rozwiń zwiń
MiejskaLegenda

Profil użytkownika: MiejskaLegenda

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 lata temu
61
Przeczytanych
książek
71
Książek
w biblioteczce
58
Opinii
225
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 20 cytatów
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

Dla Ewy rodzinna Wężówka – maleńka wieś na Mazurach, była zdecydowanie zbyt mała. Dziewczyna już od najmłodszych lat wytrwale nad sobą pracowała, aby stworzyć sobie szansę na rozwój i sukces. Była na najlepszej drodze, aby te plany spełnić. Ewa zdobyła dyplom z wymarzonej mikrobiologii, a na horyzoncie pojawiła się realna szansa na prestiżowy staż w Paryżu. I pewnego słonecznego dnia, kiedy wszystko wydawało się jej sprzyjać, usłyszała przez telefon trzy słowa, które zmieniły wszystko. Choć początkowo nie bierze tego pod uwagę, Ewa jest zmuszona zweryfikować swoją koncepcję przyszłości i podjąć decyzję, co tak naprawdę ma dla niej fundamentalne znaczenie. I być może, co zaskakujące, w znienawidzonej Wężówce odnajdzie odpowiedź na to pytanie.

„Za żadne skarby” pióra dwóch, tajemniczych autorów ukrywających się pod pseudonimem Vera Falski, to kolejna rodzima powieść obyczajowa, z motywem polskiej prowincji. Tym razem nie jest ona jednak przedstawiona tak sielsko, jak chociażby w cyklu „Dom nad Rozlewiskiem”. Choć znajdziemy tu opisy malowniczych, mazurskich krajobrazów, przeczytamy także o patologiach, które dotykają mieszkańców wsi – wyzysk kobiet, przemoc w rodzinie, alkoholizm, bieda, zaściankowość, kumoterstwo oraz brak perspektyw.

Powieść Very Falski to idealna lektura, na wiosenne popołudnia. Oferuje lekką, niewymuszoną, intelektualną rozrywkę i zawiera w sobie wszystko to, czego oczekiwalibyśmy od tego typu lektury: dramatyczne otwarcie, zmagania z przeciwnościami losu, namiętna i niebezpieczna miłość oraz wyważona dawka wątku kryminalnego. Jednocześnie nie należy zakładać, iż fabuła powieści jest przewidywalna. Osobiście zaskoczyła mnie niejednokrotnie, w tym również jej zakończenie. To, co podobało mi się w niej najbardziej, to brak koloryzowania, wciskania czytelnikowi idyllicznej wizji świata. Tutaj nic nie jest szybkie, gładkie i proste. I nie wszystko kończy się dobrze. Tak jak w realnym życiu.

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

Dla Ewy rodzinna Wężówka – maleńka wieś na Mazurach, była zdecydowanie zbyt mała. Dziewczyna już od najmłodszych lat wytrwale nad sobą pracowała, aby stworzyć sobie szansę na rozwój i sukces. Była na najlepszej drodze, aby te plany spełnić. Ewa zdobyła dyplom z wymarzonej mikrobiologii, a na horyzoncie pojawiła się realna szansa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

„Najbardziej dziwię się samobójcom. To prawda, że muszą strasznie cierpieć. Ale jak można zapomnieć, że życie wciąż stwarza nieprzeczuwalne możliwości. Że jest nieustanną wielką możliwością... do wykorzystania. Taką szansą! Pracy, zadowolenia, radości. To w lęku zaiste dziecinnym chowa się głowę pod poduszkę, w śmierć” napisał Jerzy Krzysztoń w swojej książce „Wielbłąd na stepie”. Ten cytat jest znakomitym punktem wyjścia do rozważań, na temat losów głównej bohaterki najnowszej powieści Niny George „Księżyc nad Bretanią”. Marianne podczas wycieczki do Paryża, podejmuje na pozór odważną decyzję. Postanawia rzucić się z mostu Pont Neuf w odmęty Sekwany i zakończyć swoje, jak uważa, zmarnowane życie. Marianne ma 60 lat, wyjątkowo apodyktycznego i snobistycznego męża oraz brak jakichkolwiek perspektyw na zmianę. Stąd decyzja. Okazuje się jednak, że nie tak łatwo będzie ją wcielić w życie, ponieważ przewrotny los nie zamierza dać za wygraną i szykuje jej jeszcze wiele niespodzianek. Impulsem, który każe jej pójść naprzód, jest rustykalny kafelek, w którego posiadanie Marianne wchodzi w szpitalu, gdzie trafia po nieudanej próbie samobójczej. Kafelek przedstawia krajobraz portu Kerdruc na wybrzeżu bretońskim, gdzie w zatoce w blasku księżyca kołysze się łódź o nawie Mariann. Kobieta uznaje to za znak i postanawia zobaczyć to miejsce na własne oczy nie przeczuwając, że skromna wioska rybacka oraz ludzie których tam spotka, będą mieli na nią nieodparty wpływ.


