Pastor, pisarz i morderca

Zicocu Zicocu
02.08.2018
Okładka książki Jak przemijający cień Antonio Muñoz Molina
Średnia ocen:
6,9 / 10
42 ocen
Czytelnicy: 266 Opinie: 4

Bardzo dawno, moi Państwo, czytałem „Biegunów” – dziesięć lat temu, to brzmi absurdalnie, ludzie nie powinni żyć tak długo, by posługiwać się podobnymi miarami czasu – dlatego też nie jestem w stanie obiektywnie, o ile było to kiedykolwiek możliwe, ocenić ich wartości literackiej, choć oczywiście cieszę się z tego, że powieść Olgi Tokarczuk została nagrodzona Bookerem. Na krótkiej liście kandydatów do tego wyróżnienia znalazła się także książka, o której wypowiedzieć mi się znacznie łatwiej: „Jak przemijający cień”. Inna sprawa, iż na długiej liście znalazł się Javier Cercas ze swoim „Oszustem”, któremu należą się wszystkie nagrody świata (ta reklama nie była, niestety, sponsorowana).

Powieść Antonia Muñoza Moliny zasadza się na dwóch filarach: wątkach autobiograficznych oraz opowieści o zabójcy Marthina Luthera Kinga. Zapewne zabrzmiało to dla Państwa nieco karkołomnie, pomyśleliście być może, że hiszpański pisarz miał okazję do spotkania z owym przestępcą, nie jest to jednak prawda; połączenie okazuje się zdecydowanie bardziej subtelne. O ile można nazwać tak stolicę jednego z europejskich państw, bo spoiwo między owymi dwoma filarami stanowi... Lizbona. Miłośnicy prozy Moliny z pewnością już skojarzyli, że pierwszy z jego hitów to właśnie „Zima w Lizbonie” (wydana w Polsce, o ile mnie pamięć nie myli, w zeszłym roku; myliła – przed dwoma laty). James Earl Ray natomiast, znany swego czasu jako Ramon George Sneyd, w trakcie ucieczki po słynnym zamachu z kwietnia 1968, spędził w Portugalii kilka dni. Molina zwraca uwagę na to, że w literaturze dotyczącej śmierci Kinga oraz jego zabójcy bagatelizuje się ten okres, a przecież stan umysłu popadającego w urojenia przestępcy to kwestia obłędnie fascynująca.

Wszyscy, którzy przeczytali wydaną w zeszłym roku powieść non-fiction „Ogar piekielny ściga mnie” Hamptona Sidesa, szybko zauważą, że była ona oczywistą inspiracją dla Moliny podczas pisania „Jak przemijający cień” (autor przyznaje w posłowiu, iż była ona pierwszym tekstem, który zainteresował go zabójstwem Kinga). Ray lub też Sneyd, bo pod tym nazwiskiem występuje przez zdecydowaną większość czasu, wykreowany przez hiszpańskiego pisarza, żywcem przypomina tego z amerykańskiego reportażu. Cechuje go ten sam niepokój, ta sama nerwowość, te same paranoiczne odruchy. Tym, co nowego Molina wnosi do narracji o słynnym zabójcy, jest psychologiczna nieokreśloność: Sides mocno opierał się na faktach i przywoływał tytuły książek znalezionych przy Rayu, ale to Molina pozwolił sobie spekulować, jak mężczyzna czuł się podczas ich lektury, jak chorobliwe utożsamiał się z tajnymi agentami w międzynarodowych misjach, które miały naprawiać świat. Hiszpan, w przeciwieństwie do Amerykanina, nie stara się walczyć z nieokreślonością swojego bohatera, a wręcz przeciwnie, celebruje ją – tam, gdzie kończą się twarde źródła historyczne, pisarz może zacząć swoją brawurową narrację. Szczególnie dobrze wypadają sceny na chwilę przed oraz bezpośrednio po zamachu, a opis ostatnich godzin życia Kinga zasługuje na specjalną nagrodę – to naprawdę mistrzowskie fragmenty, w których Molinie udaje się odrzeć Kinga z aury świętości, która go otacza, i uzmysłowić czytelnikowi, że zarówno ofiara, jak i sprawca zamachu byli ludźmi.

Fragmenty autobiograficzne wypadają w „Jak przemijający cień” bardzo dobrze. W dużym stopniu moja pozytywna ocena wynika z pewnością z zamiłowania do ciemnych zakamarków i wątpliwych moralnie zakątków, po których spaceruje w Lizbonie autor, ale to nie wszystko. Najciekawszy okazuje się jego własny, zrobiony po prawie trzydziestu latach autoportret. Hiszpanowi udało się nakreślić uniwersalny obraz mężczyzny zawieszonego między młodością a początkami wieku średniego. Niegdysiejszy Molina pogrąża się marazmie, bo nie potrafi powiedzieć, kim jest: artystą, który zwiedza speluny i baluje z bohemą, czy poważnym urzędnikiem, ojcem dwójki dzieci, przykładnym mężem. Gdzieś w tle tych rozterek pojawia się jeszcze zakazana miłość; w wątku tym pisarz decyduje się na sporadyczne używanie narracji drugoosobowej, co sprawdza się całkiem nieźle. Bardzo dużo miejsca Hiszpan poświęca samemu procesowi powstawania powieści (w tym wypadku jest to „Zima w Lizbonie") – a przy okazji tych opisów popada w lekką egzaltację, jakby był raczej dziewiętnastowiecznym romantykiem szukającym inspiracji do nowego wiersza – zapewne o odrzuceniu – niż współczesnym realistą, ale uroku odmówić im nie sposób.

„Jak przemijający cień” stanowi doskonały przykład współczesnej powieści. Pełnymi garściami czerpie z historii, którą zręcznie łączy z osobistymi doświadczeniami autora i wątkami autobiograficznymi. Mam nadzieję, że kolejne dzieła Antonia Muñoza Moliny będą ukazywały się w naszym kraju, bo z całą pewnością jest on, obok Javiera Cercasa czy Javiera Maríasa, jednym z najciekawszych hiszpańskich pisarzy.

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja