Anusia

Profil użytkownika: Anusia

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 48 tygodni temu
672
Przeczytanych
książek
734
Książek
w biblioteczce
159
Opinii
739
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie to - kończycie książkę, albo jej bardzo nienawidzicie albo bardzo ją pokochaliście, a potem czytacie opinie innych ludzi i nagle wygląda na to, jakbyście czytali dwie inne powieści. Elementy, które oni wzięli za zalety dla Ciebie jawiły się jako wady lub dla nich ta sama lektura okazała się niezmiernie nudna lecz Ty nie potrafiłeś się od niej oderwać. Trochę mam tak teraz z "Małym życiem", ponieważ stoję w opozycji do reszty świata, który tę pozycję pokochał całym sercem.

Bez zbędnego rozwodzenia się - w powieści czytelnik śledzi losy czwórki przyjaciół oraz ich życia w Nowym Jorku na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Mamy tu niezależnego artystę, aspirującego aktora, bogatego mężczyznę pracującego w firmie architektonicznej oraz prawnika o niejasnej przeszłości. Ostatecznie jednak miałam wrażenie, jakby książka w rzeczywistości została napisana tylko dla jednego z nich. Lata młodości, o których nie ma odwagi mówić, jego niepełnosprawność i głęboka depresja okupują karty powieści w sposób, w jaki żaden z pozostałych mężczyzn nie byłby w stanie.

Właśnie jego postać nadaje ton całej lekturze, atmosferę pozornie niekończącego się cierpienia fizycznego i psychicznego, przerywanego jednak latami szczęścia i miłości. Aczkolwiek ten ból i rzeczy, przez które musiał przejść były nad wyraz przytłaczające i wcale nie w piękny, zapierający dech w piersi sposób. Momentami musiałam odkładać książkę na bok, ponieważ mnogość nieszczęść wydawała mi się zbyt pokaźna jak na jednego człowieka i nawet nie chodzi o to, że to nie było fair w stosunku do samego bohatera, ale czułam się, jakby autorka próbowała z niego zrobić kogoś o tak tragicznym życiorysie, że w którymś momencie przekroczyła granicę i tego nie zauważyła. W pewnej chwili przestałam bohatera traktować na poważnie – jawił mi się jako marionetka w rękach Yanagihary, na którą zwalone zostały wszystkie brudy świata w sposób wyolbrzymiony i wręcz karykaturalny. Pod tym względem to lektura wymagająca i trudna, zdecydowanie skierowana do osób o stalowych nerwach.

Ale życie w chorobie i traumatyczne przeżycia to nie jedyna tematyka powieści, ponieważ autorka nakreśliła całe spektrum problemów (seksualność, kariera, macierzyństwo, świat sztuki, przyjaźń etc.) i tytuł perfekcyjnie oddaje całą ideę pozycji. I pomimo tego, że te inne zagadnienia zostały potraktowane z należytą uwagą, to było ich zwyczajnie za dużo. Nie sądzę, by zajęcia i aspiracje każdego napotkanego po drodze człowieka były kluczowe dla fabuły, ponieważ w ostateczności i tak sprawiali wrażenie papierowych postaci bez wyrazu. Okropnie wynudziłam się przy lekturze, przynajmniej kilka razy na dzień myślałam "nie, już dalej nie czytam", a potem stwierdzałam, że wytrwam jeszcze trochę, że może zakończenie będzie satysfakcjonujące. Przetrwałam kilkadziesiąt lat historii bohaterów spisanych na ośmiuset stronach, przetrwałam przeskakiwanie z tematu na temat, przetrwałam niejasny dla mnie tok wydarzeń, całkowicie nielinearny, bardzo mylący (autorka jakby szła tematami - lata choroby, lata kariery itp., z każdym rozdziałem wracając niemalże do tego samego punktu, lecz opisując inny aspekt życia mniej więcej w tym samym czasie). A na koniec się okazało, że finał w żaden sposób nie sprostał moim oczekiwaniom.

Ostatecznie sama nie dostrzegłam piękna ukrytego w "prozie życia", jakimś cudem znalezionego przez pozostałych czytelników. Powieść była dla mnie kumulacją cierpienia i bólu, w obliczu których nawet ciepło przyjaźni czy sukcesy nie miały najmniejszego znaczenia lub też ów znaczenie miały, ale zostały przyćmione przez rzeczy złe i smutne (chociaż paradoksalnie tak właśnie wygląda życie). I z jednej strony Yanagihara chciała pokazać wszystkie brudy codzienności, ale i tak nie uniknęła przesłodzenia w wielu aspektach. Duża objętość zwiastowała multum detali i rzeczywiście je uzyskałam, lecz miałam wrażenie, że z tych szczegółów nic szczególnego nie wyniosłam; wydłużyły one jedynie czas lektury i godziny nudy. "Małe życie" ukończyłam z uczuciem złości, zmęczenia i rozdrażnienia. W moim odczuciu to lektura przesadzona, wielokrotnie zwyczajnie nierealistyczna i bezpardonowo brutalna. Nie ma w tym nic pięknego, w tym przytłoczeniu obrzydliwościami i nudnymi szczegółami. Jak najbardziej zachęcam Was do wypróbowania powieści na samym sobie, lecz jeśli po 100/200 stronach poczujecie, że to nie dla Was, nie popełniajcie tego samego błędu co ja i zwyczajnie zrezygnujcie. Pięć dni spędzonych nad książką zwyczajnie nie były tego warte.

