Dziewice konsystorskie.

Okładka książki Dziewice konsystorskie. Tadeusz Boy-Żeleński
Okładka książki Dziewice konsystorskie.
Tadeusz Boy-Żeleński Wydawnictwo: Racjonalista.pl religia
115 str. 1 godz. 55 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Racjonalista.pl
Liczba stron:
115
Czas czytania
1 godz. 55 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-62503-03-2
Tagi:
dziewica
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
913
59

Na półkach: , ,

„Pan Tadeusz”, pod pretekstem przekomarzanek na łamach gazet z ideologicznymi oponentami, czytelnikami, przeprowadza profilaktyczne badanie instytucji małżeństwa. Na bilansie okazuje się, że środowisko funkcjonowania tego związku wymaga zabiegu obdukcji. Oględziny wywołują wstrząs anafilaktyczny i organizm należy poddać niegroźnej operacji. „Chłopiec” podejmuje rękawicę, w końcu jest lekarzem z wykształcenia. Z szelmowskim uśmiechem rozgląda się po sali operacyjnej, będzie mu asystowała erudycja, anegdota, historia i obserwacja. Pewnie dlatego postanawia zgrywać Mędrca przed Komisją Lekarską, jaką jest społeczeństwo doby Międzywojnia. Rozpoczyna się operacja. „Boy” celnie i precyzyjnie nacina poszczególne zarażone tkanki - frymarczenie ożenkiem, rozwiązłość kohabitantów, a przede wszystkim obłudę i zakłamanie organów sprawujących pieczę nad funkcjonowaniem organizmu. Bez ogródek prz(e)ytacza współczesne mu nazwiska i przykłady wołających o pomstę „furtek nieformalności” i „unieważnień” [min. proces wileński, poślubienie pasierba, czy sposoby na przywracanie dziewictwa]. Wiwisekcja jest wnikliwa, oręduje sekularyzację i wyraża niezgodę na zastany porządek - porównując prawne i społeczne aspekty funkcjonowania małżeństwa na arenie międzynarodowej. Pacjent zostaje dogłębnie potraktowany skalpelem spostrzeżeń i celnych sformułowań. Operacja zostaje zakończona – ofiary zostaną poniesione, rany się zabliźnią [chyba] – obiekt będzie żył. Zlustrowana i zdiagnozowana [przez dzielnego lekarza] chora tkanka okazuje się być nowotworową, ordynatorzy – kler oraz możni tego świata przejmą od Tadeusza rekonwalescenta.
Nie założył kitla lekarz operujący, kiedy opuszcza salę operacyjną zaschnięte ślady działań [wcześniejszych hulanek w towarzystwie min. Przybyszewskiego, opisane szarganie świętości, czy późniejsze wybory po wybuchu wojny] zostaną na jego garniturze, jak łatki na całe życie. Czy warto spierać się z ordynatorami, gdy ma się doświadczenie jako pediatra [ewentualnie lekarz kolejowy], a nie chirurg – Error in persona?! Badanie jest co jakiś czas powtarzane, kolejne operacje trwają, szanowne komisje przyglądają się całej sprawie w kolejnym pokoleniu.

„Pan Tadeusz”, pod pretekstem przekomarzanek na łamach gazet z ideologicznymi oponentami, czytelnikami, przeprowadza profilaktyczne badanie instytucji małżeństwa. Na bilansie okazuje się, że środowisko funkcjonowania tego związku wymaga zabiegu obdukcji. Oględziny wywołują wstrząs anafilaktyczny i organizm należy poddać niegroźnej operacji. „Chłopiec” podejmuje rękawicę, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1215
883

Na półkach: , , , , ,

W lutym 1929 roku Boy pisze: "...chciałbym, aby w stosunkach ludzkich, w odrodzonej Polsce, było trochę mniej nierówności, trochę mniej ucisku, trochę mniej kłamstwa i obłudy." (s.9). Tak, ja, a razem ze mną pewnie wielu współczesnych czytelników, nadal bardzo tego pragnie. To smutne, że po ponad dziewięćdziesięciu latach (!),w epoce demokracji, w dobie ofensywy nauki, techniki i nowoczesności, w jakże zmienionych stosunkach społecznych i ekonomicznych, te ideały trudno osiągnąć, a w środowiskach prawicowych i klerykalnych uznawane są ciągle za naturalny porządek rzeczy.

