nieszablonowością i pomysłowością autora.
MOJA OCENA?
C. Hoover od samego początku mnie ogromnie zaskoczyła, do tego stopnia, że bałam się czytać "Laylę" po nocach. Ugryzła temat, który do tej pory kojarzył mi się jedynie dość negatywnie, a ona potrafiła wykreować świetny romans paranormalny. Colleen świetnie prowadzi całą opowieść i sprawia, że zakochujemy się w relacjach pomiędzy postaciami. Moim zdaniem 8/10! Mocno polecam!
W takim wydaniu jeszcze nie mieliście okazji się zetknąć z C. Hoover.
Colleen Hoover to jedna z tych autorek, po które sięgam
w ciemno, więc kiedy pojawiła się w zapowiedziach najnowsza
jej powieść w Wydawnictwie Otwartym, od razu wiedziałam, że
będzie moja :)
"Layla" nie była moją pierwszą stycznością ani ze stylem Colleen ani ze sposobem prowadzenia powieści. Sądziłam również, że autorka tym razem niczym mnie nie zaskoczy, jakież było moje...
2021-01-08
2021-01-06
Odkąd tylko zobaczyłam okładkę a potem przeczytałam opis książki, nie wahałam się - wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po ten tytuł. Autor od samego początku idealnie oddał klimat lat 80 – telefony na kablu, łyżwy, charakterystyczne programy w telewizji i muzyka w tle. Wszystko to sprawia, że od pierwszych stron jesteśmy totalnie osadzeni w charakterze historii.
Na całość świetnej powieści składa się tu kilka elementów.
Po pierwsze akcja – dla jednych może stanowić ona z początku minus, ja uważam, że autor dzięki temu bardzo dobrze dawkował emocje – od zagubienia, scaloną przyjaźń, aż po próbę pomocy w przeróżnych aspektach życia. Podobało mi się, że początek był spokojny, jakby delikatnie uśpiony, ale dzięki temu mieliśmy możliwość poznania bohaterów i panujących relacji pomiędzy poszczególnymi postaciami, a przy okazji dla osób, które nie czują lat 80 - dał on pole do poznania innej epoki.
Po drugie bohaterowie. Troszkę szablonowe, ale przez to urocze postaci jak Abby - która podczas całej lektury ukazuje różne swoje oblicza i ośmielę się stwierdzić, że na naszych oczach dojrzewa, czy Gretchen - będąca tutaj niezłym kozłem ofiarnym – jej wewnętrzne walki były nadzwyczaj przekonujące. Bardzo podobała mi się relacja pomiędzy tymi bohaterkami. Od samego początku razem – na dobre i na złe. Jedna walcząca o drugą. I choć wszystko się waliło i każdy był przeciwny ich znajomości, to jednak do końca nie odpuszczały.
Kolejnym świetnym elementem były elementy grozy – jak choćby scena z tasiemcami (autentycznie musiałam na chwilę przerwać czytanie, bo zrobiło mi się nie dobrze), czy odprawiane egzorcyzmy – idealnie oddany ich charakter. Egzorcyzmy to chyba jedna z niewielu rzeczy jakie sprawiają, że mam ciary na plecach i tutaj jest to idealnie osadzone.
Ostatni element zasługujący według mnie na wspomnienie to styl pisania autora - było to moje pierwsze zetknięcie się z G. Hendrixem, ale po tej powieści wiem, że nie będzie to ostatnia przygoda na kartach jego powieści. Z chęcią się cofnę do poprzedniej wydanej książki jego “Sprzedaliśmy dusze”, aby przekonać się czy i ta powieść przypadnie mi do gustu.
Jedyny minus jaki dostrzegam w fabule i lekko mnie drażni, to moim zdaniem słodko-pierdzące zakończenie, które nie do końca mi się spodobało. Wolałabym, aby w tym przypadku autor zostawił otwartą furtkę na domysły, bo odniosłam wrażenie jakby pisał je na siłę i nie do końca wierzył w zakończenie napisanej historii. Ta otwartość sprawiłaby, że jako czytelnicy mielibyśmy większe pole do domyśleń, zastanawiania się nad postaciami.
Mimo lekkiego zgrzytu na koniec uważam, że “Moja przyjaciółka opętana” G. Hendrixa zasługuje na mocne 8/10 z ogromnym poleceniem i zachęceniem was do przeczytania tej powieści!
Odkąd tylko zobaczyłam okładkę a potem przeczytałam opis książki, nie wahałam się - wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po ten tytuł. Autor od samego początku idealnie oddał klimat lat 80 – telefony na kablu, łyżwy, charakterystyczne programy w telewizji i muzyka w tle. Wszystko to sprawia, że od pierwszych stron jesteśmy totalnie osadzeni w charakterze historii.
Na...
2020-11-11
Fantastyczna. Ciekawa. Niebanalna. Retelling?
◽
Przy najnowszej powieści Brigid Kemmerer "A course of dark and lonely" naprawdę ciężko jest dopatrzyć się negatywów. Z każdą kolejną stroną jesteśmy pochłaniani przez świat przedstawiony Emberfall, wciągani w emocjonalne zawirowania pomiędzy głównymi postaciami a cała historia opowiedziana w środku angażuje nas do tego stopnia, że książka staje się nieodkładaną.
◽
Od pierwszych kartek powieści autorka umiejętnie prowadzi narrację za pomocą dwóch postaci - Harper i Rhena, co jest moim zdaniem zawsze pozytywnie odbierane przez czytelnika, dzięki czemu mamy wgląd w emocje i przemyślenia obu bohaterów. Osobiście lubię kiedy wiadomo, czym kierują się obie strony, a przez to, w którą stronę zamierzając pójść.
Harper i Rhen są postaciami złożonymi, ciekawymi, ale także na wielu płaszczyznach niesztampowymi. Relacja pomiędzy tą dwójką jest dość specyficzna, jednak przez całą powieść czułam pewien niedosyt. Nie do końca byłam przekonana do tej dwójki. Były co prawda momenty, iskierki, jednak dla mnie to było za mało...
Ale nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała tutaj o postaciach drugoplanowych, które mnie totalnie urzekły. Po pierwsze Grey - Dowódca Królewskiej Straży jedyny w swoim rodzaju, który skradł moje serce swoją dobrocią, poczuciem humoru i walecznością. Drugą postacią, charakterystyczną dla tej powieści była wiedźma - choć pojawiała się epizodycznie to czułam złość i negatywne emocje, które od niej płynęły.
◽
Kiedy odkładałam książkę na półkę zastanawiałam się, do jakiej grupy wiekowej jest celowana ta powieść. Dla tych, którzy wychowali się na "Pięknej i bestii" Disneya, którzy obecnie mają już po kilkadziesiąt lat, czy raczej do nastolatków, którzy jeszcze nie zdążyli poznać tej genialnej historii. Doszłam do wniosku, że autorka nie ogranicza wieku czytelnika, który sięgnie po ten nieszablonowy retelling, dzięki baśniowemu charakterowi i otwartej końcówce. Myślę, że zarówno fan Narnii jak i Władcy pierścienia coś znajdzie dla siebie w tej książce.
Z mojej strony mogę wam polecić, abyście sięgnęli po "A course of dark and lonely" B. Kemmerer - ja ją oceniłam na 9/10. Blisko ideału, bo po skończeniu nie wiedziałam, że czeka nas kontynuacja :)
Fantastyczna. Ciekawa. Niebanalna. Retelling?
◽
Przy najnowszej powieści Brigid Kemmerer "A course of dark and lonely" naprawdę ciężko jest dopatrzyć się negatywów. Z każdą kolejną stroną jesteśmy pochłaniani przez świat przedstawiony Emberfall, wciągani w emocjonalne zawirowania pomiędzy głównymi postaciami a cała historia opowiedziana w środku angażuje nas do tego...