Nina George, wielbicielka Francji i kotów, postanowiła po raz kolejny uraczyć nas opowieścią, w której występują te dwa motywy. Z Prowansji, którą autorka malowniczo opisała w „Lawendowym Pokoju”, przenosimy się do Bretanii, gdzie również nie brakuje urokliwych zakątków, fascynujących ludzkich charakterów oraz… tajemniczych, mruczących stworzeń. Podobnie jak w „Lawendowym Pokoju” pojawia się tu wątek późnej przemiany. Przemiany, która dokonuje się w momencie, w którym wydawałoby się, nie ma już szansy na radykalne dokonania. Tak samo jak Jean Perdu, Marianne będąc już w pełni swojego życia, przerywa marazm i wyrusza w ryzykowną podróż, której towarzyszyć będzie niezwykła ewolucja. To właśnie na dzikim, bretońskim wybrzeżu dojdzie do następującego wniosku: „Nie wiem dlaczego my, kobiety, wierzymy, że rezygnacja z naszych pragnień sprawi, że będziemy bardziej godne miłości z waszej, mężczyzn, strony. Co my sobie wyobrażamy? Że ten, kto zrezygnuje z własnych pragnień, bardziej zasługuje na miłość niż ten, kto spełnia swoje marzenia?”. Czy Marianne będzie potrafiła wcielić tę refleksję w życie? Mogę jedynie zdradzić, że nie będzie to łatwe.


„Księżyc nad Bretanią” to książka niezwykle nastrojowa, pełna bretońskich krajobrazów, smaków i osobowości. Opowiada przede wszystkim o ludziach zagubionych. O ludziach, którzy utracili w życiu coś ważnego, utknęli gdzieś w przeszłości i trudno im otworzyć nowy rozdział. To książka u ludziach, których trawi tęsknota, a najlepszym na nią lekarstwem wydaje im się zanurzenie się w spokojnym, małomiasteczkowym życiu. Czasami jednak wystarczy mały impuls, jedna rozmowa, aby poruszyć ich uśpione serca i skłonić do często zaskakujących decyzji. Bo przecież, jak napisała w swojej najnowszej książce Nina George „Życie nie jest za krótkie. Jest za długie, by trwonić je na brak miłości, brak śmiechu i brak decyzji. I zaczyna się wtedy, gdy człowiek po raz pierwszy coś zaryzykuje, poniesie porażkę i stwierdzi: klęskę można przeżyć. Z taką wiedzą można zaryzykować wszystko”.

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

„Najbardziej dziwię się samobójcom. To prawda, że muszą strasznie cierpieć. Ale jak można zapomnieć, że życie wciąż stwarza nieprzeczuwalne możliwości. Że jest nieustanną wielką możliwością... do wykorzystania. Taką szansą! Pracy, zadowolenia, radości. To w lęku zaiste dziecinnym chowa się głowę pod poduszkę, w śmierć” napisał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

Dziś chciałabym powrócić do książki, którą przeczytałam wprawdzie już dwa miesiące temu, jednak zapadła mi ona głęboko w pamięć. Tak jak już wielokrotnie wspominałam, temat Powstania Warszawskiego jest mi szczególnie bliski. W książce Anny Herbich zostało ono opowiedziane z perspektywy kobiet. I są to relacje nie tyko uczestniczek Powstania, ale również mieszkanek Warszawy, które nagłe wystąpienie zbrojne zastało w różnych momentach ich życia, np. w dniu… narodzin dziecka. Należy zaznaczyć, że nie jest to książka historyczna. Ktoś, ktoś chciałby poczytać o sytuacji politycznej, czy przebiegu działań wojennych z pewnością się rozczaruje. Jest to reportaż przesycony uczuciami, bolesnymi, często bardzo intymnymi wspomnieniami, a jednocześnie jest w nim wyczuwalna nutka sentymentu do czasów, kiedy ludzie mieli w sobie odwagę, wolę walki i miłość do ojczyzny, której dziś chyba nie jesteśmy w stanie pojąć.