Jako wróg wszelkiej hipokryzji i dyskryminacji z wielkim zainteresowaniem, ale i z bólem w sercu, czytam obnażone przez Boya - Antychrysta i masona w oczach prawicy - felietony, wsparte konkretnymi przykładami i osobistymi tragediami wielu kobiet o tym, jak instytucje kościelne umiejętnie potrafiły naginać do swych potrzeb prawo dotyczące rozwodów katolickich. Dlaczego dla jednych, wysoko urodzonych, majętnych i wpływowych, były to sprawy osiągalne, mimo braku podstaw, a dla innych, tych maluczkich i biednych, nawet wobec istnienia uznanych powodów, absolutnie nie do przejścia. Ale jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno o.... dopowiedzcie sobie sami.

Na marginesie sprawy rozwodów Boy analizuje wpływ Kościoła na stan prawa, stosunków społecznych i politycznych w międzywojennej Polsce. Przytoczę dwa zdania, które, według mnie są kwintesencją całego wywodu: "Przemoc Świętoszka w odrodzonej Polsce zaczyna być zastraszająca" (s.4). Nie może być w prawie i w obyczajach wyspy średniowiecza.." (s. 10). Tymczasem Anno Domini 2021 z oficjalną retoryką o gruntowaniu "cnót niewieścich" i patriarchacie w rodzinie i społeczeństwie prostą drogą wracamy do średniowiecza.

W lutym 1929 roku Boy pisze: "...chciałbym, aby w stosunkach ludzkich, w odrodzonej Polsce, było trochę mniej nierówności, trochę mniej ucisku, trochę mniej kłamstwa i obłudy." (s.9). Tak, ja, a razem ze mną pewnie wielu współczesnych czytelników, nadal bardzo tego pragnie. To smutne, że po ponad dziewięćdziesięciu latach (!),w epoce demokracji, w dobie ofensywy nauki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
639
547

Na półkach: , , , ,

Powinien to pan przeczytać, Panie Kurski. I pani, pani Cholecka!
Niesamowite, że problem ten wciąż jest aktualny. Felietony te czyta się wprost fenomenalnie.

Powinien to pan przeczytać, Panie Kurski. I pani, pani Cholecka!
Niesamowite, że problem ten wciąż jest aktualny. Felietony te czyta się wprost fenomenalnie.

