„Za niegodziwość ludzi” to pierwsza część czterotomowej serii poświęconej archetypicznej opowieści o Noem. Odpowiedzialni za scenariusz Darren Aronofsky i Ari Handel nakreślili historię, którą spokojnie można określić jako miks biblijnej opowieści, apokryficznych uzupełnień i odrobiny dark fantasy. Oryginalny przekaz stanowi szkielet czy raczej bazę dla nowej, bardziej dramatycznej i bardziej wyrazistej historii. Jej centrum nie jest już – jak pierwotnie – unicestwienie przez Boga całego zła na Ziemi, a sama postać Noego, który musi podźwignąć ciężar wyboru, kto zginie, a kto przeżyje. Pierwszy tom skupia się na nakreśleniu postaci Noego – wojownika i uzdrowiciela świata, ogarniętego zepsuciem oraz przyczyn, dla których Potop miał być jedynym rozwiązaniem. Można powiedzieć, że jest to jedynie preludium do właściwej opowieści. Tyle, że rzadko zdarza się, aby wstęp był tak napakowany przydatnymi informacjami, a jednocześnie wciągający i dynamiczny. Odpowiada za to autor wizualnej strony serii, Niko Henrichon.

Miłośnikom komiksu może być on znany m. in. z takich tytułów jak „Sandman” czy „New X-Men”. Ma bardzo charakterystyczną kreskę, która w moim odczuciu idealnie pasuje do opowiedzianej historii i dodatkowo zwiększa jej dramatyzm. Artysta świetnie operuje w ciasnych kadrach, chociaż widać, że dopiero przy tych całostronicowych pokazuje swoje najlepsze cechy. Prawie połowę z nich chętnie powiesiłbym w powiększeniu na ścianie.

Patrząc na cały ten rozmach i dopracowanie strony wizualnej, jednoznacznie dochodzę do wniosku, że wydanie na kredowym papierze, w twardej oprawie – któremu początkowo się dziwiłem – nie jest działaniem nad wyrost, a całkowicie adekwatnym dopełnieniem świetnego wnętrza. Wydawnictwo Sine Qua Non dopilnowało, żeby, w odpowiedzi na popyt wywołany filmem, czytelnicy dostali nie tyle sam komiks, co spójne i dopracowane wydanie na poziomie odpowiednim dla tego typu powieści. Sięga się po nie z przyjemnością po raz pierwszy i każdy kolejny. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, które – jestem tego pewien – będą na równie wysokim poziomie.

Robert Fryga