rozwiń zwiń

Poruszając niebo i ziemię, można wywołać piekło

Natalia-Lena Natalia-Lena
21.09.2015
Okładka książki Angelfall. Penryn i kres dni Susan Ee Patronat Logo
Średnia ocen:
7,9 / 10
1992 ocen
Czytelnicy: 4336 Opinie: 216

Koniec jest już blisko. Biblijne zwiastuny Sądu Ostatecznego nawiedzają ocalałych, wydzierając im z rąk resztki nadziei. Ludzie kryją się w spustoszonym mieście, licząc kolejne dni, które udało się przetrwać. Tymczasem anioły gromadzą się i zbierają siły, by zadać ostateczny cios. Niektórym śmiertelnikom oferują ostatnią szansę na zbawienie – Penryn musi umrzeć. Dziewczyna nie może nikomu ufać, nawet dotychczasowym sprzymierzeńcom. Raffe nadal walczy o odzyskanie skrzydeł i należnej mu pozycji wśród archaniołów. Ma coraz mniej czasu na to, by stanąć na czele armii i zrealizować swój plan. Sojusz zdaje się wisieć na włosku, bo zarówno Penryn, jak i Raffe nie zamierzają zdradzić swojego gatunku. W obliczu zagłady nie cofną się przed niczym. Ocalenie będzie wymagało ostatecznego poświęcenia… Nadchodzi kres dni.

„Angelfall. Penryn i kres dni” to niestety pożegnanie z niezwykłym światem wykreowanym przez Susan Ee. Światem wypełnionym ciemnością, upiornymi bestiami i ludzkim okrucieństwem. Początkowo zapowiadano pięć tomów serii, ale ostatecznie autorka poprzestała na trylogii. Czy to znaczy, że już nigdy nie będzie nam dane wrócić do Świata Po? Biorąc pod uwagę furtkę, jaką pozostawiono w zakończeniu „Kresu dni”, nie należy zbyt mocno trzymać pisarki za słowo. Może praca nad ekranizacją rozwinie jej demoniczne skrzydła? Przecież nie może nas zostawić, nie z taką wyobraźnią.

„Kres dni” w lot chwyta historię przerwaną w „Świecie Po”. Bez dłużyzn, przeskoków czy przypominania, możemy nawet odnieść wrażenie, że wróciliśmy do przerwanej w połowie lektury. Już od pierwszych stron odczuwamy gęstniejącą, ciężką atmosferę związaną z nadchodzącym ostatecznym starciem. Bohaterowie a wraz z nimi czytelnicy, nie mogą liczyć na chwile wytchnienia. Penryn i spółka są skazani na wyścig z czasem, desperacja nie odstępuje ich ani na krok. Tak naprawdę szukają cudu, bo śmiertelnicy w starciu z istotami nadnaturalnymi nie mają żadnych szans. Są rzucani z miejsca na miejsce i nawet jeśli podążają znanymi ścieżkami, to zawsze za zakrętem czeka niespodzianka. Pod tym względem powieść nie różni się niczym od „Angelfall” czy „Świata Po”, oferując wartką, dynamiczną akcję.

Literatura młodzieżowa zazwyczaj delikatnie obchodzi się z tematem apokalipsy, ohyda i brutalność rozgrywają się gdzieś poza oczami bohaterów. Nie w tym przypadku. W finałowej odsłonie, Susan Ee konsekwentnie wplata w historię barwne, makabryczne obrazy, których posmakowaliśmy w pierwszym i drugim tomie. To jeden z tych elementów, który bezapelacyjnie jest najlepszy w całej trylogii. Monstra rodem z piekielnych czeluści budzą pytania o to, czy są jakiekolwiek granice w upiornej wyobraźni autorki; w ślad za nimi kroczy spustoszenie, zajmujące każde miejsce, w którym przebywają bohaterowie oraz sugestywne opisy dotkliwych ran. Jest krwawo, bywa obrzydliwie, królują przemoc i gasnąca nadzieja – zdecydowanie nietypowo jak na powieść kierowaną do nastolatków. Według mnie mogłoby być jeszcze makabryczniej, ale że moja granica odporności leży daleko za horyzontem slasherów, to nie należy tego brać sobie za mocno do serca. Nie zmienia to jednak faktu, że „Kres dni” wypełniony jest kapitalnymi, działającymi na wyobraźnię postaciami, zjawiskami czy miejscami. Apokaliptyczna wizja według Ee nie pozostawia cienia wątpliwości – spotkanie aniołów, nie tylko upadłych, z ludźmi, to dobry materiał na horror.