Ah ten Haruki, mogłabym rzec.
Jest to jeden z niewielu autorów, którego postrzeganie świata za każdym razem na nowo mnie zachwyca, a cytatami z jego książek mogłabym udekorować puste ściany.
Na dwustu stronach potrafi wzbić się na wyżyny pisarstwa, jak również doprowadzić czytelnika do śmiechu, stworzyć uczucie dyskomfortu jak i zmusić czytelnika do przemyśleń na temat życia, przemijania czy też empatii względem drugiej osoby.
Najnowsza książka H. Murakamiego to zbiór luźnych opowiadań/wspomnień(?). A przynajmniej mam nadzieję po części, że to wspomnienia. Bo jeśli nie, to Murakami oddał tak cudownie rzeczywistość i tło dla tych opowiadań, że nie sposób rozróżnić fikcji od życia.
Polecam każdemu przeczytać ten króciutki zbiór opowiadań. Albo go pokochacie, albo znienawidzicie.
Ah ten Haruki, mogłabym rzec.
Jest to jeden z niewielu autorów, którego postrzeganie świata za każdym razem na nowo mnie zachwyca, a cytatami z jego książek mogłabym udekorować puste ściany.
Na dwustu stronach potrafi wzbić się na wyżyny pisarstwa, jak również doprowadzić czytelnika do śmiechu, stworzyć uczucie dyskomfortu jak i zmusić czytelnika do przemyśleń na temat...
2020-08-13
Kluczowym słowem jakie pierwsze przyszło mi na myśl po lekturze było “tajemniczość”. Historia w środku ma w sobie przegromny potencjał. Autorka wprowadza nas powoli w wykreowany przez siebie świat, który jest połączeniem młodzieżowej opowieści z elementami fantastyki(anioły, demony, tytułowy Cień czy też wiedźmy), co kupuję całą sobą - uwielbiam takie połączenie.
Ogromnym atutem “Cienia” jest dodatkowa warstwa opowieści - między innymi legenda o Ashrem, która wniosła do książki przeogromny walor, który sprawił że historia nabrała większego sensu i logiki postępowania niektórych bohaterów. Co prawda autorka nie zdradza nam w tej powieści wszystkich smaczków, jakie ukryła za słowem pisanym, ale dzięki temu mamy ochotę sięgnąć po kolejną część - mam nadzieję, że wkrótce wpadnie w ręce czytelników.
Kolejnym elementem, na którym chciałabym się skupić są bohaterowie. No cóż... Evelyn jest totalnym zaprzeczeniem postaci, z którą chcielibyśmy się zżyć. A przynajmniej na początku. Postępowanie dziewczyny momentalnie mnie bawiło, a jej logika powaliłaby niedźwiedzia - z drugiej strony zwalałam to na karb wieku (choć scena, w której chyba ze trzy razy na jednej stronie pojawia się słowo “pełnoletniość” również była zabawnie ironiczna). Na szczęście z czasem zauważyłam, że jej zachowanie delikatnie się zmieniało na jej korzyść. Możliwe, że ogromny wpływ miał na nią Lucas – od początku tajemniczy, mroczny – jego cechy charakteru mnie przekonały, bo takie postaci lubię. Stał w opozycji do dziewczyny.
Mimo delikatnych zgrzytów w tekście, autorka co chwilę wprowadza nowe postaci poboczne, akcja nabiera tempa, pojawiają się ciekawe zwroty akcji i powieść jako całość mnie przekonuje do tego, aby sięgnąć po kontynuację.
I choć “Cień. Mroczna Pokusa” Mariki Ciok jest debiutem, to moim zdaniem zdecydowanie warto po tę pozycję sięgnąć. Jeśli lubicie fantastykę młodzieżową o lekko mrocznym zabarwieniu, nie zawiedziecie się! Ze swojej strony gorąco polecam! Moja ocena? 7/10!