Pokaż mimo to

avatar
1039
991

Na półkach: , , ,

Przeczytane w ramach nadrabiania zaległości z klasyki, dzięki Wolnym Lekturom. Zbiór felietonów Boya-Żeleńskiego z lat dwudziestych ubiegłego stulecia, czyli prawie sprzed 100 lat, dotyczących … prawa do rozwodu. Chociaż nasz znakomity pisarz, krytyk i tłumacz był lekarzem z zawodu, niezgorzej orientował się w ówczesnym polskim prawie cywilnym i rodzinnym, co nie było takie proste, zważywszy na fakt, że funkcjonowały w nim co najmniej 4 systemy prawne (niemiecki, austriacki, Kodeks Napoleona w Kongresówce i rosyjskie ustawodawstwo na tzw. ziemiach zabranych, czyli kresach),a posiłkowo – na skrawkach naszego terytorium – piąty(węgierskie prawo zwyczajowe na polskim Spiszu i Orawie).
Boy doskonale rozprawia się ze wszystkimi absurdalnymi argumentami przeciwko dopuszczeniu rozwodów do ogólnokrajowego ustawodawstwa. Trafnie piętnuje kościelną instytucję „unieważnienia” małżeństwa, ze skutkiem wstecznym, w sytuacji jego skonsumowania i owoców w postaci dzieci. Robi to z humorem i prostotą, często walcząc ze swoimi adwersarzami ich bronią – wysnuwając konsekwencje logiczne z ich twierdzeń, bądź konfrontując te twierdzenia z rzeczywistością – w II Rzeczpospolitej małżeństwa były najbardziej trwałe w dawnym zaborze pruskim, gdzie istniały nie tylko rozwody, ale i śluby cywilne. A skąd „dziewice” i „konsystorskie”? Warto przeczytać, wszak niewiele się w tym względzie zmieniło, niedawno znany polityk takie unieważnienie uzyskał i zorganizował swój huczny "prawdziwy" (kto wie na jak długo) ślub.
Minęło prawie 100 lat i mamy na szczęście rozwody oraz możliwość zawierania innych ślubów niż religijne, ale mechanizm działania spadkobierców adwersarzy Boya pozostał ten sam. Pewne instytucje (szczególnie przedstawiciele jednej z nich) i całkiem spory odłam społeczeństwa chce mieć kontrolę nad życiem prywatnym obywateli w zakresie przekraczającym to, na co zainteresowani się godzą. Jeśli nie będziemy temu przeciwdziałać, to powrócimy do czasów Boya, zmian wyznania dla ślubu lub fabrykowania dowodów przed sądami konsystorskimi w celu unieważnienia małżeństwa. A co potem? Aż strach sięgać do kolejnych pozycji autora, by zobaczyć, do jakiego stanu możemy zostać cofnięci.

Przeczytane w ramach nadrabiania zaległości z klasyki, dzięki Wolnym Lekturom. Zbiór felietonów Boya-Żeleńskiego z lat dwudziestych ubiegłego stulecia, czyli prawie sprzed 100 lat, dotyczących … prawa do rozwodu. Chociaż nasz znakomity pisarz, krytyk i tłumacz był lekarzem z zawodu, niezgorzej orientował się w ówczesnym polskim prawie cywilnym i rodzinnym, co nie było takie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
864
141

Na półkach: ,

Problem przedstawiany przez Boya w zbiorze felietonów jest poniekąd ponadczasowy. Identycznie jak w dwudziestoleciu międzywojennym dziś z pewnością znajdzie się sprawa <<światopoglądowa>>, która jest solą w oku religijnych (raczej pseudoreligijnych) fanatyków. Boy-Żeleński lekkim piórem przeciwstawia się oponentom widzącym we wprowadzeniu cywilnego prawodawstwa małżeńskiego i rozwodów atak na <<tradycyjny model rodziny>>. Warto podkreślić, że antyklerykalizm Boya nie wynika z ateizmu, Boy bowiem podkreśla, że jest katolikiem i pozostaje na stanowisku zdroworozsądkowym, zauważając interesy pewnych kręgów kościelnych. Autor celnie wytyka bigoterię i hipokryzję polemizujących z nim dziennikarzy (przedstawiających się za obrońców wiary),z przedstawicielami szkodliwego statusu quo.

Problem przedstawiany przez Boya w zbiorze felietonów jest poniekąd ponadczasowy. Identycznie jak w dwudziestoleciu międzywojennym dziś z pewnością znajdzie się sprawa <<światopoglądowa>>, która jest solą w oku religijnych (raczej pseudoreligijnych) fanatyków. Boy-Żeleński lekkim piórem przeciwstawia się oponentom widzącym we wprowadzeniu cywilnego prawodawstwa małżeńskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1125
109

Na półkach:

Każdy, kto zaznajomił się choćby szczątkowo z historią około niepodległościową ma świadomość wielu bolączek trapiących społeczeństwo, zarówno przed odzyskaniem wolności jak i po 1918 roku. Jednakże, niewielu pochyla się nad kwestiami cywilno-prawnymi, które jeszcze w XX wieku leżały w gestii kościoła. I tak to, śluby w okresie dwudziestolecia międzywojennego zawierane były tylko przed ołtarzem z namaszczenia księdza. Rozwód? Niemożliwość. Chyba, że... zmieni się wyznanie na protestanckie lub posmaruje łapę komu trzeba, by można było znaleźć jakieś wygodne usterki, pozwalające ślub unieważnić. Nieprawidłowości mogły być różne; począwszy od nieprzepisowej liczby zapalonych świeczek w trakcie ceremonii, a skończywszy na nie zrealizowaniu obowiązku kopulacyjnego małżonków. Absurdalny i nieludzki system, narzucony przez czwartego zaborcę (Watykan),odbierający państwu polskiemu suwerenność miał się w najlepsze przez dekady. Posiadał silne wsparcie ludzi obłudnych, przekupnych, z moralnością bliższą Kalemu niż Europejczykowi. Boy jest mianowany przeze mnie "młotem na hipokrytów", co udowadnia w "Dziewicach...". Chciałabym przecierać oczy ze zdumienia i traktować to wszystko jak czysto zamierzchłe dzieje, ale mam wrażenie, jakby felietony powstały wczoraj. Ciemnota, tak sprytnie podgrzewana przez Kościół ma się świetnie i chociaż współczesnych Boyów jest wielu to jakoś ciężko im trafić pod każdą strzechę. Czy mury runą? Czy felietony Żeleńskiego będą kiedyś już tylko smutnym, ale przeszłym opisem pomroki dziejowej?

Każdy, kto zaznajomił się choćby szczątkowo z historią około niepodległościową ma świadomość wielu bolączek trapiących społeczeństwo, zarówno przed odzyskaniem wolności jak i po 1918 roku. Jednakże, niewielu pochyla się nad kwestiami cywilno-prawnymi, które jeszcze w XX wieku leżały w gestii kościoła. I tak to, śluby w okresie dwudziestolecia międzywojennego zawierane były...

więcej Pokaż mimo to

avatar
425
225

Na półkach: ,

Zbiór felietonów autora drukowany w latach 20 XX wieku w ‘Kurierze Porannym’ ukazujący obłudę i hipokryzję instytucji unieważnienia kościelnego małżeństwa. Mimo soczystego języka i wielu trafnych obserwacji monotonia zabija. Przytaczany przez wielu argument – również na tym forum – że felietony Boya jakże aktualne, to zdecydowanie za mało żeby uznać je za szczególnie interesujące. Ot, takie monotematyczne miniaturki.

Zbiór felietonów autora drukowany w latach 20 XX wieku w ‘Kurierze Porannym’ ukazujący obłudę i hipokryzję instytucji unieważnienia kościelnego małżeństwa. Mimo soczystego języka i wielu trafnych obserwacji monotonia zabija. Przytaczany przez wielu argument – również na tym forum – że felietony Boya jakże aktualne, to zdecydowanie za mało żeby uznać je za szczególnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
136
135

Na półkach:

Blisko 100 lat temu Boy walczył piórem i satyrą z ciemnogrodem i świętoszkowatością. Po tych 100 latach Polska jest chyba jeszcze bardziej świętoszkowata niż była wtedy. Przez okres PRL i po jego upadku kościół zdążył jeszcze bardziej wmówić społeczeństwu, że jest pełnoprawnym dzierżycielem polskości. Kościół wręcz sparafrazował swój słynny dogmat doprowadzając go do formuły: "Nie ma polskości poza kościołem".

Uzurpacja polskości przed wojną prowadziła do oczywistego romansu z nacjonalistami. W okresie PRL kościół rościł sobie prawa do reprezentowania całego społeczeństwa (przykładem czego był słynny list biskupów "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie" - pomijając jego moralne przesłanie istotne jest to, że kościół stawia się w roli zwierzchnika społeczeństwa i przemawia w jego imieniu). Jan Paweł II w każdym swoim kazaniu do Polaków podkreślał zwierzchnią rolę kościoła i hierarchii kościelnej w życiu narodu, społeczeństwa polskiego - uzurpując dalszą legitymację do tejże roli.

