rozwińzwiń

Morrigan

Okładka książki Morrigan Piotr Olszówka
Okładka książki Morrigan
Piotr Olszówka Wydawnictwo: Wydawnictwo COMM Cykl: Królewskie Psy (tom 1) fantasy, science fiction
448 str. 7 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Królewskie Psy (tom 1)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo COMM
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
448
Czas czytania
7 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362518050
Tagi:
Morrigan
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Świerszczyk. Wielka księga Paweł Beręsewicz, Grzegorz Chomicz, Łukasz Dębski, Ewa Dziewulska, Piotr Gabrysz, Dorota Gellner, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Melania Kapelusz, Grzegorz Kasdepke, Irena Landau, Jakub Lepiorz, Ada Modrzanka, Piotr Olszówka, Elżbieta Pałasz, Tomasz Plebański, Joanna Plesnar, Marcin Przewoźniak, Zofia Stanecka, Małgorzata Strzałkowska, Andrzej Krzysztof Torbus, Maciej Trzepałka, Agnieszka Urbańska, Natalia Usenko, Wojciech Widłak, Rafał Witek, Ewa Zachara
Ocena 7,5
Świerszczyk. W... Paweł Beręsewicz,&n...
Okładka książki Science Fiction 2001 08 (08) Wasilij Gołowaczow, Sara Janik, Dariusz S. Jasiński, Konrad T. Lewandowski, Ewa Misztal, Piotr Olszówka, Tomasz Pierzchała, Red. Science Fiction Fantasy & Horror, Tomasz Suwalski, Agnieszka Szady, Wojciech Szyda, Rafał A. Ziemkiewicz
Ocena 6,0
Science Fictio... Wasilij Gołowaczow,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
170
156

Na półkach:

Drugi Wegner? Pierwszy Olszówka?

Dawno nie pisałem o przeczytanych książkach. Długa przerwa za mną. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie niczego nie czytałem. Czytałem, wprawdzie mniej niż zwykle, ale czytałem. Jednak, biorąc pod uwagę moje nowe przedsięwzięcie, musiałem się zastanowić, czy powinienem wciąż omawiać przeczytane książki na Szortalu. Doszedłem do wniosku, że tak, że będę to robił. Jednak, żeby nie być posądzonym o stronniczość itd., postanowiłem omawiać tylko te książki, które oceniłem pozytywnie.

Z tej racji, że długo wybieram książki do czytania, rzadko źle trafiam, więc nie powinno być problemu z ilością pozycji do oceniania.

Na dzień dzisiejszy mam do oceny kilkanaście książek, będę je Wam dawkował co parę dni. Czasami będą to normalne omówienia, czasami tylko przemyślenia na ich temat, ale na pewno będą.

Zaczynam od książki wydanej przez mało znane w środowisku fantastyczno-naukowym wydawnictwo Comm, książki autorstwa Piotra Olszówki – Morrigan. Królewskie psy.

Nazwisko autora nic mi nie mówiło, natomiast tytuł książki tak. Jakiś czas temu przygotowałem na forum SFFiH ankietę na temat najlepszych opowiadań opublikowanych w pierwszych stu numerach tego czasopisma. Przewijały się tam opowiadania: Morrigan i Jeszcze raz Morrigan autorstwa niejakiego POL-a, jak się obecnie okazało, Piotra Olszówki w przebraniu. Opowiadania ukazały się czasopiśmie w 2001 i 2003 roku. Był to czas, kiedy debiutował Robert M. Wegner. Z tą różnica, że Robert Wegner później pisał i publikował, a Piotr Olszówka nie. Kto wie, jak potoczyłyby się losy polskiego fantasy, gdyby jednak zdecydował kontynuować pisanie. Prawdopodobnie mielibyśmy obecnie dwóch bardzo dobrych pisarzy, podobnie piszących, którzy rywalizując ze sobą stawaliby się coraz lepsi w swoim rzemiośle. Tak sobie myślę, że Olszówka źle zrobił aplikując sobie taką długą przerwę.

Książka składa się z 4 opowiadań, dwóch wymienionych wcześniej oraz dwóch nowych. Właśnie po przeczytaniu tych dwóch nowych opowiadań wyciągnąłem taki wniosek. Są o wiele lepsze od napisanych wcześniej, zwłaszcza najdłuższe w zbiorze i zarazem najlepsze Imię ojca. Bardzo dobre, z dobrymi retrospekcjami (czasami pogmatwanymi, raz pisanymi kursywą, innym razem nie).