Kluczowym słowem jakie pierwsze przyszło mi na myśl po lekturze było “tajemniczość”. Historia w środku ma w sobie przegromny potencjał. Autorka wprowadza nas powoli w wykreowany przez siebie świat, który jest połączeniem młodzieżowej opowieści z elementami fantastyki(anioły, demony, tytułowy Cień czy też wiedźmy), co kupuję całą sobą - uwielbiam takie połączenie.
Ogromnym...
2020-08-04
"Nie ufam już nikomu" jest bardzo specyficzną książką, pod względem konstrukcji. Przewaga opisów i przeżyć wewnętrznych jest tu motorem napędowym. Pozycja ta, ma swój osobliwy charakter, z którym rzadko kiedy można się zetknąć wśród naszych rodzimych autorów, dzięki czemu w głowie nie kotłują się myśli, że już to gdzieś czytaliśmy.
Z początku możemy odnieść wrażenie, że akcja ciągnie się leniwie, lekko nas usypia - z jednej strony może to niektórych czytelników odrzucić, z drugiej zaś (ja należę do tej grupy) autor dawkuje nam w ten sposób emocje. Podobny przykład budowania napięcia znajdziemy między innymi w "Kobiecie w oknie" autorstwa A. J. Finn.
"Nie ufam nikomu" jest tak inna w porównaniu do poprzednich książek Klaudii pod względem konstrukcji, że wręcz po lekturze byłam pozytywnie zaskoczona. Będąc w 1/3 pozycji czułam, w którym kierunku autorka chce podążyć - może to wynikało z tego, że podobnie bym spróbowała zabawić się z czytelnikiem, a może to efekt zbyt dużej ilości przeczytanych thrillerów i człowieka ciężko zaskoczyć? Jednak, końcówka? Na usta cisnęły mi się przeróżne epitety. Koniec końców, myślę że bliska osoba z kręgu głównej bohaterki ma zadatki na typowego psychopatę.
Bardzo podobał mi się w tej pozycji kierunek przemiany Igi - kobieta z problemami psychicznymi, była w stanie przeciwstawić się pewnej opcji i znalazła w sobie siłę, aby zawalczyć o swoją przyszłość, jak i swojego maluszka. Z drugiej strony zastanawiała momentami mnie jej naiwność i brak typowej cechy naukowców: ciekawości - zwalam to na karb jej stanu psychicznego.
Postaci poboczne jak matka Igi, z którą od zawsze miała swoisty konflikt wywołany już od czasów dzieciństwa, najbliższa przyjaciłka Marta, czy mąż Natan - każdy z nich wnosi do historii dodatkowy pierwiastek, przez który ciężko się oderwać od lektury.
Należałoby jeszcze wspomnieć o samej oprawie graficznej. Tak jak w poprzedniej pozycji Klaudii "Psychopata" tak i w tej należą się ogromne brawa za okladkę oraz wstawki w środku. Bardzo podoba mi się minimalizm i surowość jaka bije z okładki. Jest szalenie sterylna, przez co od razu na myśl przychodzi działalność medyczna. Jasny styl został przełamany niebieskim napisem, który został dodatkowo udekorowany. Bardzo podoba mi się całościowo zamysł, choć może to z drugiej strony być mylące dla postronnego czytelnika, bowiem zarówno "Psychopata" jak i "Nie ufam nikomu" są utrzymane w podobnym stylu i ktoś mógłby pomyśleć, że w "Nie ufam nikomu" znajdziemy dalsze losy z "Psychopaty". Nic bardziej mylnego.
Koniec końców, muszę przyznać, że pomimo kilku naprawdę drobnych zastrzeżeń odnośnie zakończenia (z jednej strony zbyt cukierkowe, z drugiej zbyt makabryczne, a może z trzeciej autorka otwiera sobie furtkę do kontynuacji tej dziwnej relacji?) uważam tę pozycję za naprawdę godną polecenia. Jest to solidny obraz psychozy, która zasługuje na bardzo mocne 9/10! Przeczytajcie koniecznie, jeśli lubicie nieoczywiste zakończenia.
