projekt_książki

Profil użytkownika: projekt_książki

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
161
Przeczytanych
książek
165
Książek
w biblioteczce
117
Opinii
680
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Tytułowy bohater książki jest dość irytującym młodym mężczyzną. Niektóre z jego tekstów uderzają swoim seksizmem. Wiele zachowań drażni. Jednego jednak nie można mu odmówić: historia jego rodziny jest naprawdę fascynująca.

Werner jako mały chłopiec został adoptowany przez małżeństwo Goodmanów. Któregoś dnia adopcyjna mama zauważyła na ubrankach chłopca napis: „To dziecko nazywa się Werner Zilch. Nie zmieniajcie mu nazwiska, to ostatni z naszych". Kto wyhaftował wiadomość? Kim byli biologiczni rodzice Wernera? I co się z nimi stało?

Rodzinna historia Zilchów, która na kartach książki zaczyna się w Saksonii w 1945 roku, jest w powieści przepleciona z dziejami dorosłego Wernera. Mężczyznę poznajemy na Manhattanie w 1969 roku i towarzyszymy mu przez dziewięć lat jego życia. Przez niemal dekadę Werner buduje swoją firmę, kocha, zdradza i bogaci się. Przez większość tego czasu brakuje mu informacji o miejscu swojego urodzenia, profesji rodziców, przyczynie, dla której został ich pozbawiony. Przez wiele lat próbował dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Bezskutecznie. W końcu, w najmniej oczekiwanym momencie, informacje nadchodzą, ale od osoby, o której nigdy by nie przypuszczał, że może być jakoś powiązana z dziejami jego rodziny.

Przyznaję, że cała historia została przez autorkę bardzo sprawnie wymyślona. W miarę, jak odsłania nam kolejne tajemnice rodziny głównego bohatera, napięcie właściwie wyłącznie rośnie. Pod koniec już nie sposób odłożyć jej na bok. Po przeczytaniu całości odnoszę jednak niestety wrażenie, że poza wzbudzeniem w nas ciekawości, niewiele nam oferuje. Historia jest ciekawa, ale nie porusza i raczej niczego nie uczy.

Czytaj całość: https://projektksiazki.blogspot.com/2018/10/powiesc-ostatni-z-naszych.html

Tytułowy bohater książki jest dość irytującym młodym mężczyzną. Niektóre z jego tekstów uderzają swoim seksizmem. Wiele zachowań drażni. Jednego jednak nie można mu odmówić: historia jego rodziny jest naprawdę fascynująca.

Werner jako mały chłopiec został adoptowany przez małżeństwo Goodmanów. Któregoś dnia adopcyjna mama zauważyła na ubrankach chłopca napis: „To dziecko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każda dobra historia ma punkt zwrotny. I ta także. To moment, w którym bohaterka podejmuje decyzję o tym, że chce żyć. I o tym, że chce rysować.

„Lżejsza od swojego cienia” to bardzo osobista historia. Katie Green stworzyła graficzny pamiętnik, w którym przedstawiła swoją walkę z zaburzeniami odżywiania. Poświęciła na to pięć lat. Zapisała i zarysowała prawie 500 stron.

Opowieść Katie zaczyna się w dzieciństwie. W czasach, gdy poczucie bezpieczeństwa dawały jej drobiazgowe zasady i rytuały. Gdy spokój przynosiły symetria, liczenie i zachowywanie właściwej kolejności rzeczy. To dotyczyło także jedzenia, które musiało być odpowiednio pokrojone, poszczególne składniki dania rozdzielone, a kęsy odmierzone, policzone i we właściwym momencie popite. Ot, małe dziwactwa. Na pozór niezbyt niepokojące. Wszystko wydawało się bowiem idealne. Ciepli, kochający rodzice i cudowne dzieciństwo. Idealnie jednak nie było. A przytyki ze strony szkolnych kolegów najłatwiej było zajeść.

Katie Green niespiesznie odtwarza historię swoich najmłodszych lat i okresu dojrzewania. Jej kluczowym elementem jest, oczywiście, problem z jedzeniem. Powracające naprzemiennie motywy objadania się i głodzenia w pewnym momencie zaczynają męczyć. Jesteśmy jak w pułapce, z której nie sposób się wydostać. Robi się duszno. Chcemy uciec, przerwać koło wydarzeń. Dokładnie tak jak nasza bohaterka. Problem jednak w tym, że to niezwykle trudne…

Przeczytaj całą recenzję: https://projektksiazki.blogspot.com/2018/10/komiks-lzejsza-od-swojego-cienia.html

Każda dobra historia ma punkt zwrotny. I ta także. To moment, w którym bohaterka podejmuje decyzję o tym, że chce żyć. I o tym, że chce rysować.