Jeżeli miałbym oceniać zbiór patrząc na opowiadania o Morrigan, to napisałbym, że to opowieści jakich wiele. Jednak gdybym miał oceniać od strony nowszych opowiadań (Imię ojca, Róża i miecz),to napisałbym, że widać, że autor wie dużo na temat broni, że bardzo dobrze, że powrócił do pisania i jeżeli będzie to dalej robił, będzie tylko lepiej i lepiej. Dobre, wciągające opowiadania. Nic odkrywczego, ale przecież nie można spodziewać się czegoś nowego po literaturze fantasy, nieprawdaż?! Po prostu dobrze się czytało, to najważniejsze.

ciąg dalszy na stronie:
http://szortal.com/node/1163

Drugi Wegner? Pierwszy Olszówka?

Dawno nie pisałem o przeczytanych książkach. Długa przerwa za mną. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie niczego nie czytałem. Czytałem, wprawdzie mniej niż zwykle, ale czytałem. Jednak, biorąc pod uwagę moje nowe przedsięwzięcie, musiałem się zastanowić, czy powinienem wciąż omawiać przeczytane książki na Szortalu. Doszedłem do wniosku,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1121
122

Na półkach: ,

Muszę przyznać, że mnie zaskoczyła - pomysłem i językiem. Bardzo pozytywnie!

Muszę przyznać, że mnie zaskoczyła - pomysłem i językiem. Bardzo pozytywnie!

Pokaż mimo to

avatar
502
68

Na półkach:

(OPINIĘ PIERWOTNIE OPUBLIKOWAŁAM W SERWISIE BIBLIONETKA)

W swojej opinii o powieści „Morrigan” ocenię najpierw każde opowiadanie z osobna, a potem książkę jako całość.

Opowiadanie pierwsze: „Morrigan”. Nawet nie czytając opisu z tyłu okładki (wydawnictwo COMM, 2011),na pierwszy rzut oka dostrzegamy brak wprawy w pisaniu i łatwo zgadnąć, że to debiut (choć, szczerze mówiąc, wygląda nawet na coś sprzed czasów debiutu). Na przemian dziesięć stron dialogów, potem dwie opisów, dziesięć dialogów, dwie opisów... i tak przez cały utwór. Dialogi zaś napisane są tak, że za radzieckiego boga nie da się zrozumieć, kto wypowiada którą kwestię. Fabuła jest bardzo prosta: młoda czarownica i równie młody rycerzyk ruszają w drogę, by odnaleźć i unieszkodliwić kobietę, która rzekomo jest tytułową Morrigan – oszalałą z żądzy potęgi wiedźmą, rzucającą mężczyzn do bezsensownego boju. Zakończenie – w pełni przewidywalne... i urwane w pół słowa, moim zdaniem.

Opowiadanie drugie: „W imię ojca”. Naprawdę, o mało nie umarłam przy nim z nudów. Ma jakieś 200 stron, a właściwa akcja zaczyna się, rozwija i kończy na ostatnich dwudziestu. Wszystko przed tym sprowadza się do nic niewnoszących do fabuły wydarzeń, nieciekawych wspominków z dzieciństwa i jałowego kłapania paszczą. Gdyby wyciąć te pierwsze sto osiemdziesiąt stron, opowiadanie nic by nie straciło, a wiele zyskało. Niestety, musimy przebrnąć przez pół życiorysu Rudego – chłopaka wychowanego przez dziki lud żyjący na stepach – i wszyściuteńkie jego nic nieznaczące przygody jako ochroniarza pewnego kupca na drodze do miasta, zanim wreszcie zacznie się dziać coś konkretnego.

Opowiadanie trzecie: „Róża i miecz”. Tu mamy do czynienia z kobietą-rycerzem znów z nie do końca określonym przez autora celem. Na początku spotyka grupę rycerzy z Rudym z poprzedniego opowiadania na czele, potem przyjmuje zlecenie zabicia pewnej wiedźmy, o czym zapomina się na pół tekstu, by na koniec się dowiedzieć, że dziewczę uzależniło się od używania magicznej kuli i pierścienia byłej właścicielki i rzewnie płacze po ich stracie, a w międzyczasie zginęła jej bliska przyjaciółka, której rzekomo szuka, ale której dalszy los nie zostaje nam zdradzony. Nie martwcie się, jeśli nie rozumiecie, bo ja też nie. Fabule znów czegoś brakuje - w tym przypadku jest to coś tak oczywistego, jak główny wątek. Wszystko się po prostu „wydarza” i pozostaje bez większego związku ze sobą nawzajem.

