rozwiń zwiń
Jakub

Profil użytkownika: Jakub

Gliwice Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
182
Przeczytanych
książek
211
Książek
w biblioteczce
15
Opinii
60
Polubień
opinii
Gliwice Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Czytacz, oglądacz i słuchacz pospolity. Chociaż leniwy to lubi działać. I czytać.

Opinie


Na półkach:

W kreacji audiobooków na polskim rynku zdecydowanie przoduje Audioteka która odpowiada za większość superprodukcji. Tą produkcją udowadniają swoje doświadczenie i rozmach w realizacji. Słysząc efekty nie mogę wciąż znaleźć odpowiedzi, jak to jest że budżetowe kino (pomijając animacje bo te się bronią) czy telewizja ma taki problem ze zrobieniem solidnego dubbingu. W przypadku książek gdzie budżety są zdecydowanie niższe efekty są powalające.

Odpalając Karaluchy pierwsze co rzuca się w uszy to muzyka. Zawsze lubiłem puścić sobie do książki muzykę o której w niej piszą. Tutaj muzyka stanowi świetne tło i w większości jest napisana specjalnie pod ten tytuł. Jest to chyba pierwszy audiobook który spokojnie mógł by się doczekać swojego soundtracku. Jednak muzyka w superprodukcji to nie wszystko. Aby dodać wiarygodności wykonaniu realizatorzy wysłali ekipę do Bangkoku w którym dzieje się większość akcji i nagrali autentyczne dźwięki tego miasta. Efekt jest naprawdę solidny. A całe to ciastko dopełnia obsada aktorska. Mamy tu Borysa Szyca grającego główną postać, Harrego Hole (który jako jedyny subiektywnie nie pasował do mojego wyobrażenia postaci) jest Robert Więckiewicz (mój ulubiony głos), są też Stenka, Kuna, Cielecka a nawet Linda. Cały komplet postaci który pomimo osobistych preferencji co do głównego bohatera spisuje się naprawdę świetnie. Aktorzy grają na poważnie i pomimo wrażeń jedynie dźwiękowych możemy dzięki nim zobaczyć przed oczami jeszcze żywsze obrazy.

Dość o dźwięku, przejdźmy do tekstu. Karaluchy to druga książka z serii przygód norweskiego policjanta Harego Hole napisana przez Jo Nesbo. Chronologia to coś z czym w przypadku tej serii mam problem. Zacząłem od Trylogii z Oslo która jest trzecia w kolejności. Audiobooki powstawały jakoś tak całkiem nie po kolei a superprodukcja powstała właściwie na samym końcu. Na szczęście czytając poszczególne części (trylogię traktując jako całość) można je czytać w dowolnej kolejności bo historie są raczej zamknięte.

Są przygody policjanta więc jak można się spodziewać na dzień dobry dostajemy trupa. Nieszczęśnik okazuje się być norweskim ambasadorem znalezionym w jednym z Tajlandzkich burdeli. Sprawa jest dość delikatna i może wywołać międzynarodowy skandal więc na miejsce zostaje wysłany jeden z najlepszych towarów eksportowych norweskiej policji Harry Hole. Bystry, uparty, wiecznie pijany albo na kacu gość z solidną depresją.

Nasz bohater musi poradzić sobie z nową kulturą, nałogiem i całą masą faktów które nie chcą się złożyć w całość. Dzięki temu możemy poznać Bangkok z jego najgorsze i najlepszej strony. Wraz z Harrym zapuszczamy się w najciemniejsze slumsy i do wielkich rezydencji i apartamentów. Harry w przeprowadza śledztwo w swoim stylu prowadząc klasyczne śledztwo uliczne które nie zawsze trzyma się wyznaczonych przez prawo norm.

Już na początku historia jest dość skomplikowana. Ambasador dziwkarz a jak okazuje się z czasem prawdopodobnie pedofil, tajne śledztwo prowadzone na zlecenie norweskiego rządu, wielkie pieniądze, romansy, mafia. Wszystko to sprawia, że podejrzanych jest wielu i zmęczony umysł policjanta który w swojej wyprawie szuka nowego startu i rzuca picie ma ciężki orzech do zgryzienia. Pomoc znajduje w nieoczekiwanych miejscach często ryzykując wiele łącznie z życiem.

