rozwiń zwiń
Natka

Profil użytkownika: Natka

Wrocław Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
215
Przeczytanych
książek
270
Książek
w biblioteczce
1
Opinii
5
Polubień
opinii
Wrocław Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Czym się zajmuję- staram się niczym, ale zawsze coś wypada.

Opinie


Na półkach:

Krótszą wersję mojej recenzji można zamknąć w jednym cytacie: „It’s so bad I want to give you a zero. But that’s not possible, so I give you a one.”

Dłuższa wersja znajduje się poniżej.

„Oczywiście, jak większość młodych i dobrze wykształconych ludzi, był zwolennikiem równouprawnienia, ale z krytyką i dystansem patrzył na kobiety wybierające prawo jako życiową ścieżkę kariery”.

No i masz babo placek. Pierwszy rozdział, a tu coś takiego. Potęga magicznego „ALE”.
Nie możemy dłużej akceptować wypowiedzi typu: „Nie jestem rasistą, ale…”. W tej kwestii nie ma miejsca na negocjacje. Albo wierzy się w prawo każdego do równego traktowania bez względu na płeć, kolor skóry, orientację itd., albo nie. Kropka. Dlatego można spokojnie założyć, że jeżeli ktoś mówi: „nie mam problemu z kobietami robiącymi karierę, ALE” = ma problem z kobietami robiącymi karierę. Tak samo, gdy ktoś mówi „nie jestem rasistą, ALE” = jest rasistą. Także już za te słowa Panu Olivierowi, męskiemu szowiniście, mówię: dziękuję, do widzenia, ponieważ ewidentnie nie jest on zwolennikiem równouprawnienia.

To było najcięższe przewinienie. Idziemy dalej.

To, jak praca prawnika została przedstawiona w tej książce, to absolutne kuriozum. Ja zdaję sobie sprawę, że ta książka to nie jest reportaż. Ale na miłość boską, ten festiwal absurdów to już za wiele. Pozwolę sobie wymienić zaledwie kilka:

- Doświadczony prawnik, którego kancelaria osiąga sukcesy takie, że nawet w W GALAKTYCE FAR, FAR AWAY ściszonym głosem pełnym nabożnej czci wypowiadane jest imię i nazwisko Oliver Sanclair, a typek zatrudnia pracownicę bazując na rysunku słonia z balonikiem. Sure, seems like uzasadniona decyzja biznesowa. Ale pan Oliver nie ma czasu się nad tym zastanawiać, bo jest zajęty przeprowadzaniem szantażu oraz jeżdżeniem do sądu tylko po to, by kazać swojej pracownicy wyobrażać sobie ławę przysięgłych i trochę ją obmacać.

- Dziewczyna rozwaliła mu samochód, uderzając w drzewo. Wnioskuję na podstawie słów: „Za wszelką cenę starała się nie patrzeć na zniszczony przód samochodu. Zasłoniła usta dłońmi, kiedy dostrzegła za szybą gruby konar”. Po czym on ją odwozi do domu. Tym zepsutym samochodem? Dwa dni później współlokatorka mówi do Violet „– Twój książę z bajki podjechał swoim białym rumakiem pięć minut temu”, więc chyba tak, chyba zakładamy, że typek sobie jeździ tym rozwalonym samochodem.

- Uwaga, moje ulubione: „– Skoro nie masz samochodu, jak właściwie dostajesz się do pracy? – zapytał – Jeżdżę metrem –Jeździsz metrem – powtórzył”. Szok. Niedowierzenie. W tle złowieszczo grają organy. Groza. W Nowym Jorku. Ktoś jeździ metrem. Niewiarygodne. Powtórzę: bohater wyraża zaskoczenie, że ktoś nie porusza się samochodem. W Nowym Jorku. No tu ja mogę powiedzieć tylko: XD

- Violet w dwa lata po skończeniu studiów została najlepszym prawnikiem w LA. To urocze. W sensie wszyscy inni prawnicy umarli na jakąś tajemniczą chorobę i została JEDYNYM prawnikiem w LA? Tylko tak potrafię sobie to wyobrazić.

- Tutaj się przyznaję - trochę się czepiam, ale bawiło mnie za każdym razem: na podstawie książki „Angry God” dochodzę do wniosku, że Nowy Jork to miasto rozmiarów Olsztyna najwyraźniej. Pół godzinki max, a często nawet 10 min wystarczy i jesteś na miejscu, z dowolnego punktu A do punktu B.

