To już ostatni tom niesamowitego cyklu "Upadli". Czym tym razem uraczyła nas autorka i jak wypada ten tom na tle poprzednich? Przekonajmy się.

Luce odkrywając tajemnice miłości swojej i Daniela poznała bardzo pomocnego gargulca. Jak się okazało był to diabeł w... kamiennej skórze. Sam Lucyfer postanowił pokrzyżować jej szyki i wymazać historię świata aż do momentu Upadku. Wszystko, co do tej pory upadli aniołowie przeżyli, a także cała historia miłosna głównych bohaterów przestanie istnieć. Wszyscy postanawiają się zjednoczyć, aby wygrać walkę z najczystszym złem. Mają tylko 9 dni. Dziewięć, niezwykle krótkich dni na znalezienie relikwii, mających ujawnić im miejsce Upadku, aby zdążyć tam przed Lucyferem i powstrzymać go. Czy im się uda?

Bohaterowie w trakcie misji zyskują nowych, nieoczekiwanych sprzymierzeńców ale także nowych, otwartych wrogów. Chociaż tych drugich można winić za to, iż mają dość zamknięty pogląd na tę sprawę i starają się robić w to, w co ślepo wierzą. W trakcie tego wyścigu sił Luce zaczyna odkrywać siebie. Prawdziwą siebie. Wspomnienia z poprzednich żyć zaczynają do niej powracać aktywowane nawet malutkim impulsem. A do odkrycia, jak się w efekcie końcowym okaże, jest wiele. Muszę przyznać, że domyślałam się jakie jest jej znaczenie w tym wszystkim już od pierwszego tomu. Miałam chwile, kiedy wierzyłam w to bardziej lub mniej, aczkolwiek przypuszczenia moje okazały się słuszne. Natomiast pisarka zaskoczyła mnie czymś innym, i to dość poważnie. Niestety nie mogę Wam zdradzić żadnych konkretów, gdyż popsułabym Wam niespodziankę ;) Musicie sami to odkryć.

Czwarty tom dorównuje poprzednim, a może nawet jest odrobinę od nich lepszy. Pisarka, patrząc całościowo, nie zawiodła mnie i, moim zdaniem, zakończyła cykl tak, jak on na to zasłużył. Jednakże odczuwałam zbyt małą ilość Cama w tej części, a szkoda bo bardzo polubiłam tego bohatera. Czuję się w obowiązku zauważyć, że jednak odrobinę zawiodłam się na jednym elemencie książki - a mianowicie bliżej poznajemy Tron, i tutaj autorka miała całkowicie inną wizję od mojej. Mogła pozostawić go tak, jak był ukazany na początku, a nie odkrywać tak wiele, gdyż w ogóle to nie pasowało do jego wyobrażenia, jakie wcześniej stworzyła. Poza tym wszystko było idealnym zwieńczeniem całości.

Pisarka wykonała kawał dobrej roboty i, pomimo że smutno robi się na myśl, że to już koniec, to cieszę się z obrotu, jaki przybrały sprawy. Lepszego zakończenia nie mogłam sobie wymarzyć. Książkę tę, jak i poprzednie części, czytało się lekko i przyjemnie. Tajemnice były odkrywane stopniowo, a akcja dość szybko zaczęła nabierać tempa jakie utrzymało się do końca powieści.

"Uniesienie" obowiązkowo polecam panom cyklu "Upadli". A tym, którzy z cyklem nie są zaznajomieni odsyłam do tomu pierwszego, gdyż warto poznać niezwykłą historię miłosną, trwającą całe wieki.


"Nie ma ciemności mroczniejszej od wielkiego światła, które zostało zepsute."


http://ruczek.blogspot.com/

To już ostatni tom niesamowitego cyklu "Upadli". Czym tym razem uraczyła nas autorka i jak wypada ten tom na tle poprzednich? Przekonajmy się.

Luce odkrywając tajemnice miłości swojej i Daniela poznała bardzo pomocnego gargulca. Jak się okazało był to diabeł w... kamiennej skórze. Sam Lucyfer postanowił pokrzyżować jej szyki i wymazać historię świata aż do momentu Upadku....