"Nie ufam już nikomu" jest bardzo specyficzną książką, pod względem konstrukcji. Przewaga opisów i przeżyć wewnętrznych jest tu motorem napędowym. Pozycja ta, ma swój osobliwy charakter, z którym rzadko kiedy można się zetknąć wśród naszych rodzimych autorów, dzięki czemu w głowie nie kotłują się myśli, że już to gdzieś czytaliśmy.
Z początku możemy odnieść wrażenie, że...
Będąc małą dziewczynką namiętnie oglądałam Małą Syrenkę i Króla Lwa do czasu, aż kasety VHS się zdzierały. Gdy troszkę podrosłam doszła jeszcze bajka Mulan. Ubóstwiałam historię Mulan i Shanga - ich rodzącego się uczucia, konfliktu wewnętrznego Mulan oraz jej przemian. Postaci w tej bajce Disneya były z jednej strony nierealne, z drugiej zaś czuć było klimat legend i starych przekazów. Od tej bajki rozpoczęła się moja fascynacja Daleką Azją. Więc kiedy nadarzyła się okazja, aby móc przeczytać i zrecenzować powieść E. Lim “W świecie iluzji” nie wahałam się ani chwili.Nigdy nie byłam fanką retellingów. Większość tego rodzaju książek bardzo mnie rozczarowywała i czułam podczas czytania, że nie jest już to, co doskonale znam i kocham. Większość retellingów traci klimat pierwowzoru.
Inaczej się wydarzyło z najnowszą propozycją od Wydawnictwa Egmont - o książce opartej na historii Mulan. Od razu należy zaznaczyć, że nie jest to typowy retelling. Powiedziałabym raczej, że jest to dopowiedziana historia do już nam znanego głównego wątku historii. Autorka znalazła niszę, w głównej bajce Disneya, w którą dołożyła swoją wizję. I to jej się znakomicie udało. Oparła się na mitologii chińskiej, która jest niewątpliwie baśniowa i jednocześnie demoniczna, posiadająca dodatkowo elementy horroru. Całość została opatrzona ciekawym stylem pisania, przez co momentami ciężko się było oderwać od lektury. Ta baśniowość sprawiała, że czytałam z wypiekami na twarzy.
Nowe postaci, które się tutaj przewijają jak choćby król Jama, Meng Po, ożywiony lew Shishi są genialnym dodatkiem do Mulan i kapitana Shanga, a praktycznie całość dzieje się w magicznym i demonicznym Diyu - krainie piekieł z przeróżnymi poziomami i krainami.
Autorka nie próbowała ukazać rodzącego się uczucia pomiędzy Mulan i Shangiem - starała się raczej wykreować pomiędzy nimi nić porozumienia, otwartość oraz wyzbycie się wszelkich barier myślowych.Należy tu jeszcze wspomnieć o przepięknym wydaniu całości. Jest minimalistyczne, ale jednocześnie dzięki złotym napisom przykuwające wzrok potencjalnego czytelnika. Proszę o więcej tego typu grafik na polskim rynku :)
Jeśli uwielbiacie historie z lekkim dreszczykiem w tle, wszechogarniającą magią czy też powieści oparte na legendach i podaniach, to koniecznie musicie sięgnąć po książkę “W świecie iluzji. Mroczna baśń” Elizabeth Lim. Historia pochłonie was w całości. Według mnie ocena całości nie może być niższa niż 9/10.
Koniecznie przeczytajcie! Polecam!