Po upadku PRL rola kościoła przypomina sytuację po odrodzeniu II RP, którą Boy opisuje: "Kamień grobowy odwalono, Polska zaczęła żyć własnym życiem. Natychmiast kler wyciągnął rękę po nią, niby po swoje prawe dziedzictwo. Umocniony w potędze przez naszą ordynację wyborczą, świadom swego wpływu na masę włościańską i na kobiety, oparł się przede wszystkim na tych czynnikach." Jakże to aktualne.

Porównując Polskę Boya i dzisiejszą widać ten sam problem, którym jest uzurpacja polskości przez kościół. Felietony Boya mogły być drukowane w prasie codziennej, zachowując aktualność. W dzisiejszej dyskusji publicznej brakuje mi nie tyle nawet swady i ciętego pióra Boya, lecz jego odwagi. Kościół ze swoją świętoszkowatością zdaje się być objęty jakimś społecznym tabu uświęconym osobą JPII.

Blisko 100 lat temu Boy walczył piórem i satyrą z ciemnogrodem i świętoszkowatością. Po tych 100 latach Polska jest chyba jeszcze bardziej świętoszkowata niż była wtedy. Przez okres PRL i po jego upadku kościół zdążył jeszcze bardziej wmówić społeczeństwu, że jest pełnoprawnym dzierżycielem polskości. Kościół wręcz sparafrazował swój słynny dogmat doprowadzając go do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4645
3414

Na półkach: , , , ,

Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się podczas lektury, to zdziwienie, jak bardzo aktualne pozostają te felietony, którym niedługo stuknie sto lat!
Spokojnie można by wydrukować je w dzisiejszej prasie i odnieść do współczesnych nam czasów (gdy czytałam o unieważnianiu małżeństw przez Kościół, jako żywo stanęła mi przed oczami Marta Kaczyńska i jej trzeci kościelny ślub, w dodatku wzięty w zaawansowanej ciąży, białej sukni i welonie, tylko wianka brakowało:)).

Boy wyszydza zaściankowość, dwulicowość, zacofanie i dewocję. Nie pozostawia suchej nitki na zakłamaniu kościelnych instytucji, mistrzowsko posługując się ostrym piórem, satyrą, groteską.

Z jednej strony czyta się te teksty lekko, z drugiej - przerażają one swą wymową i ponadczasowością.
Warto przeczytać, warto pomyśleć... Naprawdę warto.

Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się podczas lektury, to zdziwienie, jak bardzo aktualne pozostają te felietony, którym niedługo stuknie sto lat!
Spokojnie można by wydrukować je w dzisiejszej prasie i odnieść do współczesnych nam czasów (gdy czytałam o unieważnianiu małżeństw przez Kościół, jako żywo stanęła mi przed oczami Marta Kaczyńska i jej trzeci kościelny ślub, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
374
219

Na półkach: , , , , ,

Większość tych felietonów można byłoby z powodzeniem opublikować dzisiaj i zupełnie nie straciłyby aktualności.

Większość tych felietonów można byłoby z powodzeniem opublikować dzisiaj i zupełnie nie straciłyby aktualności.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    217
  • Chcę przeczytać
    211
  • Posiadam
    29
  • Literatura polska
    6
  • 2014
    6
  • Ebooki
    4
  • Ulubione
    3
  • 2020
    3
  • 2019
    3
  • Chcę w prezencie
    3

Cytaty

Więcej
Tadeusz Boy-Żeleński Dziewice konsystorskie Zobacz więcej
Tadeusz Boy-Żeleński Dziewice konsystorskie Zobacz więcej
Tadeusz Boy-Żeleński Dziewice konsystorskie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także