Opowieść wciąga od samego początku, bohaterowie są solidnie zarysowani a oprawa dźwiękowa dodatkowo wzmaga przyjemność z czytania. Dla mnie był jeden problem z odbiorem książki. Z jednej strony chciałem dość do końca, żeby w końcu poznać rozwiązanie. Z drugiej strony żal było mi kończyć bo przyjemność ze słuchania audiobooka była naprawdę duża. Tytuł polecam gorąco w dowolnej formie, obroni się w każdej.

W kreacji audiobooków na polskim rynku zdecydowanie przoduje Audioteka która odpowiada za większość superprodukcji. Tą produkcją udowadniają swoje doświadczenie i rozmach w realizacji. Słysząc efekty nie mogę wciąż znaleźć odpowiedzi, jak to jest że budżetowe kino (pomijając animacje bo te się bronią) czy telewizja ma taki problem ze zrobieniem solidnego dubbingu. W...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator Piotr Głuchowski, Jacek Hołub
Ocena 6,9
Ojciec Tadeusz... Piotr Głuchowski, J...

Na półkach: ,

3 maja 1945, Olkusz. W nikomu nieznanej rodzinie przychodzi na świat chłopiec. Do dziś nie jest pewne kto jest jego biologicznym ojcem, jednak idąc w ślady potencjalnych kandydatów powinien zostać pracownikiem okolicznej fabryki. Młody Tadeusz nie godził się na to co przed nim stało i wybrał zupełnie inną drogę. Został imperatorem. Ekhm.. Znaczy zakonnikiem. Do imperatora dojdzie trochę później.

Co jakiś czas na świecie pojawia się ktoś kto na przekór wszystkiemu zakrzywia świat i osiąga nieunikniony sukces. Sukces któremu wielu próbuje zaprzeczyć. Nieprzenikniona kombinacja składników które sprawiają, że jednostka staje się symbolem. Jednym z takich symboli jest redemptorysta, ojciec, dyrektor, założyciel, Tadeusz Rydzyk.

W ramach cyklu Reporterzy Dużego Formatu Agora wydała książkę Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba „Imperator -Wszystkie tajemnice o. Tadeusza Rydzyka. Reporterska biografia twórcy Radia Maryja”. Materiały do książki zbierane były przez ponad 22 lata od kiedy usłyszano, że gdzieś w Toruniu jakiś zakonnik chce zrobić radio chrześcijańskie. | trzeba przyznać, że panowie się postarali. Z jednej strony zrazili do siebie jeszcze bardziej całe grono zwolenników Rydzyka a z drugiej strony otworzyli oczy na wiele spraw jego przeciwnikom. Muszę przyznać, że od zawsze fascynowała mnie osoba redemptorysty który potrafił sobie niezwykle łatwo zyskać przychylność rzeszy ludzi. Takim osobom zawsze warto poświęcić trochę swojej uwagi bo może się okazać, że będą miały znaczący wpływ na nasze, życie w najmniej oczekiwanych sferach.

Imperator pokazuje nam chyba najpełniejszy obraz Tadeusza Rydzyka. I choć wiele aspektów z jego życia wciąż pozostaje niedostępnych (jak. np jego kilkuletni pobyt w Niemczech) to można przynajmniej częściowo zweryfikować swój osąd. Dla jego zwolenników obraz przedstawiony w książce jest obelgą dla niemalże świętej w ich oczach osoby. Ci niezdecydowani lub przeciwni Rydzykowi mogą się jednak zdziwić widząc jak wiele mitów na temat jego osoby jest obalanych przez autorów.

Poznajemy historię człowieka znikąd który dzięki swemu uporowi potrafił osiągać swoje cele pomimo przeciwności losu a przede wszystkim działać w brew panującemu ustrojowi. Wielokrotnie uciszany i przenoszony w strukturach kościelnych wciąż wybijał się ponad przeciętność aktywizując młodych, organizując festiwale i wyjazdy do Watykanu.