- Violet twierdzi, iż: „każda wątpliwość działa na korzyść oskarżonego”. Otóż nahaaa. Y-y. Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Niedające, nie wszelkie. To nie jest to samo. Prawniczka powinna wiedzieć takie rzeczy. (Tak, wiem, że przytoczyłam przepis z polskiego KPK, a oni są w NY, ale czy to w PL, czy w angielskiej wersji: [when] in doubt, rule for the accused - wszystkie są pokłosiem rzymskiego in dubio pro reo, więc sprowadza się do tego samego)

- Książka jest napisana w 3 os., przy czym autorka skacze po perspektywach. Wprowadza to chaos. Ponadto, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w niektórych momentach autorka już całkiem postanawia iść na skróty. Porzuca próby opisu przeżyć i doświadczeń bohatera, a zamiast tego funduje nam informacje instant. Przykład: „pośpiesznie weszła do swojej sypialni, zamknęła drzwi, a potem oparła się o ich powierzchnię. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza, uniosła dłoń i opuszkami palców dotknęła warg. Uśmiechnęła się delikatnie, NIE MAJĄC POJĘCIA, ŻE OLIVER, KTÓRY WŁAŚNIE ZMIERZAŁ DO MIESZKANIA, RÓWNIEŻ NIE POTRAFI WYRZUCIĆ Z GŁOWY TEGO POCAŁUNKU”. Fajnie? No niefajnie. Skoro w książce wszystkie inne wątki leżą i są potraktowane po macoszemu, to przynajmniej uczucia bohaterów powinny być dopracowane. Ten Oliver po pocałunku czuje ekscytację? Jest przerażony, bo ma wrażenie, że to było niestosowne? Żałuje, że nie posunął się dalej? Cieszy się, że nie posunął się dalej? Co to znaczy, że nie może wyrzucić go z głowy? Dlaczego? Bo pocałunek był tak dobry? A może był tak zły? A może wszystko naraz? A może planował to od chwili jak ją zatrudnił? Daj czytelnikowi się nacieszyć, zbuduj jakieś napięcie, a nie: cyk cyk, jedno zdanie, sprawa załatwiona.

- Cóż za różnorodność spraw sprowadzonych przez Olivera: karne, gospodarcze, rozwody. Wydawałoby się, że prawnicy się specjalizują w poszczególnych dziedzinach prawa. Ale nie, nie. Nie tutaj. Tutaj mamy odpowiednik sytuacji, w której okulista jednocześnie może machnąć operację mózgu, nastawić złamaną nogę i powiększyć piersi. Do tańca i do różańca. Człowiek orkiestra. Mało prawdopodobne? Skądże znowu, wszystko się trzyma się kupy.

- Bohaterka, która stwierdziła: „traktuje mnie jak głupiutką idiotkę, która naoglądała się za dużo seriali prawniczych.” Słusznie Violet, bo tak się zachowujesz. Chociaż nie, cofam. Nawet po edukacji składającej się z oglądania namiętnie „Suits” czy „Magdy M” ma się większą wiedzę w porównaniu do tego, co się wyprawia w książce.

Co jest plusem tej książki?
Jodie, Esme, Derek i Jerry. Naprawdę, postaci drugoplanowe budzą sympatię. Chętnie bym przeczytała książkę o Jodie i Jerrym, myślę, że tych dwoje ma potencjał.

Z uwagi na nudny wątek prawniczy oraz nieciekawy romans, moja uwaga zwróciła się w kierunku, którym normalnie nie idzie. Autorka z uporem maniaka posługuje się pojęciem „białe porsche”. No dobra, ale jakie? Jakim porsche jeździ Oliver? 911? Taycan? A może Cayenne? ta kwestia mnie naprawdę nurtuje. Pozwolę sobie na spekulacje - moim zdaniem jeździ Panamerą.

Mając na uwadze powyższe, moja konkluzja jest następująca: w pracy prawnika bardzo ważna rzeczą jest odpowiedni research. Nie tylko jak szukasz orzecznictwa, ale nawet w drobnych sprawach - np. wydaje się, ze znasz przepis na pamięć, ale i tak warto sprawdzić, żeby się nie wygłupić w opinii lub w piśmie procesowym, bo np. mogła być nowelizacja. Taki research to bardzo przydatna spawa, polecam spróbować autorce przed napisaniem książki.

Krótszą wersję mojej recenzji można zamknąć w jednym cytacie: „It’s so bad I want to give you a zero. But that’s not possible, so I give you a one.”

Dłuższa wersja znajduje się poniżej.

„Oczywiście, jak większość młodych i dobrze wykształconych ludzi, był zwolennikiem równouprawnienia, ale z krytyką i dystansem patrzył na kobiety wybierające prawo jako życiową ścieżkę...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Natka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
215
książek
Średnio w roku
przeczytane
17
książek
Opinie były
pomocne
5
razy
W sumie
wystawione
114
ocen ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
1 168
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
16
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]