rozwiń zwiń
Mitis

Profil użytkownika: Mitis

Pogórze Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
285
Przeczytanych
książek
468
Książek
w biblioteczce
16
Opinii
78
Polubień
opinii
Pogórze Kobieta
Dodane| 4 książki
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Anatomia kłamstwa Susan Carnicero, Michael Floyd, Philip Houston, Don Tennant
Ocena 6,8
Anatomia kłamstwa Susan Carnicero, Mi...

Na półkach: , ,

Nie oszukujmy się - każdemu nieraz zdarzyło się kłamać. Robimy to od najmłodszych lat, kiedy próbowaliśmy wmówić rodzicom, że to nie my stłukliśmy ten wazon, częściej lub rzadziej i z różnych powodów. Mimo to, nikt z nas nie lubi być oszukiwany i zawsze staramy się dążyć do odkrycia prawdy. Pozostaje tylko kwestia tego, czy tak na prawdę można wykryć kłamstwo, czy może tylko nam się tak wydaje.

Troje byłych agentów CIA, najwybitniejszych specjalistów od demaskowania kłamstw, podzieliło się swoim doświadczeniem i obserwacjami tworząc rzetelne źródło informacji. Ale dzięki wielu ciekawym, z życia wziętym przykładom "Anatomia kłamstwa" jest czymś więcej niż tylko zwyczajnym poradnikiem.

Ta niepozorna książka to nie byle jaki zbiór obserwacji i spostrzeżeń, poczynionych przez lata praktyki. Wszystko opiera się na metodologii opracowanej przez byłych agentów jednej z najsłynniejszych amerykańskich agencji rządowych. Byłoby wielką krzywdą uznać "Anatomii kłamstwa" za podrzędny poradnik, kiedy śmiało można ją potraktować jako swego rodzaju podręcznik. Jednak autorzy nie skupiają się jedynie na przekazaniu nam tajemnej wiedzy - na pokazaniu na co zwracać uwagę i zadawaniu właściwych pytań. Obalają również wszelkie mity, które narosły wokół kłamstwa, sięgając przy tym również do źródeł znanych dość szerokiej publiczności.

Ładnie łączy się tutaj teoria z praktyką. Nie mamy tutaj tylko suchych zagadnień nie popartych żadnymi przykładami. A skoro o przykładach mowa - jest ich naprawdę sporo. Wszystko jest rozłożone na czynniki pierwsze i poddane dogłębnej analizie, a dzięki temu możemy zobaczyć nie tylko jakie metody wykrywania kłamstwa zostały zastosowane, ale również te, którymi posłużył się kłamca. Z każdym kolejnym rozdziałem powoli staramy się też samodzielnie do tego dochodzić, a świadomość, że trafiliśmy z "diagnozą" napawa nas radością - bo w końcu nic nie cieszy bardziej niż własny sukces.

Specjaliści w swoim fachu, bardzo dobrze sprawili się w przekazaniu części swojej wiedzy laikom w przystępny sposób. Zatroszczyli się też oto, aby czytelnik samodzielnie mógł rozwikłać kilka zagadek, jednocześnie sprawdzając przy tym swoją wiedzę wyniesioną z rozdziałów. A dodatkowo podzielili się listą pytań, którymi możemy się posłużyć, chociażby wtedy gdy będziemy chcieli dowiedzieć się czy nasz partner nasz zdradza, sprawdzić czy nasze dziecko zażywa narkotyki albo będziemy chcieli zatrudnić opiekunkę do dziecka.

Dzięki "Anatomii kłamstwa" magia kłamstwa już nie jest taką czarną magią. Rzuca ona również trochę światła na pracę tych wszystkich agentów, detektywów, policjantów, którzy goszczą na ekranach naszych telewizorów/komputerów czy na kartkach powieści, a których tak podziwiamy. Jeśli więc chcecie pobawić się trochę w tropienie kłamstwa, z pewnością jest to książka dla was.


http://soldier-of-reading.blogspot.com/2015/04/anatomia-kamstwa-na-tropie-kamstwa.html

Nie oszukujmy się - każdemu nieraz zdarzyło się kłamać. Robimy to od najmłodszych lat, kiedy próbowaliśmy wmówić rodzicom, że to nie my stłukliśmy ten wazon, częściej lub rzadziej i z różnych powodów. Mimo to, nikt z nas nie lubi być oszukiwany i zawsze staramy się dążyć do odkrycia prawdy. Pozostaje tylko kwestia tego, czy tak na prawdę można wykryć kłamstwo, czy może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Są takie książki, które poruszają umysł. Są takie książki, które poruszają serce. Są takie książki, które doprowadzają do śmiechu. Są takie książki, które doprowadzają do łez. Są takie książki, które doprowadzają na skraj wytrzymałości. Są takie książki, które nie robią wrażenia. Są takie książki, które doprowadzają do wściekłości. Są takie książki, które usypiają. Są takie książki, które doprowadzają do szaleństwa. Są takie książki, które sprawiają, że się boimy. I są takie książki, które pochłaniają bez reszty. Wpadamy w ich sidła i choćbyśmy się szarpali, to tylko mocniej zacieśniamy ten uścisk. Zatruwają nas swoją genialnością, mieszają w głowach, wywołują skrajne emocje. "Maybe Someday" jest właśnie takie.