Prawdziwa historia redemptorysty zaczyna się jednak dopiero podczas jego długiego i dość tajemniczego wyjazdu do Niemiec. Chociaż autorzy potrafili zebrać wiele informacji na temat życia Rydzyka to ten okres w większości pozostaje tajemnicą. Na pewno w tym czasie szlifował swoje zdolności biznesowe między innymi sprowadzając do kraju auta wykorzystując przy tym nie do końca świadome zakonnice. Wtedy też spotkał dyrektora Włoskiego Radia Maria. Spotkanie to ukierunkowało jego działania w kierunku założenia rozgłośni chrześcijańskiej w kraju. Gdyby wszystko potoczyło się tak jak było zaplanowane pierwotnie Radio Maryja nadawało by z Krakowa i kto wie jak potoczyły by się jego losy. Pierwotny plan nie wypalił i finalnie radio wystartowało w Toruniu. To pewnie dzięki temu imperium Rydzyka wygląda tak jak teraz i jest tak mocno niezależne od władz kościelnych. Zakonnik znalazł się w miejscu w którym nikt nie podejrzewał jak może rozwinąć się cała idea. Nie było też osób z odpowiednim doświadczeniem, żeby zapanować nad zapędami redemptorysty. Żeby mieć już z nim spokój podpisali mu zgody dające mu właściwie pełną swobodę działania.

Poznajemy tu historię powstawania stacji radiowej, gazety, telewizji oraz kompleksu szkół zarządzanych przez osobę wbrew pozorom dość tajemniczą. Jak się okazuje Rydzyk nie lubuje się w peanach staruszek na swój temat, nie obnosi się luksusem. I nie… Tak naprawdę nie posiadał on nigdy Bentleya. Ma za to ambitne plany i niesamowity talent do zbierania funduszy. Tak wielki, że nawet odebranie wielomilionowej dotacji z unii nie przerwało realizacji odwiertów geotermalnych które miały zapoczątkować nowy ośrodek wypoczynkowo terapeutyczny.

Imperatora można spokojnie postawić obok biografii takich gwiazd biznesu jak chociażby Steve Jobs czy Bill Gates. Może nie odniósł sukcesu globalnego ale w Polsce jest osobą która właściwie czego się nie dotknie to zamienia w sukces a przejść obojętnie obok niego się zwyczajnie nie da. Autorzy wykonali kawał roboty serwując nam masę faktów w przystępnej formie. Samo wydanie również, jest na bardzo dobrym poziomie i godnie wygląda na półce.

3 maja 1945, Olkusz. W nikomu nieznanej rodzinie przychodzi na świat chłopiec. Do dziś nie jest pewne kto jest jego biologicznym ojcem, jednak idąc w ślady potencjalnych kandydatów powinien zostać pracownikiem okolicznej fabryki. Młody Tadeusz nie godził się na to co przed nim stało i wybrał zupełnie inną drogę. Został imperatorem. Ekhm.. Znaczy zakonnikiem. Do imperatora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnimi czasy miewam problemy z czytaniem. Podejrzewam, że to przez brak właściwej fabuły w książkach za które się biorę. Ostatnimi czasy głównie czytałem biografie ludzi i firm (czy historię firmy też można nazwać biografią?). Jednak to co czytam w przerwach znika w oka mgnieniu jak między innymi kolejny tom Malowanego Człowieka. Dziś jednak będzie o innym tytule.

Samotność Anioła Zagłady Roberta J. Szmidta to dość specyficzny tytuł. Ci którzy mnie znają wiedzą, że najbardziej lubię książki w których na końcu wszyscy giną a przynajmniej nie ma happy endu. W przypadku tej historii sprawa lekko się komplikuje. Adam, tytułowy anioł zagłady, jest żołnierzem stacjonującym w jednej z baz Amerykańskiego systemu rakietowego. Jego zadaniem jest sprawdzanie działania systemu i nadzorowanie „czerwonego guzika” którego użycie może doprowadzić do globalnej zagłady.

W tym miejscu każdy spodziewał by się jakiegoś spisku mającego doprowadzić do nuklearnego kryzysu i próbę powstrzymania wojny za wszelką cenę. Szmidt zrobił jednak coś innego. Globalną zagładę zaserwował nam już przy pierwszych dwudziestu stronach. Tak. Dobrze czytacie. Książka zaczyna się od tego, że wszyscy giną. CZAD! Ale co z pozostałymi stronami zapytacie? Już was uspokajam. Nie. To nie jest książka o zombie/wampirach/duchach. Jak się okazuje amerykanie na podobną okazję przygotowali projekt Arka w ramach którego elita ludzkości zostaje zamknięta w szczelnie zabezpieczonych komorach kriogenicznych na 10 lat a zaawansowane systemy mają zadbać o przygotowanie świata na powrót ludzkości. Ale czemu tylko 10 lat skoro mowa o atomówkach? Ano temu, że ich było tylko „kilka” a reszta to nowoczesne bomby trineutrinowe które nie powodują prawie żadnych zniszczeń a ich promieniowanie ustępuje już po kilku latach. No, oczywiście bomby mają jeszcze zasadniczy wpływ na degradację właściwie wszystkiego co organiczne.

Adam budzi się ze snu w swojej bazie i szybko orientuje się, że coś poszło nie tak. Komory w jego azylu uległy uszkodzeniu a jedyna osoba która miała mu towarzyszyć po przebudzeniu nie miała tyle szczęścia co on i zmarła w komorze kriogenicznej. Od wybuchu minęło dopiero pięć lat. Po odrzuceniu myśli samobójczych i sprawdzeniu sytuacji na powierzchni Adam postanawia udać się w podróż na drugi koniec Stanów żeby przeczekać w głównym schronie.

I tu tak naprawdę zaczyna się nasza historia. W dość lekki i przystępny sposób autor pokazuje nam jak ostatni człowiek na ziemi może poradzić sobie z samotnością. Jak przeżyć w opuszczonym przez ludzkość świecie. Wyprawa która w normalnych warunkach nie wydaje się niczym szczególnym okazuje się być walką z naturą której przez ostatnie pięć lat nie miał kto okiełznać. Zaglądamy w głąb człowieka który w aby osiągnąć swój cel musi zajrzeć w głąb samego siebie, pokonać strach i poradzić sobie z wszechobecną śmiercią i samotnością.

Pisanie tekstu o jednym tylko człowieku jest ciężkim zadaniem i wielu mogło by polec na tym polu. Autorowi również zdarzają się potknięcia kiedy za bardzo skupia się nad jakimś miejscem lub mocno koloryzuje działania natury. Jednak jako całokształt książka się broni. Lekką ręką autor potrafi nas rozbawić pomimo tak depresyjnych okoliczności. Sam bohater jest dobrze rozwiniętą postacią choć moim zdaniem przydało by mu się odrobinę bardziej oszaleć. Jest pewien epizod ze Stevem po którym pozostaje pewien niedosyt.

Większa część fabuły to sama podróż jednak na końcu dostajemy szalony zwrot akcji i zakończenie które miażdży. Podwójna deprecha (przynajmniej dla Adama - ja jestem usatysfakcjonowany).

Książka idealna na spokojny sobotni wieczór. Wchodzi lekko i czyta się szybko.

Ostatnimi czasy miewam problemy z czytaniem. Podejrzewam, że to przez brak właściwej fabuły w książkach za które się biorę. Ostatnimi czasy głównie czytałem biografie ludzi i firm (czy historię firmy też można nazwać biografią?). Jednak to co czytam w przerwach znika w oka mgnieniu jak między innymi kolejny tom Malowanego Człowieka. Dziś jednak będzie o innym tytule.

...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Jakub Czaboćko

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

Jo Nesbø
Ocena książek:
7,3 / 10
29 książek
3 cykle
4503 fanów
Dean Koontz
Ocena książek:
6,4 / 10
109 książek
7 cykli
1370 fanów
Andrzej Pilipiuk
Ocena książek:
6,8 / 10
89 książek
10 cykli
Pisze książki z:
3373 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
182
książki
Średnio w roku
przeczytane
14
książek
Opinie były
pomocne
60
razy
W sumie
wystawione
171
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
1 041
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
15
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]