Trans

Okładka książki Trans Jacek Krakowski
Okładka książki Trans
Jacek Krakowski Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry fantasy, science fiction
252 str. 4 godz. 12 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Iskry
Data wydania:
1987-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1987-01-01
Liczba stron:
252
Czas czytania
4 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
8320710006
Tagi:
surrealizm
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
182
28

Na półkach: , , , ,

Oniryczny odpowiednik filmu Begotten (reż. E. Elias Merhige, rok bodajże 1990/91); dopiero na końcu "dowiadujemy się" (tj. dostajemy wskazówki na podstawie których możemy sobie domniemywać),CO właściwie było naszym udziałem. Pytanie kluczowe, definiujące książkę: CO TO JEST? Powtarzające się sekwencje fabuły, zdania, zwidy - przypominają psychotyczną post-benzodiazepinową amnezję, déjà vu. proroctwo o którym wiemy tylko my, na wpół zapomniany sen, który się spełnił. Walka z Rzeczywistością, o Rzeczywistość, a jednak bez jej udziału, choć z jej Wszechobecnością. Walka nic z Rzeczywistością wspólnego nie posiadająca. Rzeczywistość, której tak bardzo NIE MA, że nie jest nawet nam dane odczuwanie jej BRAKU. Świat i wszystkie jego poronione twory to projekcja naszych wątłych, rozgorączkowanych, będących w Transie umysłów. (A umysł to jeno narzędzie Myśli, ale to już dłuższa historia..) Książka eksperymentalna, w którą zostajemy wciągnięci tak, jak wrzucono nas w życie - nie tłumacząc zasad, każąc się godzić na zastaną sytuację. Niepewna, chybotliwa Przeszłość (która niby to stworzyła wszystko, co jest t e r a z),Teraźniejszość zaś jest próbowana być ratowaną przed szaleństwem przez bezsensowne, nic nie oznaczające definicje, słowa, powinności, powtarzające się czynności, rytuały etc.. - no i Przyszłość, na którą w tym całym rozgardiaszu miejsca nie starcza. A jednak - obiecano ją! Gorączkowo o nią się troszczymy, nieskończona walka o wyimaginowany świat.. o świat, któremu obce są nasze pragnienia i wymyły wszelakie, świat, w którym STAĆ SIĘ - to zwariować. Chwała chaosowi!

A teraz odwróćmy swój słuch nasłuchując sygnału s t a m t ą d, spokojni i szczęśliwi i nareszcie wolni pójdźmy dalej przez to, czego nie ma.


Książkę odebrałam bardzo osobiście, już od pierwszych słów. To książka o mnie, dyktowałam ją Autorowi w jego snach o zburzonych miastach.



______________________________________________________________________
Recenzja z Ulvhel X, będąca również niejakim spojlerem:

"Ja jednak nie czuję się w nim (świecie} dobrze, rzekłem. Nie wiem, co istnieje, a co nie, i ten bezustanny brak rozeznania sprawia, że męczy mnie wszystko, co nie jest mną, tym bardziej że nie rozumiem, co powinienem uważać za siebie. "
Powyższe bardzo dobrze streszcza zasadniczy problem przerabiany w tej dziwacznej powieści. Nie, to nie polska oda do sartre'owskich mdłości, lecz dziełko wysoce chimeryczne i unikalne. Prawdopodobnie nigdy nie napatoczyłbym się na ten tytuł, gdyby nie niewiasta, która przypadkiem wypożyczyła to za lat nastoletnich w szkolnej bibliotece i po dekadzie doznała reminiscencji. Wydawałoby się, że oddani konsumenci anty-rzeczywistościowych treści dryfują ku nim pewnym nurtem i koniec końców nie przegapią żadnej perełki, ale akurat "Trans" jest perłą głęboko osiadłą w mule tejże "rzeczywistości", którego warstwę mam nadzieję niniejszym naruszyć.
Pod kątem fabularnym "Trans" można pokrótce zarysować następująco: cierpiący na amnezję i szereg bliżej nieokreślonych "schorzeń psychicznych" osobnik przebywa w odizolowanym domu swoich rzekomych ciotek. W szlafroku i kapciach, odarty z przeszłości, jak i zresztą całego systemiku powiązań, które wpasowują tzw. człowieka w tzw. świat, zajmuje się błądzeniem wśród amalgamatu zwidów, mętnych przemyśleń oraz bodźców tzw. rzeczywistości, istnienie i podporządkowanie której usiłują mu wpoić trzy zróżnicowane wiekowo kobiety, dla niepoznaki okraszone zwodniczą postacią widmowego - 1 kuszącego poprzez skontrastowany z kobietami pozór umysłu - dziadka Antoniego.
Cała książka ma strukturę pokrewną pogańskim misteriom; pewne sekwencje powtarzają się w sposób, który z uwagi na ich treściową modyfikację przez rozwój kontekstu można przyrównać do sekwencji stopniowo zniekształcających się fraktali. Irracjonalna (jak dalece trzeba wyjrzeć poza racjonalność aby uzyskać jakościową irracjonalność?) i rytualna jakość książki bynajmniej nie ma na celu wyłącznie podkopania fundamentów wiary w tzw. rzeczywistość, ale w swojej nieco nużącej formie przemyca też dużą dawkę spostrzeżeń o charakterze metafizycznym. Misteryjna specyfika "Transu" oprócz struktury zasadza się też na wysokim stężeniu archetypów w używanych przez autora postaciach. "Używanych" to nieprzypadkowe określenie - autor pociąga za sznurki kukiełek w przedstawieniu podminowującym wszystkie kopce i schrony, w których kulimy się odwracając oczy od egzystencjalnej zagadki.
„Czasami wydaje mi się, że jestem, i to męczy mnie tak, że niczym innym nie potrafię się już zająć."
Krakowskiego nie nazwałbym co prawda wybitnym literatą, lecz jako myśliciela należałoby go postawić w jednym szeregu z Otto Weiningerem czy Carlem Gustavem Jungiem, przy czym na podstawie opisywanego tytułu zauważę, że twórczość pana Jacka ma ten minus - plus, że w przeciwieństwie do pism wspomnianych jegomościów nie jest znormalizowana, a więc zawiera myśl wyrażoną chaotycznie, nieusystematyzowaną jak przesłanie niesione przez halucynacje, zubożone siłą rzeczy poprzez przekład na słowa, lecz zarazem dzięki temu utrwalone.
Stany wizyjne jako projekcja podświadomości są zawiłym pismem, którego należyte odczytanie prowadzi do samopoznania. Ich dziwność bierze się stąd, że poznawana "samość" transcenduje rozum, osobowość i świat. Autor "Transu" dobrze zdaje sobie z tego sprawę, stąd w jego chimerycznym dziele natrafiamy na esencjonalnie gnostyckie spostrzeżenie:
"Ciągle odnoszę wrażenie, że znajduje się we mnie coś obcego i to „coś" właśnie nasyła na mnie swoje myśli.ja natomiast jestem tylko powłoką, w której się ono zagnieździło. "
Poprzez rozpoznanie tego obcego "coś" jako cząstki konstytuującej naszą wewnętrzną naturę i będącej jedyną niewysłowioną odpowiedzią na zakorzenioną w człowieku potrzebę prawdziwej tożsamości, poczucie nieprzynależności do świata nabiera znacznie bardziej świadomej postaci (choć w zasadzie są to dwie strony jednej monety, a proces jest dwukierunkowy):
„Rzeczywistości! rzekłem. Ty stara kurwo, oddająca się chętnie wszystkim, którzy ci płacą, robiąca wszystko, co ci każą, czy mało ci jeszcze tych leżących w rynsztoku? Ostatni grosz wysupłali zza staników swych żon, matek i nieletnich córek, aby chociaż raz czuć przy sobie twą wyszminkowaną namacalność. I co z nimi zrobiłaś? Kiedy byłaś już pewna, że zrujnowali swe zdrowie godząc się na wymagania, jakie im stawiałaś, i nie widzą już sensu dalszego życia bez ciebie, odpychałaś ich od swych bujnych piersi twierdząc, że inni już czekają w kolejce, aby trochę użyć tego świata. Kopałaś ich w sflaczałe pośladki, a oni mieli dużo szczęścia, jeśli wpadali głową prosto do rynsztoka, a nie do grobu. Wtedy przestają cię zupełnie interesować, bo już młodsi, prężni, energiczni i pełni nadziei zaspokajają twoją rozbestwioną zmysłowość, a tamci zmarli z nadmiaru kurewstwa, ubiegają się teraz o zbawienie i żywot wieczny!"

Zauważmy, że w powyższej antynomicznej laurce podstawowym zabarwieniem rzeczywistości (notabene optuję za wymyśleniem synonimu pozwalającego zachować dobrą miną podczas odnoszenia się do tego stworu) jest coś, co można określić jako przeciwieństwo suwerenności. Suwerenność zaś, i to przeciwstawiona światu rzeczy i użyteczności, jest kluczowym pojęciem w myśli Georgesa Bataille' a. Zbieżność nieprzypadkowa, na innej stronie bowiem znalazłem fragment jakby żywcem wyjęty z książek wspomnianego Francuza:
"Nikłypromyk ciemności, który od czasu do czasu napotyka nas na swej drodze, wzbudza prawdziwą pamięć, przebijając prawdziwą myślą wszystkie bariery jasności, chroniące człowieka przed nim samym. Chwila snu czy chwila przebudzenia mogą niespodziewanie otworzyć w nas przepaść."
Jest to w moim odczuciu najciekawszy tunelik w labiryntowej plątaninie tej groteskowej powiastki, niemniej jednak to chyba nie najlepsze miejsce, by rozwlekać zagadnienie. Skoro już wspomniałem o silnym stężeniu archetypów, jak również napomknąłem coś o Weiningerze, niechybnie nie omieszkam zwrócić uwagi na sposób ukazania - czy raczej przejrzenia - kobiecej natury w "Transie". W zasadzie wystarczy przytoczyć cytat:
„Czyżby to one właśnie - strażniczki rzeczywistości - obawiały się jej najbardziej?"
W całej książce bodaj tylko raz z ust żeńskiej postaci wychodzi coś, co me ma zaciemniać obrazu, jakby chwilowy błąd w systemie, pocieszający znak obecności wirusa, który zarazem jakkolwiek świadczy o beznadziejności sytuacji ontologicznej:
„Czyżby zatem nie było żadnej prawdy, czegokolwiek, co mogłoby nas o czymś przekonać ?
- Prawda, jest to, co nas omija, rzekła babka, gdyż nie podlega ono naszym przypuszczeniom. My natomiast skazani jesteśmy na martwy sezon rzeczywistości, który przyszło nam przeczekać. "
Tymczasem, tkwiąc w tej zatęchłej poczekalni, mamy chociaż możliwość kierunkowania uwagi poza nią: „Mój słuch odwraca się od ciebie, nasłuchując sygnału s t a m t ą d."
Starczy. "Trans" jest książką wysoce chimeryczną, chaotyczną i mętną - i potwierdza spostrzeżenie, że w tego typu fenomenach można dosłyszeć parę szeptów s p o z a, co mam nadzieję - poprzez ten klawiaturowy podryg zglątwionego umysłu - wykazałem. Uważajcie!
nichtig
(recenzja pochodzi z Ulvhela X, bla bla bla, nichtig [patrz: autorzy na LC]

Oniryczny odpowiednik filmu Begotten (reż. E. Elias Merhige, rok bodajże 1990/91); dopiero na końcu "dowiadujemy się" (tj. dostajemy wskazówki na podstawie których możemy sobie domniemywać),CO właściwie było naszym udziałem. Pytanie kluczowe, definiujące książkę: CO TO JEST? Powtarzające się sekwencje fabuły, zdania, zwidy - przypominają psychotyczną post-benzodiazepinową...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    18
  • Przeczytane
    7
  • Posiadam
    2
  • Ulubione
    2
  • Do wypożyczenia w wiejskiej bibliotece
    1
  • Przeczytane przed LC
    1
  • Audiobook
    1
  • Audiobook
    1
  • Bierze mnie
    1
  • Priorytety beletrystyczne
    1

Cytaty

Więcej
Jacek Krakowski Trans Zobacz więcej
Jacek Krakowski Trans Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także