-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant11
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
-
ArtykułyLiteratura młodzieżowa w Polsce: Słoneczna wiosna z Martą ŁabęckąLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-12
2024-04-11
2024-04-10
2024-04-10
Książka na jeden wieczór – wciąga, intryguje i sprawia, że chciałabym przeczytać kolejne części, ale… Poza tym, że lektura powieści J. L. Barnes sprawiła mi dużą przyjemność, po zakończeniu muszę zrobić rachunek sumienia. Aby nie było wątpliwości – zdaję sobie sprawę, że to książka dla nastolatków.
Po pierwsze, przemawia do mnie zamysł na fabułę. Jako czytelnik zdaję sobie sprawę, że przedstawione wydarzenia nie mają racji bytu w rzeczywistości, są wręcz takim „realizmem magicznym”, ale dałam się porwać intrydze i chęci poznania rozwiązania. Niestety, wszystko dzieje się szybko, czasami wręcz miałam wrażenie, że autorka nie chcąc/ nie potrafiąc opisywać niektórych scen, nadmiernie przeskakiwała czasowo w chwilach, gdzie powinniśmy odczuwać największe napięcie. Przez to muszę stwierdzić, że nie miałam czasu się znudzić, ale też w pełni zaangażować.
Po drugie, jednak jest tu to, co w kryminałach młodzieżowych nieznośne, czyli wymuszony wątek romantyczny, a patrząc na inne książki autorki – dodatkowo „trójkąt” miłosny. I ja w pełni podkreślam słowo wymuszony, bo J. L. Barnes nie poświęca za dużo wysiłku, abym miała wierzyć w rozterki głównej bohaterki lub podstawy jej zainteresowana którymkolwiek z chłopaków. Główna bohaterka, Cassie w sumie nas informuje, że te wątpliwości ma. Ja bym jej doradziła, że wszystko jedno, bo jeden i drugi są papierowymi bohaterami, którzy tylko na pozór są swoimi przeciwieństwami. W książce za to najbardziej z postaci przypadły mi do gustu: Sloane – współlokatorka Cassie, która rzuca statystykami i ciekawostkami jak z rękawa oraz Lia, która była bezkarna w swoim wkładaniu nosa w nie swoje sprawy i gaszeniu osób wokół.
Konkludując, sięgnę po następne części, lecz z mniejszym zapałem. Poczekam aż pojawią się na legimi.
Książka na jeden wieczór – wciąga, intryguje i sprawia, że chciałabym przeczytać kolejne części, ale… Poza tym, że lektura powieści J. L. Barnes sprawiła mi dużą przyjemność, po zakończeniu muszę zrobić rachunek sumienia. Aby nie było wątpliwości – zdaję sobie sprawę, że to książka dla nastolatków.
Po pierwsze, przemawia do mnie zamysł na fabułę. Jako czytelnik zdaję...
2024-04-09
Tłumaczenie tej książki woła o pomstę do nieba!!! Nie powinna zostać wydana przed dokładnie przeprowadzoną redakcją i czuję frustrację, że niektóre wydawnictwa dalej oszczędzają akurat na przekładzie (naprawdę wolałabym nie mieć barwionych brzegów i widzieć dziesiątek influencerów promujących tę pozycję, a za to pozbyć się niezrozumiałych fragmentów i kalki z angielskiego). Moim zdaniem i my czytelnicy i sama powieść zasługują na otrzymanie nowego, poprawionego przekładu.
Przy tym sama treść jest zaskakująca – wydaje mi się i mam taką nadzieję, że może się intrygująco rozwinąć w kolejnych tomach. Mam tylko zarzut, bo przy tym jak gruba jest to pozycja, powinno się w niej znaleźć miejsce na lepszy opis świata fantastycznego. Brakowało mi czasami kontekstu, jak przykładowo: źródła mocy głównej bohaterki, blizny, kim są zwaśnione rody, itd., więc trudno mi się było w pełni wczuć. Dodatkowo przez te luki, trudno zrozumieć, dlaczego Oraya podczas turnieju aż tak dobrze sobie radzi. Końcówka była za to za szybka (chociaż i tak czuję się trochę zmęczona książką przez jej tłumaczenie). Wątek romantyczny mnie nie przekonał, ale liczę na lepsze rozwinięcie w drugim tomie.