http://cmentarzysko-ksiazek.blogspot.com/

Wyobraźcie sobie to - kończycie książkę, albo jej bardzo nienawidzicie albo bardzo ją pokochaliście, a potem czytacie opinie innych ludzi i nagle wygląda na to, jakbyście czytali dwie inne powieści. Elementy, które oni wzięli za zalety dla Ciebie jawiły się jako wady lub dla nich ta sama lektura okazała się niezmiernie nudna lecz Ty nie potrafiłeś się od niej oderwać....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fantastyczna kontynuacja serii o szkole dla dziewczyn-szpiegów, napisana z lekkością, z humorem, lecz jednocześnie o tajemniczym i mrocznym wydźwięku. Mnóstwo sekretów, niewiadomych, ukrywania się i tajnych misji zapewnia wartką akcję; nie sposób oderwać się od takiej lektury. Książka na jeden dzień, ale dzień pełen przygód i emocjonujących wrażeń.

cmentarzysko-ksiazek.blogspot.com

Fantastyczna kontynuacja serii o szkole dla dziewczyn-szpiegów, napisana z lekkością, z humorem, lecz jednocześnie o tajemniczym i mrocznym wydźwięku. Mnóstwo sekretów, niewiadomych, ukrywania się i tajnych misji zapewnia wartką akcję; nie sposób oderwać się od takiej lektury. Książka na jeden dzień, ale dzień pełen przygód i emocjonujących...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W baśni dobro zawsze triumfuje nad złem, Jaś i Małgosia odnajdują drogę do domu, Śpiąca Królewna wybudza się ze snu po pocałunku prawdziwej miłości i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Nie inaczej potoczyła się historia Pięknej i Bestii, gdzie ona dostrzega urok skryty pod zewnętrzną warstwą brzydoty, gdzie prawdziwe uczucie opiera się nie na fizycznej atrakcyjności a na wspaniałości duszy. U Disneya po zdjęciu klątwy książę wraca na powrót do swojej prawdziwej (przy okazji pociągającej) postaci, odczarowany zostaje również dwór, natomiast kurtyna opada w chwili zachwycającego balu: zakochanej pary tańczącej wśród mieniącego się złota kandelabrów i szmeru skrzącej się sukni Belli.

Baśnie nie bez powodu zostają urwane w pół słowa. Co jeśli Bestia, pomimo pozbycia się klątwy, wciąż pozostały Bestią - ale w środku? Co jeśli jego przeszłość, i przy okazji przeszłość Belli, nie pozwoliłyby im na zasłużone szczęśliwe zakończenie?

Po krwawych próbach pod Górą Feyre nie tylko złamała przekleństwo wiążące ukochanego Tamlina, lecz również wyzwoliła resztę Dworów spod jarzma Amaranthy. Przyszło jej zapłacić najwyższą cenę, aczkolwiek teraz rozciąga się przed nią cała wieczność delektowania się życiem jak ze snów. Chociaż... Sny niekiedy przybierają formę koszmarów, dom zmienia się w więzienie, a mroki przeszłości tak ciasno przywierają do ciała, że stają się drugą skórą.

"Dwór cierni i róż" był jedynie zapowiedzią, ułamkiem wspaniałości, jakie przygotowywała już w trakcie tworzenia pierwszego tomu Sarah J. Maas. Wtedy lektura wydawała mi się niepełna, niezrozumiała w kontekście zdobytej popularności, ledwo ponadprzeciętna. Po przeczytaniu "A Court of Mist and Fury" miała wrażenie, jakoby klątwa nie tylko ograniczała Dwory, lecz także potencjał trylogii. Złamanie przekleństwa zdjęło łańcuchy z potęgi książąt w równej mierze, jak z możliwości powieści.