Będąc małą dziewczynką namiętnie oglądałam Małą Syrenkę i Króla Lwa do czasu, aż kasety VHS się zdzierały. Gdy troszkę podrosłam doszła jeszcze bajka Mulan. Ubóstwiałam historię Mulan i Shanga - ich rodzącego się uczucia, konfliktu wewnętrznego Mulan oraz jej przemian. Postaci w tej bajce Disneya były z jednej strony nierealne, z drugiej zaś czuć było klimat legend i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-01
Z książką P. Tremblay mam ogromny problem. Z jednej strony bardzo podobał mi się koncept na powieść oraz styl pisania autora, z drugiej zabrakło rozwinięcia tematu i emocji. Możliwe, że moja wyobraźnia nie była w stanie przyjąć takiego rozwoju sytuacji jaki miał miejsce w książce, przez co gdzieś od połowy tej pozycji cała historia zaczęła mnie nużyć i nudzić.
Odnoszę wrażenie, że autor nie do końca udźwignął temat jaki sobie od początku narzucił. Moim zdaniem było za dużo przemyśleń przez niektóre postaci, powrotów do przeszłości, a za mało napięcia, konfrontacji pomiędzy postaciami i akcji, przez co druga połowa ciągnęła się jak flaki.
Autor od pierwszych stron stawia sobie wysoko poprzeczkę. Tworzy historię, która w zasadzie mogłaby się wydarzyć w normalnym życiu, ale daleko jej do trzymającego w napięciu horroru.
Od początku czekamy z niecierpliwością aż nasi bohaterowie spełnią wymagania obcej czwórki i... Jak dla mnie za długo to wyczekiwanie trwa.
Zabrakło mi w "Chacie..." elementu zaskoczenia wraz z efektem "wow".
Książkę mimo wszystko czytało się szybko, styl autora - choć momentami na początku był dziwaczny - to potem czytelnik jest w stanie się przyzwyczaić i osądzić, że mu się nawet podoba.
Myślę że całość zasługuje na mocne 6/10.
Z książką P. Tremblay mam ogromny problem. Z jednej strony bardzo podobał mi się koncept na powieść oraz styl pisania autora, z drugiej zabrakło rozwinięcia tematu i emocji. Możliwe, że moja wyobraźnia nie była w stanie przyjąć takiego rozwoju sytuacji jaki miał miejsce w książce, przez co gdzieś od połowy tej pozycji cała historia zaczęła mnie nużyć i nudzić.
Odnoszę...
2020-04-14
Są książki, do których siadam w ciemno i wczytuję się w historię, która pochłania od pierwszych stron. Nie czytam opisu, nie czytam opinii innych, aby nie zepsuć sobie zabawy.
Po raz trzeci więc zasiadłam do lektury książki autorstwa Klaudii i po raz trzeci się nie zawiodłam - jestem wierną fanką jej pióra i opowieści od samego początku. Nie będę wam tu pisać na temat stylu pisania, ponieważ wydaje mi się, że ten temat wyczerpałam przy poprzednich opiniach. Chociaż nie, dodam od siebie parę słów. Choć tematyka medycznego thrillera nie należy do najłatwiejszych, to jednak Klaudia ma w sobie dryg lekkości i szczyptę czytelniczej przystępności.
Najnowsza powieść Klaudii pt. "Psychopata" wciąga czytelnika w wir niedomówień, tajemnic, medycznych smaczków i w historię, w której od początku będziemy czuli się zagubieni oraz znajdziemy się w matni dyskomfortu psychicznego. Przez całą lekturę poczujemy się jakbyśmy siedzieli w głowie głównej bohaterki. Maja wydaje się mieć poukładane życie, ale to tylko powierzchowność. W jej psychice z każdą kolejną stroną widać co raz więcej rys, nakłada się co raz więcej problemów z podjęciem właściwej decyzji, dzięki czemu czytelnik nie do końca wie, po której stronie stanąć.
Ogromną wręcz zaletą są ostatnie strony. Pewne wydarzenia dziejące się w książce wbijają w fotel, a zakończenie? Powiedzmy szczerze, z pewnością skusi każdego do sięgnięcia po kontynuację, bo tak opowieść opisana między kartkami skończyć się nie może!