Opowiadanie czwarte: „Jeszcze raz Morrigan”. Jedyne, które nawet mi się spodobało. Młoda dziewczyna, dopuściwszy się morderstwa, ucieka przed wymiarem sprawiedliwości i trafia do mężczyzny, który dostrzega w niej podobieństwo do swej zabitej przez motłoch żony. W przeciwieństwie do pozostałych opowiadań, to jest bardzo krótkie i zapewne dzięki temu autor nie zdążył go tak bardzo spaprać. Zakończenie znów jakby niedopracowane, ale przynajmniej pojawia się krótki opis dalszych losów bohaterów.

Całość. Niestety, wiele dobrego powiedzieć o tej książce nie mogę. Niekiedy wydaje się tylko pretekstem do poszpanowania znajomością średniowiecznego ekwipunku, jest nawet cały słowniczek wraz z ilustracją opisanych części miecza. Na dobrą sprawę wiele rzeczy to tylko pretekst do czegoś. Tytułowa Morrigan jakąś rolę odgrywa w pierwszym opowiadaniu, w trzecim jest wspomniana raz i bez związku z czymkolwiek, w pozostałych nie występuje w ogóle. Dalej: tytuł serii (laboga, to będzie więcej tomów?) „Królewskie Psy” – z ostatniego opowiadania dowiadujemy się, że to nazwa kompanii rycerskiej... i tyle, nie są więcej wspominani, bo i zresztą nie mają gdzie być. Najgorzej sprawa się ma ze światem przedstawionym - tak skrajnie niedookreślonym, że Tolkien byłby się za głowę złapał. Na początku wygląda jak typowy quasi-średniowieczny świat fantasy. Królestwa, rycerze, czarownice, blablabla, Łysa Góra. O, pomyślałam, więc to w połączeniu z polskimi imionami zapewne znaczy, że mamy do czynienia z jakąś alternatywną Polską. Szybko jednak okazuje się, że nic z tych rzeczy. Po Łysej Górze ciekawostki się kończą, zaczyna się mieszanina imion ze wszystkich stron świata – polskich, włoskich, niemieckich, angielskich – a miejsca, religie i cała reszta są całkowicie zmyślone. Strasznie to niekonsekwentne i szczerze mówiąc, nie prezentuje się najlepiej. Jak wspomniałam – pretekst. Ten świat to tylko pretekst dla (nieciekawych) zdarzeń, po co więc miałby być rozbudowany i spójny? Oj, Autorze, nie tak to powinno wyglądać. Przy najlepszych chęciach wystawiam zbiorowi trójeczkę, jako książce nie złej, ale po prostu skrajnie przeciętnej.

(OPINIĘ PIERWOTNIE OPUBLIKOWAŁAM W SERWISIE BIBLIONETKA)

W swojej opinii o powieści „Morrigan” ocenię najpierw każde opowiadanie z osobna, a potem książkę jako całość.

Opowiadanie pierwsze: „Morrigan”. Nawet nie czytając opisu z tyłu okładki (wydawnictwo COMM, 2011),na pierwszy rzut oka dostrzegamy brak wprawy w pisaniu i łatwo zgadnąć, że to debiut (choć, szczerze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
167
83

Na półkach: ,

Książka jest zbiorem czterech opowiadań. Pierwsze z nich o młodej czarodziejce która wraz z przyjacielem wyrusza by obezwładnić tajemniczą Morrigan. "Imię ojca" jest historią młodzieńca który nie chciał dotrzymać przyrzeczenia i wypełnić obowiązków względem swego opiekuna. "Róża i miecz" przedstawia kobietę - rycerza i jej starania by odnaleźć przyjaciółkę oraz uniknąć przeznaczenia. No i ostatnie, o szlachcicu pragnącym odzyskać chociaż na chwilę zmarłą żonę. Wydarzenia w opowieściach są odpowiednio ułożone w czasie. Bohaterowie przeplatają się przez te cztery historie i towarzyszymy im na różnych etapach życia. Niczym fatum wisi nad nimi przeznaczenie którego nie mogą uniknąć, a gdzieś w tle przewija się Morrigan. Autorowi nie udało się niestety przenieść mnie w czasie i sprawić bym odczuła atmosferę średniowiecza. Czegoś mi zabrakło. Pierwsza historia "zalatywała" romansem, druga wciągnęła bo polubiłam Rudego, ale kobieta - rycerz wcale mnie nie przekonała. Ostatnia o szlachcicu trochę wzruszyła bo pragnęłam innego zakończenia. Ogólnie książka to przyjemne czytadło, ale znam ambitniejsze.

Książka jest zbiorem czterech opowiadań. Pierwsze z nich o młodej czarodziejce która wraz z przyjacielem wyrusza by obezwładnić tajemniczą Morrigan. "Imię ojca" jest historią młodzieńca który nie chciał dotrzymać przyrzeczenia i wypełnić obowiązków względem swego opiekuna. "Róża i miecz" przedstawia kobietę - rycerza i jej starania by odnaleźć przyjaciółkę oraz uniknąć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
585
397

Na półkach: , ,

Rzadko sięgamy po powieści z okresu średniowiecza, może dlatego że nie ma ich wiele lub giną pod stosami książek o wampirach i wilkołakach. A z tych co są trudno wybrać te najlepsze, niepowtarzalne. Jaka okazała się powieść Piotra Olszówki o zastanawiającym tytule „Królewskie psy: Morrigan”?

Piotr Olszówka urodził się w 1970 roku. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracował jako DTP-owiec, autor komiksów i ilustrator. Współpracuje ze „Świerszczykiem” jako autor bajek i komiksu „Bartek i Chlorofil” – jednego z najdłużej wychodzących w Polsce komiksów dziecięcych. Fascynat średniowiecza, członek Association For Renaissance Martial Arts, prowadził sekcję szermierki tradycyjnej przy Krakowskim Klubie Szermierzy.

Książka zawiera cztery opowiadania: „Morrigan”, „Imię ojca”, „Róża i miecz” oraz „Jeszcze raz Morrigan”. Opowiadają one o czarownicach, wojownikach, królach i rycerzach. Pierwsze opowiadanie było najmniej ciekawe, potem akcja trochę się rozkręciła i ostatnie opowiadanie zdecydowanie było najlepsze. Możemy znaleźć tu miłość, przyjaźń oraz nienawiść. Dobro przeplata się ze Złem, a nie każdy ma tutaj dobre zamiary…

W tej powieści zdecydowanie czegoś mi zabrakło. Spodziewałam się po niej czegoś lepszego, myślałam, że mnie zachwyci. Trochę się zawiodłam, bo autor owszem stworzył dość ciekawą, przyjemną książkę, ale nie powalającą. Nie znalazłam w niej nic ciekawego i raczej do niej nie wrócę..

Myślę, że ta historia spodobałaby mi się, gdybym była trochę młodsza, może po prostu już wyrosłam z takich lekkich, magicznych opowiastek? Autor ma bardzo lekki styl pisania, ale trochę nużący, książka nie zaciekawia, jakoś nie miałam szczególnej ochoty wiedzieć co będzie dalej. Do tego język – miało to być średniowiecze, a znalazłam tu zwroty, które używamy w wieku XXI. Historie są moim zdaniem trochę przerysowane, a dialogi i opisy sztuczne i wymuszone. Bohaterzy ciekawie wykreowani, ale za nudni. Wydawali mi się strasznie jednoznaczni i nieciekawi. Owszem w niektórych momentach bywało lepiej, niektórych nawet trochę polubiłam, ale większość mnie zawiodła, bo nie znalazłam w nich nic niezwykłego. Są bardzo mało wyraziści i po prostu nudni. Po skończeniu byłam pewna, że to zapewne debiut tego autora i bardzo zdziwiłam się, że choć to jego pierwsza książka to pisze od dawna.

Pochwalić można wydawcę za ciekawą okładkę. Pasuje do klimatu i stylu książki i pewnie przedstawia bohaterkę zamieszania i akcji w książce – boginię, a raczej przedziwną niby-czarownicę, która uwielbia wojny i śmierć. Jest przedstawiona ładnie i zjawiskowo i jeśli czytelnik jest bardzo ciekawy to może i zachęca do przeczytania. W środku znajduje się wygodna do czytania książka, więc i do tego nie mogę się przyczepić.