Jak Marissa Meyer w "Sadze księżycowej" kolejne tomy poświęca innym retellingom, tak Maas zdaje się podążać podobnym tropem. "Dwór cierni i róż" niewątpliwie należał do "Pięknej i Bestii", cała powieść była jawną reinterpretacją baśni, którą wielu pokochało dzięki zapierającej dech w piersiach animacji Disneya. Wtedy też pojawiła się zapowiedź nawiązania do mitologii greckiej, gdy Rhysand pomógł Feyre w zamian za comiesięczne wizyty na Dworze Nocy - zapewne tylko nielicznym umknęła paralela między nimi a Persefoną i Hadesem. To chyba jedna z najbardziej fascynujących par w dawnych wierzeniach; sztuka lubi doszukiwać się tam nowych możliwości, przywiązania opartego na trudnych relacjach, lubi wysnuwać pytania - jak to jest kochać boga Podziemi? czy królestwo umarłych rzeczywiście opiera się jedynie na cierpieniu i udrękach?

Maas ciągnie do mrocznej tematyki, szarej strefy moralności i trzeba przyznać, że wyśmienicie się w nich odnajduje. Po mistrzowsku ukazuje wpływ wydarzeń z pierwszego tomu na wszystkie aspekty życia bohaterów, odznaczając się godną pozazdroszczenia dbałością o szczegóły. Wiele uwagi poświęciła protagonistce, niezwykle realistycznie oddając nagłe napady lęku, koszmary skrywające się tuż pod powiekami, emocje kotłujące się w nowym, silniejszym ciele. Ukazuje osobę zniszczoną, ignorowaną, niedocenianą, ugłaskiwaną w sposób łamiący serce, malując portret dziewczyny-ducha. Aczkolwiek pod całym tym bólem skrywa się przecież łuczniczka, która przez lata utrzymywała rodzinę przy życiu, bohaterka, która przetrwała krwawe próby i wyzwoliła Prynthian, wreszcie osoba świadoma swoich praw i racji, fae o ludzkim sercu, należąca jednocześnie do żadnego i do wszystkich Dworów.

Nie tylko protagonistka zostaje tu przedstawiona jako silna postać kobieca, więcej tu kobiet posiadających realną pozycję, władczych, stanowczych. Są odbiegające od wyidealizowanych stereotypów relacje siostrzane, wyciosane w trudnych, drastycznych warunkach oraz więzi czysto przyjacielskie, gdzie dialogi niekoniecznie obracają się wokół mężczyzn (!!!). Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że w tytułach z wyraźnie zarysowanym wątkiem romantycznym dziewczyny praktycznie nie posiadają jakichkolwiek relacji albo są one na tyle płytkie, że trudno cokolwiek więcej o nich powiedzieć.

W relacjach z Tamlinem Feyre przypomina Roszpunkę, zamkniętą w wysokiej wierzy, zniechęcanej do świata na zewnątrz, trzymanej w aurze niezadanych pytań i skrywanych odpowiedzi. Paradoksalnie Dwór Nocy stanie się symbolem odrodzenia, nowego życia, podczas gdy rola ta powinna przypaść Wiośnie. To Rhysand będzie starał się nie tyle przejąć mrok Feyre, co przekuć go w broń. Samo stwierdzenie wskazuje na respekt, na traktowanie dziewczyny jako osoby równej sobie, istoty całkowicie samodzielnej. W "A Court of Mist and Fury" obydwoje startują z miejsca pełnego cieni, w ich interakcjach pełno jest ostrożności, przestrzeni, gry pozorów, a jednocześnie śmiałych posunięć i balansowania na ustanowionych przez siebie granicach. Ich relacje są pełne sprzeczności, dlatego też nie mogłyby odkrywać innej roli niż katalizatora paraliżujących doznań. Doskonale poprowadzone dialogi odkrywają akurat tyle, by czytelnik z gorączkową niecierpliwością wyczekiwał kolejnych sposobności na rozmowę, z kolei portrety psychologiczne postaci splatają się w wyjątkowy, pełen bólu, odłamków i trudno skrywanej tęsknoty arras. Nie chciałam, by ta książka kiedykolwiek się skończyła.

Akcja w "Dworze cierni i róż" przez większą część czasu trwała w zawieszeniu, natomiast "A Court of Mist and Fury" tętni życiem od pierwszych stron, a zagadkowe relacje Feyre i Rhysanda oraz ich zajmujące portrety psychologiczne jako indywidualności nie są jedynymi wątkami, trzymającymi czytelnika w niepewności i antycypacji. Dwór Nocy odkrywa przed odbiorcą wachlarz możliwości, stanowiąc bramę do rozległego i pełnego wspaniałości Prynthianu. Maas zagłębia się w aspekty kulturalne i obyczajowe, przedstawia pełniejszy obraz wierzeń, mitów i historii terenów należących do fae, kreśli mapę areny politycznej, delikatnych relacji z Hybernią i rasą ludzką. Tak dobrze przygotowany świat przedstawiony tworzy wprost wymarzone tło dla powieści wchodzącej w kategorię prawdziwego fantasy aniżeli lektury z sekcji Young Adult.