Jak dla mnie "Psychopata" jest bardzo mocnym 8/10. Polecam ogromnie.
Są książki, do których siadam w ciemno i wczytuję się w historię, która pochłania od pierwszych stron. Nie czytam opisu, nie czytam opinii innych, aby nie zepsuć sobie zabawy.
Po raz trzeci więc zasiadłam do lektury książki autorstwa Klaudii i po raz trzeci się nie zawiodłam - jestem wierną fanką jej pióra i opowieści od samego początku. Nie będę wam tu pisać na temat stylu...
2020-03-15
Gdybym na początku roku pomyślała, że jedna książka tak zmieni moje nastawienia do pewnego gatunku literackiego, nie uwierzyłabym. Paulina Jurga dokonała czegoś nieosiągalnego - przekonała mnie do romansu mafijnego, przed którym dotychczas się wzbraniałam i opierałam jak tylko potrafiłam.
Zawsze myślałam, że romanse mafijne są płytkie, stanowią rozrywkę na raz. Nic bardziej mylnego - trylogia P. Jurgi sprawiła, że nie mam ochoty, żegnać się z jej książkami i pragnę wręcz więcej!
Zarówno "Matrioszka" jak i "Marionetka" ukazywały świat widziany oczami głównej bohaterki - Marty oraz Nikołaja. W kończącej trylogię książce "Matnią" autorka postanowiła się zabawić z czytelnikiem i stworzyła narrację z trzech punktów widzenia - Marty, Izjasława i Nikołaja. Moim zdaniem jest to o tyle ważna kwestia, że w końcu mogliśmy lepiej poznać najczarniejszy z czarnych charakterów - Izka - jego uczucia, przemyślenia, czy też motywy działania. Izjasław jest postacią złożona, rozbudowaną, manipulatywną - moim zdaniem to idealny przykład psychopaty, który wraz z Martą i Niko stworzył swoisty trójkąt emocjonalny. Przy czytaniu jego fragmentów czułam się wyjątkowo nieswojo i moje poczucie bezpieczeństwa zostało wielokrotnie zachwiane.
Moim zdaniem "Matnia" była idealnym zakończeniem dla całej trylogii. Od początku trzymała wysoki poziom emocjonalny, ale też wartka akcja szczególnie z początku oraz przy finalnych rozdziałach sprawiły, że czuję pewnego rodzaju satysfakcję z przeczytanej lektury.
Nie ma w tej powieści elementu, do którego można by się przyczepić. Autorka zadbała o najmniejszy detal, aby czytelnik nie czuł się oszukany. Jeśli jest scena z morderstwem to krew się leje strumieniami, jeśli których z bohaterów nadużyje alkoholu czy narkotyków, to widzimy tego konsekwencje, jeśli pojawia się scena tortur to czujemy ból razem z bohaterami . Do tego należy dodać świetnie wykonaną pracę w formie reaserchu odnośnie mafii czy obrządków prawosławnych i mamy hit gwarantowany!
Dla mnie cała seria to totalne zaskoczenie tego roku i polecić mogę go każdemu, kto jeszcze nigdy nie czytał romansu mafijnego a chciałby od czegoś zacząć swoją przygodę to "Matrioszka", "Marionetka" i kończąca trylogię "Matnią" idealnie się do tego nada!
Polecam ogromnie! 10/10 bez dwóch zdań!
Gdybym na początku roku pomyślała, że jedna książka tak zmieni moje nastawienia do pewnego gatunku literackiego, nie uwierzyłabym. Paulina Jurga dokonała czegoś nieosiągalnego - przekonała mnie do romansu mafijnego, przed którym dotychczas się wzbraniałam i opierałam jak tylko potrafiłam.
więcej Pokaż mimo toZawsze myślałam, że romanse mafijne są płytkie, stanowią rozrywkę na raz. Nic...