„Królewskie psy: Morrigan” to książka, która spodobała się wielu czytelnikom, ale mojego serca nie podbiła. Autor powinien jeszcze trochę poćwiczyć w pisaniu i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam książkę jego autorstwa, która nie zaciekawi. Ta lektura niestety nie jest świetna, ale nie jest też najgorsza, więc jeśli macie ochotę na trochę średniowiecza to proszę bardzo – może wy się nie zawiedziecie…

3/6
4/10

[papierowyazyl.blogspot.com]

Rzadko sięgamy po powieści z okresu średniowiecza, może dlatego że nie ma ich wiele lub giną pod stosami książek o wampirach i wilkołakach. A z tych co są trudno wybrać te najlepsze, niepowtarzalne. Jaka okazała się powieść Piotra Olszówki o zastanawiającym tytule „Królewskie psy: Morrigan”?

Piotr Olszówka urodził się w 1970 roku. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1390
923

Na półkach: ,

Od czasu do czasu, wiedziona chęcią odmiany sięgam po literaturę z gatunku fantasy. Do książki Piotra Olszówki zachęcił mnie tytuł: "Morrigan", który siłą rzeczy nasuwa skojarzenia z celtycką boginią wojny i zniszczenia, co znacznie podsyciło mój apetyt i kazało oczekiwać jakichkolwiek nawiązań do celtyckiej mitologii. I choć moje wyobrażenia raczej się nie potwierdziły, nie mogę też powiedzieć, że moje pierwsze od dłuższego czasu spotkanie z fantasy było zupełnie nieudane. Ale po kolei.

"Królewskie psy. Morrigan" to zbiór czterech opowiadań spod znaku magii i miecza osadzonych w quasi - średniowiecznych realiach. Przedstawiony świat, choć brutalny i bezwzględny nie jest karykaturalnie przerysowany - raczej przerażająco prawdziwy. Rycerze trudnią się zbójectwem, ich dworność wobec dam jest zaledwie hipotetyczna, samotnego podróżnika nawet na królewskim trakcie czeka rabunek i rychła śmierć, czarownice - wygnanie, lub jeśli miały mniej szczęścia - stos, zaś kobiecy los nie tylko podczas walk czy przemarszu wojska jest nie do pozazdroszczenia...
Klamrą spinającą wszystkie opowiadania jest nie tyle motyw bogini Morrigan, ile to, co symbolizuje: zemstę i zniszczenie. I rzeczywiście, wątek ten przewija się nieustannie przez karty opowieści.

Pierwsza opowieść zatytułowana "Morrigan" to historia krewkiego rycerza i pięknej czarodziejki wyruszających światu na ratunek. Druga, "Imię ojca", to raczej opowieść rycerska o wojowniku, który pragnie, by jego przybrany syn odziedziczył po nim sławę. Sposób, w jaki ma się to dokonać budzi głęboki sprzeciw ucznia - do czasu... Kolejna historia, "Róża i miecz", opowiada o losach Dobromiły, kobiety - rycerza, która skuszona obietnicą pokaźnej nagrody decyduje się odebrać pewnej wiedźmie tajemnicze przedmioty. Ostatnia, "Jeszcze raz Morrigan" - to moja zdecydowana faworytka, poruszająca opowieść o skomplikowanych i tragicznych ludzkich losach: rycerzu, który po dwakroć traci ukochaną kobietę.

"Królewskie psy. Morrigan" to cykl opowiadań, które trudno jednoznacznie ocenić, gdyż są dość nierówne pod względem jakościowym. Najbardziej przypadło mi do gustu ostatnie, a zarazem najkrótsze, które spośród pozostałych wyróżnia spory ładunek emocjonalny, dramatyczna i wyrazista intryga, pełni wyrazu bohaterowie oraz mocna, dobitna puenta, co sobie szczególnie cenię w tak krótkiej formie, jaką jest opowiadanie.
W "Morrigan" dobrze zapowiadająca się historia spotkania rycerza i czarodziejki wiele traci w momencie, gdy podejmują oni decyzję o ratowaniu świata przed zakusami złej wiedźmy. Interesująca, lekka i żartobliwa opowieść staje się banalną i trochę naiwną historią o niejasnym i dziwnym zakończeniu.
"Imię ojca" byłoby ciekawą opowieścią rycerską, właściwie rozbudowana fabuła predestynowałaby ją do miana (mini)powieści, gdyby nie to, że brakowało mi w niej napięcia i miałam poczucie, że niektóre epizody nie posuwają akcji do przodu i niewiele wnoszą do fabuły, przez co całość sprawia wrażenie zbyt "przegadanej".
Interesująca okazała się "Róża i miecz" i gdyby nie moja faworytka, opowieść ostatnia, z pewnością tą uznałabym za najlepszą. Jednak w porównaniu z nią wypada blado i mało wyraziście - zabrakło mi emocji i dynamizmu.