Tłumaczenie tej książki woła o pomstę do nieba!!! Nie powinna zostać wydana przed dokładnie przeprowadzoną redakcją i czuję frustrację, że niektóre wydawnictwa dalej oszczędzają akurat na przekładzie (naprawdę wolałabym nie mieć barwionych brzegów i widzieć dziesiątek influencerów promujących tę pozycję, a za to pozbyć się niezrozumiałych fragmentów i kalki z angielskiego)....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
2024-04-05
Moim zdaniem niestety przerost formy nad treścią. Na początku próbowałam się wczuć, szukać drugiego dna, ale z czasem zrozumiałam, że przesłania opowiadań są bardzo proste (wręcz banalne). Przy tym sposób ich przedstawienia jest niekiedy na tyle przesadny, że miałam momenty frustracji, złości, że tracę swój czas. W opowiadaniach najbardziej cenię sobie, co mogę wyczytać między wierszami, więc im bardziej oszczędne w formie opowiadanie w zbiorze, tym bardziej mi się podobało.
Moim zdaniem niestety przerost formy nad treścią. Na początku próbowałam się wczuć, szukać drugiego dna, ale z czasem zrozumiałam, że przesłania opowiadań są bardzo proste (wręcz banalne). Przy tym sposób ich przedstawienia jest niekiedy na tyle przesadny, że miałam momenty frustracji, złości, że tracę swój czas. W opowiadaniach najbardziej cenię sobie, co mogę wyczytać...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
2024-04-05
2024-03-26
2024-03-22
2024-02-27
2024-02-22
2024-02-25
Próbuję zrozumieć mój problem z „Jak wykiwać Hollywood”. Dlaczego? Czytałam ją z długimi przerwami ponad pół roku, chociaż jej fabuła była bez zarzutu i początkowo byłam zachwycona historią osadzoną w świecie celebrytów. Warto zaznaczyć, że autorka jest znawczynią tematu i stąd wykreowała swoim bohaterom kariery na tyle dobrze opisane, że czułam jakbym czytała o prawdziwych aktorach książkę z elementami biograficznymi. Dodatkowo polubiłam Grey i Ethana, bo byli ludzcy ze swoimi niedoskonałościami i wątpliwościami, a ich zachowanie sprawiało, że czułam, jakbym czytała o realnych osobach.
Wydaje mi się, że dużym minusem książki (albo ja jestem problemem) jest narracja trzecioosobowa. Przez nią, chociaż dużo dowiadujemy się o charakterach i historii głównych bohaterów z opisów ich zachowań i doświadczeń, trudno ich w pełni poznać. To wpływa też w zaangażowanie w śledzeniu ich losów. Drugim minusem było to, że początek był obiecujący – dostałam i humor i emocje, a nagle akcja zwolniła i skoncentrowała się na wątpliwościach głównych bohaterów.
Uważam przy tym, że marketing „Jak wykiwać Hollywood” nie pasuje do charakteru, a wręcz gatunku książki. I mówię tu i o edycji polskiej jak i o oryginale. Dostajemy kolorową, wesołą okładkę, która skrywa bardziej dramat obyczajowy niż romans. Poruszane tematy to między innymi: depresja, uzależnienia, terapia, opieka na dziećmi po rozwodzie i trudne relacje z rodzicami.
Próbuję zrozumieć mój problem z „Jak wykiwać Hollywood”. Dlaczego? Czytałam ją z długimi przerwami ponad pół roku, chociaż jej fabuła była bez zarzutu i początkowo byłam zachwycona historią osadzoną w świecie celebrytów. Warto zaznaczyć, że autorka jest znawczynią tematu i stąd wykreowała swoim bohaterom kariery na tyle dobrze opisane, że czułam jakbym czytała o prawdziwych...
więcej Pokaż mimo to