“Hey, heart. Are you listening? You and I are officially at war.”

Sydney miała idealne życie - wspaniałego chłopaka, najlepszą przyjaciółkę za współlokatorkę, wymarzone studia i dobrą pracę. A wieczory spędzane na balkonie na przysłuchiwaniu się grze chłopaka z naprzeciwka nadają mu tylko uroku. Jednak jak powszechnie wiadomo, wszystko, co dobre szybko się kończy. Sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, kiedy dowiaduje się, że jej już nie tak wspaniały facet ją zdradza. Jak się okazuje to najmniejszy ze wszystkich problemów. Bo gdy na jej drodze staje tajemniczy chłopak z balkonu, nic nie będzie takie samo.

Colleen Hoover po raz kolejny udowadnia, że ma talent do tworzenia genialnych historii. Zaskakuje, bawi do łez i funduje niezłą przejażdżkę rollercoasterem. Sprawia, że "Maybe Someday" z rozdziału na rozdział, ze strony na stronę staje się coraz lepsze, coraz bardziej wciąga i zaskakuje, co wcale nie ułatwia oderwania się choćby na chwilę. Przełamuje też pewne konwencje i jednocześnie wyłamuje się ze schematu typowego New Adult. Żadnych mrocznych tajemnic, mrocznych przeszłości czy mrocznych bohaterów. Za to dużo pozytywnych emocji, w granicach rozsądku, oczywiście. Ale jest coś jeszcze. Coś za co kocham tę opowieść jeszcze bardziej. Jest muzyka.

Emocje, uczucia, relacje, wydarzenia, wrażenia. I choć obserwujemy wszystko z boku, to dzięki słowom i melodiom stworzonym przez Griffina Petersona, mamy ten zaszczyt zobaczyć, co dwójce głównych bohaterów w duszy gra. Nie pomylę się za bardzo mówiąc, że dzięki temu "Maybe Someday" zyskuje na cudowności oraz wartości. To trochę jak z facetem w garniturze - niby taki szczegół, ale jakiego uroku dodaje.

Podoba mi się, że miłość nie ma tutaj swego oklepanego charakteru. Sprawia dużo problemów i jest nieco okrutna w swoim żarcie. Ale jest jednocześnie słodka, opiekuńcza, czasem wręcz nadopiekuńcza. Nie ma tu miejsca na wielkie, rozdmuchane dramaty czy chorobliwą zazdrość. Jest delikatność, pewna pochopność i wątpliwość. Złe decyzje i, co ważniejsze, ich konsekwencje. I z pewnością są momenty, które nieraz przyprawią o szybsze bicie serca. Mimo to kilka razy zastanawiałam się jak to będzie z tym happy endem, czy historia tak poplątana może skończyć się dobrze, dobrze dla wszystkich. Bo czy można kochać więcej niż jedną osobę? Czy może jednak miłość jest egoistką?

W czasach, gdy o schematyczność bardzo łatwo, a oryginalność jest produktem pożądanym, pośród wszystkich, mniej lub bardziej, przeciętnych powieści znalazła się perełka - "Maybe Someday". Jest to historia z rodzaju tych zapadających w pamięć, z postaciami, których nie można ot tak wyrzucić z serca. Napisana tak dobrze, że nie sposób porzucić ją nawet na chwilę. I choć wydaje się być tylko błahą, nic nie wartą opowiastką, jakich wiele, to kiedy zaczniecie czytać, będziecie pewni, że ma w sobie to coś. Zapamiętajcie sobie Colleen Hoover, bo mam przeczucie, że jeszcze nie raz o niej usłyszycie. A kto wie, czy w dalekiej przyszłości jej twórczość nie będzie uchodzić za klasykę gatunku New Adult.