Reasumując: opowiadania zawarte w zbiorze "Królewskie psy. Morrigan" cechuje nierówny poziom, jednak z łatwością wyczuwa się w nich lekkie pióro oraz ironiczny, czasem rubaszny, makabryczny humor, który mnie osobiście odpowiada. Mówiąc o zaletach trzeba wspomnieć o bohaterach, z których skomplikowane charaktery oraz niejednoznaczność moralna czynią zdecydowanie intrygujące postaci, choć nie ukrywam, że przydałoby się im nieco więcej barw, życia i wyrazistości.
Brakowało mi też bardziej rozbudowanej fabuły i napięcia, a także wyrazistych, mocno spuentowanych zakończeń oraz przeszkadzała obecność kilku niepotrzebnych, bezcelowych wątków; zbyt mało akcji, zbyt wiele gadania - tak chyba mogę podsumować cykl opowiadań.

"Królewskie psy. Morrigan" to proza, którą trudno mi jednoznacznie ocenić. W moim odczuciu plusy i minusy w zasadzie się równoważą, ale ja oczekiwałam czegoś bardziej dynamicznego, fantazyjnego, mocnego. Czuję delikatny niedosyt, choć ostatnia historia wynagrodziła mi wiele. Przekonajcie się sami, czy jest to lektura dla Was.

Od czasu do czasu, wiedziona chęcią odmiany sięgam po literaturę z gatunku fantasy. Do książki Piotra Olszówki zachęcił mnie tytuł: "Morrigan", który siłą rzeczy nasuwa skojarzenia z celtycką boginią wojny i zniszczenia, co znacznie podsyciło mój apetyt i kazało oczekiwać jakichkolwiek nawiązań do celtyckiej mitologii. I choć moje wyobrażenia raczej się nie potwierdziły,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
830
419

Na półkach: , ,

Książka długo leżała na mojej półce, podchodziłam do niej dość sceptycznie, fantasy to nie jest "mój" gatunek literacki i mimo, że okładka kusiła mnie od samego początku, odkładałam lekturę w czasie. Gdy już zdecydowałam, że pora do niej sięgnąć przepadłam na długie godziny. Świat wykreowany przez Pana Piotra pochłonął mnie całkowicie, czytałam z zapartym tchem, nie mogłam się oderwać, z żalem odkładałam książkę by wykonać codzienne obowiązki.

"Królewskie Psy" to zbiór czterech minipowieści, które łączy postać tajemniczej czarownicy Morrigan. Imię tytułowej postaci przewija się przez karty utworu wielokrotnie jednak osobiście nie pojawia się ona nigdy.
Życie w świecie, przypominającym średniowiecze, nie jest łatwe, króluje tu prawo silniejszego, a większość bohaterów kieruje się zasadą zabij lub zabiją ciebie. Bohaterowie nie są jednoznaczni, równocześnie negatywni i pozytywni, dobrzy i źli, mający wady jak i zalety, żaden z nich nie zawaha się użyć miecza gdy przyjdzie na to odpowiednia pora i żaden z nich nie zostawi słabszego od siebie w potrzebie. Postaci, pomimo swoich wad i czasami szorstkiego obycia, wzbudzają dużą sympatię, mi szczególnie przypadł do gustu Rhound- an, główny bohater opowieści pt. "Imię ojca".

"Morrigan" nie jest lekturą łatwą i przyjemną, Ci, którzy szukają pozytywnych historii z happy endem poczują się zawiedzeni. Świat przedstawiony przez Pana Piotra jest bezwzględny i brutalny, krew leje się tutaj strumieniami, a na samotnych podróżnych czeka masa niebezpieczeństw od dzikich zwierząt zaczynając, na okrutnych zbójcach kończąc. Okrutny los nie oszczędza też bohaterów, ich wyczyny i starania z góry skazane są na porażkę. W pewnym momencie czytelnik ma nadzieję, że już im się uda i wreszcie wszystko pójdzie łatwo i gładko, wtedy następuje nagły zwrot akcji i sytuacja diametralnie się pogarsza.
Przed przeznaczeniem nie da się uciec, nawet nie wiem jak się starać, to nieuchronny los wcześniej czy później nas dosięgnie.
Tragizm postaci działa przygnębiająco, przecież każdy chciałby by jego ulubionemu bohaterowi powodziło się jak najlepiej, by zakończenie historii było pozytywne i wszyscy żyli długo i szczęśliwie przy boku ukochanych osób, niczym w starych baśniach gdzie dobro zawsze zwyciężą, a zło skazywane jest na wieczne potępienie.
Autor opowieści nie daje nam tego komfortu i właśnie na tym polega wyjątkowość książki Pana Piotra. Nie ma happy endu, nie ma szczęśliwego zakończenia, jest za to smutek, ból i cierpienie, niczym w prawdziwym życiu, które nie zawsze obchodzi się z nami łagodnie i nie zawsze daje to co byśmy chcieli.

Po lekturze "Morrigan" nasunęło mi się pewne pytanie. Czy czasami nie jest tak, że gdy książka kończy się pozytywnie szybko o niej zapominamy, traktujemy ją jak zwykłe czytadło dla umilenia czasu, które nie pozostawia po sobie wielkiego śladu? A gdy książka opowiada o tragizmie bohaterów i niestety kończy się w przykry dla nich sposób nie analizujemy przez wiele godzin przyczyn dlaczego stało się tak, a ni inaczej? Czy nie zastanawiamy się jakby potoczyły się losy bohaterów gdyby postąpili inaczej, nie uciekali od przeznaczenia, a raczej wyszli mu naprzeciw i nie bali się konfrontacji? Czy takie książki nie zostawiają w pamięci większego śladu?
Ja o "Morrigan" z pewnością długo nie zapomnę, książka zajęła już zaszczytne miejsce na półce, obok tych ulubionych. Mam nadzieję, iż kiedyś będę mogła przeczytać kontynuację serii, miło będzie poznać dalsze losy ulubionych bohaterów i mimo wszystko liczę na happy end :)

Książka długo leżała na mojej półce, podchodziłam do niej dość sceptycznie, fantasy to nie jest "mój" gatunek literacki i mimo, że okładka kusiła mnie od samego początku, odkładałam lekturę w czasie. Gdy już zdecydowałam, że pora do niej sięgnąć przepadłam na długie godziny. Świat wykreowany przez Pana Piotra pochłonął mnie całkowicie, czytałam z zapartym tchem, nie mogłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
612
163

Na półkach: , , , , ,

W jej skład wchodzą cztery, w pewien sposób powiązane ze sobą, minipowieści z gatunku fantasy. Fajna książka dla tych, którzy lubią czytać o bitwach i potyczkach. Bohaterowie nie są idealni i mają ciekawe przygody. Polecam!!

W jej skład wchodzą cztery, w pewien sposób powiązane ze sobą, minipowieści z gatunku fantasy. Fajna książka dla tych, którzy lubią czytać o bitwach i potyczkach. Bohaterowie nie są idealni i mają ciekawe przygody. Polecam!!

Pokaż mimo to

avatar
235
74

Na półkach: ,

"Morrigan" to zbiór 4 opowieści fantasy osadzonych w średniowieczu. Ich wzajemne powiązanie - poza światem, w którym rozgrywa się fabuła - jest widoczne dopiero na ostatniej stronie książki. Choć opowieści są nierówne jakościowo, już na wstępie chcę zaznaczyć, że warto dać szansę "Morrigan" - 3/4 książki jest naprawdę dobre!

"Morrigan", debiutanckie opowiadanie autora, opublikowane wcześniej w miesięczniku "Science Fiction", jest moim zdaniem najsłabsze w całym zbiorze. Zapowiada się całkiem nieźle - autor ma lekkie pióro i pisze z humorem. Do czasu zawiązania akcji całkiem mi się podobało - wprawdzie nie parskałam śmiechem, ale ten rodzaj humoru może u niektórych czytelników wywołać taki efekt. Od decyzji rycerza i czarodziejki, że staną do walki, było jednak coraz słabiej i końcówka zupełnie mnie nie przekonała. Do tego autor lubi stosować wielokropki, które ja średnio toleruję.

Kolejna opowieść mnie jednak zachwyciła. O ile "Morrigan" jest dość lekka i rycersko-magiczna, "Imię ojca" to opowiadanie raczej ponure i wojowniczo-rycerskie. I przyznam szczerze, w tej wersji Piotr Olszówka dużo bardziej mi odpowiada. Sam pomysł na fabułę jest niby prosty: kurgijski wojownik, Galloer, czyli jeden z największych, najtwardszych ichnich wojowników, jest śmiertelnie chory. Wedle tradycji, dla takiego wojownika jedynym słusznym sposobem na opuszczenie tego świata jest śmierć w walce. A że zwycięzca zabiera nie tylko życie, ale i miecz oraz imię Galloera, wymarzona jest śmierć z rąk własnego ucznia. Umrzeć w ten sposób to ostatecznie pokazać, że wyszkoliło się lepszego od siebie - kolejnego Galloera. Problem Raffika-an Saida polega na tym, że jego uczeń uciekł i umierający wojownik musi go nie tylko znaleźć, ale i skłonić do pojedynku.

Na bazie tej fabuły autor przedstawia czytelnikowi dwa światy - Wielką Ziemię, zamieszkałą przez Kurgów oraz Królestwo, zamieszkałe przez społeczeństwo znane nam z historii osadzonych w średniowieczu. Zupełnie odmienna filozofia życia, wierzenia i wyznawane wartości przedstawicieli obu światów pozwoliły autorowi na stworzenie fascynującej historii o przeznaczeniu, życiowych wyborach i ich konsekwencjach oraz honorze rycerza i wojownika. Dwieście stron świetnej lektury. Gdybym oceniała tylko to opowiadanie, dałabym 9/10.

Pozostałe dwie opowieści: "Róża i miecz" oraz "Jeszcze raz Morrigan" zbliżone są klimatem do "Imienia ojca" i - choć nie były tak dobre - czytałam je z prawdziwą przyjemnością.

We wszystkich opowiadaniach widać, że autor chce, by czytelnik nie mógł w prosty sposób zdecydować, który z bohaterów ma rację, komu należy się szczęście i jak historia powinna się potoczyć. W zasadzie w książce brak jednoznacznie dobrych i złych bohaterów, a ich wybory często trudno jest zaklasyfikować jako słuszne bądź błędne.

W świecie przedstawionym w "Morrigan" więcej jest miecza, niż magii - w niektórych opowiadaniach jedyny akcent prawdziwie nadprzyrodzony to wróżby. Na swój sposób magiczna jest także relacja Kurgów z Wielką Ziemią - ona im radzi, daje siły, odbiera życia, a jej decyzje nie są sprawiedliwie, ani niesprawiedliwe - po prostu są.

Z uwagi na zbyt słabą wyobraźnię w tym zakresie, ja nie potrafię docenić świetnego przygotowania autora w zakresie sztuk walki, zwłaszcza szermierki, z pewnością znajdzie się jednak rzesza czytelników, dla których ważny jest nie tylko fakt pojedynku/bójki i wynik spotkania, ale i sam jego przebieg. Nie powinni się zawieść. W tym miejscu też pochwała za słowniczek na końcu książki (wytłumaczenie, co to jest np. dublet, hełm kopijniczny czy przeszywanica).

I w końcu styl. Poza wspomnianymi wielokropkami, które z czasem nawet mnie przestały razić, książkę czyta się świetnie. Język ani przez moment nie raził sztucznością, dialogi były naturalne, a nienachalny humor - zwłaszcza w opowiadaniach wojowniczo-rycerskich - bardzo mi odpowiadał.

Moja ocena całości 7+/10

"Morrigan" to zbiór 4 opowieści fantasy osadzonych w średniowieczu. Ich wzajemne powiązanie - poza światem, w którym rozgrywa się fabuła - jest widoczne dopiero na ostatniej stronie książki. Choć opowieści są nierówne jakościowo, już na wstępie chcę zaznaczyć, że warto dać szansę "Morrigan" - 3/4 książki jest naprawdę dobre!

"Morrigan", debiutanckie opowiadanie autora,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1722
1568

Na półkach:

http://kasandra-85.blogspot.com/2011_04_01_archive.html

http://kasandra-85.blogspot.com/2011_04_01_archive.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    48
  • Chcę przeczytać
    48
  • Posiadam
    27
  • Fantastyka
    6
  • Fantasy
    5
  • Rok 2011
    1
  • Polski/a autor/ka
    1
  • W mojej biblioteczce
    1
  • Moje recenzje
    1
  • Czary
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Morrigan


Podobne książki

Przeczytaj także