W tym kontekście książka szokuje najbardziej, ponieważ Maas kojarzona jest raczej jako autorka tytułów młodzieżowych. Podczas gdy "Dwór cierni i róż" dawał do zrozumienia, że jest skierowany również do starszego odbiorcy (choć niekoniecznie), tak tutaj wręcz prosi się o czytelnika dojrzałego, w okolicach pełnoletności. Powieść w przedziwny sposób urzeka nieludzkim zachowaniem fae, ich okrutną brutalnością, pierwotnymi instynktami i szczątkowym zezwierzęceniem. Cielesność i pożądanie odważniej panoszą się na kartach książki, natomiast autorka nigdy nie gorszy i trzyma w ryzach dobrego smaku.

Sarah J. Maas dała mi coś, czego od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy, żaden inny autor nie był w stanie - książkę, dzięki której cały otaczający mnie świat przestał istnieć, gdzie kartek ubywało zbyt szybko, a ja miała nadzieję, że magia Prynthianu przeniknie do mojej rzeczywistości, wyczarowując kilkaset dodatkowych stron. Przeróżne stwory rodem z mitów i legend, elementy należące do folkloru budzą się do życia, pojawia się prastara magia i antyczne formy. Pod względem różnorodności istot, spowijającej ich atmosfery niesamowitości i grozy nie mogłam zignorować podobieństw do "Deathless" Catherynne M. Valente - ta pozycja była królestwem kreatur przynależących do słowiańskiej mitologii, a jej esencjonalne elementy niekiedy przebijały się na wierzch wielu warstw wariantywnych wątków w "A Court of Mist and Fury".

Rhysand w pewnym momencie powiedział, że są różne typy ciemności i o tym właśnie jest ta powieść. Ciemność może pożerać, niszczyć, trwożyć, może być narzędziem tortur kojarzonym z lochami bez wyjścia i koszmarami przychodzącymi w nocy. Istnieje jednak ten typ ciemności, który będzie kojący i delikatny, jeśli tylko mu na to pozwolisz. Lektura skupia się na walce z najmroczniejszymi zakamarkami umysłu i ewentualnym zaakceptowaniu ich, zrobieniu z nich swojej siły, a nie słabości. Wszystko w drugim tomie trylogii zostało dopięte na ostatni guzik, poczynając od szczegółowego świata przedstawionego, przez absolutnie rozkoszny wątek romantyczny, wciągającą fabułę, wnikliwe portrety psychologiczne po autentyczne relacje między postaciami. Jeśli po lekturze "Dworu cierni i róż" macie jakikolwiek wątpliwości, czy warto ciągnąć po kontynuację zapewniam, że więcej, niż warto. "A Court of Mist and Fury" skupia w sobie najlepsze cechy z gatunku fantasy, pobudza zmysły odważniejszymi scenami i zachwyca delikatnością prywatnych dialogów, czerpiąc z elektryzujących romansów. Pozwólcie oczarować się blaskiem gwiazd, błyskiem szponów w ciemności, subtelnością i zmysłowością wątku romantycznego, trzymającą w napięciu fabułą. Obiecuję, że w pewnym momencie pokaźna objętość ponad sześciuset stron Wam nie wystarczy.

http://cmentarzysko-ksiazek.blogspot.com/

W baśni dobro zawsze triumfuje nad złem, Jaś i Małgosia odnajdują drogę do domu, Śpiąca Królewna wybudza się ze snu po pocałunku prawdziwej miłości i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Nie inaczej potoczyła się historia Pięknej i Bestii, gdzie ona dostrzega urok skryty pod zewnętrzną warstwą brzydoty, gdzie prawdziwe uczucie opiera się nie na fizycznej atrakcyjności a na...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Anusia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

J.K. Rowling
Ocena książek:
7,7 / 10
43 książki
14 cykli
11336 fanów
Rick Riordan
Ocena książek:
8,0 / 10
68 książek
17 cykli
3750 fanów
Carlos Ruiz Zafón
Ocena książek:
7,5 / 10
13 książek
3 cykle
6689 fanów

Ulubione

Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto szkła Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Insygnia Śmierci Zobacz więcej
Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Upadłych Aniołów Zobacz więcej
Laini Taylor Córka dymu i kości Zobacz więcej
Tahereh Mafi Dotyk Julii Zobacz więcej
Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej
Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Lauren Oliver Delirium Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Kerstin Gier Czerwień rubinu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
672
książki
Średnio w roku
przeczytane
45
książek
Opinie były
pomocne
739
razy
W sumie
wystawione
458
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
3 946
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
48
minut
W sumie
dodane
19
cytatów
W sumie
dodane
37
książek [+ Dodaj]