“Words can sometimes have a far greater effect on a heart than a kiss.”

http://soldier-of-reading.blogspot.com/2015/01/maybe-someday-miosc-nie-wybiera.html

Są takie książki, które poruszają umysł. Są takie książki, które poruszają serce. Są takie książki, które doprowadzają do śmiechu. Są takie książki, które doprowadzają do łez. Są takie książki, które doprowadzają na skraj wytrzymałości. Są takie książki, które nie robią wrażenia. Są takie książki, które doprowadzają do wściekłości. Są takie książki, które usypiają. Są takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jesień i zima to idealna pora na książki z nieco cięższym klimatem. Kryminały, thrillery - historie mrożące krew w żyłach (chociaż nie aż tak jak horrory), wydawałoby się, że gdy jest zimno nie ma nic gorszego, a jednak. Bądźmy szczerzy, kto nie lubi spędzać czasu w ciepłym łóżku, pod kołdrą/kocem z kubkiem herbaty czy kawy? No właśnie. U mnie sezon rozpoczął się od "Wzorca zbrodni".

Zwykła akcja policji obfituje w nieprzewidziane skutki. Ginie partner Johna Tallowa, a mieszkanie 3A to tak naprawdę puszka Pandory. Każdy znaleziony tam dowód, to kolejna nierozstrzygnięta sprawa, a brak rąk do pracy powoduje, że wszelkie nadzieje na urlop trafia szlag, a rozwiązanie zagadki spada na Johna (który notabene zmaga się z czymś między szokiem pourazowym a depresją).

Brzmi intrygująco? O tak. Niestety, kiedy dochodzi do zderzenia z rzeczywistością, to wcale nie jest tak różowo. Pomysł na fabułę był, ale wykonanie leży i kwiczy. Narrację prowadzi John i Łowca, te sytuacje się ze sobą przeplatają, lecz wszystko dzieje się według określonego schematu. I o ile na początku wydawało się to jeszcze w jakimś stopniu ciekawe, tak po pewnym czasie zaczęło się to robić po prostu nudne oraz przewidywalne. Akcja miała swoje stałe tempo, od czasu do czasu nabierając większego rozpędu. Z intrygą też nie jest najlepiej, a zakończenie to w ogóle jakaś pomyłka. Sprawę ratują jedynie elementy historii Nowego Jorku, szczególnie, że jest to uwielbiane przeze mnie miasto.

Na dobrą sprawę autorowi udała się kreacja dwójki bohaterów... drugoplanowych. Scarly i Bat w odróżnieniu od Tallowa, mają w sobie jakąś ikrę, żywotność i barwność. Najlepsze momenty, to właśnie te, gdzie oni się pojawiają, bo wtedy ta historia nie jest już aż tak nijaka i przez chwilę ma się nadzieję, że może jednak będzie lepiej. Natomiast nasz główny bohater nie wzbudza jakichś szczególnych uczuć, co sprawia, że trudno wczuć się w tę opowieść. A to nie dobrze. Nawet bardzo.

Ogólnie rzecz biorąc, trudno doszukać się w powieści Warrena Ellisa jakichś plusów. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej zdecydowana większość elementów pozostawia wiele do życzenia. Nie wspominając już o dziwnych porównaniach typu: "Telefon pod 911 jest jak sygnał bólu, wędrujący od czubka ogona dinozaura do jego mózgu". Chociaż nie oczekiwałam cudów, to jednak po cichu liczyłam, że Wzorzec zbrodni będzie przynajmniej bardzo dobry. Może do najgorszych nie należy, ale jeśli chcecie spędzić miły wieczór w towarzystwie dobrego kryminału, to lepiej wybierzcie coś innego.

Jesień i zima to idealna pora na książki z nieco cięższym klimatem. Kryminały, thrillery - historie mrożące krew w żyłach (chociaż nie aż tak jak horrory), wydawałoby się, że gdy jest zimno nie ma nic gorszego, a jednak. Bądźmy szczerzy, kto nie lubi spędzać czasu w ciepłym łóżku, pod kołdrą/kocem z kubkiem herbaty czy kawy? No właśnie. U mnie sezon rozpoczął się od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Mitis

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [11]

Lauren Oliver
Ocena książek:
7,6 / 10
18 książek
2 cykle
948 fanów
Deborah Harkness
Ocena książek:
7,3 / 10
14 książek
2 cykle
141 fanów
Cassandra Clare
Ocena książek:
7,6 / 10
72 książki
16 cykli
5555 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Wisława Szymborska Nic dwa razy: Wybór wierszy - Nothing Twice: Selected Poems Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Insygnia Śmierci Zobacz więcej
Cassandra Clare Mechaniczny anioł Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto szkła Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto szkła Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
285
książek
Średnio w roku
przeczytane
20
książek
Opinie były
pomocne
78
razy
W sumie
wystawione
271
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
1 656
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
20
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
4
książek [+ Dodaj]