Jest to relacja wstrząsająca, pokazująca bezsilność obywateli, których zaskoczyło rozpoczęcie Powstania. Strach, niepewność, głód, niezliczona ilość nocy spędzonych w ciasnych piwnicach, nieustanna ucieczka. Codzienna walka o przetrwanie z wykorzystaniem drastycznie skromnych środków. A jednocześnie nieskończone pokłady miłości i ideałów, odwaga, gotowość do poświęcenia i wola życia. To wszystko stało się udziałem tytułowych Dziewczyn z Powstania. Historie dodatkowo okraszone są archiwalnymi fotografiami, które w dojmujący sposób uświadamiają nam, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Jedenaście kobiet opowiada jedenaście swoich niepowtarzalnych, wzruszających historii. Widzimy Powstanie zarówno oczyma ośmiolatki, jak i 23-letniej dziewczyny. Mamy okazję zapoznać się z doświadczeniami zarówno „przeciętnych” Warszawianek, jak również wychowanek szlacheckich rodów. Poznając koleje ich losów uderza nas jedno: wojna nie oszczędza nikogo. Wojna zrównuje. W życiu człowieka przychodzi moment, że pochodzenie czy majątek przed niczym go nie chronią. A jego jedynym kapitałem jest hart ducha i pragnienie życia. Czytamy i trudno nam pogodzić się z tym, co musieli przeżyć świadkowie Powstania. Być może postaramy się postawić w ich sytuacji i zadajemy sobie pytanie, czy nam udałoby się przetrwać. Nie tylko dla siebie, ale także dla najbliższych. Dla tych, dla których jesteśmy ważni i dla tych, którzy są pod naszą opieką. To bardzo trudne zadanie dla współczesnej kobiety – wyobrazić sobie siebie na miejscu tamtych dzielnych dziewcząt.
„Dziewczyny z Powstania” to kolejna książka, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że nigdy nie powinno do niego dojść. Pogląd ten jest wynikiem analizy zarówno przyczyn, dla których wybuchło Powstanie, jak i jego konsekwencji. Nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia masakry 200 tysięcy mieszkańców Warszawy i obrócenia stolicy w stertę gruzów. Nie potępiam Powstańców. Skąpa, a nawet zafałszowana wiedza którą posiadali w momencie zrywu narodowego, upoważniała ich do tego, aby wierzyli w sukces tego co robią. Nie można o nich mówić inaczej jak o bohaterach i wielkich patriotach. Co innego przywódcy Powstania: ludzie naiwni i lekkomyślni. Bardzo łatwo szafowali życiem wspaniałych, młodych Polaków, którzy mogliby w przyszłości budować nowy Naród. Szkoda, że Polacy wciąż nie są gotowi na to, aby rozliczyć prowodyrów Powstania. Wiedza historyczna jaką aktualnie posiadamy, całkowicie nas do tego upoważnia. W pełni popieram słowa uczestniczki Powstania, Haliny Żelaskiej która powiedziała: „Uważam, że decyzja dowództwa o wybuchu powstania była ogromnym błędem, bo oznaczała pewną śmierć 20 tysięcy młodzieży. Nie wolno powtarzać, że patriotyzm polega na byciu gotowym na śmierć dla Polski. A dlaczego nie na byciu gotowym na życie dla Polski?”
Myślę że największym hołdem dla tych, którzy polegli i dla tych którzy przeżyli, jest szacunek i pamięć o ich heroizmie, a także pozostawanie w nieustannej wdzięczności za czasy w których przyszło nam żyć. Uważam za straszną ignorancję narzekanie na aktualną rzeczywistość. Należy doceniać to, co się posiada i dziękować za każdy dzień przeżyty w spokoju i bezpieczeństwie.
Na poparcie tej refleksji przytoczę dwa cytaty, które każdy z nas powinien zachować głęboko w pamięci:
„Obóz nauczył mnie szacunku do życia i zahartował. Uświadomił mi, że nic nie jest ważne, dopóki żyjesz ty i twoi bliscy. Odtąd powtarzam sobie i swoim dzieciom: Dopóki nie chodzi o życie, to o nic nie chodzi. Mówiąc bardziej dosadnie: jeśli nie chodzi o życie, to o gówno chodzi” (Helga Hoskova-Weissova)
"Moje dzieci i wnuki regularnie mnie odwiedzają. Siadają przy stole i skarżą mi się na swoje kłopoty. A to coś nie wyszło w pracy, a to nie udało się czegoś załatwić w urzędzie, a to nie wypalił jakiś wyjazd. Patrzę wtedy na nich zdumiona. I mówię: Czy twoje miasto jest bombardowane? Czy twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy twoje dzieci głodują? Jeśli nie, to nie masz powodów do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką” (Irena Herbich)

Źródło: http://miejskalegenda.blogspot.com/

Dziś chciałabym powrócić do książki, którą przeczytałam wprawdzie już dwa miesiące temu, jednak zapadła mi ona głęboko w pamięć. Tak jak już wielokrotnie wspominałam, temat Powstania Warszawskiego jest mi szczególnie bliski. W książce Anny Herbich zostało ono opowiedziane z perspektywy kobiet. I są to relacje nie tyko...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika MiejskaLegenda

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Ulubione

Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Kami Garcia Piękne istoty Zobacz więcej
Katarzyna Grochola Houston, mamy problem Zobacz więcej
Charles Baudelaire - Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Jerzy Stuhr Tak sobie myślę... Zobacz więcej
Dorota Katende Dom na Zanzibarze Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Katarzyna Grochola Houston, mamy problem Zobacz więcej
Kami Garcia Piękne istoty Zobacz więcej
Charles Baudelaire - Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Monika Jaruzelska Towarzyszka Panienka Zobacz więcej
Dorota Katende Dom na Zanzibarze Zobacz więcej
Rani Manicka Japońska parasolka Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
61
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
225
razy
W sumie
wystawione
58
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
373
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
20
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]