„Lżejsza od swojego cienia” to bardzo osobista historia. Katie Green stworzyła graficzny pamiętnik, w którym przedstawiła swoją walkę z zaburzeniami odżywiania. Poświęciła na to pięć lat. Zapisała i zarysowała prawie 500...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie” to moje dotychczasowe największe czytelnicze rozczarowanie roku.

Sięgnęłam po nią, bo urzekł mnie już sam tytuł. Gdy ją po raz pierwszy otworzyłam, przeczytałam cytat z Rodericka Thorpa: „Musimy się nauczyć bycia swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ zbyt łatwo wpadamy w pułapkę bycia swoim najgorszym wrogiem”. A ja bywam swoim wrogiem. Z opisu zamieszczonego z tyłu książki dowiedziałam się, że dla autorki miłość do siebie również nie od zawsze była czymś oczywistym. Że do momentu, w którym pokochała siebie, musiała przejść niełatwą drogę. A teraz pragnie podzielić się swoim doświadczeniem i pomóc nam zbudować zdrowy związek z samymi sobą, z którego będziemy mogli czerpać siłę i radość. Dla mnie to wszystko brzmiało super. Ale książka super nie jest.

Zacznę może od kwestii dzielenia się przez autorkę swoim doświadczeniem. Przez całą książkę przewijają się ramki zatytułowane „Tobie to łatwo”. W nich autorka udowadnia, że wbrew pozorom jej też nie było łatwo. Pisze na przykład o tym, że nie dostała w domu wzorców szczęścia i nie została wychowana w poczuciu własnej wartości. Wszystko wypracowała sobie sama. No i właśnie. Mam poczucie, że w tym dzieleniu się własnym doświadczeniem chodzi przede wszystkim o pokazanie, jak autorka sobie świetnie poradziła. Zdecydowanie za mało tu bowiem: rozumiem, ja też byłam w tym miejscu. A za dużo: mnie się udało, więc i ty nie szukaj wymówek.

Doświadczeń autorki jest w tej książce zdecydowanie za dużo. Podczas lektury momentami miałam wrażenie, że czytałam autobiografię, nie poradnik. Do historii z życia autorki dochodzą tu bowiem także jej przekonania na różne tematy. Także w kwestii ubioru. I uwaga, swoje przekonania podziela ona z księdzem, którego w książce cytuje.

„Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w jednym ze swoich (wcześniej tu przytaczanych) kazań mówi o „mundurkach dziewcząt” - dżinsach. (…) Oczywiście ładnie może być komuś również w dżinsach, jeśli jednak jest to strój codzienny, niezmienny i połączony z szaroburą bluzką „niewidką”, to może faktycznie świadczyć o braku troski o własny wygląd.”

I jeszcze dwa cytaty, które bardzo „lubię”:

„W przypadku kobiet elementami radosnego celebrowana kobiecości są sukienka i spódnica. Niestety coraz rzadziej można je zobaczyć na ulicach europejskich i północnoamerykańskich miast.”

„Jeśli ubierasz się szaroburo, to nie powiesz mi, że w duszy masz ferię kolorów, radość i pozytywne nastawienie do siebie i świata.”

Przeczytaj całą recenzję: https://projektksiazki.blogspot.com/2018/10/poradnik-najwazniejszy-zwiazek-czyli.html

„Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie” to moje dotychczasowe największe czytelnicze rozczarowanie roku.

Sięgnęłam po nią, bo urzekł mnie już sam tytuł. Gdy ją po raz pierwszy otworzyłam, przeczytałam cytat z Rodericka Thorpa: „Musimy się nauczyć bycia swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ zbyt łatwo wpadamy w pułapkę bycia swoim najgorszym wrogiem”. A ja...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika projekt_książki

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
161
książek
Średnio w roku
przeczytane
20
książek
Opinie były
pomocne
680
razy
W sumie
wystawione
161
ocen ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
650
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
15
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]