Rozstanie ze Światem Po budzi niedosyt. Kilka końcowych rozdziałów powoli traciło prędkość, by w końcu zatrzymać się na pozbawionym emocji pożegnaniu. „Kres dni” jest spektakularnym wprowadzeniem do średniego finału. Czytelnicy otrzymali dość zdawkowe odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Autorka sporo energii włożyła w to, by przekonać wszystkich o niezwykłości kryjącej się za anielską sprawą, obiecano rozmach na progu zagłady, do której to przygotowywaliśmy się przez blisko trzy tomy, a finalna potyczka rozegrała się w mgnieniu oka. Czytelnicy, którzy lubią otwarte zakończenia, mogą być zadowoleni, bo w przypadku „Kresu dni” pozostają tylko domysły i własne wersje wydarzeń. Choć Ee bardzo starała się, by wyróżnić trylogię i nie pozwolić na zaszufladkowanie jej jako kolejnej młodzieżówki, to najwyraźniej konsekwencja wyczerpała się w drugiej połowie trzeciego tomu. Oczekiwałam lepszego rozstrzygnięcia romansu, którym kuszono nas od czasu „Angelfall”. Nagle Penyn straciła swoją zadziorność, a Raffe w mgnieniu oka stępił pazury. Zniknęło napięcie i niepewność związane z uczuciami względem największego wroga. Ta słodycz wzięta z zupełnie innej bajki nie pasuje do tego, czym do tej pory nas raczono. Maślane oczy na polu walki są „oczywiście” najważniejsze, szczególnie jeśli mówimy o wiekowym aniele, który przeżył prawie wszystko. Stylistyka romansu paranormalnego nie odnajduje się w tych postapokaliptycznych dekoracjach, ciągnąc „Kres dni” w stronę typowej młodzieżówki. Czyżby wymuszony kompromis pomiędzy tym, co oryginalne u samej Ee, a tym, co populane u nastoletnich czytelniczek? Ta niby oczywista, ale nie do końca dopowiedziana relacja Raffego i Penryn pasowała o wiele bardziej niż otwarte i nagminne wzdychanie oraz rozwodzenie się nad urodą wybranka. Nagłe przeistoczenie Pen w typową nastolatkę rodem z romansu nie jest czymś, na co liczyli fani – szczególnie, że zaserwowano to na wielki finał. Czyżby autorce nagle przypomniało się, że z tym fantem trzeba coś zrobić? Szkoda tylko, że wybrała najłatwiejsze i najpopularniejsze rozwiązanie, które zupełnie nie jest satysfakcjonujące. Czytelnicy nie chcą widzieć w trylogii „Angelfall” tego, co mogą zobaczyć w innych powieściach młodzieżowych.

„Angelfall. Penryn i kres dni” byłby świetny jako kolejny tom serii, jednak jako finał nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieje. Co prawda nadal oferuje elementy, które zachwyciły czytelników, ale ta niespotykana upiorność zaczęła potykać się o schematyczny, cukierkowy romans, wartka akcja pogubiła gdzieś odpowiedzi na ważne pytania, a losy drobiazgowo wykreowanych bohaterów drugoplanowych tak po prostu przerwano, bez żadnego dopowiedzenia. „Kres dni” ma w sobie wiele dobrego – problem w tym, że w pewnym momencie autorka jakby przestała ufać swojej wyobraźni; „nieźle” to zdecydowanie za mało na jej możliwości.

To piekielnie dobra trylogia, która jednak… mogłaby skończyć się nieco inaczej. 

Natalia Lena Karolak

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja